Reklama

Niedziela Wrocławska

Ks. dr Leon Czaja: Bycie tutaj to łaska

Dziś świętujemy 60. rocznicę święceń kapłańskich ks. dr. Leona Czai, wikariusza generalnego, wieloletniego kanclerza Kurii. Z tej okazji przypominamy rozmowę, którą dokładnie 10 lat temu, z okazji złotego jubileuszu kapłaństwa przeprowadziliśmy z Księdzem Jubilatem.

[ TEMATY ]

jubileusz

kapłaństwo

Ks. Rafał Kowalski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera


Tym, którzy przychodzą do wrocławskiej Kurii, wydaje się, że jest tam od zawsze. W ciszy pełni swe codzienne obowiązki. Ci, którzy go znają, mówią o poczuciu humoru, niezwykłej pamięci do anegdot, drobnych zdarzeń. Minęło 50 lat od chwili, gdy bp Andrzej Wronka wyświęcił go na kapłana. Z ks. dr. Leonem Czają, kanclerzem wrocławskiej Kurii, rozmawia Agnieszka Bugała

Ks. Rafał Kowalski


AGNIESZKA BUGAŁA: - Księże Kanclerzu, dzień święceń to nie był majowy, upalny dzień, ale środek lutego...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

KS. DR LEON CZAJA: - Gdy kończyłem studia razem z moim kursem, w maju 1956 r., miałem zaledwie 21 lat i 4 miesiące. Byłem za młody nawet do diakonatu, mogłem go przyjąć dopiero w 1957 r., czyli blisko rok po studiach. Na kapłaństwo musiałem czekać do 1958 r. Przełożeni ustalili, że w najbliższą niedzielę po urodzinach, czyli po 10 lutego, przyjmę święcenia. Po prymicjach w mojej rodzinnej parafii, przy pięknej, surowej zimie, jechałem sankami 20 km do Bochni, aby wsiąść do pociągu i wrócić na wtorkową katechezę. Jako diakon uczyłem, nie mówiąc o tym, że nie jestem kapłanem. Kiedy spytano mnie w szkole jak spędziłem ostatki, powiedziałem, że zupełnie wyjątkowo, bo przyjąłem święcenia kapłańskie. Wywołało to konsternację w nauczycielskim gronie.

- Ale po święceniach nie było dekretu kierującego na parafię...

Reklama

- Były studia rzymskie w czasie niezwykłym, bo podczas trwania soboru. Gdy wróciłem w 1967 r., zostałem wikariuszem w katedrze do 1970, a potem wszedłem w mury wrocławskiej kurii i jestem tu do dziś, czyli już 38 lat. To zdecydowanie ponad połowa życia. A jeśli do 75 roku życia tu dotrwam, to będę miał 40 lat kurii jak Izraelici pustyni.

- Duchowi mistrzowie?

- Wzrastałem u boku samych mistrzów. Najpierw był kard. Kominek, potem krótko bp Urban, przez 27 lat kard. Gulbinowicz. Bycie tutaj traktuję jako wyjątkową łaskę Pana Boga. Stawiane przez nich wymagania budzą wciąż nową energię, nowe siły.

- Gdzie widzi Ksiądz przekonanie, że kapłaństwo jest tą jedyną drogą?

Reklama

- Wiele razy o tym myślałem, ale nie znajduję takiego punktu. Jak daleko sięgam w przeszłość, to właściwie nigdy nie wyobrażałem sobie innej drogi, jak tylko taką. Dziecięce, wiejskie zabawy, wielodzietna rodzina - nie chciałem inaczej. Gdy w 1951 r. przyszła matura, a był to rok szczególny, bo zetknęły się wtedy w gimnazjach dwie grupy: ostatni rok przedwojenny i pierwsze owoce powojennej jedenastolatki, w gimnazjum, do którego chodziłem w Bochni przystąpiło 230 osób. Po maturze zgłosiłem się do seminarium w Tarnowie. Przyjechałem, przedstawiłem się, ale okazało się, że rektor nie może mnie przyjąć, bo liczba kandydatów jest zbyt duża. Pozostały dwa wyjścia: albo Łódź, albo Wrocław. W 1951 r. o ziemiach zachodnich mówiło się w kategoriach dzikiego zachodu. Zgłosiłem się pisemnie do obu miast. Po czterech dniach przyszła odpowiedź z Wrocławia: proszę przyjechać. I tak to się rozpoczęło. Rektor Marcinkowski, Litwin, Wilnianin, był moim pierwszym, seminaryjnym mistrzem, a czas był szczególny, bo nie mieliśmy biskupa, aż do 1956 r. doświadczaliśmy głodu pasterza. Na wszystkie święcenia przyjeżdżali biskupi zapraszani z innych diecezji. Wiedzieliśmy, że tego nie przeskoczymy, zresztą, to nie było trwanie w próżni, przełożeni to wszystko dobrze nam tłumaczyli. Kiedy przyszedł kard. Kominek wszystko zaczęło się porządkować. To był czas, kiedy ubecja próbowała kler dzielić, niektórych udało się skaptować do pionu księży patriotów. Kard. Kominek podszedł do nich zupełnie inaczej. Na jednym ze spotkań powiedział: ja wam daję szansę na rehabilitację, znam waszą przeszłość, ale rozpoczynamy nowy odcinek.

- Ekstremalne warunki kapłańskiej formacji...

- Bojowe, ale w sumie nam, ludziom tamtego czasu, tamtego środowiska, było trochę łatwiej stanąć wobec aktualnego dzisiaj problemu lustracji. Kiedy przed dwoma laty „rzucono” się na lustrowanie duchowieństwa, to dla nas było jasne, że ten czy inny nie wytrzymał próby czasu, próby dziejów i trzeba podjąć próbę ukształtowania sobie postawy wobec tego, że wyłamał się z jedności. Tej specyficznej nauki udzielił nam kard. Kominek właśnie wtedy.

- Największy wpływ na kształtowanie kapłaństwa?

Reklama

- Ludzie niezłomni. Do 1956 r. władze wygrały wszystko, co można było na tym terenie wygrać wobec Stolicy Apostolskiej. Zmusiły wikariusza kapitulnego wrocławskiego ks. Lagosza, żeby duchowieństwo poparło protest do Stolicy Apostolskiej. Większość z przełożonych i wykładowców seminaryjnych odmówiło udziału w proteście. W konsekwencji zostali zwolnieni z pracy i przeniesieni na parafie. Ale ci, którzy zajęli ich miejsce, byli ludźmi bez reszty oddanymi Kościołowi oraz nam, alumnom. Tworzyli klimat szczególny, wyjątkowy, podtrzymujący w nas entuzjazm i zapał. Mój rocznik był tym, który całą formację przeszedł w czasach ks. Lagosza. I przez następne lata nikt z tego rocznika nie wykruszył się z kapłańskiego stanu. To wydaje się niemożliwe, bo rzeczywistość naprawdę była trudna. Kiedy jechaliśmy do parafii naszego pochodzenia, księża przecież orientowali się, kto kieruje Kościołem we Wrocławiu. Byliśmy dyskredytowani z natury rzeczy. Mówiono, że pracujemy na medale dla swego ordynariusza, ks. Lagosza.

- W tym trudnym czasie przychodzili kapłani tacy, jak ks. Zienkiewicz...

- Ks. Zienkiewicz przyszedł na stanowisko rektora na fali czystek, kiedy rektor Marcinowski nie podpisał kolejnego protestu. Korzystałem z jego duchowego kierownictwa aż do momentu święceń, bo przecież jeszcze w 1958 r. ks. Zienkiewicz był rektorem seminarium.

Gdy wróciłem ze studiów, on był duszpasterzem akademickim, spotykałem go codziennie w stołówce. To był człowiek niebywałej prawości, niebywałej kultury ducha. Umiał nas podtrzymać w sytuacjach napiętych. Nie wygłaszał słów pustych, wszystkie płynęły z najgłębszych pokładów jego duszy. Człowiek modlitwy. Pod pewnym względem widziałbym analogię między Zienkiewiczem a późniejszym Janem Pawłem II.

- A spotkania z Janem Pawłem II?

- Najbardziej utkwiło mi to pierwsze, zresztą była to pierwsza jego wizyta we Wrocławiu, niedługo po tym, jak został krakowskim sufraganem. Bp Kominek zaprosił go na rekolekcje dla kapłanów. Informacje poszły w teren, zgłosiło się ponad 180 kapłanów, więc seminarium było wypełnione całkowicie. Ja byłem przydzielony bp Latuskowi do pomocy, stąd moja tam obecność. Wieczorem przychodzi Kominek do seminarium i mówi: Ja rozpocznę rekolekcje, bo Wojtyła się spóźnia i pewnie dziś też się spóźni. Rekolekcje się zaczęły. Przychodzi na portiernię młody człowiek, odziany w pelerynę z materiału imitującego koc i mówi: Przyjechałem na rekolekcje. Czy ksiądz jest zgłoszony? - pytam. Nie, ja się nie zgłosiłem. To będzie problem, bo seminarium mamy w stu procentach zajęte. A co się stało? - pyta zdziwiony. Bp Wojtyła ma prowadzić rekolekcje i przyjechało ponad 180 księży. A cóż to takiego Wojtyła? - mówi. Nie znam, odpowiadam, ale tak wygląda sytuacja. To mamy wrócić do domu? - pyta. A z daleka ksiądz przyjechał? Tak wyglądała nasza rozmowa. I oczywiście przy prośbie o podanie imienia i nazwiska usłyszałem Karol Wojtyła. To było pierwsze spotkanie.

2018-02-16 17:21

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Muzyczny jubileusz w Żywcu-Zabłociu. Wkrótce koncert

[ TEMATY ]

jubileusz

koncert

Mateusz Wiewióra

Tomasz Barcik z Jakubem Monetą na tegorocznym inauguracyjnym koncercie.

Tomasz Barcik z Jakubem Monetą na tegorocznym inauguracyjnym koncercie.

Kilka koncertów składa się na jubileuszowe 10. Floriańskie Wieczory Muzyczne.

W zeszłym roku w parafii św. Floriana w Żywcu-Zabłociu świętowano jubileusz 60-lecia poświęcenia tutejszych organów, czego dokonał bp Julian Groblicki 17 grudnia 1961 r. Z tej okazji po każdej Mszy św. odbywała się prezentacja brzmienia instrumentu w wykonaniu przyjaciela parafii Pawła Seligmana.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś na V Międzynarodowej Konferencji Ekumenicznej w węgierskim opactwie Pannonhalma

2025-09-26 16:49

[ TEMATY ]

ekumenizm

Węgry

kardynał Grzegorz Ryś

ks. Paweł Kłys

W węgierskim Opactwie Benedyktyńskim Pannonhalma trwa V Międzynarodowa Konferencja Ekumeniczna, której hasłem są słowa z Księgi Izajasza (Iz. 51,3) „Uczyni swoją pustynię ogrodem Pana”. W międzynarodowej konferencji - odbywającej się w dniach 26-27 września br. - biorą udział duchowni z całego świata, wśród których są: kardynał Grzegorz Ryś - arcybiskup łódzki; bp Hiob Getcha - metropolita pizydyjski; światowi przywódcy Kościoła luterańskiego i reformowanego, a także liczni wybitni przedstawiciele ruchu ekumenicznego z całego świata.

Jak wskazują organizatorzy głównym tematem konferencji jest „ogród”. Zwracają uwagę, że obraz ogrodu może wydawać się nietypowy, ale historia ogrodów utraconych, zapomnianych, ponownie odkrytych lub odtworzonych przewija się przez Pismo Święte oraz starożytną i średniowieczną refleksję chrześcijańską. Znajduje ona również liczne echa we współczesnej refleksji teologicznej, filozoficznej i duchowej.
CZYTAJ DALEJ

bp P. Kleszcz: Wola Boża to dobro, które nas spotyka

2025-09-27 11:10

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

40. Piesza Pielgrzymka z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej

40. Piesza Pielgrzymka z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej

Blisko 200 wiernych wzięło udział w jubileuszowej - 40. Pieszej Pielgrzymce z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej. Mszy świętej inaugurującej pielgrzymkę przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej, bp Piotr Kleszcz, a przewodnikiem na szlaku jest proboszcz tomaszowskiej parafii księży filipinów, ks. Grzegorz Chirk.

W homilii bp Kleszcz przypomniał, że w życiu człowieka pojawiają się drogi „bez map” – znamy ich cel, ale nie wiemy, co nas spotka w drodze. – Są w naszym życiu dwie rzeczywistości, których czasem nie rozumiemy: wola Boża i dopust Boży. Wola Boża to dobro, które nas spotyka, ale zdarzają się też sytuacje trudne, których Bóg nie chce, ale na nie dopuszcza, by ostatecznie mogło z nich wyniknąć dobro – podkreślił hierarcha.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję