Reklama

List pasterski abp. Henryka Muszyńskiego

Niedziela gnieźnieńska 16/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Umiłowana w Panu Rodzino Diecezjalna!

Dziękujemy Panu, bo jest miłosierny, bo Jego łaska trwa na wieki (por. Ps 118,1)

1. Oznaki miłosierdzia Bożego za naszych dni.

Reklama

Dziś wraz z całym Kościołem sławimy Boga za Jego wielkie miłosierdzie, które objawiło się w sposób szczególny w zmartwychwstaniu Chrystusa, w Jego zwycięstwie nad grzechem i śmiercią. W Chrystusie Zmartwychwstałym także my przez łaskę chrztu św. "postawiliśmy do nowego życia dzieci Bożych" (por. Rz 6, 4). Dzięki tej szczególnej łasce, pomimo naszych słabości, możemy spotkać się z Chrystusem Zmartwychwstałym żyjącym w Kościele i razem z Tomaszem Apostołem wyznać Go "naszym Panem i Bogiem" (por. J 20, 28).

Miłosierdzie Boże w naszych czasach rozsławiła w sposób szczególny św. s. Faustyna Kowalska. Objawienie otrzymane za jej pośrednictwem pozwoliło Janowi Pawłowi II na ustanowienie dzisiejszej niedzieli Niedzielą Miłosierdzia Bożego. W obecnym roku, Niedziela Bożego Miłosierdzia przypada w bezpośredniej bliskości nie tylko Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, ale także uroczystości św. Wojciecha - patrona Polski i naszej archidiecezji - którą obchodzimy 23 kwietnia. Bliskość tych świąt ma swoją głęboką, teologiczną i symboliczną wymowę; dzięki wierze i wspólnocie życia ze Zmartwychwstałym Chrystusem - św. Wojciech żyje od tysiąca z góra lat w naszym narodzie nawet po śmierci, oręduje za nami i uczy nas wierności Ewangelii.

W obecnym roku, w uroczystość św. Wojciecha, z dniem 23 kwietnia wchodzą w życie w naszej archidiecezji uchwały III Powojennego Synodu Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Ponadto w liturgiczną uroczystość św. Wojciecha obchodzoną tradycyjnie w sobotę i niedzielę po 23 kwietnia, będziemy świętowali 100-lecie urodzin Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Te dwa wyjątkowe wydarzenia są również wyraźnym znakiem Bożego miłosierdzia i nadają naszym uroczystościom szczególną wymowę i treść.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2. Dziękczynienie za dzieło i modlitwa o rychłą beatyfikację sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego.

Jak wiemy, rok 2001 został przez polski Parlament ogłoszony Rokiem Prymasa Kardynała Wyszyńskiego. Naród Polski, który po latach komunistycznego ucisku i zniewolenia doczekał się wielkiego przełomu, pragnie w ten sposób oddać hołd i wyrazić wdzięczność temu, który uczył nas wolności ducha i jako wierny sługa Kościoła i narodu przewodził nam w drodze do upragnionej wolności.

Jak prawdziwy ojciec Narodu w głębokim zawierzeniu Maryi Matce Jezusa nauczał, "napominał w porę i nie w porę", ale przede wszystkim podtrzymywał na duchu Naród, umacniał w wierze i nadziei oraz prowadził wszystkie dzieci Boże do Chrystusa. Bronił godności człowieka, świętości każdego życia i ogniska rodzinnego, stawał w obronie ludzi prześladowanych za swoje przekonania religijne i polityczne, nie cofając się nawet - kiedy trzeba było - przed więzieniem.

6 lutego br. zakończył się w Warszawie diecezjalny proces informacyjny Sługi Bożego, prowadzony także w imieniu archidiecezji gnieźnieńskiej. To, czego uczył, wiernie wypełniał własnym życiem i dzięki temu jest dziś kandydatem na ołtarze. Wszystko, co głosił współczesnym sobie, jest nadal w pełni aktualne.

Archidiecezja gnieźnieńska, w której wielki Prymas pełnił posługę pasterską przez cały okres powojenny, ma ponadto własny tytuł, by uczcić godnie rocznicę 100-lecia jego narodzin. Niestrudzenie słowem, a nade wszystko przykładem własnego życia uczył nas umiłowania dziedzictwa naszych ojców, wierności ewangelicznemu przesłaniu św. Wojciecha i świadectwa chrześcijańskiego życia na co dzień.

Poczytujemy sobie za szczególną łaskę i dar Bożego miłosierdzia, że na drodze do świętości przewodził nam przez 32 lata swojej pasterskiej posługi ten, który dziś jest kandydatem na ołtarze. Pragniemy nie tylko włączyć się w modlitwę o rychłą beatyfikację Sługi Bożego, ale przede wszystkim chcemy mu okazać naszą wdzięczność wiernym wypełnianiem jego nauczania. Nie słowami, ale czynem, pełniejszym otwarciem się na światło Ewangelii i moc Ducha Świętego, chcemy świadczyć o wierności Ewangelii na co dzień. Zerwanie z nałogami, przezwyciężanie obojętności, miernoty, zniechęcenia, wymaga to od nas wiele odwagi i wytrwałości. Wstępując w ślady Sługi Bożego, zechciejmy z nowym zapałem i jeszcze z pełniejszą gorliwością podjąć wołanie Chrystusa: "bądźcie doskonałymi i świętymi, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest" (por. Mt 5, 48). Nie lękajmy się tego wezwania. Świętość bowiem, zawsze jest w pierwszym rzędzie dziełem i darem Boga samego, który nigdy "nie odmawia swojej łaski i pomocy tym, którzy Go miłują" (por. Rz 8, 28).

Jubileuszu 100-lecia urodzin Kardynała Prymasa Stefana Wyszyńskiego nie ogranicza się jedynie do samych obchodów w Gnieźnie, ale obejmuje całą archidiecezję. Program przewiduje uroczystą celebrę księży i biskupów konsekrowanych przez Sługę Bożego - pod przewodnictwem Księdza Prymasa Józefa Glempa - w niedzielę (28 kwietnia), a także Mszę św. koncelebrowaną przez wszystkich kapłanów, których wyświęcił Prymas Wyszyński (27 maja br.) w Bazylice Prymasowskiej w Gnieźnie. W bezpośredniej bliskości imienin Sługi Bożego dnia 29 lipca, we wszystkich kościołach archidiecezji, będziemy się modlili o jego rychłe wyniesienie do chwały ołtarzy. Ponadto przewidziane są katechezy dla wszystkich stopni nauczania w całej archidiecezji, oraz inne wydarzenia towarzyszące jak: wystawy, filmy, sympozja itp. Mają one przybliżyć tę niezwykłą postać młodym pokoleniom Polaków, którzy nie znali osobiście Kardynała Wyszyńskiego.

3. Synod - drogowskazem i programem na nowe stulecie.

III Powojenny Synod Archidiecezji Gnieźnieńskiej stanowi owoc kilkuletniego wysiłku kapłanów, osób konsekrowanych i wiernych świeckich, zmierzających do religijnej i duchowej odnowy na przełomie wieków. Rozpoczął się on w Święto Ofiarowania Pańskiego 2 lutego 1995 r., a zakończył w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny 8 grudnia 2000 r. Podejmuje on i dopełnia w duchu II Soboru Watykańskiego dwa poprzednie Synody zwołane przez Prymasa Kard. Stefana Wyszyńskiego w roku 1962 i 1981. Według słów Jana Pawła II - Kościół Gnieźnieński podjął w doniosłym momencie swoich dziejów, jaki stanowi przełom tysiącleci, "pogłębioną refleksję nad samym sobą i nad swoimi odniesieniami do współczesnego świata, (...) i wyraził w dziele Synodu swe żywe pragnienie otwarcia się na światło Ducha Świętego, który jest głównym sprawcą nowej ewangelizacji" (List Jana Pawła II na zakończenie Synodu). Synod ma swoją głęboką wymowę historyczną, gdyż wieńczy niejako tysiącletnie dzieje archidiecezji i metropolii gnieźnieńskiej, i jednocześnie obchody Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Synod ten obejmuje swoim nauczaniem wszystkie wymiary życia i działania Kościoła Bożego naszej archidiecezji. Dokument synodalny w 420 statutach zawiera ważne zalecenia, wskazówki i pouczenia dotyczące przekazu wiary, świętości liturgii, posługi kapłanów, ale i życia rodzinnego, małżeńskiego, posługi charytatywnej, jak i struktur, i organizacji Kościoła diecezjalnego oraz zarządzania jego dobrami materialnymi. Uchwały tego Synodu wchodzą w życie i zaczynają obowiązywać począwszy od uroczystości św. Wojciecha, czyli od dnia 23 kwietnia 2001 r. W nowe stulecie wchodzimy zatem z nowym ustawodawstwem diecezjalnym, którego celem jest nowy człowiek " stworzony przez Boga w sprawiedliwości prawdziwej świętości" (por. Ef 4, 24).

W obecnym roku, w uroczystość św. Wojciecha, a więc 23 kwietnia rozpoczyna się bez wątpienia najważniejszy etap, tj. urzeczywistnienie i wypełnienie tego wszystkiego, co zostało zapisane w statutach diecezjalnych. Wyrażam słowa serdecznego uznania i podziękowania wszystkim, którzy się trudzili wokół przgotowania, przebiegu i wydania dokumentów synodalnych. W sposób szczególny dziękuję bp. Bogdanowi Wojtusiowi, który kierował pracami przygotowawczymi Synodu.

Proszę Boga, by uchwały Synodu stały się źródłem inspiracji i nowego dynamizmu w Kościele Bożym gnieźnieńskim. Obyśmy w nowe stulecie mogli wejść z mocą Ducha Świętego, która znamionowała świadków wiary chrześcijańskiej. Wraz z Ojcem Świętym "dziękuję Bożej Opatrzności za wszelkie natchnienie, za każdą naukę, która poprzez refleksję dokonaną na tym Synodzie dotarła do umysłów i serc ludzi w nim uczestniczących" ( List Jana Pawła II na zakończenie Synodu). Proszę gorąco wszystkich, szczególnie duszpasterzy, abyśmy podjęli wspólny wysiłek i dołożyli wszelkich starań, by to, co zostało zapisane, doczekało się także jak najpełniejszego urzeczywistnienia.

Polecam to wielkie i piękne dzieło tchnieniu, światłu i mocy Ducha Świętego prosząc, aby zrodziło ono równie bogate owoce świętości i łaski w naszym codziennym życiu. Równocześnie zawierzam dzieło Synodu wstawiennictwu Matki Bożej Wniebowziętej, która patronuje naszej archidiecezji i metropolii od zarania jej dziejów oraz św. Wojciechowi Biskupowi i Męczennikowi. Niech Boży zasiew Synodu pod tchnieniem Ducha Świętego coraz pełniej dojrzewa i przynosi jak najobfitsze owoce dobra i miłości, które trwać będą na życie wieczne

Na błogosławiony trud realizacji Synodu i odnowy życia całej umiłowanej Rodzinie Diecezjalnej z serca błogosławi

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

USA: za przykładem Eriki Kirk aktor Tim Allen wybaczył zabójcy swego ojca

2025-10-01 19:17

[ TEMATY ]

świadectwo

świadectwa

adobe Stock

Amerykański aktor i komik Tim Allen, znany z ról w ponad 30 filmach i w kilku serialach telewizyjnych, wyznał, że wybaczył zabójcy swego ojca sprzed ponad 60 laty. Na stronie X napisał, że do podjęcia tej decyzji skłonił go "przejmujący gest" Eriki Kirk, która niedawno oświadczyła przed milionami widzów w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach, iż wybacza mordercy jej męża Charliego. Aktor zapewił, że jej przykład sprawił, iż znalazł w sobie siłę, aby przebaczyć człowiekowi, który pozbawił życia jego ojca, gdy on sam miał 11 lat.

Podziel się cytatem Przywołał w tym kontekście niedawne "poruszające" słowa wdowy po zamordowanym 10 września działaczu chrześcijańskim Charlie Kirku, która przez łzy powiedziała m.in.: "Ten człowiek... ten młody człowiek... wybaczam mu". Aktor oświadczył, że właśnie te słowa głęboko go poruszyły i to pod ich wpływem postanowił po ponad 60 latach przebaczyć temu, kto zabił jego ojca.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję