Do pokoju wchodzi s. Edyta. Niesie na rękach prawie rocznego Krzysia, ślicznego blondynka o niebieskich oczach. Prawdopodobnie nigdy by się nie urodził, gdyby jego matka nie trafiła do sióstr.
Jestem we wrocławskim ośrodku pomocy dla dziewcząt, prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej. W tym domu wsparcia i pomocy nie odmówi się żadnej kobiecie, która znalazła się w sytuacji kryzysowej.
Misja Dworcowa
Reklama
Celem Stowarzyszenia „Misja Dworcowa” jest udzielenie pomocy dzieciom i dorosłym zagrożonym przemocą lub znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej, a także przeciwdziałanie patologiom społecznym. Większość podopiecznych Sióstr pochodzi z rodzin, w których nierzadko nadużywano alkoholu. Dzieci z takich domów mają niskie poczucie własnej wartości oraz duże problemy z akceptacją przez otoczenie, dlatego często uciekają z domu, widząc w tym jedyne rozwiązanie problemu. - Trafiają tu dziewczyny, które w domu nie zaznały miłości, ani ciepła. Naszym podopiecznym brakuje solidnego fundamentu - rodziny, z której można czerpać prawidłowe wzorce osobowe - opowiada s. Goretti ze Stowarzyszenia. - Dlatego współpracujemy z zaprzyjaźnionymi rodzinami, u których dziewczęta uczą się, jak ugotować obiad, posprzątać, czy zadbać o siebie.
W ośrodku przebywają ci, którzy chcą coś zmienić w swoim życiu. Siostry pomagają im stawiać kolejne kroki na drodze do samodzielności. - Każde doświadczenie spotkania z drugim człowiekiem uczy - opowiada s. Edyta. - Ja staram się pokazać im, co jest dobre, a co złe. One nauczyły mnie wrażliwości na dobro, którego wcześniej nie zauważałam, ponieważ było dla mnie oczywistością - dodaje. Pobyt w ośrodku, prowadzonym przez siostry, trwa przeważnie ponad rok. Dopiero po takim czasie młody człowiek może stanąć na nogi. Jeżeli znajdzie wsparcie w rodzinie, opuszcza dom wcześniej.
Z większością byłych podopiecznych siostry utrzymują kontakt i wiedzą, jak poradzili sobie w życiu. Czasami bywa tak, że ktoś wraca do wcześniejszego kieratu. Każdego podopiecznego Siostry otaczają modlitwą. - Mamy nadzieję, że wreszcie przypomni sobie i będzie żył według wartości, jakie starały mu się wpoić - mówi s. Goretti.
- Nie da się kogoś na siłę wyprostować. Jeśli gałązka jest krzywa, to nawet chwilowe związanie jej sznurkiem nie sprawi, że stanie się prosta - wyznaje s. Edyta. - Jeśli ktoś miał poplątane życie, a teraz jest mu choć trochę lżej, to już sukces - dodaje.
- Najbardziej cieszy mnie uratowanie ludzkiego istnienia - mówi s. Goretti. - Kobiety mogłyby zdecydować się na aborcję opłaconą np. przez ojca dziecka. Staramy się dać im nadzieję, że poradzą sobie w życiu i nie zostawimy ich w potrzebie. Każde narodziny takiego dziecka są dla mnie cudem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zobaczyć swoją szansę
Wolontariusze i siostry zakonne spotykają się z potrzebującymi i informują ich, gdzie i jaką pomoc mogą otrzymać. Siostry spotykają również osoby, które nie widzą dla siebie szansy na normalne życie. Wtedy starają się z nimi, chociaż porozmawiać. - Czasami to wystarczy. Dla nich wiele znaczy to, że dostrzega się w nich człowieka - opowiada s. Goretti.
Oprócz prowadzenia ośrodka dla dziewcząt, siostry pełnią dyżury na czatach internetowych. Nawiązują kontakt, a następnie spotykają się z młodym człowiekiem. Siostry pomagają również rodzicom i opiekunom, którzy nie radzą sobie z problemami dorastających dzieci. W ramach Stowarzyszenia „Misja Dworcowa” działa punkt konsultacyjny, gdzie można uzyskać poradę, m.in. od psychologa, pedagoga, czy psychoterapeuty. Ogromną rolę odgrywa także sekcja modlitewna. Należą do niej starsze i chore osoby, które przez modlitwę i cierpienie wypraszają łaski dla ludzi znajdujących się w trudnej sytuacji.
Stowarzyszenie „Misja Dworcowa” do marca 2008 r. realizuje projekt „Zobacz swoją szansę”. Udzielane będą bezpłatne konsultacje i szkolenia (m.in. obsługa komputera, kurs jęz. angielskiego). Projekt jest skierowany do młodzieży, która chce zdobyć pracę i nowe umiejętności.
Skąd się wzięła „Misja Dworcowa”?
W drugiej połowie XIX w. do Wrocławia w poszukiwaniu pracy przyjeżdżało dużo młodych kobiet. Często, nie mogąc znaleźć zajęcia, były werbowane do domów publicznych. Kiedy problem zaczął się nasilać jeden z komisarzy policji poprosił o pomoc władze kościelne. Ks. Jan Schneider, który wówczas był wikariuszem we Wrocławiu, stworzył szkołę gospodarczą, gdzie dziewczęta uczyły się, jak prowadzić dom i zajmować się dziećmi. Później podejmowały pracę jako pomoce domowe. Ks. Jan Schneider poszukiwał zgromadzenia, które na stałe zajęłoby się dziewczętami. Kiedy jego poszukiwania nie przyniosły efektu, założył w 1854 r. Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej.
Siostry, od samego początku swej działalności, niosły pomoc młodzieży zagrożonej moralnie, a w szczególności dziewczętom. Podczas wojny siostry musiały zaprzestać swej działalności wśród młodzieży. Dopiero po wielu latach Zgromadzenie wznowiło swoją działalność. W 2003 r. z inicjatywy Sióstr utworzono Stowarzyszenie „Misja Dworcowa” im. ks. Jana Schneidera.