Wiara i nadzieja nie pozwalają płakać na pogrzebach - ale miłość czasem płacze
Ks. Jan Twardowski
Odszedł przyjaciel Boga i ludzi
Reklama
Wiadomość o nagłej śmierci tego powszechnie lubianego Księdza wywoływała szok i niedowierzanie. Ks. Andrzej Świątczak był związany z ogromną rzeszą ludzi, dla których
był przyjacielem, doradcą, powiernikiem. 58- letni kapłan był gorliwym duszpasterzem, a zwłaszcza wspaniałym rekolekcjonistą, wygłosił na terenie całej archidiecezji tysiące nauk rekolekcyjnych
i misyjnych we wszystkich prawie parafiach. Przez wiele lat był duszpasterzem niewidomych. Dzięki swoim studiom stał się wybitnym specjalistą w dziedzinie teologii moralnej.
Jego wysoko oceniana praca doktorska na temat teologii polityki wg. René Coste`a stanowiła początek licznych publikacji naukowych i publicystycznych.
Ks. Andrzej pisał także od czasu do czasu na łamach Niedzieli Łódzkiej. Swoją wiedzę i doświadczenie pogłębiał podczas licznych podróży zagranicznych, szczególnie do ukochanej Francji,
także na międzynarodowe sympozja. Był cenionym wykładowcą w kilku łódzkich uczelniach teologicznych, wygłaszał niezliczone prelekcje i konferencje. Był promotorem wielu prac magisterskich.
Jako dyrektor łódzkiej filii najpierw ATK, a później UKSW dał się poznać jako utalentowany organizator. Dzięki jego pracy wielu księży mogło kontynuować studia specjalistyczne i zdobywać
stopnie naukowe. Był członkiem Koła Teologów Moralistów w Polsce. Był także od wielu lat kapelanem łódzkiego KIK-u. Przez kilka lat pełnił funkcję przewodniczącego wydziału duszpasterskiego
Kurii Arcybiskupiej. Jego pełna poświęcenia praca była ogólnie zauważana i doceniana. Otrzymał godność kanonika Kapituły Archidiecezjalnej i kapelana Jego Świątobliwości (czyli prałata).
Był członkiem Rady Kapłańskiej oraz Kolegium Konsultorów. Ale dla niezliczonej rzeszy przyjaciół mimo tych wszystkich godności i tytułów był skromnym, serdecznym, pełnym życzliwości i zrozumienia
ks. Andrzejem. Nic dziwnego, że jego pogrzeb stał się manifestacją, która potwierdziła zasługi i zalety jego ducha.
Pożegnanie w ukochanej parafii
Pierwsza część pogrzebu miała miejsce 11 stycznia wieczorem, w kościele Podwyższenia św. Krzyża w Łodzi, gdzie ks. Andrzej Świątczak posługiwał 23 lata, aż do swoich ostatnich dni.
Przybyli przedstawiciele Kapituły, Kurii Arcybiskupiej, 130 kapłanów diecezjalnych i zakonnych, przełożeni, diakoni i klerycy z Wyższych Seminariów Duchownych -
diecezjalnego i franciszkańskiego, siostry reprezentujące zgromadzenia zakonne i wierni, którzy wypełnili tę wielką świątynię. Koncelebrowanej Mszy św. przewodniczył bp Ireneusz
Pękalski. W słowach wprowadzenia bp Ireneusz podkreślił, że z uczestnikami uroczystości pozostaje zjednoczony w modlitwie, złożony grypą, Pasterz archidiecezji -
abp Władysław Ziółek. Bp Ireneusz wzywając do modlitwy za zmarłego kapłana powiedział m.in.: „Niespodziewanie odszedł od nas do wieczności niezwykły duszpasterz, kapłan obdarowany przez
Boga wieloma talentami, wielką wrażliwością na ludzką biedę i cierpienie, wytrawny i niestrudzony głosiciel Słowa Bożego, ceniony wychowawca i wykładowca, naturalnie dobry,
co zauważali nawet ludzie luźno związani z Kościołem (...). Ciągle w drodze, śpieszący z kapłańską, braterską i chrześcijańską pomocą”. Biskup Ireneusz
wezwał zebranych, aby na śmierć kapłana spojrzeli w perspektywie wiary, przez tajemnicę zjednoczenia ze Zmartwychwstałym Chrystusem i byli wdzięczni za wszelkie
światło i dobro, które Kościół łódzki otrzymał dzięki wiernej i niestrudzonej posłudze ks. Andrzeja.
W czasie Mszy św. koncelebrowanej przez 120 duchownych pod przewodnictwem bp. Ireneusza Pękalskiego, homilię żałobną wygłosił kolega kursowy Zmarłego ks. kan. Władysław Łojan, proboszcz parafii Najświętszej
Maryi Panny Matki Odkupiciela w Łodzi. Zwracając się do Rodziny oraz zebranych uczestników uroczystości Kaznodzieja wezwał również do dziękczynienia za dar, jakim było życie wspaniałego
kapłana, który „oddawał je Chrystusowi i braciom kropla po kropli, przez posłuszeństwo przełożonym, studia, pracę na poszczególnych parafiach i stanowiskach wyznaczonych przez
Kościół. Był głosicielem prawdy o tym, że Bóg kocha każdego człowieka. Był wspaniałym spowiednikiem i kierownikiem duchowym, wybitnym prefektem, katechetą i wykładowcą,
a przede wszystkim człowiekiem Bożym, dającym siebie innym, nie zatrzymującym niczego dla siebie. Przekonać się o tych zaletach mogli ci, którzy otaczali ks. Andrzeja, zwłaszcza
powierzeni jego duszpasterskiej opiece: niewidomi, uczniowie, studenci i współpracownicy. Ileż to zgromadzeń zakonnych poznało śp. ks. Andrzeja jako konferencjonistę, spowiednika, protektora
i przyjaciela”. Na zakończenie Kaznodzieja przytoczył słowa z Drogowskazów Daga Hammerskjoelda, jako szczególnie odnoszące się do zmarłego Przyjaciela: „Kiedy przyszedłeś
na świat wszyscy się radowali, ty jeden płakałeś, staraj się żyć tak, że gdy będziesz odchodzić z tego świata, by wszyscy płakali, ale ty jeden byś łzy nie miał w oku”. Podczas
Mszy św. wielka rzesza wiernych przyjmowała Komunię św. w intencji Zmarłego, dając wyraz wiary w zwycięstwo Zmartwychwstałego Chrystusa. Seminaryjna schola przygotowała podniosłą
oprawę Liturgii. Tak pożegnała ukochanego Kapłana wspólnota parafii Podwyższenia Świętego Krzyża w Łodzi.
Pogrzeb w rodzinnym mieście
Nazajutrz śp. ks. prał. Andrzeja Świątczaka żegnała społeczność rodzinnego Zgierza. Na uroczystości pogrzebowe w kościele Matki Bożej Dobrej Rady przybyli biskupi, kanonicy Kapituły Archidiecezjalnej
Łódzkiej, przedstawiciele Kurii Arcybiskupiej, kapłani, przełożeni i klerycy Wyższych Seminariów Duchownych Łodzi, siostry zakonne z wielu zgromadzeń zakonnych, przedstawiciele władz
miejskich i samorządowych, uczelni oraz licznych instytucji. Mszy św. koncelebrowanej przez 230 kapłanów przewodniczyli biskupi łódzcy Adam Lepa i Ireneusz Pękalski. We wprowadzeniu
do Eucharystii bp Adam Lepa przekazał wyrazy duchowej więzi Ordynariusza Łódzkiego z obecnymi, który nie mógł uczestniczyć w pogrzebie ks. Andrzeja z powodu choroby. Bp
Adam Lepa tak żegnał zasłużonego kapłana: „Ks. prał. Andrzej Świątczak był człowiekiem niezwykłym, zawsze niezwykle zaangażowanym, a jednocześnie nie tracącym nigdy z pola
widzenia drugiego człowieka. Rozumiał go i spieszył z pomocą. Jego kapłaństwo było autentyczną służbą Bogu i ludziom. Był wspaniałym organizatorem, wykładowcą i kaznodzieją.
Przejmujący się wielkimi problemami świata i człowieka, a przy tym zawsze pogodny i pełen zdrowego humoru. Należał do ludzi, których odejście powoduje niepowetowaną stratę,
najgłębszy żal i lukę, której nigdy się już nie wypełni. Podejmując liczne zajęcia i obowiązki był zawsze w drodze. Dziś jego droga do Domu Ojca osiągnęła swój ostateczny
kres”.
„Przeszedł przez życie, dobrze czyniąc” - takie epitafium mogłoby się znaleźć na grobie ks. Andrzeja Świątczaka - powiedział w homilii ks. Stanisław Gawroński, proboszcz
parafii Opatrzności Bożej w Łodzi. Charakteryzując zmarłego kapłana podkreślił, że zawsze pochylał się nad człowiekiem cierpiącym i potrzebującym pomocy: „Był dobry jak chleb,
kiedy odwiedzał chorych, samotnych, nieszczęśliwych i kalekich. Była w nim wrażliwość na biedę i cierpienie innych”. Zwrócił także uwagę na cechę skromności Zmarłego
kapłana: „W obcowaniu z ks. Andrzejem nie czuło się dystansu, że jest kapłanem, doktorem, profesorem czy prałatem. Był człowiekiem nader skromnym, chociaż odznaczał się wyjątkową kulturą,
wiedzą, osobistym urokiem. Nigdy się nie wynosił (...) Zawsze przygotowany, odpowiedzialny, ogromną radością dzielił się Słowem Bożym. Służył wszystkim swoimi zdolnościami”. Zwracając się do Zmarłego
Kapłana w duchu wiary Kaznodzieja powiedział: „Wchodzisz w życie inne, które jeszcze nie jest naszym udziałem i mamy nadzieję, że spotkamy się z tobą
w Domu naszego Ojca”.
Na zakończenie Mszy św. - ks. prał. Andrzej Dąbrowski - kanclerz Kurii Arcybiskupiej - odczytał list kondolencyjny od ks. prof. dr. hab. Romana Bartnickiego - rektora Uniwersytetu
Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie podkreślający zasługi ks. prał. Andrzeja Świątczaka dla rozwoju łódzkiej filii UKSW. Słowa wdzięczności i uznania za zasługi dla
swoich uczelni wygłosili wykładowcy. Ks. prof. dr hab. Henryk Skorowski - dziekan Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych UKSW, powiedział, że ks. Andrzej jako moralista z nadprzyrodzoną
cnotą i właściwą sobie ludzką wrażliwością uczył i tworzył dobro, czynił je obecnym wśród ludzi nauki i pośród spotkanych ludzi. To dobro rozsiewał wokół siebie i czynił
obecnym z wyjątkową łatwością. Ks. dr Janusz Lewandowicz - rektor WSD w Łodzi podkreślił osobistą kulturę, wiedzę i mądrość ks. Andrzeja jako wykładowcy i człowieka.
Cechy te postrzegali i podziwiali żegnający go kapłani: koledzy profesorowie i klerycy - słuchacze wykładów. O. dr Jacek Ciupiński - rektor WSD franciszkanów w Łagiewnikach
stwierdził, że realizowanie zawołania franciszkanów: „Pokój i dobro” było zasadą Zmarłego Wykładowcy. Opromieniał je uśmiechem, sercem i darem czasu, którego nie szczędził
przełożonym i studentom franciszkańskiego Seminarium. Ks. dr Kazimierz Kurek SDB - prorektor Salezjańskiej Wyższej Szkoły Ekonomii i Zarządzania w Łodzi zwrócił
uwagę na fakt, że działalność ks. Andrzeja służyła przenikaniu i ubogacaniu ludzi biznesu i ekonomii duchem moralności chrześcijańskiej, wiary w Boga i zachowania
jego nauki w codziennym pomnażaniu dobra i czynienia z niego sensu życia. Wyraził przekonanie, że dzieło ks. Andrzeja nadal będzie kontynuowane. W uroczystościach
pogrzebowych uczestniczyli także: ks. dr hab. Jan Decyk - dziekan Wydziału Teologicznego UKSW oraz ks. prof. dr hab. Paweł Góralczyk SAC z UKSW.
Po Mszy św., biskupi i kapłani w asyście chóru seminaryjnego odprawili ceremonię przy trumnie, a następnie uformował się ogromny kondukt zmierzający mimo deszczu ku
cmentarzowi. Wielu zgierzan ze zdziwieniem pytało, kim jest Zmarły, którego odprowadzają na cmentarz biskupi oraz dlaczego odprowadza go tak wielka rzesza kapłanów, kleryków i wiernych.
Wśród modlitw i pieśni żałobnych kondukt dotarł do cmentarza. Zabrzmiał głos modlitw i pieśni. Jeszcze przemówienie prezesa łódzkiego Klubu Inteligencji Katolickiej, którego ks.
Andrzej był pełnym oddania kapelanem i trumna została złożona do grobu usytuowanego przy kaplicy. Kwiaty i wieńce okryły świeży grób. Żałobnicy powoli się rozeszli lub rozjechali.
Za wcześnie jeszcze na syntezy i podsumowania, to wszystko przyjdzie z czasem. Już zgłaszają się ludzie z różnymi świadectwami o życiu ks. Andrzeja.
A ja mimo, że uczestniczyłem w pogrzebie, ciągle mam wrażenie, że zaraz do refektarza wejdzie uśmiechnięty i pełen jak zwykle energii i humoru ks. Andrzej i powie:
Dlaczego się smucicie? Ja przecież żyję już w radości mojego Pana!
Pomóż w rozwoju naszego portalu