Reklama

Druga fala emigracji zarobkowej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest to ciemna strona przemian gospodarczych w Polsce. Po wejściu naszego kraju do UE ze względów ekonomicznych za granicę wyjechało ponad 2 mln osób. Co dziesiąty czynny zawodowo Polak nie mógł znaleźć zatrudnienia we własnej ojczyźnie i musiał przyjąć los emigranta. Nic jednak nie zapowiada zmiany tej tendencji. Szykuje się kolejna fala wyjazdów, spowodowana otwarciem rynku pracy w Niemczech i Austrii. W czasie II wojny światowej okupant pod przymusem wywoził młodych ludzi na roboty do Rzeszy. Teraz, według szacunków, pracę u naszego zachodniego sąsiada może podjąć nawet kolejne 400 tys. osób z Polski.

Polska straciła 10 proc. czynnych zawodowo

Reklama

Według najnowszych danych GUS, w 2009 r. czasowo poza Polską przebywało 1,87 mln osób. O 340 tys. mniej niż rok wcześniej. Prawdopodobnie część powróciła do kraju, gdyż straciła pracę. Rok 2008 to apogeum kryzysu w krajach zachodnich. Ale też pewna część emigrantów zdecydowała się pozostać za granicą na stałe i formalnie wymeldowała się z kraju. Najwięcej czasowych wyjazdów odnotowano w 2007 r. - 2,27 mln. Uwzględniając decyzje o pozostaniu na stałe, można przyjąć, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. i otwarciu rynków pracy w Wielkiej Brytanii oraz Irlandii, a następnie w kolejnych krajach, w poszukiwaniu pracy i lepszego zarobku wyjechało ok. 2,5-3 mln naszych rodaków. Jest to ponad 10 proc. wszystkich zdolnych do pracy mieszkańców Polski.
Najwięcej osób znalazło zatrudnienie w Wielkiej Brytanii - aż 555 tys., na drugim miejscu są Niemcy - 415 tys., mimo że praca naszych obywateli w tym kraju jest nielegalna. Znaczące grupy Polaków wyjechały do: Irlandii - 140 tys., Włoch - 85 tys., Hiszpanii i Holandii - po 84 tys., Francji - 47 tys. i Norwegii - 45 tys. Ale okazuje się, że pracy szuka się nie tylko w bogatych krajach zachodnich. Ponad 9 tys. rodaków zatrudniło się w sąsiednich Czechach. Są to w dużej części górnicy pracujący w tamtejszych kopalniach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niemcy przyjmą każdego młodego ucznia z Polski

1 maja br. dla polskich obywateli zostanie otwarty rynek pracy w Niemczech i Austrii. Kończy się bowiem 7-letni okres przejściowy, jaki rządy w Berlinie i Wiedniu, w obawie przed zalewem taniej siły roboczej z Polski, wpisały do traktatu akcesyjnego o przystąpieniu naszego kraju do UE. Za Odrą czeka się na ten dzień z dużą nadzieją. Poprzednie obawy przestały być aktualne. Teraz niemiecka gospodarka, podnosząca się po kryzysie, potrzebuje rąk do pracy. A społeczeństwo ma ujemny przyrost naturalny i po prostu starzeje się. Co miesiąc w Niemczech ubywa 1,2 tys. osób w wieku produkcyjnym. Na chętnych czeka ok. 300 tys. ofert. Brakuje 36 tys. inżynierów i 20 tys. informatyków. Potrzeba też budowlańców, pielęgniarek, opiekunów osób starszych, pracowników komunalnych. Niedobory są praktycznie w każdym zawodzie.
Towarzyszy temu duże rozczarowanie dotychczasowym modelem społeczeństwa wielokulturowego, które władze niemieckie starały się budować w ostatnich dziesięcioleciach. Okazuje się, że ludność muzułmańska napływająca z Turcji i innych krajów arabskich nie chce się asymilować i wywołuje poważne napięcia. W sporej części nie chce też pracować, a zadowala się zasiłkami wypłacanymi w ramach pomocy społecznej.
Nic dziwnego, że w tej atmosferze wiąże się duże nadzieje z pracownikami z Polski, którzy są z tej samej kultury i dali się poznać jako pracowici. Minister gospodarki Niemiec Reiner Brüderle rzucił nawet publicznie pomysł, by pożądanym zagranicznym pracownikom wypłacać premię powitalną. Ale zaradni i przewidujący Niemcy mają też inne, bardzo konkretne propozycje. Absolwentom polskich szkół zawodowych, którzy ukończyli 18 lat, oferują roczną, dwuletnią lub trzyletnią naukę zawodu i jednocześnie proponują 1,2 tys. euro (ok. 5 tys. zł) miesięcznego stypendium. Podobno w Polsce działa już 50 firm, które zajmują się werbunkiem. Niemcy twierdzą, że przyjmą każdego, kto się zgłosi.

Nieodwracalne straty

Eksperci od rynku pracy oceniają, że druga fala emigracji zarobkowej będzie bardziej dokuczliwa dla naszej gospodarki niż poprzednia. Ci, którzy pracowali „na czarno”, teraz zapewne zalegalizują swój pobyt i zaczną ściągać rodziny. Rynek niemiecki i austriacki jest dla nas bliski, a przez to stosunkowo dobrze znany. Wyjazd można szybciej zorganizować i przez to łatwiej się na niego zdecydować. Wyjeżdżać będą osoby młode oraz wykwalifikowani pracownicy.
Rodzi to poważne konsekwencje społeczne i gospodarcze. Czasowa migracja zarobkowa prowadzi do rozbicia małżeństw oraz zaburzenia w wychowywaniu dzieci. Naród pozbawia się jednostek najbardziej energicznych, zaradnych i odważnych. Coraz bardziej zagrożony będzie system emerytalny, który funkcjonuje na zasadzie wypłacania świadczeń dla osób starszych ze składek opłacanych przez pracujących młodszych ludzi. Ponosimy poważne koszty związane z edukacją, a jej efekty będą korzyścią dla obcych gospodarek.
Polska mogłaby zatrzymać tę ucieczkę pod dwoma warunkami. Po pierwsze - tempo rozwoju gospodarczego musi być na takim poziomie, że zapotrzebowanie na pracę znacząco wzrośnie. Trzeba więc mówić o rozwoju PKB nie na poziomie 3-4 proc. rocznie jak obecnie, ale co najmniej 8-10 proc. Drugi warunek to znaczące podniesienie wynagrodzeń. Przy otwartym rynku pracy jest to nieuchronne. Aby zatrzymać najlepszych fachowców, trzeba będzie im więcej płacić. A to pozbawi naszą gospodarkę jednego z najważniejszych atutów - niższych kosztów pracy. Dla nakręcania koniunktury potrzebne będą więc inne działania - duże inwestycje państwowe oraz silne wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw.
Leszek Balcerowicz przez wiele lat usilnie mówił Polakom, że najważniejsze jest zbudowanie trwałych fundamentów wzrostu gospodarczego. Temu miały służyć działania, którym patronował: prywatyzacja, ograniczanie inwestycji państwowych, wprowadzenie OFE, wejście do UE i przyjęcie euro. Po ponad dwudziestu latach co piąty Polak, licząc emigrację i bezrobotnych, nie może efektywnie pracować we własnym, wolnym kraju. Czy o to nam chodziło?

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego o. Józefa Andrasza

2024-11-17 18:59

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

o. Józef Andrasz SJ

Mateusz Wyrwich

O. Józef Andrasz

O. Józef Andrasz

Metropolita krakowski, abp Marek Jędraszewski podjął decyzję o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Sługi Bożego o. Józefa Andrasza SJ, kapłana, kierownika duchowego i spowiednika m.in. św. Siostry Faustyny.

Ojciec Józef Andrasz urodził się 16 października 1891 roku w Wielopolu koło Nowego Sącza. Już w dzieciństwie odczuł powołanie do kapłaństwa i życia zakonnego. Wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w wieku niespełna piętnastu lat. Święcenia kapłańskie przyjął w 1919 roku.
CZYTAJ DALEJ

Karolina Kózkówna - chłopski doktor wiary

[ TEMATY ]

bł. Karolina

Archiwum

Pierwsza dusza do nieba, chłopski doktor wiary - tak mówiono o niej za życia i po przedwczesnej śmierci. Dziś zwykła dziewczyna ze wsi, która zginęła z rąk rosyjskiego żołnierza broniąc się przed gwałtem, jest patronką wsi, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (KSM), diecezji rzeszowskiej, przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w 2016 r., będzie też ogłoszona patronką polskiej młodzieży. 18 listopada przypada 100. rocznica śmierci Karoliny Kózkówny.

W grudniu 1914 r. chłopi z niewielkiej podtarnowskiej wioski Wał Ruda odnaleźli ciało współmieszkanki, którą dwa tygodnie wcześniej, 18 listopada, rosyjski żołnierz wywlókł z domu żeby ją zgwałcić w pobliskim lesie. Choć ranił ją wielokrotnie, dziewczyna stawiała zacięty opór i zbrodnicza próba się nie powiodła.
CZYTAJ DALEJ

GIS: w warszawskich ściekach wykryto zmutowanego wirusa polio

2024-11-18 14:18

[ TEMATY ]

wirus

Adobe Stock

W próbce ścieków komunalnych pobranej w Warszawie wykryto zmutowanego wirusa polio, który może być niebezpieczny dla osób niezaszczepionych - poinformował w poniedziałek Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski.

Podkreślił, że wykrycie w listopadzie zmutowanego wirusa polio to "sytuacja alertowa". "Nie znaczy to, że mamy zachorowania wśród ludzi. Mówimy tylko o tym, że pojawił się zmutowany wirus, który może być niebezpieczny dla osób niezaszczepionych" - zaznaczył na konferencji prasowej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję