Dzień 15 sierpnia to jeden z tych dni, które każą nam zatrzymać się na chwilę w pędzie codzienności. Na polskich polach trwa jeszcze żniwna praca, na ulicach miast życie toczy się zwyczajnym rytmem, a tymczasem Kościół i naród przypominają nam, że tego dnia nie chodzi tylko o wspomnienie. To czas, w którym w jednym geście spotykają się niebo i ziemia: Wniebowzięta Maryja i Wojsko Polskie.
W Biłgoraju tegoroczne uroczystości w kościele Trójcy Przenajświętszej i Wniebowzięcia NMP przypomniały, że historia nie jest suchym zapisem dat i bitew, lecz przestrzenią, w której Bóg działa poprzez ludzi. Ksiądz proboszcz Jerzy Kołtun wezwał wiernych do dziękczynienia za dar wolnej Ojczyzny. – Dzisiejsza uroczystość to nie tylko odpust, ale również wspomnienie 105. rocznicy Cudu nad Wisłą – zwycięstwa nad armią bolszewicką. Dziękujemy Panu Bogu za dar wolnej Ojczyzny i za wszystkich, którzy przyczynili się do tego swoją modlitwą, ofiarą i życiem. Prosimy, aby nasza Ojczyzna była zawsze silna dzięki Bogu, pełna wartości prowadzących do zbawienia – zarówno zbawienia narodu, jak i każdego z nas – mówił kapłan.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Maryja – jak przypomniał ks. prof. Piotr Szczur – uczy nas dwóch rzeczy: służby Bogu i służby człowiekowi. W tej prostocie kryje się cała tajemnica jej wielkości. I właśnie takie postawy odnajdujemy w żołnierzach roku 1920, którzy stanęli przeciwko potędze bolszewickiej. Z militarnego punktu widzenia zwycięstwo nad Armią Czerwoną wydawało się niemożliwe. A jednak odwrócenie losów wojny nazwano „Cudem nad Wisłą” – nie tylko z powodu manewru Piłsudskiego, ale także z powodu modlitwy narodu, który w Maryi szukał ratunku – podkreślił.
W Biłgoraju głos zabrali także samorządowcy, harcerze, przedstawiciele wojska i kombatantów. Marian Kurzyna przypomniał, że Wojsko Polskie to nie abstrakcja, ale żywi ludzie, którzy przelewali i nadal przelewają krew za Ojczyznę. Harcmistrzyni Dorota Woźniak podkreśliła, że patriotyzmu trzeba uczyć od najmłodszych lat – i że wielu młodych z harcerskich szeregów kiedyś naprawdę stanęło z bronią w ręku. Z kolei płk Marek Szubiak zaznaczył, że armia to nie tylko sprzęt i technika, ale duch – ten sam, który nosił w sobie „bosy żołnierz legionowy”.
Czy potrzebujemy dziś cudów? Oczywiście. Może nie w sensie bitewnych zwycięstw, ale w codziennym zwyciężaniu obojętności i wierności wartościom, które wyznacza Ewangelia i historia. Maryja uczy nas, że „oto ja, służebnica Pańska” to nie słowa sprzed dwóch tysięcy lat, ale droga aktualna także dziś. A polski żołnierz – od legionisty po współczesnego oficera – przypomina, że Ojczyzna nie jest tylko hasłem z podręcznika, lecz rzeczywistością, za którą warto żyć i którą warto chronić. Może więc prawdziwy cud polega na tym, że wciąż pamiętamy. Że gromadzimy się przy ołtarzu, by prosić o opiekę Maryi. Że nie zapominamy o tych, którzy „za naszą i waszą wolność” oddali życie. Bo cud nie skończył się w 1920 roku. Cud trwa – ilekroć Polska klęka do modlitwy i powstaje do służby.