Reklama

Bezkarne narkotyki

Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, według której posiadanie niewielkiej ilości narkotyków na własny użytek może nie być karane

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mateusz pochodzi z Łodzi, ma 26 lat. Przez 8 lat ćpania stracił wiele - zdrowie i szansę na normalne życie. Dziś już nie bierze.
Pierwszą trawkę zapalił w wieku 16 lat, a rok później porzucił szkołę i zajął się handlem narkotykami. - Tak jak wszyscy zaczynałem od skrętów (marihuany - przyp. red.), później był speed (amfetamina), najgorszy jednak okazał się brown [heroina]. Po roku palenia okazało się, że więcej pieniędzy potrzebowałem na narkotyki dla siebie, niż zarobiłem ze sprzedaży. Szybko popadłem w długi - opowiada Mateusz (imię zmienione). Z obawy przed wierzycielami uciekł z domu i z rodzinnego miasta. W efekcie skończył na warszawskiej ulicy ze strzykawką w ręku. - Gdybym wówczas nie został złapany przez policję na drobnej kradzieży, dziś pewnie byśmy nie rozmawiali. Albo zaćpałbym się na śmierć, albo dopadliby mnie dilerzy - podkreśla.

Na „własny użytek”

Reklama

Według proponowanego przez rząd prawa, takie osoby jak Mateusz mogłyby mieć przy sobie niewielką ilość narkotyków. Projekt zakłada, że w pewnych okolicznościach prokurator i sąd będą mogli odstąpić od ścigania za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych. „Idea tego rozwiązania jest taka, aby do więzień nie trafiali ludzie przyłapani na posiadaniu narkotyków na własny użytek, ale dilerzy i producenci. Nowe prawo w racjonalny sposób oddziela osoby uzależnione i używające narkotyków od osób, które dopuszczają się przestępstw handlu czy produkcji narkotyków” - czytamy na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości.
- To jakiś żart - śmieje się Mateusz. - Przecież jak handlowałem, nigdy nie miałem przy sobie więcej niż 2-3 gramy, czyli tyle, ile wcześniej przez telefon zamówili na „własny użytek” moi klienci. Resztę chowałem w piwnicy i na klatce schodowej. Jakby policja przyłapała mnie na wybieraniu kolejnych „działek”, to powiedziałbym, że to nie moje, że znalazłem. Dlatego też myślę, że dilerzy ucieszą się z tych zmian prawnych - uważa Mateusz. Podobnego zdania jest psycholog i duszpasterz młodzieży ks. Marek Dziewiecki. - Postulowana nowelizacja zwiększy jedynie rozmiary problemów narkotykowych w Polsce, gdyż w praktyce będzie oznaczać zupełną bezkarność dla dilerów narkotyków - podkreśla.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Więzienie ratuje życie

Reklama

Ministerstwo Sprawiedliwości zauważyło, że dotychczasowe restrykcyjne przepisy nie przyniosły oczekiwanych efektów - nie ograniczyły użycia narkotyków w Polsce i nie przyczyniły się do skutecznego ścigania dilerów. Mateusz uważa, że to nie prawo jest winne, ale słabość jego egzekwowania. - Skoro mamy problem ze złapaniem dilerów, to zalegalizujmy ich działalność. W ten sposób pozbędziemy się problemu - podkreśla.
Politycy propozycję swą uzasadniają również tym, że dotychczasowe prawo z osób uzależnionych uczyniło przestępców. Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski podkreśla, że nie zależy mu na wsadzaniu do więzień narkomanów lub osób, które mają sporadyczny kontakt ze środkami psychoaktywnymi. - Nie znam przypadków, aby ktoś został złapany z niewielką ilością narkotyków i znalazł się w więzieniu. Za kratki lub na przymusowe leczenie najczęściej trafiają dopiero te osoby, które są mocno uzależnione i zostały np. przyłapane na kradzieżach lub rozbojach - mówi „Niedzieli” Joanna Szmurło z Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Uzależnień „Metanoia”, prowadzonego przez Caritas Archidiecezji Białostockiej. Niekiedy nawet dobrze się dzieje, że narkomani są wyłapywani przez policję. - Znam kilka przypadków, kiedy więzienie uratowało im życie. To była dla nich bardzo ciężka i wstrząsająca terapia, ale chyba jedyna, która mogła ich ocalić - mówi franciszkanin o. Piotr Stanisławczyk, kierownik ośrodka leczenia uzależnień „San Damiano” w Chęcinach.
Zdaniem ks. Dziewieckiego, rozsądne jest utrzymanie prawa, które karałoby za posiadanie jakiejkolwiek ilości narkotyków. - Jeżeli zostanie aresztowana osoba, która przyzna się do narkomanii, to sąd powinien mieć możliwość warunkowego zawieszenia orzeczonej kary, jeśli aresztowany dobrowolnie podejmie terapię antynarkotykową - uważa ks. Dziewiecki.

Druga Holandia

Reklama

Rządowa propozycja drobnymi krokami zbliża się do modelu holenderskiego, gdzie legalnie można posiadać konopie indyjską (marihuana), którą nabywa się w „słynnych” coffeeshopach. Nie ściga się tam za posiadanie tzw. miękkich narkotyków, czyli przetworów z marihuany. Zakazane natomiast są wszystkie narkotyki twarde, takie jak: amfetamina, kokaina czy heroina.
Polski projekt idzie krok dalej, bowiem liberalizuje podejście do posiadania wszystkich narkotyków. A trzeba przecież pamiętać, że zupełnie inne zagrożenie dla siebie i otoczenia stanowi osoba paląca trawkę (marihuanę), a inne osoba, która wstrzykuje sobie dożylnie heroinę. - Ta pierwsza jest na początku narkomańskiej drogi, a ta druga zbliża się do ściany, czyli do śmierci, i jak najszybciej trzeba jej pomóc - uważa Mateusz, który osobiście przeszedł prawie całą narkomańską drogę.
Holandia nie od dziś jest uważna za kolebkę obyczajowego liberalizmu. Obok legalności niektórych narkotyków, legalna jest tam aborcja, eutanazja, związki homoseksualne oraz prostytucja. Czyli dokładnie wszystko to, o co walczy europejska i polska lewica. I wszystko to, czemu przeciwstawia się Kościół katolicki. Największym paradoksem holenderskiego ustawodawstwa jest fakt, że obecnie w miejscach publicznych nie można tam palić papierosów, a można marihuanę.
Ostatnie doniesienia pokazują jednak, że nawet Holendrzy mają dość naćpanej młodzieży. Po „trawkę” sięgają coraz młodsze osoby, co wywołuje problemy społeczne i zdrowotne. Dlatego też zamyka się coffeeshopy, które są blisko szkół, oraz próbuje się ograniczyć ich dostępność dla cudzoziemców. - Jest coraz więcej sygnałów, że holenderski model polityki narkotykowej nie sprawdził się. Okazało się, że liberalizm w podejściu do tzw. miękkich narkotyków generuje jeszcze większe problemy społeczne - mówi „Niedzieli” o. Piotr Stanisławczyk OFMConv.
Zastępca kierownika ośrodka „Metanoia” zawraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. - Holandia przeznacza znacznie więcej pieniędzy na profilaktykę antynarkotykową oraz leczenie. Natomiast u nas ciągle brakuje pieniędzy - podkreśla Joanna Szmurło. Jej zdaniem, nowy rządowy pomysł może tylko pogorszyć obecną, złą sytuację.

Walka z wiatrakami

Reklama

Także w Polsce po narkotyki sięgają coraz młodsze osoby. Ćpanie często pojawia się już w podstawówkach, a w gimnazjach narkotyki są już niechlubnym standardem. - Jak 10 lat temu zaczynałam pracę terapeutyczną, do naszego ośrodka trafiała młodzież w wieku 17, 19 lat. Dziś przychodzą do nas mocno uzależnione dzieci w wieku 13, 14 lat - mówi Szmurło. Dlatego też to, co dzieje się w polskich szkołach, woła o pomstę do nieba. Profilaktyka i wczesne wykrywanie problemów narkotykowych praktycznie nie istnieje, a problemy najczęściej zauważane są dopiero wtedy, gdy nastolatek jest mocno uzależniony.
Powszechną praktyką w oświacie jest zamiatanie problemu pod dywan. - Nie znam dyrektora gimnazjum, który przyznałby się, że w jego szkole są dostępne narkotyki. To przecież zaszkodziłoby renomie placówki, którą kieruje - mówi Joanna Szmurło i jednocześnie dodaje: - Osobiście nie znam gimnazjum, które by było całkowicie wolne od narkotyków.
Zmorą ostatnich lat są także legalne środki odurzające, tzw. dopalacze. - To bardzo toksyczne i silnie uzależniające narkotyki. Coraz więcej osób w naszym ośrodku leczy się właśnie z „dopalaczy” - podkreśla o. Piotr Stanisławczyk. Zdaniem ekspertów, wiele leganie sprzedawanych środków psychotropowych jest jeszcze bardziej szkodliwych dla zdrowia niż klasyczne narkotyki, z którymi borykamy się od dziesięcioleci. Zamiast „tradycyjnych” substancji psychoaktywnych używa się w nich związków chemicznych wykorzystywanych do produkcji nawozów lub kosmetyków i sprzedaje jako produkt kolekcjonerski. - Wprowadzenie w życie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii uderza w najbardziej newralgiczny punkt problemu dopalaczy - przekonuje minister Krzysztof Kwiatkowski. Czy tak jest naprawdę?
Okazuje się, że nowelizacja nie przewiduje delegalizacji dopalaczy, a jedynie zakaże reklamowania ich „poprzez sugerowanie, że posiadają działanie takie jak substancje psychotropowe lub środki odurzające”. - To nie wystarczy. - przekonują eksperci. Narkotyki przecież też nie są reklamowane, a cieszą się coraz większą popularnością. Sklepy z dopalaczami są więc takimi naszymi coffeeshopami, w których legalnie są sprzedawane narkotyki. Mamy więc w Polsce swój własny fragment liberalnej Holandii. Pytanie: czy chcemy jeszcze więcej?

* * *

Czy twoje dziecko bierze?

Pierwsze próby z narkotykami dziecko zwykle starannie ukrywa przed dorosłymi. Wszelkie niepokojące zmiany będzie Ci pewno łatwiej zauważyć, jeśli masz z dzieckiem dobry kontakt, wiele ze sobą rozmawiacie i dużo czasu spędzacie razem.
Pamiętaj jednak, że niektóre zachowania i postawy mogą mieć inne przyczyny, takie jak kłopoty szkolne lub rodzinne, zranione uczucia, niepowodzenia w kontaktach z rówieśnikami i wiele innych, które należy traktować równie poważnie i starać pomóc dziecku je rozwiązać. Niektóre z nich są też typowe dla okresu dorastania, tzw. buntu nastolatków. Na co powinieneś zwrócić uwagę:

Reklama

Zachowanie
Powinny zaniepokoić wszelkie radykalne zmiany w jego sposobie bycia, a zwłaszcza:
• huśtawka nastrojów, naprzemienne ożywienie i ospałość,
• nadmierny apetyt lub brak apetytu,
• porzucenie dotychczasowych zainteresowań,
• kłopoty w szkole (słabsze oceny, konflikty z nauczycielami, wagary),
• izolowanie się od innych domowników,
• zamykanie się w pokoju, niechęć do rozmów,
• częste wietrzenie pokoju, używanie kadzidełek i odświeżaczy powietrza,
• zmiana grona przyjaciół, zwłaszcza na starszych od siebie,
• krótkie rozmowy telefoniczne prowadzone półsłówkami,
• późne powroty lub nagłe wyjścia z domu,
• bunt, łamanie obowiązujących w domu zasad,
• kłamstwa, wynoszenie wartościowych przedmiotów z domu,
• kłopoty z koncentracją,
• zmiany w porach spania.

Wygląd zewnętrzny
• nowy styl ubierania się,
• szybkie wychudzenie lub nagły wzrost masy,
• przewlekły katar, krwawienie z nosa,
• zaburzenia pamięci oraz toku myślenia,
• przekrwione oczy, nadmiernie zwężone lub rozszerzone źrenice niereagujące na światło,
• bełkotliwa, niewyraźna mowa,
• brak zainteresowania swoim wyglądem i nieprzestrzeganie zasad higieny,
• słodkawa woń oddechu, włosów, ubrania,
• ślady po ukłuciach, ślady krwi na bieliźnie, „gęsia skórka”.

Narkotyki lub przybory do ich używania
• fifki, fajki, bibułki papierosowe,
• małe foliowe torebeczki z proszkiem, tabletkami, kryształkami lub suszonymi roślinami,
• kawałki opalonej folii aluminiowej, łyżka,
• znaczki, białe lub kolorowe pastylki z wytłoczonymi wzorkami,
• leki bez recepty,
• igły, strzykawki.

Test oczny
Dzieci, zwłaszcza w początkowej fazie uzależnienia, starają się maskować. Ukrywają narkotyki i przybory do ich zażywania. Wietrzą często swój pokój, używają kadzidełek, odświeżaczy. Zdradzają je jednak oczy. Jako rodzice musimy zwracać uwagę na oczy swojego dziecka. One powiedzą nam wiele.
• zaczerwienienie spojówek,
• łzawienie,
• zaczerwienienie brzegów powiek,
• nadmierne rozszerzenie źrenicy (średnica ponad 6 mm),
• nadmierne zwężenie źrenicy (średnica poniżej 3 mm).
Może to być sygnał, że w grę wchodzić mogą narkotyki. Ostrzeżeniem może być również używanie przez dziecko kropli do oczu (jeśli wiesz, że ma zdrowe oczy). Młodzi często w ten sposób maskują ww. objawy „brania”.

UWAGA!
• Nie wszystkie z wymienionych objawów muszą się pojawić.
• Dopiero pojawienie się kilku z wymienionych objawów może wskazywać na narkotyki.
• Jest mało prawdopodobne, żeby wszystkie objawy wystąpiły jednocześnie.
• Im głębsza faza uzależnienia, tym objawy choroby są bardziej widoczne, wynikają z utraty kontroli nad braniem środków odurzających. Wzrasta ryzyko przedawkowania i śmierci.

(oprac. as)

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Syn Gromu

Taki przydomek św. Jakub otrzymał od Jezusa ze względu na swój popędliwy charakter.

Z imieniem tego świętego łączy się jeden z najważniejszych chrześcijańskich szlaków pielgrzymkowych, obok tych prowadzących do Rzymu i Jerozolimy. Droga św. Jakuba (Camino de Santiago) to szlak pielgrzymkowy istniejący od ponad tysiąca lat.
CZYTAJ DALEJ

Bezimienne mogiły

Niedziela warszawska 44/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Artur Stelmasiak

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju

Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N. - O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych. O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej. Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
CZYTAJ DALEJ

Szwajcaria: radna miejska strzelała do obrazu przedstawiającego Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus

2025-07-25 21:09

[ TEMATY ]

profanacja

znieważanie

zrzut ekranu Instagram

Prokuratura w Zurychu postawiła zarzuty radnej miejskiej i byłej przewodniczącej Partii Zielono-Liberalnej Saniji Ameti po zamieszczeniu przez nią zdjęcia, na których oddaje około 20 strzałów do obrazu przedstawiającego Matkę Boską z Dzieciątkiem Jezus. Według informacji szwajcarskiego portalu 20 Minuten, Ameti oskarżono na podstawie artykułu 261. szwajcarskiego kodeksu karnego o publiczne znieważenie przekonań religijnych i zakłócanie pokoju religijnego.

Przepis powyższy przewiduje kary dla każdego, kto „publicznie i złośliwie znieważa lub wyśmiewa przekonania religijne innych, a w szczególności ich wiarę w Boga, albo złośliwie bezcześci przedmioty kultu religijnego”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję