Rozpoczął się listopad, miesiąc, kiedy szczególnie często wspominamy
tych naszych bliskich, którzy - jak to się mówi - odeszli już do
wieczności (tak jakbyśmy i my nie żyli w wieczności...). Ten zaduszkowy
nastrój zawitał także do Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży.
Tematem listopadowej wystawy w piwnicach budynku przy
Krzywym Kole jest cmentarz parafialno-komunalny. I cmentarz, i wystawa
warte są szczególnej uwagi - jak zapewniają organizatorzy ekspozycji:
Leszek Taborski, jej komisarz, i Bolesław Deptuła, autor zdjęć. Nekropolia
należy bowiem do najstarszych w Polsce, bliskich okresowi powstania
Cmentarza Powązkowskiego, który został założony w 1790 r. Łomżyński
zabytek jest niewiele młodszy, skoro o pewnym nagrobku, pochodzącym
aż z 1796 r., pisała prasa, że należałoby go rozebrać, gdyż jest
w tak złym stanie. Kserokopię tego artykułu z 1910 r. ze Wspólnej
pracy możemy zresztą obejrzeć na wystawie. Niestety, notatka w prasie
nie odniosła zamierzonego efektu, albowiem nikt się chyba nie zgłosił,
by zadbać o zrujnowany pomnik. "Chyba", gdyż dzisiaj już tego nagrobka
nie ma (być może jednak został on rozebrany później). Na dzień dzisiejszy
najstarszy nagrobek pochodzi dopiero z 1814 r.
Wystawa zasadniczo ma charakter fotograficzny, ale nie
tylko. Upiększa ją bowiem kilka interesujących eksponatów, dzieł
sztuki będących własnością Muzeum. Są to m.in. obrazy malarzy spoczywających
na cmentarzu, jeden to wnętrze katedry z początku XX w. Wita Majewskiego,
a drugi to pejzaż Jerzego Chętnika zmarłego w 1967 r.
Jeszcze ciekawszym obiektem jest kamienna rzeźba Matki
Bożej. Nawiązując do poczynionych na wstępie uwag historycznych,
figura "bije na głowę" wszystkie zabytki, a przynajmniej marzą o
tym niektórzy badacze. U dołu rzeźby każdy zwiedzający może bowiem
zobaczyć pokaźnych rozmiarów herb "Łabędź" wzbogacony sześcioma inicjałami (
H, M?, C, M, C, L). Janina Hościłowicz w artykule z 1970 r. wyciągnęła
stąd daleko idące wnioski. Takim herbem pieczętuje się rodzina Modliszewskich,
z których jednym z najbardziej znanych to Hieronim, starosta łomżyński
w II poł. XVI w. Spójrzmy jeszcze raz na inicjały, czyż nie ma tam "
H"? Ależ tak, a więc rzeźba nic tylko pochodzi z XVI w.! Potem tylko
przed 1920 r. jakimś cudem znalazła się na grobie rodziny Remiszewskich,
by ostatecznie w 1988 r. trafić do Muzeum. Wyobraźni badaczce odmówić
nie można, ale czy rzeczywiście taka jest prawda o tym zabytku? Być
może jest bardziej prozaiczna. Układ postaci z nieco przechyloną
głową, z założonymi na piersiach rękami, jest dość charakterystyczny
dla figur o charakterze cmentarnym. Na zdjęciach na wystawie odnajdziemy
kilka tak upozowanych rzeźb. Wielkość herbu również podkreśla temat
nagrobkowy, fundator rzeźby o innym przeznaczeniu aż tak bardzo nie
podkreślałby swojej osoby. Tak więc widzimy, że figura ma konkretny,
upamiętniający osobę, cel. A tymczasem Hieronim Modliszewski nie
tylko miał nagrobek, ale i przetrwał on do dzisiaj, możemy go zobaczyć
w katedrze. No i cóż... po prostu nie ma tam miejsca na jeszcze jedną
figurę. Ponadto, co autorka przyznaje z pokorą, rzeźba z cmentarza
z pewnością nie powstała w warsztacie, który stworzył katedralny
nagrobek. Stylowo jest o wiele słabsza. Ale badaczka, nie ustając
w wysiłkach, odnalazła inną analogię, mianowicie z płaskorzeźbionym
nagrobkiem ks. Jana Wojsławskiego, też z XVI w. Zaznaczmy jednak,
że charakterystyczna dla naszej figury "prostota ujęcia" na płycie
nagrobnej ma raczej inne źródło niż niezdarność naszego rzeźbiarza.
Płyta nim została wmurowana w ścianie, znalazła się na posadzce i
po prostu jej ujęcie "uprościło" się pod butami wiernych. Zresztą
w ogóle stylowe przyporządkowanie "Matki Boskiej z łabędziem" zawsze
musi być naciągane. Warsztatowa mizeria może występować (i występuje)
w każdym okresie historycznym.
...Także w XIX w., kiedy zapewne niejedna tego typu rzeźba
upiększała czyjś grób na łomżyńskim cmentarzu. Problem tylko w tym,
by odnaleźć właściciela herbu, zarówno po nazwisku, jak imieniu (
a raczej imionach), analizując wyryte inicjały.
Pomóż w rozwoju naszego portalu