Edyta Hartman: - Na bezrobocie wpływa wiele czynników, np. przemiany gospodarcze i społeczne. Jakie są główne przyczyny bezrobocia na terenie diecezji drohiczyńskiej i w związku z tym, w jaki sposób diecezjalna Caritas stara się pomagać osobom pozostającym bez pracy?
Ks. Krzysztof Kisielewicz: - Każda Caritas diecezjalna ma swoją specyfikę działania zależną od potrzeb ludzi mieszkających na jej terenie i możliwości pomocy. Nasza diecezja obejmuje tereny wiejskie i małych miast. Tutaj większość ludzi utrzymywała się z pracy na roli. Przemiany gospodarcze ostatnich lat sprawiają zanikanie małych gospodarstw, a ludzie, którzy od pokoleń pracowali na roli, muszą szukać innego źródła dochodu. Łączy się to z potrzebą przekwalifikowania zawodowego, a często również z opuszczeniem domu i poszukiwaniem pracy w większych miastach lub wyjazdem za granicę. Są miejscowości, z których regularnie kursuje autobus dowożący ludzi do pracy w Belgii, są też takie, których mieszkańcy wracają do domu na sobotę i niedzielę po całotygodniowej pracy w większym mieście. Takie sytuację są powodem nowego niebezpiecznego zjawiska, jakim jest eurosieroctwo, czyli pozostawienie dzieci pod opieką dziadków lub krewnych ze względu na długoterminowe wyjazdy do pracy.
- W jaki sposób dotrzeć do osób bezrobotnych, często wstydzących się lub ukrywających swoją biedę?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Caritas diecezjalna ma swoje struktury. Tworzą ją Parafialne Zespoły Caritas, które na terenie parafii potrafią rozeznawać potrzeby i skutecznie przychodzić z pomocą. Wolontariusze PZC pomagają rodzinom dotkniętym bezrobociem, rozdając żywność i odzież najbardziej potrzebującym. Oczywiście, najlepiej byłoby pomóc w znalezieniu pracy według przysłowia, że lepiej dać człowiekowi nie rybę, ale wędkę, żeby sam sobie ją złowił, ale jeśli nie ma takiej możliwości, to pomoc doraźna ma też ogromne znaczenie. Trzeba również wspomnieć, że wśród bezrobotnych jest wiele osób, które z powodu niepełnosprawności są wykluczone z możliwości podjęcia pracy. Po ukończeniu szkół specjalnych lub integracyjnych klas są skazane na siedzenie w domu, bo są uważane za mniej zdolne.
- Czy w diecezji pod szyldem Caritas działają biura aktywizujące bezrobotnych, np. pomagające na nowo uwierzyć w siebie, napisać CV, a nawet znaleźć pracę?
Reklama
- Tak. Caritas chce pomagać wszystkim potrzebującym. Aktywizację bezrobotnych prowadzimy, realizując kolejne projekty, w których wykorzystujemy fundusze krajowe i europejskie na ten cel. Od kilku lat uczestniczą w naszych projektach bezrobotni i osoby niepełnosprawne, którym zapewniamy wsparcie psychologiczne, doradcy zawodowego, prowadzimy kursy komputerowe, a obecnie realizowany projekt „Nie święci garnki lepią” przewiduje warsztaty rękodzieła z ceramiki i decoupage. Chcemy w ten sposób zachęcić i zmotywować osoby bezrobotne i niepełnosprawne do odkrywania swoich talentów i poznania możliwości poszukiwania pracy, a także umocnić wiarę we własne siły. Od dwóch lat prowadzimy Warsztat Terapii Zajęciowej dla osób niepełnosprawnych w Sokołowie Podlaskim, gdzie pod opieką terapeutów beneficjenci mogą uczyć się solidności, systematyczności, rozwijając swoje zdolności w pięciu różnych pracowniach. Widzimy, jak wspaniałe są owoce tego rodzaju aktywizacji osoby niepełnosprawnej, która siedziałaby w domu nic nie robiąc. W każdym człowieku drzemie jakiś potencjał dobra i piękna, trzeba tylko pomóc mu go wyzwolić. To właśnie chcemy robić, zakładając kolejny warsztat dla 35 osób niepełnosprawnych, który ruszy już w tym roku w Bielsku Podlaskim.
- Co jeszcze można zrobić, by zapobiegać bezrobociu, a w konsekwencji wykluczeniu społecznemu osób długotrwale pozostających bez zatrudnienia?
- Z jednej strony jest duże bezrobocie, z drugiej jednak słyszymy głosy o braku rąk do pracy. Może potrzeba innego spojrzenia na pracę. Po okresie transformacji ustrojowej na nowo musimy odkryć znaczenie i wartość pracy, proces zarządzania, jak również wymiar społeczny pracy. Trudno mieć pretensje, że ludzie poszukują lepszych warunków płacowych, tymczasem na obecnym poziomie nie jesteśmy w stanie konkurować i dążyć do wyrównania warunków płacowych z tymi, jakie są w krajach wysoko rozwiniętych. W tej mało komfortowej sytuacji warto odnieść się do znawców zarządzania zasobami ludzkimi, według których wynagrodzenie nie jest głównym czynnikiem motywującym do pracy. Ogromne pole do popisu dają uznanie, awans, zapewnienie warunków do rozwoju, trwałego bytu czy chociażby jakość relacji z przełożonym. Punktem wyjścia jest zawsze godność człowieka. Odkrycie jej przez bezrobotnego dodaje mu siły, żeby nie poddać się zniechęceniu w poszukiwaniu realizacji siebie przez pracę. Pracodawca zaś, szanując godność pracownika, sprawiedliwie będzie go traktował i motywował do rozwoju.
* * *
Ks. Krzysztof Kisielewicz. Od 3 lat dyrektor Caritas Diecezji Drohiczyńskiej i rektor kościoła pw. św. Faustyny w Sokołowie Podlaskim. Wcześniej praca katechetyczna i duszpasterska w Bielsku Podlaskim i Węgrowie, potem studia z zakresu pedagogiki na KUL-u i roczna praca jako proboszcz w Gródku nad Bugiem