Reklama

Kościół

Geniusz z Toskanii

Michał Anioł był opętany pracą. Spał 3, 4 godziny na dobę, jadł niewiele, nigdy nie założył rodziny, żył w celibacie. Sztuce poświęcił się bez reszty.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Toskanii jest wiele rzeczy do zobaczenia, ale jeśli ktoś kocha sztukę Michała Anioła, powinien koniecznie zajrzeć do niewielkiej wioski Caprese, w której Buonarroti przyszedł na świat 6 marca 1475 r. Jako miesięczny niemowlak został oddany pod opiekę mamki ze wsi Settignano, z której wywodzili się najlepsi „wirtuozi kamienia”, którzy wybudowali Florencję. Pod koniec życia zwierzał się, że miał szczęście, iż „mamka etruska” karmiła go własnym mlekiem, bo rodzona była chora. Zamiast uczyć się pisać i czytać, całe dnie spędzał z mężem mamki, przyglądając się, jak dłubie w kamieniu. Miłość do rzeźby i wyczucie kamienia wyssał zatem z mlekiem mamki, żony kamieniarza.

Reklama

Przeszedł do historii jako artysta wszechstronny i genialny, twórca wielu dzieł. Wspomnę tylko trzy. Pieta jest rzeźbą, którą możemy oglądać w Bazylice Watykańskiej. W niej sztuka pokonuje naturę. Michał Anioł genialnie oddał w swym dziele uczucia Maryi do zmarłego Jezusa. Cierpienie nie jest zbyt mocno akcentowane. U Maryi widać pogodzenie się z losem i poddanie woli Bożej. Twarz Chrystusa wyraża psychiczny ból rozstania i pożegnania. Śmierć wydaje się bardziej snem. Widać najmniejsze szczegóły białego marmuru, przetworzonego nie tylko dłutem, ale i światłem: wystające kości, zwiotczałe mięśnie szyi, rany na ciele, dłoń z otworem po gwoździu, żebra, mięśnie brzuszne. Artysta nie tyle ukazał martwe ciało, ile raczej to, w jaki sposób można być martwym w ramionach swej matki. Dawid z Florencji uderza niezwykłą harmonią ludzkiego ciała: z jednej strony herosa, a z drugiej – ikony piękna i doskonałości ludzkiej. Wirtuozeria techniczna i koncepcyjna artysty odsłania biblijnego Dawida, który zawierzając się Bogu, odniósł spektakularne zwycięstwo nad Goliatem. W twarzy Dawida widzę zamyślenie. Jego zmarszczone czoło jest oznaką ekstremalnego skupienia. W prawej dłoni trzyma kamień, który za chwilę wystrzeli z procy zarzuconej na lewe ramię. Stojąc blisko, podziwiam pięknie wyeksponowaną aksamitną skórę Dawida, która zdaje się kontrastować z szorstką fakturą procy i małym pniem drzewa za prawą łydką bohatera. W Kaplicy Sykstyńskiej na Watykanie artysta postanowił namalować na sklepieniu żywych ludzi i Boga Wszechmogącego, który ich stworzył. Około 300 figur miało być pomalowanych tak, aby widz patrzący z dołu miał wrażenie trójwymiarowości. Mistrz zaczął więc pracę w pozycji leżącej, przechyliwszy głowę w stronę sufitu. Farba zalewała mu oczy, cierpiał na bezsenność i zawroty głowy, całymi tygodniami nie schodził z rusztowania na ziemię poza bezwzględną koniecznością. Nie pozwalał nikomu podglądać dzieła. Harował od świtu do nocy. Gdy był głodny, żuł chleb, nie przerywając pracy. I tak przez 4 lata. Po nocach zrywał się do szkicowania, gdy przychodziły mu nowe pomysły.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Buonarroti był także świetnym architektem. Przez ostatnie 20 lat swojego życia projektował i zarządzał budowami. Z malarza i rzeźbiarza przeszedł stopniowo na pozycje architekta i budowniczego. Po śmierci Antonia da Sangallo kontynuował budowę słynnego Palazzo Farnese w Rzymie. Interweniował w konstrukcji tzw. Porta Pia, przetworzył antyczne Termy Dioklecjana w bazylikę Matki Bożej Anielskiej. Był twórcą odnowionego Kapitolu. Przede wszystkim jednak dołożył swoją cegiełkę do budowy i upiększenia Bazyliki św. Piotra. Wypracował ideę kopuły, którą zrealizowano 40 lat po jego śmierci. Jest ona znakiem rozpoznawczym Wiecznego Miasta. Rzym bez Michała Anioła jest nie do pomyślenia.

Reklama

Michał Anioł był człowiekiem bardzo uduchowionym, ale też walczącym ze swoją wybujałą zmysłowością. Targały nim sprzeczności – życzliwość i arogancja, pokora i pycha, zdolność do wielkiej miłości i wyniszczająca zazdrość, wrażliwość i przeczulenie na własnym punkcie, uleganie ekstazie i desperacji. Nie był urodziwy – był lekko przygarbiony, z krzywym nosem, mało dbający o higienę osobistą; impulsywny, kłótliwy, neurotycznie skryty, melancholijny. Jednocześnie był niezwykle pobożny, głęboko przeżywał wiarę. Prowadził żywot ascety – sypiał w zakurzonej pracowni, jadł niewiele. Nigdy nie założył rodziny, żył w celibacie, poświęcał się sztuce bez reszty. Uderzają jego siła osobowości, wiara w subiektywną słuszność swoich poczynań twórczych, dyktat własnego geniuszu. Sztukę pojmował jako Boski akt tworzenia. Wizerunek człowieka stanowił dla niego najdoskonalszy sposób wypowiedzi artystycznej. Michał Anioł był opętany pracą. Spał 3, 4 godziny na dobę, zrywał się w nocy, aby rzeźbić czy malować. W pracę zawsze był zaangażowany całkowicie, spalając się, wyniszczając fizycznie i psychicznie. Doświadczał konfliktu z samym sobą i z resztą świata. Być może sztuka była dla niego ucieczką przed wewnętrznymi fobiami, lękami, niepokojami, wyrzutami sumienia. Można odnieść wrażenie, że tworzył, aby zapomnieć o sobie. Jego styl określany jest jako terribilita – wirtuozeria i siła wyobraźni przedstawiającej spojrzenie pełne złości, napięcie, strach lub przerażenie. W tworzonych przez niego rzeźbach i obrazach są siła dramatyczna, wieczny niedosyt dążący do doskonałości, a jednocześnie poczucie niemocy. Jest ponadto divinita – boskość cudownie ukazywana w ludzkich postaciach, w kolorycie i głębi, w potędze i pokorze zarazem. Jest też w jego stylu kontrast podkreślający nową kolorystykę, eksponujący napięcie i rozedrganie postaci.

Był dumnym Toskańczykiem i wielkim patriotą, ale jeszcze większym artystą, co przysparzało mu entuzjastów pośród rodaków. Ziemia toskańska nauczyła go patriotyzmu silnego i naturalnego, wrażliwości na piękno miasta, z którym się utożsamiał, czyli Florencją. On sam wpisał się w jej pejzaż tyloma wspaniałymi dziełami: Kaplicą Medyceuszy, rzeźbami takimi jak Dawid, Bachus, Madonna przy schodach, kapitalnym Krucyfiksem z drewna czy obrazem Doni Tondo. Był najbardziej florenckim artystą spośród wszystkich florentyńczyków.

W ostatnich latach życia artysta borykał się z depresją, może również z poczuciem niespełnienia, bycia potępionym – za „przegrane życie”, za brak rodziny, za zgubne tendencje... Wciąż pracował i do końca się modlił i pisał wiersze. Malowanie i rzeźbienie było dla niego drogą do wolności, do przezwyciężania chaosu. Życie mu nie wystarczało, zmagał się z nim, szukając innej wolności. W ostatnich latach swego życia Buonarroti mieszkał w Watykanie, gdzie miał pracownię. Zawiadywał projektami budowy nowej renesansowej bazyliki. Umierał w gronie najbliższych przyjaciół. Miał prawie 90 lat. Przed śmiercią napisał: „Niezwykłe odkrycie przynosi myślenie o śmierci, która z natury swojej, będąc niszczycielką wszystkiego, zachowuje i utrzymuje tych, którzy o niej myślą, i od wszelkich ludzkich namiętności chroni”. 18 lutego 1564 r. skonał, rzec można, w skrajnym ubóstwie – był człowiekiem majętnym, ale skąpym. Niczego nie miał dla siebie, niczego ze sobą nie zabrał. Pozostawił po sobie wspaniałe dzieła i wielką legendę geniusza.

2025-03-04 13:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miecz Archanioła

Siedem sanktuariów w sześciu krajach, których położenie wyznacza niemal idealną linię prostą. Przypadek czy znak z nieba? Czy istotnie, jak mówi pobożna legenda, linia ta jest śladem po mieczu św. Michała Archanioła?

Swój początek linia ma w Skellig Michael w Irlandii, przechodzi przez Saint Michael’s Mount w Wielkiej Brytanii, Mont Saint-Michele we Francji, Sacra di San Michele i Monte Sant’Angelo we Włoszech, Panormitis w Grecji, by zakończyć się w Hajfie w Izraelu. W sześciu z tych miejsc znajdują się kościoły dedykowane św. Michałowi Archaniołowi; jedynie ostatni z punktów na tajemniczej linii poświęcony jest Matce Bożej – Tej, która depcze głowę węża... Co ciekawe, trzy z sanktuariów – francuskie Mont Saint-Michele i włoskie Sacra di San Michele oraz Monte Sant’Angelo są położone względem siebie w identycznej odległości ok. 915 km. W dniu letniego przesilenia linia miecza zrównuje się z zachodzącym słońcem. Według pobożnej legendy, wyznacza ona ślad po uderzeniu miecza, którym św. Michał Archanioł po walce w niebiosach zadał ostateczny cios diabłu przed strąceniem go do piekieł.
CZYTAJ DALEJ

Opublikowano oficjalną fotografię Leona XIV

2025-05-16 13:59

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Watykan opublikował oficjalne zdjęcie Papieża Leona XIV. Jest to fotografia Ojca Świętego w białej sutannie, podobnie, jak poprzednich papieży.

©Vatican Media
CZYTAJ DALEJ

Na świątyni we Wschowie stanął krzyż

2025-05-17 10:11

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Wschowa

montaż krzyża

Krystyna Pruchniewska

Na kościele św. Jadwigi Królowej we Wschowie 15 maja 2025 zamontowano krzyż. To ważny etap prac wykończeniowych w budowie świątyni.

Z miesiąca na bliżej coraz bliżej zakończeniu budowy nowego kościoła pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie. Trwają ostatnie prace wykończeniowe. Niedawno ułożono posadzkę w prezbiterium. Budowa kościoła rozpoczęła się w 2008 roku. Historia parafii sięga jednak 10 lat wstecz. W kwietniu 1998 roku z inicjatywy proboszcza parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika we Wschowie, ks. Zygmunta Zająca (zmarłego w 2024 roku), rozpoczęto przygotowania do budowy kaplicy na placu przy Osiedlu Jagiellonów. Nowa parafia została erygowana dekretem biskupa Adama Dyczkowskiego 22 sierpnia 2000 roku. Z kolei plac pod budowę kościoła został poświęcony przez biskupa Stefana Regmunta 19 maja 2008. Budowę rozpoczęto 1 września 2008. Przez 19 lat proboszczem i budowniczym kościoła był ks. Krzysztof Maksymowicz, zmarły w 2020 roku. Jego następcą jest ks. Adam Tablowski. Posługę wikariusza sprawuje obecnie ks. Karol Aleksandrowicz. Kościół św. Jadwigi Królowej to jedna z trzech świątyń parafialnych we Wschowie. Zapraszamy do fotogalerii, jak wyglądał montaż krzyża.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję