Reklama

Dlaczego płacze?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łzy ludzkie są wyrazem bólu, zatroskania, cierpienia, przestrogi, a czasem także szczęścia. Zgłębiając Ewangelię dostrzegamy także łzy w oczach Chrystusa, najpierw przy grobie przyjaciela Łazarza, a potem gdy z Góry Oliwnej patrzył na piękne miasto Jeruzalem i jego świątynię. „A kiedy się zbliżył i zobaczył miasto, zapłakał nad nim i powiedział: «Gdybyś i ty poznało w tym dniu, to, co jest dla twego pokoju, (...). Przyjdą dla ciebie dni, kiedy to nieprzyjaciele otoczą cię wałem i oblegną cię, i ścisną zewsząd, i na ziemię powalą ciebie i twoich synów, którzy w tobie są. I nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie rozpoznało czasu nawiedzenia twego” (Łk 19, 41-45). Powodem łez Jezusa jest zaślepienie i upór mieszkańców tego miasta oraz odmowa nawrócenia. Nie posłuchali Syna Bożego, pozostali nieczuli i obojętni wobec „czasu nawiedzenia”. Owocem takiej postawy będą zapowiedziane przez Jezusa straszne konsekwencje, które się spełniły w roku 70 po narodzeniu Chrystusa, gdy Rzymianie zburzyli doszczętnie Jerozolimę. Chociaż wszystko „wykonało się”, to Bóg nie zapomniał o Kościele, nie zapomniał o swoim ludzie, któremu pod krzyżem dał Matkę opłakującą Jego cierpienia, śmierć i ludzkie grzechy. Ona, z woli Boga, także dziś przychodzi do swoich dzieci w momentach zagrożeń i ukazuje najpierw stan, w jakim znajduje się współczesny człowiek i świat. Kiedy ten świat, jak tonący Titanic zmierza ku przepaści, spokojnie i może nawet radośnie pogrążając się w grzechu, to wtedy Ona ze łzami w oczach nawołuje do nawrócenia, do porzucenia zła, do odnowienia zerwanej przyjaźni z Bogiem.
Od wieków Maryja przemawia do nas przez różne znaki, ale chyba najbardziej wymowne są łzy Matki. Widok łez w oczach bliskiej osoby nie może być przecież niezauważony i zbagatelizowany. On wzbudza zainteresowanie życzliwe lub nieżyczliwe, czasem reakcję, która może spowodować otarcie łez. Znane są na świecie obrazy, figurki Matki Bożej płaczącej, znane są też miejsca, gdzie objawiła się ze łzami w oczach. W 1846 r. ukazała się Melanii Calvat i Maksymilianowi Giraut pastuszkom z La Salette. Mówiła wtedy o osłabieniu wiary, obojętności religijnej, bluźnierstwach i nieświętowaniu niedzieli. Wskazała, że to właśnie jest przyczyną wielu ludzkich nieszczęść. Wezwała do nawrócenia, modlitwy, pokuty, pojednania, postu i Eucharystii. Następne objawienie miało miejsce w 1858 r. znowu we Francji, w Lourdes, dalej w portugalskiej Fatimie w 1917 r. Treść tych objawień jest dość dobrze nam współczesnym znana, orędzie Matki prawie wszędzie zawiera te same treści, zmieniają się tylko okoliczności.
W minionym, XX wieku zanotowano w świecie ok. 400 zjawień NMP. Przypomnimy kilka z nich. W 1973 r. w japońskim Akita objawia się zakonnicy i znowu z krwawymi łzami w oczach nawołuje do nawrócenia, zadośćuczynienia i postawy ofiary, przestrzegając przed wielką katastrofą. Akita jest odległe o 200 km od epicentrum trzęsienia ziemi i tsunami, jakie 11 marca 2011 nawiedziło Japonię i spowodowało tak wielki kataklizm. W 1953 r. pojawiają się krwawe łzy na twarzy figurki Matki Bożej w Syrakuzach we Włoszech. Na ten temat 15 października 1954 r. Papież Pius XII powiedział w orędziu radiowym: „Czy ludzie zrozumieją ukrytą wymowę łez? Łzy Maryi na Golgocie były łzami współczucia dla Jezusa i smutku, jakie budziły w niej grzechy świata. Czy nie płacze ona dzisiaj z powodu nowych ran zadanych mistycznemu Ciału Chrystusa?”. W 1981 r. rozpoczynają się objawienia w Medjugorie na terenie dawnej Jugosławii. Tam nawołuje do pokuty, nawrócenia, przestrzegając przed tragicznymi wydarzeniami, które w kilka lat później niestety miały miejsce jako krwawa bratobójcza wojna. W 1985 r. w koreańskim Naju płacząc nawołuje jeszcze raz do nawrócenia i modlitwy, zwłaszcza wobec zbrodni przeciwko życiu. Zostały tam wypowiedziane następujące słowa: „Anarchiczna kontrola urodzin niszczy sakralny charakter życia ludzkiego. Za wszelką cenę trzeba powstrzymać praktyki przerywania ciąży. Módlcie się za rodziców, którzy zabijają własne dzieci przez zabiegi aborcyjne i za tych, którzy je wykonują. Ożywcie świętość rodziny, módlcie się za księży, by nie ulegali pokusie. Wytrwajcie w wierności Papieżowi” (za: diecezja.waw.pl).
Bł. Jan Paweł II pielgrzymując 6 listopada 1994 r. do Płaczącej Pani w Syrakuzach powiedział: „Łzy Maryi pojawiają się także w Jej objawieniach, którym Ona towarzyszyła w kolejnych epokach Kościołowi w jego wędrówce po drogach świata. Maryja płakała w La Salette, a było to w połowie ubiegłego stulecia, przed objawieniami w Lourdes, w okresie wielkiego nasilenia postaw anty chrześcijańskich we Francji. A drugi raz Maryja zapłakała tutaj, w Syrakuzach. Było to po zakończeniu II wojny światowej. I można było zrozumieć ten płacz na tle tych właśnie wydarzeń, na tle całej hekatomby ofiar, jakie II wojna światowa spowodowała, na tle eksterminacji synów i córek Izraela, na tle zagrożenia Europy ze wschodu przez propagowany ateistyczny komunizm. W tym też czasie płakał obraz Matki Bożej Częstochowskiej w Lublinie, ale to wydarzenie jest mało znane poza Polską. (...) Te łzy Maryi należą do początku znaków. Świadczą one o obecności Matki w Kościele i na świecie. Matka płacze wówczas, kiedy dzieciom zagraża jakiekolwiek zło, duchowe czy też fizyczne. Łzy Maryi są zawsze uczestnictwem w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą czy też na drodze krzyżowej, czy wreszcie przy grobie Łazarza” (za: woxdomini.com.pl).
Łzy na obrazie Matki Bożej Częstochowskiej w katedrze lubelskiej pojawiły się 3 lipca 1949 r. Zauważyła je pierwsza siostra zakonna Barbara - szarytka, która powiadomiła najpierw kościelnego a potem kapłanów. Wszyscy mogli dostrzec krwawe łzy płynące z prawego oka Maryi. Dla rządzących wówczas „betonowych” komunistów był to niewątpliwie szok, że w roku, gdy planowano uroczyste obchody 70. rocznicy urodzin Stalina, mogło się wydarzyć coś, co mocno krzyżowało ich plany. Postanowili więc całe wydarzenie ośmieszyć, a następnie Lublin uczynić miastem zamkniętym. Jednak te drastyczne środki nie powstrzymały ludzi wierzących, których za przybycie do Lublina bito lub wsadzano do więzienia. Był to czas, gdy religię katolicką i chrześcijańską usiłowano zastąpić kultem Stalina i Bieruta, a święta chrześcijańskie zastąpić świętami partyjnymi i stworzyć coś w rodzaju religii ateistycznej. I właśnie wtedy wydarza się coś, co burzy misternie przygotowywany plan zniszczenia Kościoła, Matka ochroniła swoje dzieci.
W 2010 r. zauważono łzy na ikonie „Matki Bożej Szybko Spełniającej Prośby”, która obecnie znajduje się w cerkwi prawosławnej w Terespolu. Łzy wypływające z oczu Maryi nie mają właściwości łez ludzkich, lecz są wonną oleistą cieczą. Wierni modlący się i namaszczani tym olejem podobno odzyskują zdrowie. Wydarzenie to nie jest oficjalnie uznane przez Cerkiew prawosławną jako cud.
Łzy Matki Bożej są czytelnym znakiem, poprzez który powinniśmy sobie uświadomić, że w świecie, a także w Polsce dzieją się rzeczy, których dłużej nie wolno akceptować, że zła nie wolno nazywać dobrem i odwrotnie, dobra nie można ośmieszać i zwalczać. Nie może np. być prawa do aborcji, które dziś ogłasza się jako „dobro dla kobiet”, bo to przecież śmierć i ogromne cierpienie niewinnego dziecka. Nie można zachęcać do rozpusty, którą przewrotnie nazywa się miłością, a przy tym unikając jak ognia poczęcia i posiadania dziecka. Nie można rozbijać rodziny twierdząc, że coś mi się też od życia należy, przy okazji wyrządzając wielką krzywdę własnym dzieciom i innym osobom. Nie można nazywać małżeństwem związku jednopłciowego, bo to sprzeczne nie tylko z wiarą, ale także z naturą. Nie można kłamstwa nazywać mijaniem się z prawdą, nie można za wszelką cenę gonić za pieniądzem kosztem wiary, rodziny i przyjaciół. Nie można brzydoty i beztalencia nazywać „sztuką”, która niejednokrotnie bywa zwykłym bluźnierstwem. Nie można pozwolić, aby nas urabiali w ducha antyewangelii i życia jakby Boga nie było. To tylko kilka kwestii, które Maryja najczęściej uświadamia współczesnym swoim dzieciom, bo prędzej czy później taka postawa w konsekwencji prowadzi do Bożego gniewu i samozniszczenia. Przez te wydarzenia, przez łzy Matki Bóg chce obudzić uśpione ludzkie sumienia i zawrócić z niewłaściwej drogi. Dotyczy to także nas, Polaków, którzy pozwalamy, aby nami, katolikami pomiatano, traktując nas, jak ludzi drugiej kategorii. Oddaliśmy bez walki nasze stocznie, miejsca pracy, ziemię, oddaliśmy publiczną telewizję, która za nasze pieniądze ciągle opluwa Kościół, kapłanów, pozwoliliśmy znieważać krzyż itp. Kilkanaście lat temu świat patrzył na nas z podziwem, jak klękaliśmy przed krzyżem i obrazem Matki Bożej. Teraz tylu naszych rodaków żyje, jakby Boga nie było, zauważono to nawet w dalekich Filipinach i właśnie w tym kraju modlono się 1 maja br. za Polskę, aby była wierna Chrystusowi i Jego Matce. Promykiem nadziei jest to, że Polacy znowu powoli zaczynają odróżniać propagandowe śmieci od rzeczywistości i pomału budzą się. Trzeba wiele zrobić, aby słowa Jezusa wypowiedziane do mieszkańców Jerozolimy nie miały odniesienia do nas.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV: przed Bogiem zdamy sprawę z troski o bliźnich i świat stworzony

2025-10-01 17:47

[ TEMATY ]

Leon XIV

Monika Książek

„Bóg zapyta nas, czy pielęgnowaliśmy i dbaliśmy o świat, który stworzył (por. Rdz 2, 15), dla dobra wszystkich i przyszłych pokoleń, oraz czy troszczyliśmy się o naszych braci i siostry” - stwierdził Ojciec Święty podczas konferencji zorganizowanej w 10. rocznicę publikacji encykliki Laudato si’ w Centrum Mariapoli w Castel Gandolfo.

Zanim przejdę do kilku przygotowanych uwag, chciałbym podziękować dwojgu przedmówcom, [Arnoldowi Schwarzeneggerowi i Marinie Silva - brazylijska minister środowiska i zmian klimatycznych - przyp. KAI], ale chciałbym dodać, że jeśli rzeczywiście jest wśród nas dziś po południu bohater akcji, to są to wszyscy, którzy wspólnie pracują, aby coś zmienić.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Strefa Gazy/ Flotylla Sumud ogłosiła stan wyjątkowy z obawy przed interwencją Izraela

2025-10-01 20:36

[ TEMATY ]

strefa gazy

pixabay.com

Alarm

Alarm

Izraelska marynarka wojenna rozpocznie przechwytywanie łodzi z flotylli Global Sumud w ciągu godziny. Na pokładach jednostek ogłoszono stan wyjątkowy - poinformowali w środę organizatorzy akcji, cytowani przez agencję Reutera.

Flotylla poinformowała, że w jej okolicy dostrzeżono 20 izraelskich okrętów wojennych. Dodano, że okręty zbliżyły się na odległość ok. 3 mil morskich. Flotylla ogłosiła wcześniej, że znajduje się mniej niż 80 mil morskich (ok. 148 km) od blokowanej Strefy Gazy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję