„A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej”
(Flp 2, 7-8)
Niedziela Palmowa poprzez swoją dwojaką treść przyprawia czasami o zawrót głowy. Z jednej strony splendor konkursowych palm - bajecznie kolorowych, górujących nad głowami ludzi, powiewających jak sztandary zwycięstwa, z drugiej zaś - Ewangelia o Męce Pańskiej, zwieszone głowy zrezygnowanych Apostołów i - chyba jednak znowu zaskoczeni - wierni, padający na kolana, gdy wybrzmią słowa o Ukrzyżowanym, który akurat teraz „wyzionął ducha”... Jak sobie z tym wszystkim poradzić?
Dzisiaj naszym przewodnikiem po Słowie Bożym jest św. Łukasz - piewca Bożego miłosierdzia, wspomagają go prorok Izajasz i św. Paweł. Zasadnicza myśl to wyakcentowanie postawy Chrystusa, który - świadom tego, kim jest - zmierza pewnie ku „pełni czasów”, ku odkupieńczej śmierci. Triumfalny wjazd do Jerozolimy zamieni się bardzo szybko w zdradę Judasza, zaparcie się Piotra, konformizm Piłata, wzgardę Heroda, a wreszcie w szatański wrzask: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go!” Z perspektywy zmartwychwstania, mocno opierając się na prawdach wiary, łatwo jest powiedzieć, że w ten sposób wypełniły się zapowiedzi proroków o cierpiącym Słudze Jahwe. Ale przecież On sam wyznaje: „Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę” (Iz 50, 6), a z psalmistą skarży się: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?” (Ps 22, 2)! To On również „ogołocił samego siebie” i „uniżył się... aż do śmierci” (por. Flp 2, 7-8). Nie da się przejść obojętnie obok wydarzeń, które, owszem, zaistniały prawie 2 tys. lat temu, ale przecież dotyczą nas - tu i teraz! Nie da się sklasyfikować Słowa Bożego jako pobożnej opowieści - ciekawej i... obojętnej zarazem. Muszą na moment zamilknąć nasze chłodne kalkulacje i napuszone mądrości, byśmy mogli odczuć ból Jezusowego serca.
Mam ciągle w pamięci scenę, gdy jako młody ksiądz celebrowałem Najświętszą Ofiarę właśnie w Niedzielę Palmową. W procesji, ku mojemu zaskoczeniu, kładziono pod nogi kapłana dopiero co poświęcone palmy. Kładziono je w taki sposób, bym nie mógł ich ominąć, bym je podeptał! Porusza mnie ta scena po 20 latach równie mocno jak wtedy. Trzeba w niej zobaczyć prawdę, która głosi: „Tak przemija chwała świata”. Trzeba jednak szczególnie mocno przywołać inną prawdę.
Oto w osobie kapłana sam Chrystus wkracza do Jerozolimy naszych serc. Co tam napotka? Jakie słowa usłyszy? „Hosanna”? A może: „Ukrzyżuj”?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu