Reklama

Porządkowanie pojęć

Rynsztok w szkole

Niedziela Ogólnopolska 24/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ponieważ większość uczniów wychowuje się w normalnym środowisku rodzinnym i towarzyskim, nie ma kontaktu z moralnym zepsuciem, którego symbolami jest ulica, rynsztok, trzeba, żeby to ulica „przyszła do szkoły”. Takie zdanie na temat panujących w angielskich szkołach nowoczesnych tendencji „wychowawczych” usłyszałam niedawno od kogoś, kto spędził w Anglii wiele lat. Oczywiście, nie uwierzyłam. „Przesadza” - pomyślałam. Nie pozwoliliby na to nauczyciele, rodzice, urzędnicy z instytucji oświatowych. Tymczasem wkrótce po tej rozmowie dotarła do mnie ankieta, którą TNS OBOP skierował - za zgodą Ministerstwa Edukacji i Sportu - do polskich liceów.
O co pyta się tu uczniów? Na przykład: „Z kim zwykle oglądasz pornografię?”; „Jaki rodzaj pornografii oglądałeś kiedykolwiek?”. I tu wymienione zostają: „seks między ludźmi tej samej płci”, „seks z przemocą”, „seks między osobą dorosłą a dzieckiem”, „seks ze zwierzętami”, „seks grupowy”. Jest też kilka możliwości ocen, z których skorzystać może uczeń polskiego liceum. Na przykład: „Uważam, że materiały pornograficzne są inspirujące”; „Pornografia jest jednym z najlepszych sposobów dla młodych ludzi, by czerpać wiedzę o seksie”; „Pornografia jest rozrywką”. Wystarczy zaznaczyć krzyżykiem w odpowiednim kwadracie. Formuły są gotowe. Jest tu także sugerowanie, że ankietowany uczeń polskiego liceum mógłby mieć kontakty seksualne z najbliższą rodziną, że mógłby świadczyć usługi seksualne za pieniądze (wymienia się je szczegółowo). Jest również drobiazgowe wypytywanie o przeżycia ucznia w czasie „pierwszego razu”.
To tylko niektóre z kilkudziesięciu bardzo przemyślanych pytań. Przemyślanych, by odpowiednio naprowadzić na tematykę do tej pory obecną w miejscach, które w powszechnym odczuciu ludzi naszej cywilizacji uważane są za miejsca deprawacji. Tak rynsztok wkroczył do szkoły. Rynsztok w masce „badań naukowych”, instytucji troszczących się o „edukację zdrowotną” naszych dzieci, „problematykę wychowania do życia w rodzinie”.
Do całego tego zestawu kilkudziesięciu szczegółowych pytań najlepiej pasują słowa: gwałt psychiczny, molestowanie. Autorzy ankiety doskonale zdawali sobie z tego sprawę, dlatego do rodziców skierowali osobne pismo, uspokajające w tonie i kompletnie dezinformujące. Jako cel „badania” podano „poznanie poglądów i doświadczeń młodzieży związanych z różnymi sprawami, m.in. dotyczącymi rodziny, przyjaciół”. Pytania „o doświadczenia seksualne młodzieży” w liście do rodziców przedstawiono jako dodatek do głównego wątku. Zasugerowano, że dziecko powinno odpowiedzieć na wszystkie pytania. Te drastyczne stanowią 70 proc. całej ankiety. I, oczywiście, mnóstwo tu zapewnień o dobrowolności, anonimowości i szlachetnych naukowych celach, którym to wszystko służy.
Można więc molestować seksualnie młodzież w szkole, zmuszać ją do myślenia i przeżywania w myślach pobudzających wyobraźnię sytuacji, i to wszystko opatrywać etykietą „nauki”. Zaiste, osiągnięcia „naukowe” doktora Alfreda Kinseya, słynnego porno-seksuologa, który prowadził kryminalne doświadczenia seksualne na dzieciach, wykorzystując do tego pedofilów po wyrokach sądowych - co stało się podstawą do opracowanej przez niego „edukacji seksualnej” - nie poszły w las. Rzecz w tym, że u nas, w środowiskach medycznych i naukowych - poza jednym środowiskiem KUL-u - nie ma żadnej dyskusji, żadnej krytyki tego rodzaju „metodologii naukowej”. Dorobek deprawatora wszech czasów, jakim był Kinsey, który dopiero po śmierci został zdemaskowany jako oszust i pseudouczony, nie jest w ogóle kwestionowany. Mimo że wyszła w Polsce na jego temat dociekliwa, bogato udokumentowana praca, autorstwa dr Judith A. Reisman i Edwarda W. Eichela: Kinsey - seks i oszustwo (Wyd. ANTYK), mimo że w Stanach Zjednoczonych prawda o jego działalności i wieloletniej zmowie milczenia wokół jego osoby jest przedmiotem debat i analiz. Mimo że w wielu krajach na Zachodzie obalony został definitywnie mit tzw. edukacji seksualnej jako przedmiotu, który może być proponowany szkołom na równi z innymi. Uznano, że za tzw. edukacją seksualną nie stoi żadna obiektywna wiedza, że składają się na nią połączone elementy specjalistycznej wiedzy seksuologicznej i „prawd”, instrukcji, ideologii zaczerpniętych z wydawnictw pornograficznych, które pobudzają namiętności, rozbudzają wyobraźnię, wciągają w świat, który niszczy i dezintegruje.
Najwyraźniej wiedza o tym wszystkim nie dotarła jeszcze do naszego Ministerstwa Edukacji. Najwyraźniej zawodowi deprawatorzy mają zagwarantowany nieograniczony wstęp do szkół - i mogą tu swobodnie posługiwać się oszustwem, podstępem, kamuflażem, że prowadzą rzekomo „badania naukowe” - na mocy jakiegoś niejawnego politycznego porozumienia. Wbrew zapewnieniom, że wszystko jest tu anonimowe, dobrowolne, „za zgodą rodziców” etc., stwarza się atmosferę nacisku i psychicznego przymusu uczestniczenia w tego rodzaju przedsięwzięciach. Prof. Janusz Kawecki, autor protestu złożonego do Ministra Edukacji w imieniu Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli i Wychowawców, poinformował o przypadkach wywierania presji na nauczycieli - pełnymi nagan telefonami z OBOP-u - w wypadku niewypełnienia przez nich ankiet (nauczyciele także dostali analogiczną ankietę).
Większość mediów, w szczególności wysokonakładowa prasa, bardzo przychylnie odnosi się do tego rodzaju eksperymentów, szeroko je nagłaśnia i przedstawia jako „przełamywanie barier wstydu”, „poruszanie niewygodnych tematów”, „dociekliwe zgłębianie prawdy o naszych zachowaniach” etc.
Prawda jest taka, że szkoła przestała być terenem bezpiecznym dla dzieci. Nie informuje się opinii publicznej o nieograniczonym kredycie zaufania wobec wszystkich, którzy dziś na jej terytorium - ponieważ rodzina, każda normalna rodzina, jest bastionem powszechnie uznawanych norm moralnych - zamierzają niszczyć tradycyjną etykę, wprowadzać jako normę patologie, lansować psychiczne dewiacje jako pożądane zachowania. Nie można zasłaniać się nieświadomością ani tym, że uległo się czarowi etykietek o „naukowości” działań tego rodzaju. Niestety, od dawna grasują po Polsce ludzie, którzy posługują się tytułami naukowymi, a którzy najwyraźniej pozostają na usługach koncernów pornograficznych i wytwórni środków antykoncepcyjnych oraz realizują plan międzynarodowej lewicy: przebudowy świadomości, zniszczenia moralnego społeczeństwa. Nie trzeba wyjaśniać, jak wielkie pieniądze stoją za tymi instytucjami. Swego czasu prof. Dorota Kornas-Biela trafnie określiła te osoby mianem „porno-psychologów”.
Cała ta sytuacja ukazuje trzy poważne choroby, które niszczą nasze życie społeczne: Chorobę nauki i instytucji naukowych, która nie potrafi obronić się przed tego rodzaju szarlatanami. Chorobę szkoły, która staje się, dosłownie z miesiąca na miesiąc, coraz wyraźniej miejscem zagrożenia. Nie dlatego, że słabi są nauczyciele i nieodpowiedzialni dyrektorzy - choć tych, niestety, też przybywa; ludzi, którzy „wiedzą, gdzie stoją konfitury”, albo wolą zamykać oczy na rzeczywistość. Choroba ta rozwija się przede wszystkim z powodu nieodpowiedzialności Ministerstwa Edukacji i jego uwikłań w partyjne interesy lewicy. I wreszcie - wszystko to potwierdza chorobę opinii publicznej, która coraz wyraźniej patronuje, jak to się eufemistycznie mówi: „przemianom obyczajowym”, widząc dla dziecka zagrożenie w rodzinie, a lansując to wszystko, co w delikatnej materii, związanej z przekazywaniem życia, podpowiadają: przemysł pornograficzny, ulica, rynsztok.
Najwyższy czas, by rodzice pozbyli się bierności, by spojrzeli na to wszystko bez złudzeń, ale i bez lęku, spokojni, że w walce o dzieci jest z nimi rzeczywistość nadprzyrodzona. Jest Kościół, tradycja, kultura. Najwyższy czas, by stanęli w prawdzie uczciwi, autentyczni nauczyciele. I wszyscy ludzie w Polsce odpowiedzialni za oświatę. Potrzebny jest szeroki front wspólnego działania. Wzajemne informowanie się o wszelkich nadużyciach wobec dzieci, uczącej się młodzieży, które popełniane są przez źle działające instytucje państwowe. Nazywanie tego wszystkiego po imieniu. Przestrzeganie, odmawianie. Godne upominanie się o szacunek dla rodziny, dla człowieka, zapisany w polskiej konstytucji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej Niezbędnika Katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Dostępna jest również wersja PDF naszego Niezbędnika!

CZYTAJ DALEJ

NASZA INFORMACJA: Leon XIV został zaproszony na Jasną Górę! Abp Wacław Depo u Ojca Świętego

2025-09-27 12:00

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Papież Leon XIV

Vatican Media

Abp Wacław Depo został przyjęty przez papieża Leona XIV na audiencji w sobotę 27 września 2025.

Arcybiskup jest na czele grupy pielgrzymkowej archidiecezji częstochowskiej, która pielgrzymuje do Rzymu z racji 100-lecia erygowania archidiecezji częstochowskiej oraz Roku Jubileuszowego. Abp Depo wręczył Ojcu Świętemu Leonowi XIV wyjątkowy dar - obraz Matki Bożej Częstochowskiej Królowej Polski.
CZYTAJ DALEJ

Bp Greger: szatan to nie bajka dla niegrzecznych dzieci, to są realia

2025-09-28 13:26

[ TEMATY ]

szatan

bp Piotr Greger

Monika Jaworska/Niedziela na Podbeskidziu

„Szatan to nie jest bajka dla niegrzecznych dzieci, to są realia. Szatan naprawdę istnieje, chociaż doskonale wie, że jego dni są policzone” - powiedział bp Piotr Greger podczas uroczystości odpustowych 28 września ku czci św. Michała Archanioła w Kończycach Wielkich na Śląsku Cieszyńskim. W homilii hierarcha przypomniał, że nauka Kościoła o szatanie nie ma wzbudzać strachu, lecz mobilizować wierzących do czujności wobec jego pokus i do całkowitego zaufania mocy Boga.

W kazaniu bp Greger nawiązał do znanej modlitwy ułożonej przez papieża Leona XIII w 1886 r., której słowa: „Święty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną” odwołują się bezpośrednio do Apokalipsy św. Jana. „Największym osiągnięciem szatana jest wmówić człowiekowi, że diabeł nie istnieje. Wtedy człowiek zupełnie go lekceważy, nie zwraca na niego żadnej uwagi” - przestrzegł kaznodzieja.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję