Pan Andrzej napisał: Mój syn ma wyjątkowe zdolności matematyczne, co objawia się nie tylko dobrymi ocenami, ale też w praktyce – uprawia taką dziwną dyscyplinę, tzn. gra w szachy. Połknął tego bakcyla już w pierwszej klasie, a stało się to trochę dzięki dziadkowi, który kiedyś był nawet niezłym zawodnikiem. Mam jeszcze dwoje dzieci, ale tylko Kuba zajął się z zaangażowaniem tą grą. W szkole mają kółko szachowe, jeździli po całej Polsce, póki było można... a w domu przybywało pucharów i dyplomów. Ostatnio jednak jakoś się opuścił, woli z kolegami biegać po boisku i za nic ma rady dziadka, że do szachów trzeba się przykładać, dużo ćwiczyć itd. Nawet go rozumiem, że po tych ograniczeniach ciągnie go do kolegów i wspólnych zabaw z nimi. Ale jestem w rozterce. Z jednej strony chciałbym, aby rozwijał swoje zdolności, a z drugiej – widzę, jak mu to zabiera dzieciństwo, i żal mi go...
W życiu tak już jest, że aby coś osiągnąć i mieć rezultaty, trzeba wiele wysiłku i poświęceń. Tym bardziej w dzisiejszych czasach – aby osiągnąć w czymś mistrzostwo, trzeba okupywać to ciężką pracą już od lat dziecięcych. Coraz młodsi poddawani są różnym przymusom, i to nie tylko ćwiczeniom w swojej dyscyplinie, ale nawet diecie i codziennym rygorom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Gdy potem słuchamy takich dorosłych sławnych ludzi, włos nam się jeży na głowie. Ale i wśród nich jest wielu, którzy niczego nie żałują, bo choć było ciężko i trudno, mieli wytyczony jasny cel, a to dodawało im sił i energii w trudnych chwilach.
Pana syn, jak każdy nastolatek, chce bawić się z rówieśnikami – i to jest naturalne. Myślę jednak, że takie specjalne uzdolnienia, jakie ma Kuba, warto pielęgnować i rozwijać, aby on sam kiedyś nie miał do was pretensji, że go nie zachęcaliście i nie dopilnowaliście...
A bywa tak!
Oczywiście, pewien umiar jest wskazany, sporo zależy także od tego, czy on sam będzie się czuł odpowiednio zmotywowany. Może w tym pomóc mądra współpraca z wychowawcami i szkolnym pedagogiem.