Reklama

Pieniądze w parafii

Dyskusja na temat finansów Kościoła wywołuje niepotrzebne emocje, nie tylko zresztą w Polsce. „Benzyną” najczęściej dolewaną do ognia jest niewiedza i rodzące się z niej mity oraz stereotypy. Przyjrzyjmy się zatem niektórym faktom

Niedziela Ogólnopolska 45/2011, str. 16-17

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czym innym są finanse Kościoła jako instytucji, czym innym jest indywidualny zarobek księdza, a czym innym jest budżet każdej parafii. Ten ostatni interesuje ludzi chyba w największym stopniu, bo to głównie na nich spoczywa odpowiedzialność za utrzymanie kościołów i kaplic.

Cena czy inwestycja?

Reklama

Ks. Alfred Szkróbka przez kilkadziesiąt lat pełnił funkcję proboszcza średniej wielkomiejskiej parafii. - Głównym źródłem zasilającym kasę parafialną jest coniedzielna taca - mówi. - Można powiedzieć, że średnio jedna złotówka przypada na parafianina, który w niedzielę uczestniczy we Mszy św. Jeśli więc w danej wspólnocie do kościoła przychodzi 2 tys. osób, tyle samo pieniędzy jest w kasie parafialnej. Trzeba jednak pamiętać, że mniej więcej zbiórka z jednej niedzieli w miesiącu przeznaczana jest na cele Kościoła powszechnego czy też Kościoła diecezjalnego. Trzeba przecież wspomagać wydział teologiczny, seminarium duchowne, instytucje archidiecezjalne, media, misje.
- Ja nawet zaryzykuję twierdzenie, że takie zbiórki miały miejsce częściej niż raz w miesiącu - twierdzi ks. Gerard Gulba, który zarządzał wielotysięczną parafią w centrum dużego miasta. - Sprawą, która przez lata spędzała mi sen z oczu, było opłacenie katechetek. W naszej parafii było wtedy aż siedem pełnych etatów, więc jeśli do comiesięcznego uposażenia doliczy się jeszcze koszty ubezpieczenia, potrzebne były specjalne kolekty na rzecz katechizacji.
Ks. Gulba jest pewny, że dzisiaj przerzucenie kosztów katechizacji na parafie byłoby obciążeniem nie do uniesienia. - Sam się dziwię -wspomina - że wtedy daliśmy radę. Ale ludzie doskonale wyczuwali potrzebę katechizacji. Wśród nich byli rodzice czy dziadkowie dzieci w wieku szkolnym, którzy życzyli sobie wychowania katolickiego, a pozostali parafianie zdawali sobie sprawę, że ludzie po dobrej formacji religijnej o wiele rzadziej trafiają do więzienia, rzadziej kradną czy stosują przemoc. Katechizacja jest więc dobrą inwestycją państwa na przyszłość, a nie zbędnym balastem.
- Oprócz katechizacji, która przez lata obciążała parafie do granic możliwości, w dalszym ciągu mamy do czynienia z ciężarem etatów - twierdzi ks. Szkróbka. - Niektórzy formułują czasem nawet roszczenia, że na cmentarzu przydałby się stróż, a w domu parafialnym kawiarnia z prawdziwego zdarzenia. O ile można sobie pozwolić na podobne pomysły w dużej parafii, o tyle małe wspólnoty coraz częściej nie mogą związać końca z końcem.
Oprócz etatów obciążających parafialne budżety (np. kościelnego czy organisty) księża proboszczowie najczęściej wyliczają koszta: mediów (woda, prąd), ogrzewania, wywozu śmieci z cmentarza, ubezpieczeń.
- Nie wyobrażam sobie w dzisiejszych czasach jakichś wielkich inwestycji - mówi ks. Gulba. - Ceny materiałów i usług są tak horrendalne, że niezbędna jest daleko idąca ostrożność. - Do inwestycji trzeba było się przygotowywać przez dłuższy okres - dodaje ks. Gulba. - Na malowanie czy remont figur najczęściej zbieraliśmy przez długie lata.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Codzienna Orkiestra Kościelnej Pomocy”

Reklama

Ks. Zenon Drożdż o swoim budżecie mówi, że dopinany jest na bieżąco. - Księża nie mają wielkich oszczędności, muszą nieraz długo oszczędzać na remonty czy ewentualne zabezpieczenie nagłych napraw -mówi. - Niekiedy też, szczególnie jeśli mamy do czynienia z wielkim remontem, parafie przez jakiś czas muszą spłacać zaległe płatności.
Ks. Drożdż zwraca też uwagę na społeczne znaczenie parafii. O ile, jego zdaniem, cała Polska zachwyca się jednorazową akcją „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy”, o tyle należałoby też oddać hołd „Codziennej Orkiestrze Kościelnej Pomocy”, która działa we wszystkich parafiach całej Polski. - W wielu miejscach przed laty wybudowano np. domy katechetyczne - mówi. - Dzisiaj nie zawsze mogą one służyć katechezie, ale niejednokrotnie wykorzystywane są przez różne grupy. U nas jest np. grupa „Sanis” dla starszych, schorowanych i niedowidzących - mogą u nas owocnie spędzić czas. Niekiedy Kościół wspomaga nawet konkretne szkoły, bo niektóre zajęcia odbywają się w kościelnych budynkach. Wreszcie należy tu wspomnieć o szerokiej działalności charytatywnej - dostarczamy pomieszczeń, szukamy wolontariuszy, którzy roznoszą żywność zapewnioną z pomocy unijnej.
Ks. Gulba wspomina o parafialnej ochronce, która przez dziesięciolecia wychowała wiele pokoleń dzieci z rodzin patologicznych. - Czasem można było liczyć na jakieś dofinansowanie - mówi. - Ale główny ciężar finansowania tego rodzaju inicjatywy spoczywał na parafianach. Niektórzy dobrodzieje co jakiś czas zabezpieczali mały posiłek, a wolontariusze każdego dnia odrabiali z dziećmi zadania i prowadzili działalność wychowawczą, ale rachunki za gaz, wodę i prąd trzeba było płacić samemu. Kiedy pojawiła się konieczność wymiany dachu, też nie można było liczyć na żadne dofinansowanie.
- Do tego dochodzą ogromne wydatki związane z dofinansowywaniem wyjazdów wakacyjnych - dodaje ks. Drożdż. - Każdego lata pojawiają się oazowicze czy ministranci, którzy potrzebują na rekolekcje. Niekiedy także parafie organizują wyjazdy. Niemal każdego dnia do probostw pukają też indywidualni parafianie, którzy nagle znaleźli się w trudnej sytuacji i trzeba im pomóc.
O organizowaniu takiej pomocy mogą tylko pomarzyć parafie biedne, których nie brakuje w wielu zakątkach Polski. - Jeśli jest się proboszczem w miejscowości, gdzie kiedyś ludzie pracowali w PGR-ze, a dzisiaj klepią biedę, nie można nawet marzyć o wielkiej działalności charytatywnej - mówi anonimowy ksiądz z zachodu Polski. - Organizujemy wprawdzie doraźną pomoc, ale głównie dzięki zasobom Caritas i innych organizacji. My staramy się jedynie dbać o kościelne budynki, by nie popadły w ruinę. Ludzie są u nas biedni.

To wszystko już było

Księża pamiętający czasy socjalizmu ze smutkiem wsłuchują się dziś w postulaty niektórych polityków. - Do dziś pamiętam kontrole państwowych urzędników - wspomina ks. Gulba. - Mimo że w wielu przypadkach ze strony indywidualnych osób spotykała nas życzliwość, generalnie mieliśmy do czynienia z opresyjną działalnością państwa, które także na drodze finansowych uregulowań próbowało podzielić duchowieństwo i za pomocą ulg skłonić je do lojalności wobec władzy ludowej.
- Nasze podatki płacimy także za osoby, które są wrogami Kościoła - dodaje ks. Drożdż. - Tam, gdzie są zameldowane, proboszcz jest zobowiązany zapłacić za nie podatek, bo jego wielkość naliczana jest nie od liczby osób, które chodzą co niedzielę do kościoła - nawet nie od liczby ochrzczonych - ale od liczby wszystkich mieszkańców parafii, również tych niewierzących.
Ks. Szkróbka wspomina czasy, kiedy księża nie mogli się ubezpieczyć. - W szpitalu czy przychodni trzeba się było leczyć prywatnie - mówi. - Nie było problemu z usunięciem zęba, ale już poważniejsze leczenie stawało się ogromnym wyzwaniem finansowym.
Dla wielu więc obserwatorów życia publicznego w Polsce pomysły polityków zmierzające do obciążania Kościoła na rzecz państwa są kuriozalne i nie mają logicznych podstaw. Sprawą oczywistą jest, że Kościół katolicki, jak każda inna wspólnota czy instytucja, potrzebuje do pełnienia swojej misji oprócz wolności także środków materialnych.
Jak wynika z ustaleń KAI, po 1918 r. Kościół posiadał 868 majątków o łącznej powierzchni 204640 ha. Ten stan posiadania w okresie międzywojennym wzrósł - głównie na skutek zwrotu części zagarniętych dóbr - do 382833 ha ziemi w 1939 r. Nieruchomości kościelne stanowiły 9,6 proc. ziemi w kraju.

Komunistyczne konfiskaty

Na skutek zmian terytorialnych po II wojnie światowej Kościół utracił bezpowrotnie dobra na terenach zagarniętych przez ZSRR. Na pozostałym obszarze władze przystąpiły do konfiskaty po kilku latach, chcąc w pierwszym rzędzie rozprawić się z konkurencyjnymi nurtami politycznymi. Mianowany przez Sowietów tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego ograniczył się do przejęcia lasów stanowiących własność instytucji kościelnych. Atak nastąpił w końcu lat czterdziestych. Pierwszym krokiem była likwidacja dzieł charytatywnych. Ustawa z 28 października 1948 r. o zakładach społecznych służby zdrowia upaństwowiła kościelne szpitale. 8 stycznia 1951 r. przejęto kościelne apteki. 23 stycznia 1950 r. poddano pod państwowy zarząd majątek Caritas.
20 marca 1950 r. Sejm przyjął „ustawę o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom oraz Funduszu Kościelnym”. Stanowiła ona, że upaństwowieniu bez odszkodowania podlegać będą grunty rolne Kościoła i innych związków wyznaniowych. Wyjątkiem miały być gospodarstwa proboszczowskie o powierzchni do 50 ha oraz do 100 ha na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Ponadto Episkopatowi, który podpisał porozumienie z rządem 14 kwietnia 1950 r., udało się wynegocjować pozostawienie po 5 ha dla każdego domu zakonnego, po 50 ha dla biskupów diecezjalnych oraz po 50 ha dla seminariów. Wyłączone spod konfiskaty miały być też budynki kościelne.
Konfiskowano jednak zazwyczaj wszystko. Zabrano Kościołowi do 150 tys. ha. W dwa lata później skonfiskowano majątek fundacji i stowarzyszeń religijnych. W kolejnych latach władze odbierały budynki w ramach np. „laicyzacji szkolnictwa”.
Do dnia dzisiejszego - w świetle szacunków - Kościół odzyskał niecałe 20 proc. zagarniętych nieruchomości.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kim był Jeffrey Edward Epstein?

Urodził się w 1953 r. w żydowskiej rodzinie w dzielnicy Coney Island w Nowym Jorku. Jego ojciec był ogrodnikiem, a matka gospodynią domową. Chociaż nigdy nie ukończył studiów, pracował jako nauczyciel fizyki i matematyki w Dalton School, w dzielnicy Upper East Side na Manhattanie. W pracy poznał Alana Greenberga, menedżera „Bear Stearns” – słynnej nowojorskiej firmy inwestycyjnej. Greenberg był pod tak wielkim wrażeniem jego inteligencji, że zaoferował mu stanowisko młodszego asystenta w swojej firmie. Epstein bardzo szybko piął się po szczeblach zawodowej kariery, dlatego już w 1982 r., dzięki szerokim znajomościom w świecie finansów, mógł założyć własną spółkę finansową: J. Epstein & Co., która później przekształciła się w Financial Trust Company. Amerykańskie media przedstawiały Epsteina jako nowego Gatsby’ego, który zbudował swoją fortunę od zera, człowieka pełnego tajemnic, tak jak w większości nieznani byli jego klienci, którzy powierzali mu swoje kapitały, oprócz jednego – Lesliego Wexnera, właściciela firmy odzieżowej Victoria’s Secret. – Inwestuję w ludzi, niezależnie od tego, czy są to politycy czy naukowcy – powiedział kiedyś Epstein o swoich prestiżowych znajomych i klientach. Wśród ludzi zaprzyjaźnionych z finansistą byli Bill i Hillary Clintonowie, a także brytyjski książę Andrzej, brat księcia Karola. Wśród jego znajomych był również obecny prezydent USA Donald Trump.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny: „Kościół buduje się przez codzienną wytrwałość”

2025-11-16 16:54

Archiwum Archidiecezji Wrocławskiej

Parafia NMP Królowej w Oławie obchodzi dzisiaj 20-lecia swojego powstania. Eucharystii przewodniczył metropolita wrocławski, abp Józef Kupny, który w homilii przypomniał, że najważniejszą świątynią nie są mury, lecz człowiek.

Metropolita wrocławski rozpoczął swoją homilię od słów Jezusa zapowiadających zburzenie świątyni jerozolimskiej. - Powinny poruszyć uczniów słowa Jezusa: “Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu”. Ale Jezus wypowiedział je nie dlatego, że nie ceni piękna murów i wystroju świątyni, lecz dlatego, że prawdziwą świątynią zawsze był i jest człowiek. Człowiek i jego serce otwarte na Boga i przyszłość, wskazał kaznodzieja, dodając: - Uczniowie wtedy jeszcze tego nie rozumieli. Dopiero Chrystus pokazał nam, że to my jesteśmy świątynią Boga, że Bóg mieszka w nas. Dziś, patrząc na piękny kościół parafialny, chcemy powiedzieć: “Panie, dziękujemy Ci, że w tym miejscu zechciałeś zamieszkać pośród nas”.              W dalszej części abp Kupny wrócił do początków parafii, wyrażając głęboką wdzięczność wszystkim, którzy ją tworzyli: - Każda parafia ma swoją historię i swoje korzenie. Dwadzieścia lat temu, kiedy powstała wasza parafia, Bóg zaprosił ludzi tej ziemi do nowego dzieła. Nie było wtedy wszystkiego, co mamy dziś, ale były nadzieje, plany i wiele pracy. Ta parafia istnieje dzięki wierze, miłości i wytrwałości ludzi - mówił metropolita wrocławski, dziękując za zaangażowanie w dzieło stworzenia parafii. - Z serca dziękuję wszystkim, którzy byli na początku tej drogi. Myślę o tych, którzy przez dwadzieścia lat są związani z tą parafią. Dziękuję księdzu proboszczowi Robertowi, dziękuję wszystkim, którzy ofiarowali czas, talenty, środki i modlitwy. Niech Bóg wynagrodzi ich trud — zarówno tych, którzy są dziś z nami, jak i tych, którzy odeszli do domu Ojca.      Odnosząc się do Ewangelii, abp Józef Kupny zauważył: - Dzisiejsza Ewangelia mówi o niepokoju, zniszczeniu i trudnościach. Nie wiem, jak słuchali jej uczniowie, ani jak my ją odbieramy, ale ona jest zaskakująco aktualna. Każda wspólnota przeżywa chwile słabości, rozproszenia, zmęczenia. A jednak Jezus mówi: “Nie trwóżcie się”. To znaczy: nie bójcie się, bo Ja jestem z wami. Wracając jeszcze w słowie do dwudziestolecia parafii, hierarcha podkreślił: - Chrystus przez tych 20 lat był tutaj obecny: w sakramentach, w Eucharystii, w rodzinach, które trwały mimo trudności, w dzieciach, młodzieży, w chorych i starszych. Był obecny w każdym, kto się modlił, służył, pomagał. I choć były chwile trudne, to właśnie wtedy najbardziej widać było siłę wiary - powiedział abp Kupny, dodając: - Jezus mówi dziś do nas: “Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”. Te słowa są jak program waszego jubileuszu. Kościół buduje się nie przez spektakularne działania, lecz przez codzienną wytrwałość: przez matki i ojców, którzy uczą dzieci modlitwy; przez kapłanów, którzy dzień po dniu głoszą Słowo Boże; przez seniorów modlących się za młodych; przez ludzi, którzy sprzątają kościół, śpiewają, troszczą się o parafię. To codzienny trud, ale i codzienny cud. Nie zabrakło także odniesienia do patronki parafii: - Najświętsza Maryja Panna Królowa od początku czuwa nad tą parafią. Jej królowanie to nie panowanie, jak myślimy po ludzku. To służba: pokorna, wierna, pełna miłości. Maryja trwała pod krzyżem i uczy nas, abyśmy w chwilach prób nie odchodzili, ale trwali przy Chrystusie z nadzieją - mówił kaznodzieja, dodając: - Dzisiaj wielu gniewa się na Kościół, zniechęca się, odchodzi. Ale to właśnie wtedy trzeba trwać. Trwać przy Chrystusie, nie opuszczać Go w chwilach próby, tak jak Maryja nie odeszła spod krzyża.      Na zakończenie homilii abp Józef Kupny zawierzył parafię Duchowi Świętemu i Matce Bożej: - Dwadzieścia lat temu Bóg rozpoczął w tym miejscu piękne dzieło Boskie. Dziś dziękujemy Mu za wszystko, co już uczynił, i z ufnością prosimy, by prowadził nas dalej przez następne lata i dziesięciolecia. Niech Duch Święty daje nam wytrwałość w wierze, nadziei i miłości, a Maryja, wasza Królowa, niech prowadzi was drogą ku Bogu.”
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję