Reklama

Historia

Szczerbiec pełen sekretów

Dzieje miecza koronacyjnego królów polskich, jedynego insygnium koronacyjnego, jakie przetrwało do naszych czasów, były równie skomplikowane jak dzieje narodu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 1819 r. do Wincentego Krasińskiego, mieszkającego w Warszawie polskiego generała z czasów wojen napoleońskich, a teraz wiernego poddanego rosyjskiego cara, zgłosił się rosyjski książę Dymitr Łabanow-Rostowski. Miał ze sobą stary miecz ozdobiony złotymi płytkami z jakimiś napisami i ornamentami, a głownia w swojej górnej części miała podłużny otwór częściowo przykryty niewielką tarczą z piastowskim orłem. Łabanow twierdził, że miecz ten znaleziono niedaleko Belgradu, w przydrożnym rowie, podczas niedawnej wojny rosyjsko-tureckiej, i zaproponował jego sprzedaż za niezwykle wysoką cenę 4 tys. rubli.

Czy Szczerbiec to Szczerbiec?

Krasińskiemu przyszło do głowy, że może jest to sławny Szczerbiec służący podczas koronacji królów polskich, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach w Krakowie w czasie insurekcji kościuszkowskiej. Chciał mieć jednak pewność, ale nie mógł znaleźć nikogo, kto by wiedział, jak Szczerbiec wygląda. Miecz był przecież wyciągany ze skarbca i oglądany z daleka tylko w czasie koronacji, a od ostatniej upłynęło już pół wieku. Ostatecznie Krasiński miecza nie kupił – rosyjski książę sprzedał go kolekcjonerowi mieszkającemu we Włoszech.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jeden z kolejnych właścicieli zaprezentował miecz na Wystawie Światowej w Paryżu w 1878 r. i wzbudził sensację – oglądało i podziwiało go tysiące ludzi, w tym Polacy. Odnalezione i opublikowane były już wtedy XVIII-wieczne rysunki Szczerbca, idealnie pasujące do wystawionego eksponatu. W odruchu patriotycznym rodacy postanowili zebrać odpowiednie fundusze, żeby odkupić narodową pamiątkę, ale zbiórka szła im opornie – miecz nabył niejaki Poniatowski, polski ziemianin z Ukrainy, i żeby się przypodobać władzy... podarował go bratu cara – wielkiemu księciu Michałowi. Ten przekazał go do zbiorów sztuki w petersburskim Ermitażu. Po wojnie polsko-bolszewickiej, w ramach uzgodnień traktatu ryskiego, Rosjanie musieli zwrócić wiele polskich pamiątek zrabowanych w czasie rozbiorów. W ten sposób w 1924 r. Szczerbiec powrócił w końcu do Skarbca Koronnego na Wawelu, a ponieważ pozostałe regalia zostały zniszczone przez Prusaków, stał się jedynym świadkiem koronacji polskich królów.

Miecz sprawiedliwości

Legenda, opisana przez Galla Anonima i powielana później w niemal wszystkich polskich kronikach, głosiła, że miecz otrzymał Bolesław Chrobry od cesarza Ottona III razem z włócznią św. Maurycego i koroną. Tenże miecz miał później wyszczerbić się o słynną Złotą Bramę podczas zdobywania Kijowa. Problem w tym, że ani miecz, ani Złota Brama w tym czasie nie istniały. Sama nazwa „Szczerbiec” może odnosić się zresztą nie tyle do fizycznego wyszczerbienia, ile do potencjalnych wyszczerbionych tym mieczem nieprzyjacielskich kości. Tak mógł się nazywać miecz rzeczywiście należący do Bolesława Chrobrego, a później to miano przeniesiono na królewski miecz koronacyjny. Tym bardziej że ma on w głowni, pod jelcem osłaniającym dłoń, oszlifowaną dziurę po rdzy, którą, trochę na wyrost, określono jako szczerbę.

Reklama

Znany nam Szczerbiec wykonany został dopiero w końcu XIII wieku, o czym świadczą jego wygląd, a także współczesne badania metalograficzne, i należał do któregoś z piastowskich książąt o imieniu Bolesław. Wskazywała na to zaginiona srebrna blaszka przymocowana kiedyś do rękojeści i opisana podczas jednej z inwentaryzacji skarbca. Historycy kłócą się od pokoleń, który to był książę i od kogo dostał lub nabył miecz. Ornamenty i inskrypcje na rękojeści i głowicy wskazują albo na templariuszy, albo na Krzyżaków, a nawet Żydów, którzy mogli go ofiarować Bolesławowi Pobożnemu w podzięce za przywileje kaliskie. Wyrazem tego miałby być napis na jelcu w języku hebrajskim, a zapisany literami łacińskimi. Jakkolwiek by nie było, miecz nigdy nie służył do walki – był mieczem ceremonialnym, używanym wcześniej prawdopodobnie jako gladius iustitiae, miecz sprawiedliwości – atrybut władzy sądowniczej księcia. Władysław Łokietek, koronując się na króla Polski w 1320 r., miał nową koronę, berło i jabłko, ale miecz dostał prawdopodobnie od swojego teścia Bolesława Pobożnego.

Szczerbiec odgrywał dość istotną rolę w czasie obrzędu koronacji. W uroczystej procesji do katedry niósł go miecznik koronny – jako oznakę monarszej władzy wojskowej i sądowniczej. Po przysiędze i namaszczeniu olejami świętymi, w całkowitej ciszy, prymas w katedrze wręczał miecz klęczącemu przed ołtarzem przyszłemu królowi. Ten ciął nim trzykrotnie powietrze, czyniąc znak krzyża w geście oznaczającym, że władca powinien być dzielnym obrońcą kraju i przyjętych zobowiązań przysięgi. Dopiero wówczas prymas oraz wspomagający go biskupi nakładali koronę na głowę króla i wręczali mu berło oraz jabłko. Po Mszy św. i odśpiewaniu pieśni Te Deum laudamus król za pomocą miecza dokonywał pasowania na rycerzy – swojej pierwszej czynności królewskiej.

Przymocowany do deski

Reklama

Szczerbiec po powrocie z Rosji bolszewickiej nie poleżał długo na Wawelu. 3 września 1939 r., razem z innymi skarbami, za pomocą małego traktora na co dzień przewożącego gnojówkę (innego środka transportu w chaosie wojennym nie było), został umieszczony na niewielkiej wiślanej galerze i wyruszył w niebezpieczną podróż po świecie. Przez Rumunię, Maltę i Francję dotarł w czerwcu 1940 r. do Wielkiej Brytanii. Nie spoczywał w czasie tej eskapady w skrzyni – nosił go zawsze przy sobie jeden z polskich opiekunów. Był szczelnie owinięty w brezent i przymocowany do deski, która w razie nieszczęścia miała go unosić na powierzchni wody, z butelką i kartką, na której wypisano, że jest to miecz koronacyjny królów polskich i należy do rządu Rzeczypospolitej.

Kiedy zaczęła się lotnicza bitwa o Anglię, okazało się, że i tu polskie skarby nie są bezpieczne. Razem z całym złotem imperium brytyjskiego, w konwoju osłanianym przez pancernik, krążownik i cztery niszczyciele, wyruszyły w drogę do Kanady na statkach Batory, Sobieski i brytyjskim Monarch of Bermuda. Mimo potężnej obstawy dla większego bezpieczeństwa rozpuszczono plotkę, że konwój będzie przewozić jeńców niemieckich wziętych do niewoli we Francji i w Norwegii.

Po wojnie Kanadyjczycy nie mieli ochoty zwrócić depozytu komunistycznej Polsce. Obawiano się, że ostatecznie trafi do Rosji i ślad po nim zaginie. Po długotrwałych procesach sądowych, politycznej zmianie władzy w Polsce w 1956 r. i naciskach części Polonii, która uważała, że miejsce polskich skarbów jest w Polsce, rząd Kanady nie miał innego wyjścia, jak je oddać. Po prawie 20 latach od wywiezienia z Krakowa w ottawskim oddziale Bank of Montreal stawili się polscy rzeczoznawcy. Według relacji dziennikarza Radia Wolna Europa Aleksandra Janty-Połczyńskiego, prof. Marian Morelowski z Wrocławia: „Nachyla się i powoli z głębi skrzyni wyciąga długi przedmiot w płóciennym pokrowcu. Odsłania stalową klingę, rękojeść z orłem na czerwonym polu. Ogarnia nas fala wzruszenia. A Morelowski łamiącym się głosem powiada: – Proszę panów... Szczerbiec!”.

Najstarsze i jedyne insygnium koronacyjne królów polskich, które przetrwało do naszych czasów, powróciło ostatecznie na Wawel w 1959 r. I miejmy nadzieję, że już pozostanie tu na zawsze.

2025-05-27 14:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ponad 120 uczniów gubińskich szkół w grze terenowej o Maksymilianie Kolbe

2025-09-26 13:39

[ TEMATY ]

św. Maksymilian Kolbe

Obóz w Gębicach

Gra terenowa

Archiwum ks. Piotra Wadowskiego

Młodzież przy pomniku upamiętniającym ofiary Stalagu IIIB Amtitz w Gębicach k. Gubina

Młodzież przy pomniku upamiętniającym ofiary Stalagu IIIB Amtitz w Gębicach k. Gubina

W ramach lekcji historii regionalnej, nauczyciele z gubińskich średnich szkół zaprosili swoich uczniów z klas trzecich do udziału w grze terenowej poświęconej pobytowi św. Maksymiliana Marii Kolbe w dawnym obozie w Gębicach.

- Gra terenowa Maksymilian Misja 47 o długości 4-5 km ze Stargardu Gubińskiego do Gębic została przygotowana rok temu dla pielgrzymów indywidualnych i grupowych, ale także z myślą o szkołach – wyjaśnia ks. Piotr Wadowski. - W tym roku w ramach lekcji historii regionalnej, nauczyciele z gubińskich średnich szkół zaprosili swoich uczniów z klas III do udziału w grze terenowej poświęconej pobytowi św. Maksymiliana Marii Kolbe w obozie w Gębicach. Wyjątkowo tę grę poprzedził mój 45-minutowy wykład w szkole na temat o. Maksymiliana, by uczniowie mogli bardziej świadomie przeżyć to wydarzenie. Dotychczas poprowadziłem kilkanaście mniejszych grup pielgrzymkowych, ale pierwszych raz poproszony zostałem w przypadku uczniów.
CZYTAJ DALEJ

Przerażające dane. W Polsce rocznie realizuje się między 250 a 300 tysięcy recept na tabletki "dzień po"

2025-09-25 21:56

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Pigułka dzień po

Pigułka dzień po

Według Ministerstwa Zdrowia, w Polsce rocznie wystawia się i realizuje między 250 a 300 tysięcy recept na tabletki "dzień po".

Zaś od stycznia do sierpnia br. farmaceuci wystawili ok. 15 tys. recept na pigułki „dzień po” - poinformował w czwartek PAP Narodowy Fundusz Zdrowia.
CZYTAJ DALEJ

Niskie zainteresowanie edukacją zdrowotną na Podhalu; w wielu szkołach lekcji tego przedmiotu nie będzie

2025-09-26 21:26

[ TEMATY ]

edukacja zdrowotna

Adobe Stock

GIEWONT

GIEWONT

W podhalańskich szkołach zainteresowanie nowym przedmiotem edukacja zdrowotna jest minimalne – wynika z danych zebranych w gminach regionu. W niektórych szkołach podstawowych zajęcia będą się odbywać tylko dla jednego ucznia, a w większości szkół średnich w ogóle ich nie będzie.

W Zakopanem w największej szkole ponadpodstawowej – Zespole Szkół Hotelarsko-Turystycznych im. Władysława Zamoyskiego, gdzie kształci się ponad 1 tys. uczniów – wszyscy zrezygnowali z edukacji zdrowotnej. Podobnie w Zespole Szkół Budowlanych im. Władysława Matlakowskiego nie znalazł się żaden chętny. W Liceum Ogólnokształcącym im. Oswalda Balzera w mieście pod Giewontem z spośród ok. 400 uczniów tylko 24 zadeklarowało udział w zajęciach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję