Dziecko, które chce zdobyć odznakę pływaka na „wakacjach z Panem Bogiem” Rodziny Rodzin w Kujankach, nad jeziorem Borówno, powinno: przypłynąć 10 metrów (można w dmuchanym kółku), zanurkować, kąpać się codziennie przynajmniej przez sześć dni i znać nazwy dwóch stylów pływackich. Podczas tych wakacji można także zdobyć odznakę kucharza, opiekuna, wędkarza, sportowca i przyjaciela Pana Boga (m.in. trzeba znać dwie przypowieści biblijne i służyć do Mszy św. jako ministrant albo śpiewać w scholi). - Niektórzy mówią: Ja mam taką koncepcję wakacji, że trzeba sobie dać luz - opowiada ks. Feliks Folejewski, duszpasterz Ruchu. On sam i jego podopieczni mają inną koncepcję. Odpoczynek jest potrzebny, ale przede wszystkim trzeba dobrze wykorzystać dany nam czas - także ten wolny.
Różaniec i mikrofon
Reklama
„Wakacje z Panem Bogiem”, to nie rekolekcje. Jeśli ktoś chce, może przez dwa tygodnie leżeć nad jeziorem albo spacerować po lesie, ale dla chętnych jest program, którego nie powstydziliby się organizatorzy niejednych rekolekcji. 7.30 - Godzinki, 10 - Msza św., 15 - Koronka do Bożego Miłosierdzia, 17.00 - spotkanie formacyjne dla dorosłych (dzieci w tym czasie mogą pójść do przedszkola „Pod Pszczółką” organizowanego przez nastoletnie koleżanki), 20.30 - Różaniec i Apel Jasnogórski.
- Na początku był pomysł, żeby ze względu na dzieci odmawiać tylko dziesiątkę różańca. Okazało się, że maluchy dały nauczkę dorosłym. Upomniały się: „Więcej Różańca’”- opowiada ks. Folejewski. Znaczenie miało zapewne to, że na „wakacjach z Bogiem” to właśnie dzieci mówią przez mikrofon kolejne zdrowaśki, i kiedyś, gdy odmawiano tylko jedną dziesiątkę, nie starczało modlitw dla wszystkich chętnych. Kilkoro rodziców, którzy do tej pory uważali, że ich pociechy są za małe na Różaniec, wyjechało z Kujanek z postanowieniem, że w domu też będą go odmawiać razem z dziećmi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Beatyfikacja Ojca
Reklama
Podczas codziennych Mszy św. na ołtarzu leżą relikwie świętych, m.in. św. Faustyny, bł. Jana Pawła II i bł. Jerzego Popiełuszki. Na razie brakuje jeszcze relikwii Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który 60 lat temu założył Rodzinę Rodzin razem z Marią Wantowską. Członkowie ruchu mówią o wielkim Prymasie: Ojciec, i modlą się o jego beatyfikację. To właśnie kard. Wyszyński wymyślił nazwę wspólnoty, która była pierwszym ruchem katolickim w Polsce. Chciał, żeby Rodzina Rodzin działała w każdej parafii i wspierała małżonków w budowaniu ich relacji z Panem Bogiem, między sobą i z dziećmi, a potem także z innymi rodzinami. Dziś ruch skupia ponad 2 tys osób. Do Kujanek przyjeżdżają teraz już prawnuki pierwszych członków wspólnoty.
Wszystkim spotkaniom modlitewnym w Kujankach towarzyszy kopia jasnogórskiego obrazu Matki Bożej. Ikona ma szczególną historię. Rodzina Rodzin dostała ją od Prymasa Wyszyńskiego, który otrzymał ją od sióstr karmelitanek i zawiózł na Jasną Górę, gdzie obraz został dotknięty do oryginału. Od lat Matka Boża w tym wizerunku towarzyszy uroczystościom osób związanych z Rodziną Rodzin - ślubom, chrztom, pogrzebom. Niedawno zakończyła peregrynację po domach z okazji jubileuszu Rodziny Rodzin. Obraz ma lekko nadpaloną ramę. Nikt jej nie naprawia, bo to pamiątka szczególnego wydarzenia. Ikona Matka Bożej towarzyszyła agonii 54-letniej kobiety, matki pięciorga dzieci. Przy umierającej modlili się rodzina i przyjaciele. Kiedy odmawiali pierwszą tajemnicę chwalebną, czyli zmartwychwstanie Pana Jezusa, kobieta wydała ostatnie tchnienie, a wtedy przewróciła się stojąca przy niej świeca i nadpaliła ramę obrazu.
Spacer niespodzianka
„Wakacje z Panem Bogiem” to nie tylko modlitwa. Są podchody, ogniska, zawody pływackie i dzień niespodzianki, kiedy każdy z uczestników losuje osobę, dla której ma zrobić coś miłego. 8-letni Antek Świerczyński zaprosił koleżankę na lody i dostał własnoręcznie narysowaną grę planszową. Agnieszka Kot mogła przez pół godziny odpocząć od opieki nad dwumiesięcznym synkiem Ignacym, bo w ramach niespodzianki znajoma zabrała go na spacer.
Dla dzieci najważniejsze jest chyba jednak to, że w Kujankach są ich rówieśnicy. - Obecność innych osób, dla których wartości rodzinne są ważne, a dzieci są błogosławieństwem, jest dla nas bardzo ważna. Umacniamy się w tym, że takie wybory są słuszne, niezależnie od tego, co mówi nam na ten temat otaczający świat - mówi Maria Świerczyńska, mama Antka i trzech innych chłopców. Podkreśla również, jak ważny dla dzieci i dorosłych jest klimat wzajemnej życzliwości, pomagania sobie nawzajem i wspólnego organizowania czasu. - Pewna osoba, która w tym roku była po raz pierwszy na naszym wyjeździe, powiedziała, że jesteśmy „podejrzanie normalni”. Coś w tym jest - mówi Maria.
Na „wakacje z Panem Bogiem” przyjeżdżają nie tylko rodziny z małymi dziećmi. Jest tu również młodzież, która mogłaby spędzać wolny czas sama i w atrakcyjniejszych miejscach, ale woli być z rodzicami w Kujankach, a nawet przywozi tutaj przyjaciół.
Szkoła życia
Większość dzisiejszych 30-, 40-latków z Kujanek ma te same punkty w życiorysie: najpierw jako dzieci jeździli z rodzicami na spotkania Rodziny Rodzin, potem jako animatorzy organizowali zajęcia i wyjazdy dla młodszych kolegów, a w Warszawie nosili cegły na budowę siedziby wspólnoty przy ul. Łazienkowskiej. Teraz zaś zabierają jeżdżą na spotkania z rodzinami, które sami założyli.
Często mówią, że wspólnota w znacznej mierze ich ukształtowała. To była szkoła wiary, ale także życiowych umiejętności, takich jak odpowiedzialność, zaradność, umiejętności pedagogiczne. Z takim podejściem łatwiej jest później być dobrym pracownikiem, mężem, rodzicem, parafianinem. Dzieci również są na każdym kroku zachęcane do samodzielności i pomagania innym - jak to w rodzinie.
Ks. Folejewski nie szczędzi pochwał wczasowiczom z Kujanek za to, że tworzą wspólnotę, w której się nawzajem wspierają i do której zapraszają inne rodziny. Ale w jego kazaniach nie brakuje także też napomnień i wezwań do czujności. - Nawet przy źródle można umrzeć z pragnienia, jeśli się nie uklęknie i napije - mówi.
Bo co jest najważniejsze, i podczas wakacji, i przez całe życie? Osobiste nawrócenie, otwarcie serca dla Pana Boga. Tyle, że kiedy ma się „grupę wsparcia”, bywa to łatwiejsze.