Zaczęło się niewinnie. W czasie rodzinnej imprezy jeden z wujków podał 16-letniej wówczas Magdzie drinka „na spróbowanie”. Spróbowała, a potem sięgnęła po dużo więcej. Jak wspomina, stan, do którego się wówczas doprowadziła, skutecznie zniechęcił ją do sięgania po większe ilości alkoholu przed osiemnastką. Później nie miała już takich zahamowań. Zwłaszcza gdy rozpoczęła studia w Krakowie – niepewność związana z przeprowadzką była łatwiejsza do udźwignięcia, gdy można było wesprzeć się alkoholem. – Po alkoholu, w mojej ocenie, byłam fajniejsza, bardziej rozrywkowa i pewna siebie – wspomina. – Picie ze znajomymi dawało mi poczucie przynależności i akceptacji, których bardzo wtedy potrzebowałam.
Kiedy Magda zdała sobie sprawę, że jest uzależniona? – W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że codziennie, wracając z pracy, muszę napić się piwa. Nie byłam w stanie zasnąć, jeśli się nie napiłam – mówi. – Choć szukałam usprawiedliwienia dla picia, wiedziałam, że mam problem. Straciłam kontrolę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Magda już 1,5 roku wcześniej dostawała od swoich bliskich sygnały, że może być uzależniona. Wspomina: – Nie przyjmowałam tych sugestii. Twierdziłam, że problem z alkoholem jest jedynie pochodną innych moich problemów. Dopiero na terapii okazało się, że było dokładnie odwrotnie.
Od nowa
Reklama
– Przełom przyszedł, gdy zrobiłam sobie krzywdę, mieszając alkohol ze środkami odurzającymi. Byłam wtedy z chłopakiem – dealerem narkotyków. Co było dalej? Telefon do rodziców i rozpaczliwe wołanie o pomoc. A potem uczenie się życia od nowa. – Trafiłam na oddział dzienny leczenia uzależnień. Leczenia, bo alkoholizm jest chorobą.
Magda wraca do tego czasu z wdzięcznością, choć podkreśla, że był to ogromny wysiłek. Wyjaśnia: – Podejmując terapię, przestajesz żyć jak dotąd – odstawiasz alkohol, musisz zerwać te relacje, które ograniczały się jedynie do picia, zmienić otoczenie, omijać miejsca, w których alkohol jest szczególnie eksponowany – nawet sklepowe półki.
Magda mierzyła się ze swoją historią, a równocześnie uczyła się, jakie leki może przyjmować, których słodyczy unikać i jak spędzać czas inaczej, niż pijąc. Bo wywalczona przez nią trzeźwość jest kruchym darem. Szczególną wartość Magda widzi we wsparciu, które otrzymała od grupy na oddziale, a później na spotkaniach Anonimowych Alkoholików (AA). To właśnie relacje wspomina jako najbardziej leczące.
Klucz
– Nie wyobrażam sobie, że mogłabym przejść tę drogę bez Boga. Bez oparcia się na Nim, zwłaszcza w chwilach bezsilności. Choć i tutaj nie brakowało kryzysów – opowiada. – Miałam w sobie ogromny żal do Boga, bo mój ojciec, również alkoholik, został uzdrowiony. Wrócił do domu po jednym z nabożeństw i nigdy więcej się nie napił. Ja musiałam się męczyć na terapii. Dlaczego?
Pomimo braku odpowiedzi, Magda nie przestała wierzyć. – Nie dałabym rady bez Boga – powtarza.
Za kilka tygodni Magda bierze ślub. Jej narzeczony zdecydował, że również będzie żył w trzeźwości. Także rodzina wspiera Magdę na tej drodze. To bardzo ważne, bo żeby wytrwać, potrzeba bezpiecznego miejsca i oparcia w relacjach. Nie można zostać w tym samemu. To także przesłanie Magdy dla tych, którzy zmagają się z uzależnieniem i tych, którzy im towarzyszą: – Pamiętajcie, nie jesteście sami. Nie zostawajcie sami. Szukajcie pomocy, bo wyjście z nałogu jest możliwe.