Jedną z ofiar była 10-letnia Julia z parafii Brzóza w diecezji radomskiej. Dziewczynka spędzała wakacje razem ze swoimi rodzicami. W pogrzebie uczestniczył o. Michał Legan, paulin z Jasnej Góry, który był na Giewoncie w czasie burzy i rozgrzeszał ludzi.
W rozmowie z Radiem Plus Radom zakonnik opowiadał, że w momencie, kiedy piorun uderzył w Giewont, stracił przytomność. Jak przyznaje, nie wie na jak długo. Po odzyskaniu świadomości zobaczył rodziców reanimujących dziecko. Natychmiast do nich podbiegł. – Wydaje mi się, że Pan Bóg miał plan na to wydarzenie. Chciał dla Julki rozgrzeszenia w momencie śmierci i kogoś kto stanąłby przy jej rodzicach. Jestem tu po to, aby oddać swoją posługę modlitewną Julii i powiedzieć jej rodzicom, że gigantycznie zaimponowali mi swoją miłością – mówił o. Legan. – Pamiętam, że koło nas leżał mężczyzna z połamanymi nogami i jego żona, która ogłuchła. Oni bardzo głośno modlili się – dodał paulin z Jasnej Góry.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zakonnik wygłosił również homilię w czasie Mszy świętej. - Rodzą się straszne pytania, czy Bóg tego chciał? Czy tak to sobie zaplanował? Ewangelia mówi, że Bóg nie chciał cierpienia człowieka. Bóg chce życia dla waszego dziecka. On przygotował dla waszej córki mieszkanie w niebie tam, gdzie jest miłość, gdzie nie ma cierpienia - mówił o. Legan.
W koncelebrze uczestniczył również ks. Krzysztof Katana, proboszcz parafii w Brzózie. - Rodzice Julii są udanym małżeństwem. Wspólnie z córkami co tydzień uczestniczyli w niedzielnej mszy świętej. Wierzę, że Julka spotkała się z Jezusem, przyjacielem i otrzyma kwaterę przygotowaną aniołom Ojca Niebieskiego – powiedział ks. Katana.
10-letnia Julia została pochowana na miejscowym cmentarzu.