Reklama

Sojusznicy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Znany piosenkarz, aktor, satyryk, a także profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Rosjanin z pochodzenia - Alosza Awdiejew, powiedział kiedyś: „Polacy, to jedyny mi znany naród, który nie dał się przerobić na niewolników… Polacy genetycznie nie mogą być niewolnikami”. Te słowa, nie bez szczypty wzruszenia, przypomniałem sobie stojąc 11 listopada, na placu Litewskim w Lublinie pod biało-czerwonymi flagami. Pogoda była piękna, ludzi nie brakowało. Miałem świadomość, że zapewnie owa pogoda była dla wielu głównym argumentem, by tu przyjść, jednak wierzyłem, że przynajmniej część czuje to, co ja. Dumę z tego, że 92 lata temu, pod taką samą flagą Polacy z trzech zaborów, przez prawie 6 pokoleń niemczeni, rusyfikowani, krwawo tłumieni w powstaniach, mieli tyle siły i tak mocne „geny wolności”, że stać ich było na ponowne stworzenie własnego państwa.
Wśród licznych wieńców, jakimi obłożony był pomnik Konstytucji 3 Maja, pomnik Nieznanego Żołnierza oraz pomnik jednego z architektów tej wolności, Józefa Piłsudskiego, wyróżniał się jeden. Na tle tej biało-czerwonej feeri świecił jak łan pszeniczny w pogodny letni dzień, bo też i takie miał wstęgi - błękitno-żółte - ukraińskie.
Kiedy Polska wybijała się ponownie na niepodległość, Ukraińcy nie byli nam sojusznikami. Semper Fidelis Lwów, prawdziwy brylant w naszyjniku polskich miast, tak samo ważnym był dla Ukraińców. To o niego i późniejsze południowo-wschodnie województwa II Rzeczypospolitej walczyliśmy ze sobą w latach 1918-19. Jednak część Ukraińców zrozumiała, że realnym zagrożeniem dla istnienia ich rodzącego się państwa nie jest Polska, a bolszewicka Rosja, która zagraża obu krajom. Piłsudski zaś wiedział, że stworzenie jakiegokolwiek państwa ukraińskiego, ale niezależnego od Sowietów, spowoduje odsunięcie tych ostatnich od naszych granic. Już w kwietniu 1920 r. zawarto umowę polityczną i konwencję wojskową między Rzeczpospolitą Polską i Ukraińską Republiką Ludową. Punkt I wspomnianej umowy zaczyna się od słów „Uznając prawo Ukrainy do niezależnego bytu państwowego…” - 70 lat później to znów Polska jako pierwsza uznała niepodległość Ukrainy. Połączone siły polsko-ukraińskie ruszyły na Kijów. Zajęcie miasta miało bowiem w zamierzeniu sojuszników obudzić w Ukraińcach z Ukrainy Naddnieprzańskiej ducha walki o niepodległość. Sowieci nie stawiali większego oporu. Był to, bodaj czy nie pierwszy „blitzkrieg” w XX wieku. W niektórych rejonach nasze wojska pokonywały 90 km w ciągu doby. Już 3 maja prawie bez walki zajęły Kijów. Odbyła się defilada żołnierzy obu wojsk. Jak podają historycy, cała lewobrzeżna Ukraina została zajęta kosztem 130 zabitych i 300 rannych. Ukraińcy nie odpowiedzieli jednak masowo na apele i agitację atamana Symona Petlury, mającą na celu sformowanie wielkiej i silnej armii ukraińskiej do utrzymania zajętych terenów i wyzwalania kolejnych ukraińskich ziem spod panowania Sowietów i „białych”. Już 13 czerwca rozpoczął się odwrót z Kijowa, który odbywał się w podobnym tempie, jak i droga na wschód. Po 2 miesiącach Sowieci stali u wrót Warszawy. Ukraińscy sojusznicy zostali przy nas. To podpułkownik Marko Bezruczko, zaporoski Kozak z Tokmaku, dowodził wszak obroną Zamościa przed zagonami Armii Konnej Siemiona Budionnego. Niepodległość Polski udało się obronić - Ukrainy niestety nie. Wielu żołnierzy i oficerów armii ukraińskiej po okresie internowania osiadło w Polsce. Wielu spoczywa u nas do dziś, jak choćby wspomniany Bezruczko. Niektórzy służyli w polskiej armii, działali w organizacjach społecznych. Drogi innych poszły niestety w odmienną stronę. Stali się członkami mającej złą sławę OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów).
Mają swoją kwaterę żołnierze Petlury i w Lublinie. Na cmentarzu przy ul. Lipowej stoi pomnik z wielkim kozackim krzyżem, a wokół groby żołnierskie. Tam właśnie udałem się po niepodległościowej defiladzie, by zapalić naszym zapomnianym dziś sojusznikom biały i czerwony znicz.
W tym samym czasie ponad 600 km stąd na wschód, na malowniczym kijowskim wzgórzu, w cichym zakątku cmentarza Bajkowa, przyjaciel mój, ukraiński przyrodnik i historyk Iwan Parnikoza, przepasał błękitno-żółtą wstążką równie niezwyczajny grób - ozdobioną krzyżem Virtuti Militari mogiłę 114 polskich legionistów poległych podczas walk o Ukrainę.

***

92 lata temu Polska odzyskała niepodległość. Szkoda, że wówczas nie udało się to Ukrainie. Być może wtedy nie byłoby wielkiego głodu, wołyńskiej rzezi i całej tej okrutnej spuścizny II wojny światowej, tej „kości niezgody”, która ciąży rozumnym ludziom z obu narodów, do dziś.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jeśli będziemy blisko Chrystusa, On będzie się troszczył o nas

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 5, 1-12a

Sobota, 1 listopada. Uroczystość Wszystkich Świętych.
CZYTAJ DALEJ

Jak naprawdę jest w czyśćcu? Poznaj kilka wizji od św. Faustyny!

[ TEMATY ]

duchowość

czyściec

Adobe Stock

Dusze czyśćcowe, płaskorzeźba z kościła Herz Jesu w Wiedniu

Dusze czyśćcowe, płaskorzeźba z kościła Herz Jesu w Wiedniu

Każdy z nas ma chwile, w których zadaje sobie pytanie: co będzie po śmierci? Od razu niebo, a może najpierw czyściec? Jeśli tak, to jak tam jest? To aż tak bolesna rzeczywistość? Poznaj kilka cytatów z Dzienniczka św. Faustyny mówiących o wizji czyśćca.

Ujrzałam Anioła Stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. [Usłyszałam głos wewnętrzny], który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe (Dz. 20).
CZYTAJ DALEJ

Spacer po Rzymie kard. Newmana

2025-11-01 22:15

Fot. CBCEW/Marcin Mazur/Vatican Media

Św. John Henry Newman

Św. John Henry Newman

Od 1 listopada Kościół będzie miał nowego Doktora, św. Johna Henry’ego Newmana. O tym anglikańskim konwertycie, pokornym i niestrudzonym poszukiwaczu Prawdy, rozmawiałem podczas spaceru po Rzymie z wybitnym znawcą kard. Newmana, jakim jest ks. Hermann Geissler. Mało kto wie o związkach kard. Newmana z Rzymem. Aby przypomnieć pobyty Kardynała w Wiecznym Mieście odwiedziłem miejsca z nim związane z ks. Geisslerem.

- By odbyć spacer po Rzymie i odwiedzić miejsca związane z kard. Newmanem wyznaczył mi Ksiądz spotkanie przed monumentalnym budynkiem Propaganda Fide (Propaganda Wiary, dawna nazwa Kongregacji Ewangelizacji Narodów i Krzewienia Wiary), tuż obok Placu Hiszpańskiego. Dlaczego?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję