Dziś prawie już nie pamiętamy czasów telewizji czarno-białej. Rozwój techniki sprawił, że to, co kiedyś było luksusem, stało się normalnością. Warto jednak przywołać w pamięci obraz czarno-białych filmów
(co może teraz nie będzie takie trudne, bo w wakacje pojawiły się stare polskie obrazy bez kolorów) - a to dlatego, by mieć przed oczami kontrast, jaki istnieje między jednym a drugim oglądaniem.
Właśnie ten kontrast między obrazem pełnym kolorów a obrazem, który potrafi oddać tylko różne odcienie szarości, dobrze odzwierciedla rozmaite spojrzenia na rzeczywistość. Bowiem można patrzeć na
świat znudzonymi oczami, które nie widzą nic nowego, dla których wszystko jest bezbarwne i jednakowo ważne; można też widzieć świat w kolorach oraz umieć rozróżniać barwy uspokajające od tych alarmujących.
Ten „telewizyjny” wstęp jest zamierzony, bo sprawa dotyczy czegoś, co jest ściśle związane z telewizją. Ale zanim o tym, jeszcze słowo dopowiedzenia. Otóż wszystkim chyba wiadomo, że oglądanie
telewizji w kolorach wiązało się z pewnym skokiem technologicznym. Podobnie jest i z widzeniem oraz oceną rzeczywistości. Aby lepiej widzieć, aby odróżniać kolor ostrzegawczy od ciekawego ubarwienia,
potrzebny jest pewien „skok technologiczny”, potrzeba większej specjalizacji. Trzeba więc umieć zdać się na tych, którzy lepiej się znają na rzeczy. Właśnie wtedy, kiedy człowiek umie posłuchać
głosu specjalisty, obraz rzeczywistości przestaje być szary, mglisty i nieciekawy, a kontury rysują się wyraźniej.
Ale do rzeczy. Nie tak dawno, niedaleko Poznania, odbył się III Międzynarodowy Kongres Duszpasterstw Oratoryjnych. Wśród zaproszonych był również Krzysztof Zanussi - jak wiadomo, konsultor Papieskiej
Rady Kultury. Wystąpił tam z przedłożeniem, z którego warto wychwycić kilka wątków.
Pierwszy z nich dotyczy używania nowoczesnych mediów. Zanussi zwrócił uwagę na to, że w sięganiu po ten wytwór techniki warto nie zapominać o ewangelicznej zasadzie: „Po owocach ich poznacie”.
- Jeżeli po odbiorze jakiegoś dzieła czuję się lepszy i bogatszy wewnętrznie, to znak, że niesie ono jakieś wartości. Jeżeli coś mnie ogłupia i wyjaławia wewnętrznie, to powinienem tego unikać
jak zatrutych potraw - tak wyraził się znany reżyser, dodając, że oczami i uszami też można wchłaniać wiele zatrutych treści.
Drugi ciekawy wątek, który może pozwolić nam lepiej ocenić kolory rzeczywistości, dotyczył telenowel. Zanussi uznał je wręcz za „najbardziej laicyzujące środki”, ponieważ - jak się
wyraził - pokazują one sekwencję zdarzeń, które nie mają końca i w ten sposób nie uczą szukać sensu życia. To tylko „życie przekręcone przez maszynkę do mięsa”…
Czy nie jest to sąd przesadzony i zbyt ostry? Nawet jeśli kolory, w jakich ten znany reżyser wystawił ocenę przesiadującym przed ekranami telewizorów w godzinach emisji telenowel mogą się wydawać
zbyt jaskrawe, nie można chyba nie wziąć pod uwagę tej oceny. Nie można tym bardziej, jeśli się pamięta, że mówi o tym specjalista i jeśli się pamięta celną uwagę pewnego księdza, który przypatrywał się
swoim parafianom. Ten duszpasterz zauważył, że niektórzy dziś bardziej się wzruszają fikcyjnymi losami bohaterów seriali filmowych, niż tym, co obok nich w rzeczywistości przeżywają ich bliźni. A to już
sygnał, że dla nich kolorową rzeczywistość potrafi oddać tylko ekran; oczy stały się ślepe na kolory rzeczywistości i kolorowa telewizja zrodziła daltonistów…
Pomóż w rozwoju naszego portalu