Zacznijmy temat od scenki z Ojca chrzestnego, gdy maleńka dziewczynka tańczy, trzymając swoje małe stópki na wielgachnych stopach dorosłego mężczyzny. Wiele dziewczynek tak pamięta swój pierwszy taniec z tatusiem. Ja też tak tańczyłam z moim Tatą, kiedyś...
Otóż – ojciec dla córki jest pierwszym wzorem mężczyzny. Jeśli w rodzinie jest dwójka dzieci, to z pewnością synek jest mamusi, a córeczka tatusia. I to wcale nie jest patologia, bo w tle jest zawsze drugi rodzic. A cały ten podział jest tylko symboliczny, bo zapowiada jedynie koleją sztafetę pokoleń.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Syn, kochając matkę, uczy się szanować swoją przyszłą żonę. Córeczka zaś, która uwielbia tatę, szuka potem innego opiekuńczego ramienia, ramienia mężowskiego.
Rola ojca jest więc bardzo ważna w rozwoju każdego człowieka. I widać to wyraźnie w przypadkach, gdy tego ojca zabraknie. A może zabraknąć z wielu powodów. Fizycznie lub nawet psychicznie – gdy mężczyzna nie angażuje się w wychowanie swoich dzieci. I cierpią na tym szczególnie chłopcy. Czy wiedzą Państwo, że najwięcej alkoholików jest z rodzin „bez ojca”? A rozwodnicy uciekający do mamy? Kto to jest najczęściej? Synkowie mamusi, czyli znów – bez tatusia w domu. Iluż pogubionych mężczyzn obiecywało sobie, że nigdy, przenigdy! Że nie będą tacy sami jak ich ojcowie, a jednak brakuje im sił, by iść lepszą drogą.
Zamiast więc opowiadać o roli ojca w rodzinie, wystarczy opowiedzieć, co się dzieje, gdy go brak. I to jest odpowiedź na pytanie, do czego potrzebny jest tata.
Żeby nie poprzestać na tym suchym i surowym obrazie, znów odwołajmy się do przykładu. Tym razem nie tylko z literatury, ale też z filmu. Znają Państwo i książkę, i film Nad Niemnem; powróćmy do tej sceny, gdy jeden z głównych bohaterów, Benedykt Korczyński, już pod koniec filmu rozmawia z synem Witoldem. I nareszcie obaj znajdują wspólny język, jak ojciec z synem, po całych latach wzajemnego niezrozumienia i różnych niesnasek. A Witold z żarem, jaki mają tylko młode serca, zwraca się do swojego taty: „Ojcze mój! Do grobu, do ostatniego tchnienia wdzięcznym ci będę, żeś mię nigdy od reszty ludzkości nie oddzielał, piedestałów mi nie budował, na królewicza i samoluba mię nie chował. Gdyby nie ty, od kolebki pewno owinięto by mnie w watę zbytku i zamknięto w klatkę przesądu. Byłbym dziś może, jak ten nieszczęsny Zygmuś, lalką z żurnalu mód wyciętą i niedoszłym jakim artystą, albo jak Różyc, kartką welinu w roztworze morfiny umoczoną!”.