Reklama

Gdy ksiądz po kolędzie idzie...

Niedziela toruńska 6/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy przemierzam kolędowe trasy zdobywam spojrzenie na parafię, które pozwala mi na dokonywanie pewnej syntezy. Po 14 latach mego duszpasterzowania w tej samej parafii, przy znacznym stopniu poznania środowiska, mogę spojrzeć na nią z lotu ptaka, tak jak patrzy się na mapę lub z pokładu nisko lecącego samolotu. Widzi się miejsca zielone i szare. Tereny, gdzie są żyzne pola, kwitnące ogrody z kolorowymi kwiatami, jakieś błękitne oczko wodne i ziemia wyjałowiona. Tak postrzegam rodziny, życie wiary poszczególnych domów. Pośród takich różnorodnych ziem leży zabytkowa świątynia. Wznosi się na wzgórzu, otoczona grobami i cmentarzem, który z wysoka wygląda jak wieniec wawrzynu założony na szyję zwycięzcy. Wskazuję i mówię: Oto źródło. Wracaj do źródła każdej niedzieli. Możesz być kwitnącym ogrodem Bożej roli. „Bez Boga ani do proga”, z Bogiem więcej jest w zasięgu twojej woli, bywasz bardziej wytrwały, twoje działanie jest owocniejsze. Cierpliwie uprawiaj glebę serca i powracaj do źródła. Weź garść Słowa Bożego i hojnie sypnij na glebę serca. Zatrzymaj się i zadumaj, gdy spotykasz Pana Jezusa w sakramentach.
Zdobywam również doświadczenie szczegółowe. Jedno z dzieci było bardzo stremowane wizytą księdza. Zdarza się to. Mam więc wypracowane sposoby przekonania go do aktywnego spotkania. Jednym z nich jest prośba skierowana do ministranta, aby pozwolił zadzwonić dzwoneczkiem, którego używają wchodząc do mieszkania. Poprosiłem ministranta: Pozwól mu zadzwonić! Dziecko pobiegło do pokoju, w którym czekali ministranci, ale nastała cisza. Na moją powtórną prośbę usłyszałem: Ale nie wziąłem komórki. Oto dzieci pokolenia nowego. Pozwól mu zadzwonić nie kojarzy się z dzwoneczkiem, który trzyma w ręce, ale telefonem komórkowym...
W innym domu rodzina pielęgnuje własne tradycje. Czekoladowe cukierki, będące ozdobami choinkowymi, są zdejmowane dopiero po odprawionej kolędzie. Pierwsze otrzymuje ksiądz. Byłem po obiedzie, więc darowane cukierki przyjąłem i włożyłem do kieszeni płaszcza. Kilka wstępów dalej przestraszone dziecko schowało się pod stół. Wyciągnąłem więc cukierki. Podkówka na ustach malucha zamieniła się w pełen uśmiech. Nie mówcie, że to przekupywanie. Zrobiłem to w takim samym spontanicznym odruchu przyjaźni, w jakim otrzymałem cukierki. Nawet nie miałem własnych łakoci. Nauczyłem się brać i dawać dalej. Obie czynności dały mi wiele radości.
W minionym roku świętowaliśmy rocznice: 1., 10., 25., 50. i 60. Msza św. stanowi centrum obchodów. Uroczystość domowa ukazuje często wspaniałe życie wewnętrzne rodziny. Zazwyczaj ksiądz proboszcz jest również zaproszony. Siedzę po prawicy jubilatów, mam więc możliwość bycia w centrum rodzinnych wydarzeń. To nie jest tylko zasiadanie przy odświętnie zastawionym stole. Wierszyki recytowane przez dzieci, a przygotowane przez dorosłych, opracowane życiorysy jubilatów, spotkałem się nawet z formą prezentacji multimedialnej o życiu jubilatów. Prezentacja zaczynała się od pożółkłego zdjęcia w stroju ślubnym, już przecież z innej epoki, zestawionego z pełnym barw zdjęciem dzisiejszym. Pokaz ukazał rodzinne życie, w którym pięknymi barwami było wychowanie i wykształcenie dzieci, ich wzrastanie, kolejno przyjmowane sakramenty, praca domowa, praca w polu. Również starość, choroba i odchodzenie babci. A wszystko w cieniu świątyni, z absolutną wiernością coniedzielnej Mszy św., wiernością Panu Jezusowi. Wierzę w moc sakramentu, w owe cudowne i codzienne wsparcie Boga dla człowieka indywidualnie, dla rodziny.
Własne rodzinne dzieje. Najpiękniejsza historia świata, osobista historia, własne korzenie. Były tam łzy i radość kolejnych narodzin. Zdjęcie rodziny ciasno siedzącej w pokoju: dziadkowie, rodzice, dzieci, ciotka z wujem. Pośrodku rozgrzany do czerwoności krystek. Zdaje się, że słychać trzaskające w ogniu drwa, czuje się zapach palonego drewna, zapachy domu. Zaraz przejdą do drugiej, nieogrzewanej izby. Przed spoczynkiem klękną przy łóżku. Zmówią pacierz, potem wsuną się pod ciężkie pierzyny. Serce wyrywa się. Chcę przysiąść, posłuchać babci, ogrzać się bliskością rodziny. Ognisko życia rodzinnego brzmi w tym kontekście dosłownie.
Prawdziwa historia to nie zapis wojen, walk, przemocy, ale zapis zmagania o miłość, o człowieka, o dzieci, o wiarę. Prawdziwe życie, życie dobrze, z Bogiem i drugim człowiekiem przeżyte. Obok idzie na co dzień nasz Brat Jezus, idzie przez codzienność rodziny i świata. To jest bycie katolikiem nie tylko w niebezpieczeństwie śmierci.
Jest za co dziękować Bogu. Jak można nie świętować jubileuszu.
W przedsionku nieba zostaniemy zapytani o szare, codzienne życie i o nasze świętowanie - niedzielne, świąteczne. Pierwsze prowadzi do drugiego. Życie nie jest tylko nieustanną zabawą, odpoczynkiem, rozrywką. Jeżeli będzie widać w całym życiu miłość, która jest jak światło wpadające przez okna do wnętrza domu, zostaniemy zaproszeni do światła. Niebo jest światłem. Może być tak blisko... Wystarczy odsłonić zasłony serca.
Świętowaliśmy również jubileusze, które łączyły liczne wspólnoty, wioski. W minionym roku dziękowaliśmy Bogu za 100 lat istnienia Ochotniczej Straży Pożarnej w Łubiance. W tym roku natomiast będziemy świętować 100-lecie powstania Kółka Rolniczego w Bierzgłowie. Pośród jego założycieli był ks. Zygfryd Ziętarski, pierwszy proboszcz po wyodrębnieniu jako samodzielnej parafii w Bierzgłowie. Obie organizacje istnieją do dzisiaj, owocnie pracują dla społeczności. Przetrwały trudne lata komuny, która niszczyła przejaw każdej niezależnej aktywności. Dzisiaj radzą sobie również dobrze, pozyskują młodych entuzjastów. Czasy dla zrzeszania wcale nie są łatwiejsze. Wrogiem jest brak czasu, zaabsorbowanie przez pracę zawodową, telewizja, która zabiera niektórym po kilka godzin dziennie. Każda epoka ma swoje trudności. Przezwyciężone dają większe poczucie radości.
Ludzie są jak stare drzewa. Trwają na swojej ziemi, czerpią z niej życiodajne soki. Nie dziwi mnie więc przywiązanie do miejsca świętego, naszego kościoła, trwającego tyle wieków pośród kołyszących się dębów i lip. Parafianka, która znalazła się w szpitalu, dosyć odległego od naszej miejscowości, mówi: Nieustannie miałam przed oczyma Matkę Bożą z ołtarza głównego naszego kościoła. Rozwarte szeroko ramiona towarzyszyły mi, dawały poczucie bezpieczeństwa. Mieć takie odniesienie do krainy, z konieczności pozostawionej na jakiś czas, do swego domu, ogrodu, kościoła, wizerunku Matki Bożej. Zaczerpnąć ze źródła! Wyprawa do źródeł jeszcze nieukończona. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście”.
Spoglądam na obraz Maryi Wniebowziętej. Spojrzeniu towarzyszy blask płonących świec, trzymanych przez anioła przed ołtarzem. Podróż, która oddala (myślę ciągle o owej parafiance), zachowuje bliskość i pozwala zaczerpnąć siłę ducha. Śnimy o powrotach. Hej, bracia we wierze, popatrzcie, jakie bogactwo zostało wam ofiarowane przez dobrego Boga. Widzicie podwójnie. Tam, gdzie życie was rzuca, nawet jeśli jest to szpitalna sala i jednocześnie tu, gdzie bije źródło, gdzie spotkałeś Pana i Jego Matkę!
Starzy i nowi mieszkańcy, ci którzy zamieszkują dopiero co ukończone domy, starają się zagospodarować pięknie otoczenie. Sadzą iglaki, żywopłoty, sieją trawę, którą regularnie strzygą. Otoczenia domów i gospodarstw są coraz bardziej zadbane. Wymaga to dużego nakładu sił. Niektórzy dużą część swojej energii lokują w ogrodzie. Potem już nie starcza jej na nawiązywanie relacji z sąsiadami, którzy obok mieszkają dziesiątki lat. Potrzeba byłoby równie energicznego zaangażowania, aby sąsiedzkie relacje zbudować i pielęgnować jak ogrody, aby żyć jak swój wśród swoich. Obym się mylił, czasami człowiek przegrywa z perfekcyjnie i systematycznie strzyżoną trawą.
Podróże kształcą. Potwierdzili to parafianie, którzy w niedzielę Świętej Rodziny byli w jednym z kościołów toruńskich i tam brali udział w Mszy św., w której czasie było odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Dali świadectwo, że bardzo to wewnętrznie przeżyli. Myślę, że od obecnego roku skorzystamy z tego doświadczenia i w niedzielę Świętej Rodziny na jedną z Mszy św. zaprosimy rodziny parafii na odnowienie przyrzeczeń. Takie odnowienie planujemy również w czasie misji, które w parafii już na koniec maja.
Jeden z parafian opowiadał o swoim ojcu. Był kołodziejem, tego zawodu się wyuczył najpierw. Ale nadszedł czas, że pracy miał coraz mniej. Drewniane koła wyszły z mody. Został rolnikiem. Po paru latach został naczelnikiem poczty. Tyle razy zmieniał zawody, których uczył się od początku. Może fakt ten pocieszy tak wielu, którzy muszą się przekwalifikowywać, aby zdobyć nową pracę, pośród rosnącego bezrobocia znaleźć dla siebie nowe miejsce pracy.
Gdy ksiądz po kolędzie idzie...
Tyle spotkań, tyle modlitw, za otwartymi drzwiami domów przesuwa się prawdziwe życie...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mec. Bartosz Lewandowski jednoznacznie o sprawie ks. Olszewskiego: Wszystkie areszty powinny zostać uchylone

2024-09-30 07:23

[ TEMATY ]

Ks. Michał Olszewski

Ordo Iuris

„Ta sprawa trwa już od marca. Ksiądz Olszewski został zatrzymany w marcu. To postępowanie się przedłuża. Ostatnio praktyka organów ścigania w tej sprawie, czyli fakt przedstawienia ostatnio dodatkowego zarzutu, czyli działania w rzekomo zorganizowanej grupie przestępczej z uwagi na to, że Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował o skróceniu okresu aresztowania do 31 sierpnia bieżącego roku, to wyraźnie pokazuje, że w tej sprawie nie chodzi o zabezpieczenie jakiegoś toku postępowania, ale tylko i wyłącznie o to, aby areszty dla księdza Olszewskiego utrzymywany” - powiedział na antenie telewizji wPolsce24 mec. Bartosz Lewandowski.

Podziel się cytatem Zwróćmy uwagę na to, co się wokół ks. Olszewskiego od samego początku działo, cała kampania dezinformacji na temat jego posługi, jego działalności. W momencie zatrzymania ten fake puszczony przez jedną z dziennikarek z TVP Info jakoby miał być zatrzymany w jakimś spa z kobietą, co było oczywiście kompletną nieprawdą. Natomiast powstał taki fake news dotyczący, jakiś rzekomych moralnie nagannych zachowań. Następnie areszt, który jest systematycznie przedłużany. Zwrócę uwagę, że w tej sprawie nie można mówić o żadnej obawie matactwa, w szczególności po piątkowej decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie, który utrzymał w mocy brak aresztu dla Marcina Romanowskiego — powiedział.
CZYTAJ DALEJ

Uczniowie poznają polskich świętych i błogosławionych

2024-09-30 16:16

ks. Łukasz

Młodzi mają okazję poznać życiorysy polskich świętych i błogosławionych

Młodzi mają okazję poznać życiorysy polskich świętych i błogosławionych

Dziś w Szkole Podstawowej nr 44 im. Jana III Sobieskiego we Wrocławiu otwarto wystawę “Poczet Polskich Świętych”. To obrazy przedstawiające portrety Polaków, którzy zostali wyniesieni na ołtarze w XX i XXI wieku. Wśród nich są m.in. bardzo dobrze znani święci jak: św. Jan Paweł II czy św. Maksymilian Maria Kolbe, ale także są ci mniej znani jak: bł. Natalia Tułasiewicz czy bł. Julia Rodzińska.

Wystawa była inspirowana pocztem królów i książąt polskich Jana Matejki. - W 2021 roku w Krakowie była taka wystawa i pomyślałem, że skoro portrety mają królowie i książęta, to dlaczego nie mają ich mieć Polscy święci i błogosławieni, którzy uczynili niejednokrotnie wiele więcej dobrego. Znalazłem odpowiednią artystkę, była nią pani Malwina Karp, która wygrała wiele konkursów w Polsce i za granicą - zaznaczył Janusz Laska, prezes fundacji im. Tomasza Morusa., mówiąc o tym dlaczego kolorystyką obrazów jest sepia. - Wybraliśmy bardziej współczesnych świętych, bo malarz, aby zrobić portret potrzebuje zdjęcia. A same obrazy są w sepii, ponieważ o wielu świętych nie wiemy, jaki mieli kolor oczu, jaką cerę, kolor włosów, bo zdjęcia te były czarno-białe. Pod każdym obrazem umieszczony jest życiorys i każdy może znaleźć inspirację dla siebie.
CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący Episkopatu zaapelował o codzienną modlitwę różańcową

2024-09-30 16:40

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda

październik

rożaniec

przewodniczący KEP

Karol Porwich/Niedziela

Przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda zaapelował do wiernych o codzienną modlitwę różańcową – przekazało biuro prasowe KEP. W tradycji Kościoła katolickiego październik jest miesiącem poświęcony tej modlitwie. Odpowiada ona znanej na Wschodzie modlitwie Jezusowej.

Pierwsze ślady modlitwy różańcowej zanotowali egipscy pustelnicy w V w. n.e. Mnisi powtarzali wielokrotnie pierwszą część modlitwy "Zdrowaś Maryjo", czyli pozdrowienie anielskie, i błogosławieństwo św. Elżbiety. Drugą jej część dodano prawdopodobnie w XIV w. podczas epidemii dżumy w Europie. Ostateczny tekst "Zdrowaś Maryjo" zatwierdził papież Pius V w 1568 r.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję