Reklama

Oszczędzać czy inwestować?

Niedziela Ogólnopolska 12/2009, str. 30-31

Bożena Sztajner

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy w gospodarce przychodzą trudne dni, a niewidzialna ręka rynku przestaje działać, kluczowa staje się rola państwa. O pomoc z budżetu występują zagrożone upadkiem firmy i całe branże. W stronę rządu swoje pretensje kierują ci, którzy tracą pracę. Rosną oczekiwania i odpowiedzialność władz w oczach opinii publicznej. O tyle uzasadnione, że historia ekonomii pokazuje, iż państwo posiada rzeczywiste narzędzia skutecznej interwencji.

Rząd chce oszczędzać

Reklama

W odpowiedzi na mniejsze wpływy do budżetu pod koniec 2008 r. rząd podjął akcję zmniejszenia wydatków publicznych. Premier zmusił poszczególne resorty do ograniczeń w tym zakresie na kwotę 19,7 mld zł. W zdecydowanej większości oszczędności te powstały na skutek zmiany sposobu finansowania inwestycji drogowych za pośrednictwem Krajowego Funduszu Drogowego - uzyskano w ten sposób ok. 9,7 mld zł i odroczenia części wydatków na lata następne. Cała operacja pod hasłem - zaciskamy pasa, bo idą trudne czasy - miała propagandowy wymiar. Trudno bowiem spodziewać się, że na materiałach biurowych czy wydatkach administracyjnych można znaleźć oszczędności, które poprawią stan finansów publicznych. Taki sam aspekt miały działania dotyczące zamrożenia rewaloryzacji wynagrodzeń najwyższych urzędników państwowych, w tym posłów, czy też próby zawieszenia finansowania partii politycznych. Dobrze, że je podjęto, gdyż w imię solidarności społecznej trzeba pokazywać, że kłopoty budżetowe dotykają nie tylko zwykłych ludzi, ale także elity przywódcze. Takie gesty budują klimat zaufania i poczucie wspólnoty. Ale w sensie ekonomicznym nie mają one większego znaczenia. Przyniosą bowiem jedynie efekty w postaci kilkudziesięciu milionów złotych, gdy w grę wchodzą dziesiątki, a być może nawet setki miliardów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Opozycja chce inwestować

Reklama

Główne siły opozycyjne (PiS i Lewica), wspierane w tej kwestii przez związki zawodowe, domagają się natomiast zwiększenia nakładów na inwestycje infrastrukturalne i programy rozwojowe. Ich zdaniem, powinny być one finansowane ze środków publicznych oraz funduszy z UE. W ocenach ekspertów wspierających ten punkt widzenia podkreśla się, że zmniejszenie wydatków z budżetu o kilkanaście miliardów złotych i tak nie uratuje państwa przed kłopotami budżetowymi. Wzrost bezrobocia zmniejszy bowiem znacząco wpływy z podatków i składek na ubezpieczenie społeczne, a w zamian zwiększy wydatki związane z pomocą społeczną. Obcięcie nakładów na utrzymanie i modernizację polskiej armii, uczynione w ramach akcji oszczędnościowej rządu, niemalże natychmiast przyniosło skutki negatywne w postaci kłopotów zakładów zbrojeniowych.
Tą drogą nie da się wiele uzyskać. Trzeba zastosować swoistą ucieczkę do przodu. Zwiększyć wydatki na cele pobudzające aktywność gospodarczą i konsumpcję wewnętrzną. Przykład, że pewne rozwiązania tego typu mogą być skuteczne, przyszedł z Niemiec. Tamtejszy rząd w reakcji na załamanie branży motoryzacyjnej uruchomił w trybie awaryjnym specjalny program przewidujący wypłatę 2,5 tys. euro dla każdego Niemca, który kupi nowy samochód. W lutym przyniosło to zaskakująco pozytywne efekty. Sprzedaż nowych aut wzrosła o ok. 20 proc. w stosunku do lutego ubiegłego roku i była najwyższa od wielu lat. Czy to uratuje ogólnie trudną sytuację na rynku, nie wiadomo, ale na pewno jest to dobry impuls, tym bardziej że podobne mechanizmy zastosowały rządy Francji i Włoch.

Co ważniejsze: termin przyjęcia euro czy kondycja gospodarki?

Reklama

Rząd na razie odrzuca te propozycje, twierdząc, że nie można zwiększyć deficytu budżetowego. A to ze względu na przypuszczenie, że nie będzie można sprzedać na rynku finansowym państwowych obligacji, bo inne duże państwa też chcą to zrobić. A to z uwagi na potrzebę pilnego przyjęcia przez Polskę waluty euro, do czego konieczne jest utrzymanie przez dwa lata deficytu budżetowego nieprzekraczającego wysokości równej 3 proc. PKB. Oba argumenty nie przekonują.
Nie można jednoznacznie przewidzieć, jak będą się sprzedawały polskie obligacje. Ale w sytuacji kryzysu zaufania do funduszy inwestycyjnych i lokowania pieniędzy na giełdzie, jest bardzo prawdopodobne, że Polacy o wiele chętniej umieszczą swoje oszczędności w bardziej bezpiecznych papierach rządowych. Nasza gospodarka potrzebuje pilnie inwestycji. Ponieważ kapitał prywatny z nich się wycofuje, musi go zastąpić państwo. Nie ma co spekulować o szansach sprzedaży obligacji, tylko trzeba działać. W tym wypadku sprawdza się bowiem zasada, że kto szybko daje, ten dwa razy daje.
Podobnie z przyjmowaniem euro. Trudno zrozumieć, dlaczego akurat w kryzysowym okresie mielibyśmy za wszelką cenę spełniać wyśrubowane kryteria monetarne, nie bacząc na to, co dzieje się z gospodarką. Miejsca pracy i los polskich rodzin są o wiele ważniejsze niż wskaźniki księgowe. A nie wiadomo też, jak kryzys wpłynie na strefę euro i normy w niej obowiązujące.
Wydaje się jednak, że zwolennikiem takiej sztywnej polityki jest już jedynie minister finansów Jacek Rostowski. Premier Donald Tusk jest bardziej elastyczny i częściowo skłania się do przyjęcia propozycji płynących ze strony opozycji, skoro zaproponował przeznaczenie kwoty 300-400 mln zł z budżetu na pomoc w spłacie kredytów hipotecznych tym osobom, które stracą pracę. Również po powrocie z nieformalnego szczytu przywódców UE na temat kryzysu przywiózł wiadomość, że Polska skorzysta z kredytu 3-4 mld euro z Europejskiego Banku Inwestycyjnego z przeznaczeniem na budowę dróg.

Co Polska może w zglobalizowanej gospodarce?

Współczesna gospodarka, tak jak cała cywilizacja, uległa daleko idącej globalizacji. Sieć wzajemnych powiązań finansowych, produkcyjnych i handlowych sprawia, że poszczególne rynki narodowe są coraz mniej autonomiczne, zwłaszcza w odniesieniu do krajów Ameryki Płn. i Europy. Dla porównania, kryzys lat 30. ubiegłego wieku dotarł zza oceanu do Polski po ok. 2-3 latach. Teraz zajęło to zaledwie parę miesięcy.
Czy zatem w sytuacji, gdy wszystkie duże państwa UE aktywnie ingerują w gospodarkę, wtłaczając w nią olbrzymie kwoty środków publicznych, Polska może prowadzić inną politykę? Czy tylko zaciskając pasa, nie doprowadzimy do sytuacji, że oszczędności Polaków zgromadzone w bankach będą jedynie finansowały rozwój obcych gospodarek, naszą pozostawiając w stagnacji?
Wymowna jest statystyka zadłużenia poszczególnych krajów wysoko rozwiniętych. Mierząc to stosunkowo obiektywnym wskaźnikiem relacji długu publicznego do wartości PKB, okazuje się, że według danych z końca 2008 r. bardziej od nas zadłużone są: Japonia (170,4 proc.), Włochy (103,7 proc.), Grecja (90,1 proc.), Francja (64,4 proc.), Niemcy (62,6 proc.), USA (60,8 proc.) i Wielka Brytania (47,2 proc.). Polska z zadłużeniem w wysokości 41,6 proc. własnego PKB wygląda całkiem nieźle i pokazuje, że mamy w tym zakresie jeszcze pewną znaczną swobodę działania.

Trzeba robić jedno i drugie

Odpowiadając w podsumowaniu na postawione w tytule pytanie, trzeba powiedzieć, że szczególnie w trudnych czasach należy szukać oszczędności, ale przede wszystkim rozwijać inwestycje publiczne. Psychologia strachu, jaka towarzyszy kryzysowi, daje okazję, aby skłonić ludzi do większej mobilizacji i wysiłku. Można więc dzięki temu zracjonalizować to, co tego wymagało, ale trudno było uzyskać na to zgodę społeczną w czasach prosperity. Teraz jest dobra okazja i trzeba z tego skorzystać. Ale narodu nie można zagłodzić, prowadząc jedynie politykę zaciskania pasa. Trzeba dać realną nadzieję na poprawę po okresie wyrzeczeń. Konieczne jest pobudzenie popytu i tworzenie nowych miejsc pracy. A to można jedynie osiągnąć przez rozkręcenie szerokiego wachlarza inwestycji publicznych.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierni odpowiadają na apel Leona XIV ws. modlitwy o pokój

2025-08-22 07:22

[ TEMATY ]

apel

modlitwa o pokój

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV poprosił, aby 22 sierpnia był dniem modlitwy i postu o pokój na świecie

Leon XIV poprosił, aby 22 sierpnia był dniem modlitwy i postu o pokój na świecie

Z inicjatywy Ojca Świętego piątek 22 sierpnia jest dniem modlitwy i postu w intencji pokoju w ZIemi Świętej, na Ukrainie i innych regionach świata. Na prośbę Papieża odpowiadają m.in. wierni m.in. z Polski, Włoch, Ukrainy i Bliskiego Wschodu.

Podziel się cytatem - napisał przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda, w odpowiedzi na papieską prośbę. W piątek 22 sierpnia wierni w Polsce zarówno w czasie Mszy św. jak i w modlitwie indywidualnej, modlą się o pokój, ofiarując w tej intencji także piątkowy post.
CZYTAJ DALEJ

Prymas Glemp o prymasie Kowalczyku – ciekawostka!

Gdy abp Józef Kowalczyk został prymasem Polski, kardynał Glemp skomentował, że… Wyszyńskiemu by to przez myśl nie przeszło! Dlaczego tak stwierdził?

Dobrze pamiętam ten dzień: była sobota, 8 maja 2010 roku. Miałam umówione spotkanie z kardynałem Józefem Glempem, już wtedy prymasem seniorem - gdy bowiem w grudniu 2009 roku skończył osiemdziesiąt lat, utracił tytuł prymasa Polski. Na mocy decyzji Watykanu prymasostwo powróciło do Gniezna, stąd ten urząd sprawował już wtedy arcybiskup gnieźnieński Henryk Muszyński.
CZYTAJ DALEJ

W łańcuckim zamku koncerty „Jak u księżnej marszałkowej” z muzyką mistrzów

2025-08-22 16:37

[ TEMATY ]

Łańcut

zamek

koncerty

Wojciech Dudkiewicz

Łańcut. Jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce

Łańcut. Jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce

„Jak u księżnej marszałkowej” - pod takim tytułem w weekend w dawnej rezydencji Lubomirskich i Potockich w Łańcucie zabrzmią koncerty z muzyką mistrzów z XVII i XVIII w. Będzie to podróż do czasów księżnej Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej – zapraszają organizatorzy.

Izabela z Czartoryskich Lubomirska, żona marszałka wielkiego koronnego księcia Stanisława Lubomirskiego, chętnie i dużo podróżowała, bywając za granicą w teatrach, operach i na koncertach. To właśnie za jej czasów w zamek w Łańcucie, przekształcony przez nią w zespół pałacowo-parkowy, stał się jedną z najwspanialszych rezydencji magnackich w Polsce, kwitło życie muzyczne i teatralne, bywało wielu znakomitych gości, w tym najwybitniejsi muzycy, a koncerty odbywały się regularnie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję