A na prowincji - powtórzę jak kiedyś - na wielkiej polityce się nie znają. Tym niemniej zastanawiają się nad „Listem do Polaków”, który w przededniu 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej opublikował w „Gazecie Wyborczej” premier Rosji Władimir Putin.
Wiele w tym „Liście” obrazowych metafor i porównań, wiele odniesień i celnych spostrzeżeń historycznych (choć zrównanie polskich ofiar mordu w Katyniu i Miednoje ze śmiercią rosyjskich jeńców wojny 1920 r. jest od dawna znanym nadużyciem. W „Liście” znalazło się nawet potępienie paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r., z przypomnieniem, że wcześniej państwa zachodnie też zawierały z hitlerowskimi Niemcami „pakty”, które nie zwiastowały niczego dobrego.
Czegoś jednak zabrakło - jasnego odniesienia do tego, co pakt Ribbentrop-Mołotow sprowokował, a czego Polacy doświadczyli już 17 września 1939 r.: zgodnego, hitlerowsko-sowieckiego rozbioru Polski. Ta data w „Liście” Putina nie zaistniała. Rosyjski premier dość zręcznie „prześlizgnął się” między 1 września 1939 r. a… utworzeniem koalicji antyhitlerowskiej i z dumą przywoływanym Dniem Zwycięstwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu