Rosja nie prowadzi wojny tylko wówczas, gdy nie może – zwrócił mi przed laty uwagę ukraiński historyk i analityk Serhyj Syniuk.
Faktycznie, gdy przyjrzymy się państwu rosyjskiemu, funkcjonującemu realnie i samodzielnie od 1547 r., gdy koronował się Iwan IV Groźny, wyraźnie widać, że w kolejnych stuleciach powtarza się podobny mechanizm.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do głowy przychodzi mi wiersz Adama Asnyka, którego uczyłem się w liceum:
Przeszłość nie wraca – jak żywe zjawisko,
w dawnej postaci – jednak nie umiera:
odmienia tylko miejsce, czas, nazwisko,
i świeże kształty dla siebie przybiera.
Rosja, w ramach tych powrotów w nowym kształcie, średnio co stulecie musi wywołać jakąś wielką wojenną awanturę, zająć terytoria, pobić i podbić wrogów – pal licho realnych czy wyimaginowanych. Wygra czy przegra – na stulecie daje spokój. Ubiera w chwałę swoje krwawe czyny, hołubi bohaterów, nawet jeśli, jak dziś, okazują się oni tylko podłymi zbrodniarzami.