Reklama

Kościół

Ofiary nienawiści

Francja, ale też cały Kościół powszechny, ma pięciu nowych błogosławionych męczenników. Kim byli, że po 150 latach od ich śmierci Kościół o nich nie zapomniał?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Należeli do dwóch rodzin zakonnych: Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Zgromadzenia Zakonników św. Wincentego a Paulo. 22 kwietnia w Paryżu dołączyli do grona błogosławionych męczenników.

Wielki ucisk

W marcu 1871 r. w Paryżu wybuchło powstanie ludowe zwane Komuną Paryską. Komunardzi żądali reform społecznych, większej wolności, równości, większego uczestnictwa w życiu publicznym, powszechnego i bezpłatnego dostępu do edukacji. Ponieważ znaczna część przywódców Komuny była nastawiona wrogo wobec Kościoła, postulowano również potrzebę sekularyzacji społeczeństwa, wyłącznie świeckiego i materialistycznego nauczania, zerwania ze starym porządkiem, uwolnienia się od wpływów duchowieństwa. Te postulaty były wykorzystywane do podsycania wśród ludu nienawiści do wiary i kapłanów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na owoce takiego nastawienia wobec Kościoła i religii nie trzeba było długo czekać. Nasiliły się ataki na kościoły i domy zakonne. Kapłani i osoby konsekrowane byli poddawani różnym represjom. 12 kwietnia komunardzi weszli do domu generalnego braci i sióstr ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Splądrowali go, sprofanowali Najświętszy Sakrament; część z nich pozostała w klasztorze na dłużej. Dwunastu ojców i jeden brat zostało zabranych do więzienia. 5 maja podobny los spotkał osiemdziesiąt cztery zakonnice Najświętszych Serc wraz z przełożoną generalną m. Benjamine le Blais. Większość z nich została później zwolniona, jednak w więzieniu pozostali czterej członkowie rady generalnej braci: o. Władysław Radigue, o. Polikarp Tuffier, o. Marcellin Rouchouze oraz o. Frézal Tardieu.

W niedzielę 21 maja 1871 r. rozpoczął się „krwawy tydzień”, który pochłonął mnóstwo ofiar. Śmiercią męczeńską zginął m.in. arcybiskup Paryża Georges Darboy. 26 maja wojska rządowe podeszły pod La Roquette, gdzie byli więzieni kapłani. Pułkownik federatów Émile Gois nakazał dyrektorowi więzienia wydanie pięćdziesięciu osadzonych, w tym dziesięciu losowo wybranych księży. Wśród nich znaleźli się ojcowie ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi: Władysław Radigue, Frézal Tardieu, Marcellin Rouchouze i Polikarp Tuffier, oraz o. Henryk Planchat ze Zgromadzenia Zakonników św. Wincentego a Paulo. Zabrano ich na ul. Haxo, na dziedziniec siedziby Gwardii Narodowej, gdzie zostali zmasakrowani przez rozjuszony tłum.

Droga do męczeństwa

Kim byli? Życie każdego z nich było wspaniałym przykładem pokornej i odważnej służby Panu Bogu w bardzo niespokojnych czasach. Byli świadomi niebezpieczeństwa, które groziło im ze strony Komuny; mimo to zostali na swoich stanowiskach i dalej pełnili powierzone im obowiązki.

Reklama

– Życie o. Henryka Planchata, nawet gdyby nie zostało uwieńczone koroną męczeństwa, zasługiwałoby na otwarcie jego procesu beatyfikacyjnego – zauważa o. Yvon Sabourin, postulator generalny Zgromadzenia Zakonników św. Wincentego a Paulo. Ten pierwszy kapłan założonej w 1845 r. wspólnoty zakonnej zasłynął jako gorliwy apostoł ubogich dzielnic Paryża, ewangelizując rodziny robotnicze, pomagając dzieciom i zagubionej młodzieży odnajdywać drogę do Boga.

Czterech kapłanów ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi ze względu na osobiste predyspozycje pełniło różne, bardzo odpowiedzialne funkcje w zgromadzeniu.

Ojciec Władysław Radigue przez ponad 20 lat pełnił wiele ważnych w zgromadzeniu funkcji. Jego ówcześni podopieczni podkreślali: „Był żywą regułą zgromadzenia, wzorem sumienności”. W czasie Komuny okazał się prawdziwym liderem wspólnoty. Ojciec Polikarp Tuffier był z kolei człowiekiem żywym, o naturze ekstrawertycznej, z solidnym wykształceniem teologicznym i humanistycznym. Ci, którzy go znali, mówili, że bardzo się poświęcał czynieniu dobra i zarażał radością tych, którzy go otaczali. Ojciec Marcellin Rouchouze uważał się za niegodnego przyjęcia święceń kapłańskich, jednak idąc za radą świętego proboszcza z Ars, który potwierdził w nim powołanie do kapłaństwa, zgodził się na przyjęcie tego sakramentu w wieku 42 lat. Pełnił w zgromadzeniu wiele odpowiedzialnych funkcji. Ostatni z nowych błogosławionych – o. Frézal Tardieu został zapamiętany jako człowiek o niezwykłej skromności, uprzejmości i pracowitości, wrażliwy na los ubogich i odważny w działaniu. Był nauczycielem bardzo dokładnym, a zarazem przystępnym i lubianym przez uczniów. Miał opinię dobrego spowiednika.

Przykład, który pociąga

Ludzie święci potrafią się nawzajem inspirować i pobudzać do coraz większej gorliwości w służbie Bogu i braciom. Choć czterej męczennicy z Picpus nie są tak znani jak inna wielka postać Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi – św. Damian de Veuster, Apostoł Trędowatych na hawajskiej wyspie Moloka’i, to jednak właśnie świadectwo ich męczeńskiej śmierci wywarło tak ogromny wpływ na flamandzkim misjonarzu, że zdecydował się on podjąć wyzwanie, którym była ta wyspa trędowatych. Miał świadomość niebezpieczeństwa, jednak wołanie Miłości było silniejsze niż obawy o własne zdrowie i życie. Święty Damian miał zresztą okazję poznać osobiście prawie wszystkich przyszłych męczenników. Co więcej, ojcowie Władysław Radigue i Frézal Tardieu byli przez pewien czas jego formatorami w nowicjacie – i to w okresie, który bezpośrednio poprzedzał złożenie profesji zakonnej w domu macierzystym na Picpus. Ojciec Frézal przygotowywał go do ślubów wieczystych, które, według świadectwa Apostoła Trędowatych, odcisnęły na nim niezatarte piętno. Z kolei trzeci z męczenników, o. Polikarp Tuffier, towarzyszył Damianowi w jego podróży do Bremy, skąd odpłynął statkiem na Hawaje.

Choć św. Damian de Veuster nie przelał krwi za Chrystusa, to jednak często jest nazywany „męczennikiem Miłosierdzia”. To nieformalne określenie jest kolejnym elementem łączącym Apostoła Trędowatych z o. Władysławem Radigue i jego trzema towarzyszami. Męczennik (łac. martyr) znaczy świadek. Ojciec Damian dał świadectwo heroicznej miłości do samego końca. Tak samo jak uczynili to wcześniej jego formatorzy.

2023-05-17 08:29

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miłość za miłość

Niedziela Ogólnopolska 48/2015, str. 22-23

[ TEMATY ]

męczennicy

franciszkanie

Krzysztof Tadej

Polska flaga powiewająca nad Pariacoto, miejscem pracy i męczeństwa polskich franciszkanów

Polska flaga powiewająca nad Pariacoto, miejscem
pracy i męczeństwa polskich franciszkanów
Śmierć poniesiona za wierność Chrystusowi to odpłacenie miłością za Jego miłość. Tak ofiarę życia dwóch młodych polskich misjonarzy w Peru – o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka, poniesioną 24 lata temu, komentuje ich współbrat, franciszkanin konwentualny o. Jan Maria Szewek. Czyni to w finale poświęconego im filmu dokumentalnego, który będzie można obejrzeć w TVP 1 w przeddzień ich beatyfikacji – 4 grudnia br. Mimowiednie też wyjaśnia wieloznaczny tytuł tego obrazu autorstwa Krzysztofa Tadeja: „Życia nie można zmarnować”. Zdanie to bowiem jest nie tyle ogólnym wezwaniem do sensownego spożytkowania wielkiego daru własnego życia, ile stwierdzeniem, że męczeńska z niego ofiara, złożona w imię wiary chrześcijańskiej, nie może być utożsamiana z jego zmarnowaniem i utratą. Przeciwnie – jest równoznaczna z potwierdzonym ewangelicznie rzeczywistym zyskaniem życia w wymiarze wiecznym. Ludzka odpowiedź Chrystusowi niezłomną wiernością, nawet za cenę własnego życia, to odpowiedź najbliższa niedościgłemu wzorcowi, jaki On pozostawił: umiłowania każdego i wszystkich „do końca..., aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej”. W dzisiejszym świecie świadectw męczeńskiej wierności Jezusowi jest wiele, gdyż chrześcijanie stanowią najbardziej prześladowane, a w niektórych krajach wprost eksterminowane grupy wyznaniowe. Ale tylko niektóre z tych dramatycznych i tragicznych świadectw nie są anonimowe. Jeśli jednak taki przypadek się zdarzył, a przy tym dotyczy naszych rodaków, trzeba koniecznie z nim się bliżej zapoznać. Film o polskich misjonarzach zamordowanych w peruwiańskich Andach w 1991 r. przez terrorystów z komunistycznej organizacji Świetlisty Szlak stwarza po temu wyjątkowo dogodną okazję. Scenarzysta, a zarazem reżyser tego dokumentu miał niełatwe zadanie. Opowieść o męczeństwie na drugiej półkuli dwóch zakonnych kapłanów: o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka musiał połączyć z przedstawieniem mało u nas dotychczas znanej ich biografii. Zarówno z wcześniejszego okresu życia w rodzinnym kraju, jak i misyjnej działalności, prowadzonej w ogromnej, liczącej ponad 70 wsi rozłożonych na niebotycznych wyżynach, parafii Pariacoto. Trudno w takiej sytuacji odpowiednio wyważyć proporcje elementów składowych filmu, połączyć egzotykę ze swojskością, zachować płynność narracji oraz znaleźć w jej toku właściwe miejsce dla kulminacji dramaturgicznej. Trzeba wszakże powiedzieć, że Krzysztof Tadej wyszedł z tych kłopotów obronną ręką. Mimo dość obszernego zarysowania życiorysów obu bohaterów uniknął powstania dwóch czy nawet trzech różnych filmów w jednym. Jego dokument, przekazujący odbiorcom wiele ciekawych informacji historycznych i współczesnych, skupia zarazem uwagę na sprawie zasadniczej: męczeńskiej śmierci polskich misjonarzy i jej owocach, a przy tym niejednokrotnie prawdziwie wzrusza, zaś w kluczowej, dyskretnie inscenizowanej sekwencji porwania zakonników przez lewackich terrorystów – trzyma widza w napięciu. Opowieść o dzieciństwie i wczesnej młodości przyszłych misjonarzy, wywodzących się z ubogich i pobożnych rodzin wiejskich, jest oparta na wspomnieniach ich najbliższych i bliskich: rodzeństwa, kolegów, przełożonych, a ilustrowana jest wieloma pamiątkowymi zdjęciami i amatorskim nagraniem z uroczystości składania przez nich ślubów zakonnych. Zdjęcia te dokumentują m.in. chłopięcą i młodzieńczą radość życia, co stwarza wymownie kontrastowe tło dla późniejszej, martyrologicznej strony tego filmu. Odtworzenie peruwiańskiego rozdziału krótkiego i zakończonego tragicznie życia franciszkańskich misjonarzy zyskuje na wiarygodności i dramatyzmie przez zacytowanie fragmentów z listu o. Michała Tomaszka do rodziny, które sygnalizowały ogrom duszpasterskiego trudu wysłańców z Polski w skrajnie spauperyzowanym i zdemoralizowanym środowisku południowoamerykańskich tubylców. Rekonstrukcja ta ma też, pośród innych, zupełnie wyjątkowego świadka, jakim jest miejscowa siostra zakonna Berta Hernández, porwana przed laty wraz z polskimi misjonarzami przez komunistycznych terrorystów, ale po drodze wyrzucona z auta jadącego na miejsce egzekucji. Szczególny ciężar gatunkowy mają w tym filmie także wspomnienia byłego ordynariusza diecezji Chimbote, do której należy parafia Pariacoto, bp. Luisa Bambaréna Gastelumendi, który dwukrotnie uszedł cało z organizowanych na niego zamachów. Jego rzeczowa relacja o odwiedzeniu niegdyś aresztowanego, skazanego i osadzonego w więzieniu przywódcy Świetlistego Szlaku Abimaela Guzmána robi duże wrażenie. Podczas tej rozmowy z biskupem potwierdził on bowiem antyreligijny motyw działania zabójców polskich misjonarzy, a przy tym zdobył się na pokajanie za zbrodnie popełnione przez kierowaną przez siebie organizację. Wszystkie wypowiedzi świadków życia i męczeństwa polskich misjonarzy przyćmiewa jednak prostotą i ascetycznym wyrazem prawdziwie chrześcijańskiego miłosierdzia krótkie zwierzenie stroniącej dotychczas od wywiadów bolejącej matki Franciszki Strzałkowskiej, która już dawno przebaczyła okrutnym mordercom swojego syna. W swej łagodnej zgodzie na współdźwiganie Chrystusowego krzyża przypomina ona w tym momencie matkę bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Niewątpliwą zaletą tej filmowej opowieści o drodze do męczeństwa dwóch polskich misjonarzy jest przekroczenie przez reżysera granicy ich doczesnego życia i misjonarskiej pracy i dokumentowanie kamerą dalszych duszpasterskich owoców heroicznej śmierci. Odnosi się to nie tylko do wielu mieszkańców dwutysięcznego obecnie miasteczka Pariacoto, ale też do jednego ze współbraci wkrótce błogosławionych – o. Dariusza Mazurka, pracującego obecnie wśród Polaków w Limie. Zawdzięcza on bowiem swe zakonne i misjonarskie powołanie przykładowi w pełni ewangelicznej, mężnej postawy o. Michała i o. Zbigniewa, o której dowiedział się przed laty. I w przepięknym andyjskim pejzażu, który jest niewątpliwą atrakcją wizualną wielu partii omawianego filmu, mówi o tym z głębokim przekonaniem, puentując w ten sposób mocnym akcentem oddanego Bogu i ludziom życia ekranowy dokument o męczeńskiej śmierci za wiarę.
CZYTAJ DALEJ

W środę rozpocznie się konklawe, trzecie w ciągu ponad 20 lat

2025-05-06 07:46

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/MASSIMO PERCOSSI

Kardynał William Goh Seng Chye

Kardynał William Goh Seng Chye

W środę rozpocznie się oczekiwane z wielkim zainteresowaniem konklawe, które wybierze następcę papieża Franciszka. To trzecie konklawe w ciągu ponad 20 lat. Poprzednie odbyły się w 2005 roku po śmierci Jana Pawła II i w 2013 roku po rezygnacji Benedykta XVI. W obecnym udział weźmie rekordowa liczba 133 elektorów.

Pracom konklawe będzie przewodniczyć dotychczasowy sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kardynał Pietro Parolin jako najstarszy pod względem nominacji kardynał-biskup uprawniony do udziału w wyborze papieża.
CZYTAJ DALEJ

Msza o wybór nowego papieża

2025-05-07 16:28

ks. Waldemar Wesołowski

Msza św. w tej intencji została odprawiona w Katedrze legnickiej w południe.

– To szczególna okazja do modlitwy w całym Kościele. Kardynałowie będą decydować o tym, kto będzie następcą św. Piotra. Dlatego modlimy się o światło Ducha Świętego dla kardynałów uczestniczących w konklawe – powiedział na rozpoczęcie Mszy św. bp Siemieniewski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję