Jest wczesna wiosna 2006. Wieczór, pada deszcz. Po Mszy św. w kilkanaście osób udajemy się do jednego z mieszkań położonych w centrum Krakowa. Wchodzimy po schodach, zdejmujemy płaszcze. W oczy rzuca się stół zastawiony mnóstwem ślicznych kanapeczek, starannie przygotowanych przez gospodynię. Spotkania „Iuventusu” rozpoczynają się poczęstunkiem, poprzedzonym modlitwą. Jako że jestem nowa wśród zebranych, każdy przedstawia się, mówi parę słów o sobie. Pomimo dzielącej nas różnicy wieku - nikt nie stwarza sytuacji zakłopotania czy nieufności. Atmosfera jest nadzwyczaj serdeczna, a zachowanie wszystkich zebranych - naturalne.
„Iuventus Christiana”
Reklama
To organizacja założona jeszcze przed II wojną światową, mająca charakter samopomocowy i samowychowawczy. „Iuventus” przez lata działał w różnych miastach Polski - m.in. w Warszawie, Poznaniu, Lublinie, w latach 40. XX wieku dotarł również do Krakowa. Początkowo opiekunem grupy krakowskiej był dominikanin o. Albert Krąpiec. Jednak kiedy został powołany na profesora i rektora KUL-u, jego miejsce zajął młody kapłan - późniejszy biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej - ks. Jan Pietraszko, który pełnił funkcję duszpasterza „Iuventusu” aż do swojej śmierci w 1988 r.
„Iuventus” gromadził głównie młodzież akademicką Krakowa, ale także licealistów. Na spotkaniach w małych grupach (kołach) rozważano teksty Pisma Świętego, pomagano sobie nawzajem. W trudnym okresie komunizmu, kiedy władze zakazały wszelkich spotkań o charakterze religijnym, „Iuventus” był drugim, obok Środowiska skupionego wokół ks. Karola Wojtyły, duszpasterstwem, które nie zaprzestało spotkań formacyjnych czy wspólnych wyjazdów. Spotkanie, na które trafiłam, stanowi dowód na to, jak silną była i jest dotąd ta wspólnota. Ale powróćmy do wspomnianego powyżej wieczoru.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Spotkania
Po posiłku pani prezes ogłasza kolejny punkt programu - rozważanie. Na każde spotkanie chętna osoba może przygotować swój komentarz do wybranego tekstu Pisma Świętego, lektury duchowej etc. Jako że tematy ustalane są z miesięcznym wyprzedzeniem (spotkania odbywają się w każdy drugi czwartek miesiąca), wszyscy mają czas na przygotowanie się do dyskusji. Nie rozważa się drobnych fragmentów biblijnych, ale całe listy apostolskie czy Ewangelie, poprzedzone wstępem, aby łatwiej było zrozumieć kontekst historyczno-społeczny powstawania tych tekstów. Po prezentacji tekstu następuje wymiana osobistych wniosków, dzielenie się refleksjami dotyczącymi lektury Pisma Świętego. Nad dyskusją czuwa ksiądz, który jest cichym towarzyszem tych spotkań. Obecnie duszpasterzem „Iuventusu” jest ks. dr Lucjan Bielas, wykładowca historii Kościoła starożytnego na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.
Pani prezes
Reklama
Nad sprawnym przebiegiem spotkań i dobrym wykorzystaniem czasu czuwa prezes. Przez wiele lat funkcję prezesa krakowskiego „Iuventus Christiana” pełniła pani Maria Władyczanka. W rozmowie ze mną opowiada o tym, jak trafiła do grupy: - Gdy mieszkałam w Poznaniu - wspomina - zetknęłam się ze środowiskiem katolickiej organizacji „Iuventus Christiana”. Miałam wielu serdecznych znajomych w tej wspólnocie, bardzo podobało mi się ich podejście do życia, do drugiego człowieka. Gdy przeprowadziłam się do Krakowa, uczestniczyłam w obozie zorganizowanym przez „Iuventus” z Wilna i Poznania. Były tam osoby z całej Polski. Z Krakowa byłam tylko ja i Isia Cierniakówna. Po powrocie jedna z moich koleżanek - Anka Krzysztofowicz, u której mieszkałam, zebrała grupkę dziewcząt, które chciały uczestniczyć w podobnych spotkaniach w Krakowie. Znany był im już wtedy rodzaj formacji w „Iuventusie”. I tak swoją działalność rozpoczęło krakowskie „Iuventus Christiana”.
Maria Władyczanka kilkanaście dni temu skończyła 93 lata. W zeszłym roku oddała funkcję prezesa w ręce Zofii Gościńskiej. Pozostaje prezesem honorowym „Iuventusu”. Do dziś zresztą aktywnie działa na polu kościelnym i społecznym. Ma wiele pomysłów, które mimo wieku udaje jej się realizować. Poproszona o refleksję nad swoim długim i niezwykle ciekawym życiem (o którym można by było napisać książkę), podkreśla, że przede wszystkim nosi w sercu głęboką wdzięczność za ludzi, których dane jej było spotkać. A wdzięczność ta widoczna jest w jej sposobie rozmawiania z ludźmi, w szacunku, jakim darzy wszystkich wokoło. Panią Marię martwi troszkę, że dziś dzieci mają z tym trudności. Leży jej to na sercu nie tylko jako człowiekowi, ale także jako socjologowi, który wciąż bacznie obserwuje społeczeństwo i wyciąga wnioski.
Osobowości
Członkowie „Iuventusu”, których dane mi było poznać, łączą w sobie wiele cech, które dzisiejszemu młodemu człowiekowi składają się na pojęcie autorytetu. To przede wszystkim niezwykła kultura osobista, radość życia, wzajemna troska, zainteresowanie drugim człowiekiem. Muszę tutaj wymienić chociaż kilka osób, które są stałymi uczestnikami tych spotkań.
Prof. Igor Gościński, neurochirurg, i dr Zofia Gościńska, neurolog dziecięcy - małżonkowie. Oboje otwarci na potrzeby innych, ciekawi świata. On - stateczny profesor z iskrą w oczach, zawsze podsuwający ciekawe tematy do dyskusji; nie kryje zainteresowania historią, wiele czyta. Pani Zofia zawsze z uśmiechem wypyta o zdrowie, kocha dzieci, dla których i z którymi pracuje.
Prof. Maria Malcówna, polonista, językoznawca. Osoba wielkiej kultury i pięknej mowy. Bardzo wrażliwa i subtelna, potrafiąca słuchać.
Dr Krystyna Czajkowska, uczennica prof. Stanisława Pigonia, który nazwał ją niegdyś „kariatydą filologii”. Osoba o bardzo ciepłym usposobieniu, twórczyni najpiękniejszych (i najsmaczniejszych!) kanapek na świecie.
Danuta Ciesielska - żona sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego, zaangażowana także w Środowisko; nie wypowiada się wiele i często, ale swoimi wypowiedziami zawsze trafia w sedno. Mąż pani Danusi - sł. Boży Jerzy Ciesielski zginął w 1970 r. w katastrofie na Nilu w Chartumie. W 1982 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.
Zofia Cierniakówna, historyk sztuki. Po Powstaniu Warszawskim uciekła z Warszawy do Krakowa. Tutaj przez 50 lat pracowała w Muzeum Narodowym. Bardzo pogodna, wspaniale słucha się jej wspomnień.
Aleksandra i Andrzej Szewczykowie - małżeństwo, pracownicy Instytutu Zootechniki Akademii Rolniczej. Pani Ola piecze słynne w „Iuventusie” rogaliki z marmoladą. Razem z mężem - matematykiem zawsze spokojni, uśmiechnięci, życzliwi.
Ewa Wisłocka - pediatra, zajmowała się dziećmi chorymi na cukrzycę, przez 20 lat urządzała dla nich wakacyjne wyjazdy; prywatnie - matka siedmiorga dzieci. Mając takie doświadczenie macierzyńskie, pani Ewa zawsze znajduje miłe słowo dla młodych matek, dodaje otuchy w trudnych chwilach. Jej mąż - Mieczysław towarzyszył Janowi Pawłowi II w kilku pierwszych podróżach jako lekarz.
Aleksandra Tyszko - etnograf, wieloletni pracownik Muzeum Etnograficznego; do dziś wspominam jej rozważania o czasie.
Dr Maria Władyczanka - wspomniana już pani prezes, socjolog, redaktor m.in. zbioru wspomnień o sł. Bożym Jerzym Ciesielskim pt.: „Dziękuję Ci, Boże, że jestem”.
Mam świadomość, że wymieniłam jedynie cząstkę osób zaangażowanych w „Iuventusie”, i to z bardzo subiektywnego punktu widzenia. Wielu członków „Iuventusu” przeszło już do wieczności. Jednak pamięć o nich trwa wśród żyjących, co wyraża modlitwa, będąca zawsze stałym punktem spotkań „Iuventusu”.
Dlaczego „Iuventus”?
Dlaczego zdecydowałam się w kilku słowach opisać tę wyjątkową wspólnotę? Od paru już lat wraz z kilkoma osobami - studentami i absolwentami krakowskich uczelni - uczestniczymy w spotkaniach „Iuventus Christiana”. Mimo że dzieli nas różnica dwóch, a nieraz może i trzech pokoleń, jesteśmy w stanie wzajemnie ubogacać się przemyśleniami na temat Słowa Bożego, tym, w jaki sposób odnosić je do codzienności, jak żyć, aby to, co wyznajemy, pokrywało się z naszym życiem. Starsi członkowie „Iuventusu” są dla nas świadkami, że można żyć wiarą, a jednocześnie nie wpadać dewocję, można przekuwać wiarę na bardzo konkretne uczynki. Ich przeróżne koleje losu wskazują nam także, jak bardzo Opatrzność Boża czuwa nad życiem każdego człowieka. Są autorytetami, których - mamy tę świadomość - brakuje dzisiaj młodszym pokoleniom. Chociaż wymienieni przeze mnie członkowie „Iuventus Christiana” stanowią śmietankę krakowskiej inteligencji, nigdy nie doświadczyliśmy z ich strony jakiegokolwiek wywyższania się czy dystansu - wręcz przeciwnie - spotkaliśmy się z niezwykłą troską i zainteresowaniem naszymi sprawami, zdawałoby się niewartymi zatrzymywania się.
Przy każdym spotkaniu „Iuventusu” zachwyca mnie fakt, że osoby, które mogłyby być moimi babciami czy dziadkami, myślą niekiedy w dużo bardziej nowoczesny i otwarty sposób niż moi rówieśnicy! Cieszę się, że mogłam choć trochę o nich napisać!
(...) ludzie starsi potrzebują nie tylko tego, aby leczyć ich za pomocą środków udostępnionych przez naukę i technikę, ale także by opiekować się nimi umiejętnie i z miłością, tak aby nie czuli się bezużytecznym ciężarem albo - co gorsza - nie zaczęli pragnąć i domagać się śmierci
Z listu Jana Pawła II do uczestników II Światowego Zgromadzenia poświęconego problemom starzenia się lud-ności, 2002
Doświadczenie uczy, że brak (...) pozytywnego nastawienia sprzyja marginalizacji ludzi starszych i skazuje ich na samotność porównywalną do prawdziwej śmierci społecznej. A czyż mniemanie, jakie człowiek starszy ma o sobie, nie zależy w dużej mierze od uwagi, jaką poświęca mu rodzina i społeczeństwo?
Z listu Jana Pawła II do uczestników II Światowego Zgromadzenia poświęconego problemom starzenia się ludności, 2002