W styczniu w Wielkiej Brytanii przez 4 tygodnie krążyło 800 autobusów z reklamą, której hasło można tłumaczyć jako „Prawdopodobnie Bóg nie istnieje. Dlatego przestań się teraz martwić i ciesz się życiem”. Autorką tej szyderczej kampanii jest ateistka i dziennikarka „The Guardian” Ariane Sherine, która przygotowała akcję jako retorsję na zawieszony na londyńskim autobusie banner reklamowy z umieszczonym na nim cytatem z Pisma Świętego: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18, 8). Jej pomysł został wsparty przez Jona Wortha, autora znanego politycznego bloga. Przygotował on specjalną witrynę internetową i zajął się jej promocją w sieci oraz zbiórką funduszy.
Kampania - przez niektórych określona mianem próby zaistnienia w mediach kolejnego oszustwa intelektualnego - wywołała żywy rezonans społeczny. Do brytyjskiej rady etyki reklamy Advertising Standards Authority (ASA) wpłynęło aż 115 skarg. Osoby, które je złożyły, argumentowały, że reklama obraża chrześcijan oraz wyznawców innych religii. Autobusy komunikacji miejskiej z ateistycznym przesłaniem jeżdżą jednak nie tylko po Londynie, ale również po Waszyngtonie i Barcelonie, a ostatnio miały pojawić się w Genui na zlecenie włoskiego Związku Ateistów i Agnostyków Racjonalistów. Celowo wybrano właśnie Genuę na miejsce realizacji tego pomysłu, ponieważ jej metropolitą jest przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch kard. Angelo Bagnasco. Jednak niektórzy kierowcy transportu miejskiego ze stolicy Ligurii nie chcą prowadzić autobusów z hasłem: „Zła wiadomość jest taka, że Bóg nie istnieje, a dobra - że go nie potrzebujesz”, które miały wyjechać na ulice miasta 4 lutego, a ich sprzeciw sumienia poparł największy branżowy związek zawodowy.
W Polsce jeszcze takiej kampanii nie ma, ale kto wie, czy podobne akcje nie będą miały miejsca. Mimo iż czasy organizowanej przez peerelowskie państwo kampanii przymusowego ateizowania Polaków minęły, nie oznacza to, że przeciwnicy Pana Boga i Jego Kościoła zwinęli sztandary. Kultura masowa, Internet, telewizja, filmy, gazety i czasopisma, zawartość półek księgarskich - to wszystko może sprawiać wrażenie, że ateizm jest w natarciu. Jego współczesna odmiana - na co wskazują doświadczenia Europy Zachodniej - uświadamia, że jest doskonale zorganizowany politycznie i ma ogromne wpływy w mediach, dzięki czemu mniejszość może skutecznie blokować w przestrzeni publicznej prawa i przekonania większości ludzi wierzących.
Czy jednak ludzie w XXI wieku będą chcieli ulegać ideologiom, które naszej egzystencji nadają wymiar bezsensu i negują życie po śmierci? Czy raczej będą otwarci na Dobrą Nowinę - na wiarę, nadzieję i miłość? Bo w czasach zamętu nawet zdeklarowany ateista zaczyna poszukiwać Prawdy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu