Wszystkiego najlepszego... powiemy w świątecznych życzeniach. Spełnienia marzeń - dodamy. A jak się spełniają marzenia? Czy nie wymagają czasem trudnej, odważnej decyzji, która zmienia całe życie?
Zachwycają nas ludzie, którzy zatrzymują się nagle, rozglądają dookoła i mówią: od dziś robię to, co jest dla mnie ważne, co jest mną, czego pragnę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Monika Wieczorek, architekt i „szklarz”, pracuje ze szkłem, jedynym surowcem, które umie dzielić się światłem. Potrafi z tysięcy bursztynowych kawałków namalować obraz - szklaną mozaikę, która zatrzymuje żywioł wielu emocji. Mówi, że szkło było w niej od zawsze. Praca z nim, to spełnione życiowe marzenie. Czar Królowej Śniegu?
Ze stołu do pieca
Pracownia Moniki w Pęgowie pod Wrocławiem jest obszernym pomieszczeniem z dwoma piecami, rzędem drewnianych szuflad, stołami i ogromnymi oknami. Światło, które odwiedza ten pokój jest tu najważniejszym z gości. To ono wydobywa ze szklanych wyrobów prawdę o ich pięknie i doskonałości. Ukrywa trud powstawania. Wzdłuż ściany tafle szkła, kolorowe szklane naczynia, barwne witraże. Tu powstają mozaiki - obrazy ze szkła, witraże, naczynia, a czasem anioły i gwiazdki z nieba.
Najpierw mozaika
Reklama
Choć świąteczne gwiazdki z nieba robi chętnie, to jednak mozaika jest w pracy Moniki pierwsza. Świat wyczarowany z małych, kolorowych szkiełek. Tu wszystko zależy od wyobraźni, emocji, stanu ducha. Szklane obrazy potrafią malować się same - mówi Monika, choć szkło nie jest łatwym surowcem.
Szklane domy
Monika studiowała architekturę, ale myślenie o szkle było w niej od zawsze. Na trzecim roku studiów wiedziała, że nie będzie typowym architektem projektującym domy i wnętrza. Po obronie rozpoczęła studia podyplomowe „Dyscypliny Plastyczne w Architekturze” na Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Dyplom zrobiła w pracowni witrażu. Profesor zajmował się mozaiką, miał w pracowni piece, stapiał szkło i dlatego poznałam kilka różnych technik - mówi. Okazało się, że to właśnie mozaika jest dla mnie. Witraże też robię - tradycyjną metodą, gdzie kawałki szkła łączone są ołowianymi profilami. Ale w mozaice oddaję to, co jest we mnie.
Z każdą mozaiką jest inaczej. Te, które robię tylko dla siebie, często powstają spontanicznie w trakcie pracy. Wtedy detale odnajdują się i dopasowują. Kiedy pracuję na zamówienie, staram się omawiać projekt wcześniej, bo przecież każdy zamawiający chce dokładnie wiedzieć, co otrzyma. Jednak z mozaikami jest tak, że powstają przede wszystkim dlatego, że mam w sobie ogromną potrzebę pracy z tym materiałem. Przez dopasowywanie szklanych elementów wyrażają się różne emocje, odkrycia, stany. Chcę coś zatrzymać i mozaika, jako komunikat ze światem, dobrze się do tego nadaje.
Artysta szklarz
Reklama
Najważniejsza jest dla mnie praca z samym materiałem. Chciałabym pokazywać ludziom świat, który ja widzę zamknięty w szkle. Chciałabym też pracować z ludźmi, z klientami i dla klientów. Staram się, aby mozaika była moja, aby nie była kompromisem, zupełnie inną estetyką. Do tej pory to się udaje. Lubię te spotkania, gdy słyszę: ufam pani, wiem, że będzie ładnie, proszę robić tak, jak pani uzna, że będzie najlepiej. To zaufanie dodaje skrzydeł. Wtedy praca jest samą przyjemnością, bo rzeczywiście jest aktem tworzenia. Ale praca w ludźmi to też odkrywanie ich potrzeb, pragnień. I w efekcie też tworzenie.
Jak to się robi?
W oczach Moniki zapala się światło. O pasji opowiada... z pasją. Moje mozaiki to proces zatrzymywania żywiołu - mówi. Powstają albo na podstawie przygotowanego wcześniej szablonu, albo dopiero w trakcie tworzenia. Szablon to projekt - szczegółowy, precyzyjny - mówi. Na jego podstawie wycinam poszczególne elementy. Praca na tym etapie przypomina tworzenie klasycznego witrażu, tylko że elementy są tu znacznie drobniejsze. Inną metodą jest praca na bazie jedynie ogólnej koncepcji. Mam pewną wizję, pewien pomysł, który urzeczywistnia się dopiero, gdy zaczynam wycinać i układać szkło.
Gdy już kawałki ułożą się w całość, przyklejam je do tafli będącej tłem mozaiki. Duża mozaika potrzebuje czasu, aby klej wszystko związał, dlatego dopiero następnego dnia mogę nad nią dalej pracować. Następnie fuguję szczeliny między kawałkami szkła, to nadaje mozaice wyrazistości. I wreszcie czyszczenie. Na szkle widać wszystko: ślady palców, kleju, fugi. Odsłanianie obrazu spod tej warstwy brudu to kolejne odkrywanie dzieła. Dopiero wtedy widać efekt.
Haftowane szkłem
Reklama
A ja przypominam sobie francuski film Éléonore Faucher pt. „Jedwabna opowieść”. Dwie hafciarki na krośnie rozciągają przeźroczystą tkaninę. W jednej ręce każda z nich trzyma trzonek z osadzoną igłą. Druga ręka, lewa, pod tkaniną przytrzymuje nitkę. To nitka „rysuje” wzór wzbogacony koralikami i perełkami. Prawa strona jest od spodu. Hafciarki podglądają wzór, który będzie widoczny na sukni, zaglądając pod stół. Kamera pomaga widzowi. To le crochet de Luneville, francuski haft. Luneville to miejscowość, gdzie ten haft się narodził i gdzie można się jego nauczyć. Taka szkoła jest też w Paryżu - Ecole Lesage. Szkoła szklanego haftu jest w Pęgowie, pod Wrocławiem. Hafciarka pochylona nad stołem pyta mnie z największą prostotą: Chcesz sobie zrobić mozaikę? Nawet teraz. Plastry mam, możesz ciąć. Jest nawet szansa, że się nie skaleczysz. A może gwiazdkę? Co byś chciała sobie przykleić?
Gwiazdka z nieba
Wybieram dwa kawałki przezroczystego szkła. Są już odpowiednio stopione: krawędzie gładkie, nie kaleczą. Na stole kalejdoskop barw. Z wielkiej drewnianej skrzyni Monika wysypała tysiące kawałków szkła. Dobieram dekorację gwiazdki, układamy motyw. W narożniku bezbarwnego kawałka maleńka dziurka pozwala przewlec żyłkę, albo nitkę. Gdy ułożony motyw wyschnie, gwiazdka będzie mogła zawisnąć na zielonej gałęzi. Albo pod sufitem, jak na obłoku.
To trudna praca
Ludziom szkło kojarzy się ze szklanką, słoikiem, butelką, oknem. Mało kto zastanawia się, ile waży tafla szkła wielkości połowy ściany, jak ją przetransportować i bezpiecznie przechować. A to jest przecież tło dla mozaiki, materiał bazowy dla witrażu, pater czy wreszcie świątecznych gwiazdek. Tu potrzeba nie tylko wyobraźni ale i siły. I to dopiero początek. Projekt, obróbka, wreszcie wypał w bardzo wysokich temperaturach - to jest codzienność artysty z pasją.
Wczoraj - mówi Monika - robiłam wypał w piecu, przygotowując materiał do warsztatów szklanych dla dzieci” Zrób sobie gwiazdkę z nieba”. Chcesz zobaczyć? Monika podnosi ciężką klapę pieca. Na dnie równo ułożone trójkąty: gwiazdki z pieca, z których potem będą „gwiazdki z nieba”. Temperatura 1000 stopni dla szkła to za dużo. Witraże wypala się w temp ok. 600 -640 stopni. Dla szkła to jest raczej zimno. Aby szkło stopić ze sobą, albo je wygiąć, potrzebujemy temperatury ok. 800 stopni. Różnica nawet o 10 stopni ma duże znaczenie. Stłuczki, które wykorzystuję do pracy z dziećmi, topią się szybko. Ale są szkła, które wypalam kilka dni, albo nawet tydzień - opowiada z pasją.
W przeciwieństwie do szkła stapianego czy klasycznego witrażu mozaiki nie wkłada się do pieca. Ale gdyby policzyć te wszystkie drobniuteńkie kawałeczki, te wszystkie precyzyjne cięcia, szlify - to inne a może i większe wyzwanie. Inne oblicze tego samego materiału.