Reklama

Jak rozmawiać z dziećmi o... złości

Niedziela Ogólnopolska 25/2010, str. 29

Elżbieta Łozińska
Doradca pedagogiczno-psychologiczny, terapeuta NEST (to program terapeutyczny dla osób dorosłych, które doświadczyły traumatycznych przeżyć), żona, mama Mateusza (9 lat), Marty (5 lat) i Tomka (3 lata); pracuje w Centrum Mamy Dziecko

Elżbieta Łozińska<br>Doradca pedagogiczno-psychologiczny, terapeuta NEST (to program terapeutyczny dla osób dorosłych, które doświadczyły traumatycznych przeżyć), żona, mama Mateusza (9 lat), Marty (5 lat) i Tomka (3 lata); pracuje w Centrum Mamy Dziecko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O dwóch złościach

Złość na DOBRO wszystkim szkodzi
i z pomocą nie przychodzi.
Tylko wielki kłopot mamy,
gdy zasadom i granicom się sprzeciwiamy!

Złość na ZŁO jest pomocą,
by o DOBRO walczyć z mocą,
złościć się na głupie, złe pomysły,
żeby zadbać o czyste sumienia i umysły!

Rymowanki ułożone na Uniwersytet Odkrywców, zajęcia dla dzieci w wieku 5-8 lat

Złość jest uczuciem, które tak jak wstyd czy strach nie musi być emocją destrukcyjnie wpływającą na nasze reakcje, funkcjonowanie i międzyludzkie relacje.
Dziecko często złością sygnalizuje swoje potrzeby, złości się na brak obecności rodziców. Już niemowlę płaczem, krzykiem, prężeniem się woła o jedzenie, zmianę pieluszki, bliskość mamy - przytulenie, ponoszenie. Kilkunastomiesięczne niemowlę wyrażeniem złości zaczyna nie tylko sygnalizować podstawowe potrzeby, ale również wymuszać spełnianie zachcianek. Mocno złości się na stawiane granice i stanowcze „nie”: „nie dotykamy tego”, „to nie twoje”, „nie wchodzimy tam”, „mama nie pozwala” itd. Ważne, aby z komunikatami „nie” nie przesadzić w ciągu dnia. Trzeba zachować proporcje pomiędzy pozytywnymi sygnałami („tu możesz się bawić”, „możesz dotknąć, zobaczyć”, „to są twoje zabawki”, „mamusia, tatuś pozwala”, „świetnie sobie radzisz”) a tymi dyscyplinującymi i wyrażającymi zakazy.
Więcej złości i frustracji jest w dziecku, które bombardowane jest zdaniami dyscyplinującymi, bez antidotum w postaci: pochwał, docenienia, wyrazów czułości i miłości.
Rodzice mają szansę uniknąć częstych scen złości, histerii, jeśli w rodzinie postawi się jednoznaczną granicę, którą złość dziecka przyjmujemy ze zrozumieniem, a którą wszelkimi nieprzemocowymi metodami próbujemy wyeliminować.
Złość dziecka na brak zasad, niekonsekwencję, niesprawiedliwość, poczucie skrzywdzenia, poszkodowania - nazywamy, wysłuchujemy i towarzyszymy jej pełni empatii.
Natomiast złość na zasady, na próbę wyciągnięcia konsekwencji złego postępowania, na sprawiedliwość, niedawanie okazji do skrzywdzenia siebie lub innych, złość z zazdrości nazywamy, ale potępiamy i bez względu na to, jakie „sceny odstawia” dziecko, usuwamy się, nie wchodząc w rolę publiczności. Każdy rodzic powinien pamiętać, że jeśli postawi granicę w trosce o dobro dziecka, a ono zareaguje złością, żeby bez względu na to, jaką dziecko odegra scenę rozpaczy, histerii i ataków agresji, zachować się konsekwentnie, nie ulec, ale również nie bić i nie wyzywać.
Jako rodzice, wychowawcy, musimy pamiętać, że tłumiąc w ogóle uczucie złości, pozbawiamy się naturalnego mechanizmu chroniącego nas przed złymi rzeczami. Złość na zło jest nam niezbędnie potrzebna, aby mocno i stanowczo stawiać granice. Jeśli przekraczanie granic przyzwoitości, moralności, dobrego smaku nas nie złości - możemy nie mieć dość energii, aby asertywnie zareagować. Dziecko ma prawo się denerwować, jeśli rówieśnik, a nawet dorosły, łamie zasady, burzy porządek lub jest agresywny - nasza rola jedynie w tym, aby zareagowało ostro, stanowczo, ale bez przemocy. My, dorośli, musimy dać dzieciom przykład: żeby złościć się naprawdę w ważnych sprawach, a nie pokazywać złości na zasady, wymagania moralne. Złościć się tylko na zło to wielka sztuka. Dzisiaj wielu z nas się to pomieszało: złościmy się na dobro, a zło nas w ogóle nie rusza. Skąd wtedy brać siłę, aby zło dobrem zwyciężać? Uczmy więc już dzieci mądrze rozróżniać dobrą złość na zło i złą złość na dobro.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Patron Dnia: Św. Andrzej Kim Taegon, pierwszy koreański kapłan

[ TEMATY ]

Św. Andrzej Kim Taegon

zdjęcie na licencji CC-0/materiał vaticannews.va/pl

Św. Andrzej Kim Taegon

Św. Andrzej Kim Taegon

Św. Andrzej Kim Taegon – pierwszy koreański kapłan, oraz towarzysze – pierwsi od czasów średniowiecza święci kanonizowani poza Rzymem – pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 20 września przypada wspomnienie męczenników koreańskich. Zostali kanonizowani 6 maja 1984 r. przez św. Jana Pawła II. Relikwie św. Andrzeja Kim Taegona znajdują się w sanktuarium Mirinae w diecezji Suwon, zaś pozostałych męczenników w innych miejscach. Św. Andrzej Kim Taegon jest patronem kleru koreańskiego.

Wszyscy należeli do jednego z najmłodszych Kościołów – Kościoła koreańskiego, którego historia zaczęła się dopiero u schyłku XVIII wieku, kiedy grupa młodych uczonych koreańskich po raz pierwszy spotkała się z chrześcijaństwem, studiując europejską literaturę. Ich zainteresowanie wynikające początkowo jedynie z ciekawości, przerodziło się z czasem, pod wpływem łaski, w wiarę. Kiedy odkryli znaczenie chrztu świętego, wysłali jednego spośród swego grona do Pekinu, aby tam właśnie przyjął ten sakrament. Dla izolowanych przez wieki Koreańczyków Pekin był jedynym miastem, do którego raz w roku mogli się udać, aby zapłacić podatek. To przy okazji tych wizyt dotarły do Korei chrześcijańskie księgi. Po powrocie do ojczyzny Piotr, bo takie imię otrzymał na chrzcie wysłaniec, udzielił tego sakramentu pozostałym uczonym, dając początek Kościołowi koreańskiemu. Był to bodajże jedyny przypadek w historii Kościoła, kiedy jakiś naród przyjął Ewangelię nie od zagranicznych misjonarzy, ale od własnych braci i to świeckich.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Prof. Monika Przybysz: Kościół w social mediach to znak czasu

2025-09-20 16:03

[ TEMATY ]

media

Karol Porwich

prof. Monika Przybysz

prof. Monika Przybysz

- Kościół jest tam, gdzie są ludzie, i tak powinno być także w mediach społecznościowych - podkreśla prof. Monika Przybysz z UKSW. W rozmowie z KAI medioznawca wyjaśnia, jak Kościół coraz lepiej wykorzystuje nowe media, m.in. dzięki księżom i influencerom obecnym na Instagramie, TikToku i YouTubie. Okazją do rozmowy jest obchodzony w Kościele w Polsce w najbliższą niedzielę Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu.

Anna Rasińska (KAI): Jak powinna wyglądać profesjonalna komunikacja Kościoła w mediach? Co w tej kwestii jest najważniejsze?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję