Reklama

Edytorial

Edytorial

Fala przeciw fali

Powódź jest jak wojna – niszczy budynki, uprawy, zabija ludzi, a tych, którzy nie stali się jej bezpośrednimi ofiarami, pozbawia środków do życia i jakże często nadziei.

2024-10-01 13:39

Niedziela Ogólnopolska 40/2024, str. 3

[ TEMATY ]

Margita Kotas

Bożena Sztajner

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Nie potrafię zapomnieć obrazów z reportaży poświęconych powodzi. Starszy człowiek pokazuje rozmiar zniszczeń w swoim domu. – To nie była powódź, woda tylko podeszła pod sufit – ze zdumieniem orientuję się po chwili, że mężczyzna stojący w swoim zrujnowanym domu mówi o powodzi z 1997 r. – Ta to prawdziwa tragedia. Wtedy woda weszła spokojnie, teraz rwała jak szalona, zabierając ze sobą wszystko: samochody, domy, mosty. Wszyscy znamy te obrazy z telewizyjnych relacji i ze wstrząsających fotoreportaży. Zabytkowa kamienica w Lądku-Zdroju, fotografowana przez wielu reporterów, której rwąca fala powodziowa wyrwała ogromny fragment (s. 10), zniszczony kościół Franciszkanów w Kłodzku, zalany cmentarz w Głuchołazach. Te obrazy to jedne z wielu w dniach dramatu. Pamiętam ukłucie w sercu na wiadomość, że ofiarą powodzi padł 15 września zabytkowy, XVI-wieczny most św. Jana Nepomucena w Lądku-Zdroju. Obudziły się wspomnienia z dzieciństwa, kiedy odwiedzałam to miasto, a jednocześnie, trochę nieoczekiwanie, skojarzenia ze zniszczonym słynnym Starym Mostem w Mostarze, który w 1993 r. legł w gruzach pod chorwackim ostrzałem. Kataklizm powodzi jest jak wojna. To stąd skojarzenie z mostem na odległych Bałkanach. Kierowana odruchem odszukałam w rodzinnym albumie zdjęcie z 1972 r. – ja z bratem jako dzieci w Lądku na moście, a w tle za nami dom przy ul. Krótkiej. Dom, który, jak przekonałam się kilka dni później, w przeciwieństwie do mostu miał więcej szczęścia – ocalał. Zabytki są kruche, jak ludzie...

Szkoda zabytków, a we wrześniowej powodzi ucierpiały ich setki, ale jeszcze bardziej szkoda ludzi – mieszkańców Stronia Śląskiego, Kłodzka, Lądka-Zdroju, Głuchołaz. O miastach mówi się najczęściej, ale szkoda też mieszkańców wielu niemal anonimowych w tej tragedii wiosek, o których media milczą. Powódź jest jak wojna – niszczy budynki, uprawy, zabija ludzi, a tych, którzy nie stali się jej bezpośrednimi ofiarami, pozbawia środków do życia i jakże często nadziei. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym była na miejscu powodzian. Ile trzeba mieć sił, ile wiary, żeby to przetrwać, nie załamać się, zakasać rękawy i odbudowywać swoje życie. Pamiętam wyjazd na reportaż w czasie tzw. powodzi tysiąclecia w 1997 r. Pamiętam obraz zniszczeń, ludzkiej tragedii i bezradności. Odór gnijących upraw, które znalazły się pod wodą, i padłych zwierząt. Pamiętam gulę w gardle. To poczucie, że każde pytanie jest nie na miejscu. Moment, kiedy oddawaliśmy własne kalosze i gdy wyciągaliśmy baterie z dyktafonów, bo powodzianom bardziej były potrzebne. Czy na ich miejscu dałabym radę? Wraca do mnie fragment niedawnego reportażu. – Remont tego pokoju zakończyliśmy ledwo tydzień przed nadejściem fali. Wszystko zniszczone – relacjonuje mężczyzna ze łzami w oczach. Rozpadające się nowiutkie meble, wszystko pokryte szlamem, na ścianach wyraźna linia oznaczająca poziom wody, która wdarła się do domu, zniszczone, wybrzuszone podłogi. – Trzeba wszystko zaczynać od nowa – słowa dziennikarza mają chyba nieść nadzieję; może nawet nie tyle bohaterowi reportażu, ile oglądającym. Przynoszą odwrotny skutek. – Od nowa? Mam ponad 70 lat, jak mam zaczynać od nowa? – kwituje bohater reportażu. – Mąż bierze kilkanaście tabletek dziennie, ma chore serce. Jak ma się zabrać za sprzątanie? – starsza kobieta z kolejnego reportażu bezradnie wskazuje na to, co zostało z ich domostwa. Bez pomocy powodzianom trudno będzie zacząć od nowa. Utracili domy, dorobek życia, miejsca pracy, a z nimi poczucie bezpieczeństwa. Utracili marzenia i plany, jak Marysia, mała mieszkanka Kłodzka, która kiedy woda wdarła się do mieszkania, straciła ukochane pianino. Powrót do normalności nie będzie łatwy i potrwa długo. Wiele zależy od nas, od naszej wrażliwości. Nie od tych chwilowych, spontanicznych odruchów serca, których na szczęście nie brak, ale od długofalowej pomocy – pomocy, która nie skończy się wraz z medialnym szumem. Przed tymi, którzy ucierpieli wskutek powodzi, długie miesiące uprzątania, osuszania, odbudowywania domostw, szkół, zakładów pracy, a czas jesieni i zbliżającej się zimy nie będzie tego procesu ułatwiać . Nie zostawiajmy tych ludzi samych! Nie pozwólmy im stracić nadziei.

W akcję pomocy powodzianom włączyła się kilka tygodni temu także nasza redakcja. Prócz reportażu z terenów powodziowych (s. 10-13) po raz kolejny zamieszczamy specjalne konta, na które można wpłacać pieniądze (s. 82). Odpowiedzmy na falę powodziową falą naszego dobra.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ocena: +6 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Autentyczna wiara

Największą, najistotniejszą pamiątką, którą pozostawił nam Jezus, jest Eucharystia.

Kiedy mam okazję być w Rzymie, lubię się wybrać rankiem na rozpięty nad Tybrem most św. Anioła. Zanim opanują go tłumy turystów i handlarzy, można pobyć na nim sam na sam ze zdobiącymi go posągami aniołów dłuta Berniniego i jego uczniów. Każdy z aniołów odpowiada przedstawieniu fragmentu drogi krzyżowej, zamysłem twórcy było bowiem stworzenie planu ostatniej drogi Chrystusa, nad którą zadumaliby się pielgrzymi przybywający do Wiecznego Miasta. Dziesięć figur aniołów, dziesięć artefaktów związanych z męką Pańską: bicz, kolumna biczowania, korona cierniowa, chusta św. Weroniki, szata i kości do gry, gwoździe, krzyż, tabliczka z napisem INRI, gąbka, którą nasączono octem. To jedynie kamienne przedstawienia męki Chrystusa, a za każdym razem robią na mnie ogromne wrażenie. Posągi aniołów chcą nam coś ważnego przekazać, zatrzymać nas choćby na chwilę nad czymś, co jest istotne. Oto w ciszy rzymskiego poranka podarowana jest mi możliwość kontemplacji ofiary Zbawiciela. Nic dziwnego, że mówi się, iż most św. Anioła stanowi przejście do Bożego świata.
CZYTAJ DALEJ

To ile za te wypominki?

Przez cały listopad w parafiach odprawiamy tzw. wypominki. To nic innego, jak modlitwa polegająca na wyczytywaniu imion i nazwisk naszych bliskich i dalszych zmarłych

Wypominki są jednorazowe, oktawalne, półroczne i roczne. Wypisujemy na kartkach nazwiska zmarłych i przynosimy je do swoich duszpasterzy. Wypominki jednorazowe odczytuje się na cmentarzu, oktawalne przez 8 dni od dnia Wszystkich Świętych (często połączone z nabożeństwem różańcowym), a roczne przez cały rok przed niedzielnymi Mszami. Tradycja ma długą historię. W liturgii eucharystycznej sprawowanej w starożytnym Kościele odczytywano tzw. dyptyki, na których chrześcijanie wypisywali imiona żyjących biskupów, ofiarodawców, dobrodziejów, ale także świętych męczenników i wyznawców, oraz wiernych zmarłych. Imiona odczytywano głośno i trwało to bardzo długo. Drugą listę, listę świętych, odczytywał już sam biskup.
CZYTAJ DALEJ

Papież przyjął patriarchę maronitów i arcybiskupa Seulu

2024-10-21 13:07

[ TEMATY ]

audiencja

papież Franciszek

PAP/EPA

Papież Franciszek witający się z hierarchami

Papież Franciszek witający się z hierarchami

Ojciec Święty przyjął dziś rano na audiencji Jego Eminencję kardynała Bécharę Boutrosa Raï, OMM, patriarchę Antiochii obrządku maronickiego (Liban); oraz abp Petera Soon-taick Chunga, OCD, arcybiskupa Seulu (Korea), administratora apostolskiego „sede vacante et ad nutum Sanctae Sedis” Pjongjangu - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Jak wiadomo armia izraelska prowadzi w Libanie działania wojenne wymierzone w Hezbollah - partię polityczną radykalnych szyitów, uważaną za organizację terrorystyczną przez Stany Zjednoczone, Izrael, Kanadę, Argentynę, Wielką Brytanię, Holandię, Australię oraz Radę Współpracy Zatoki Perskiej. Natomiast Unia Europejska wpisała na listę organizacji terrorystycznych zbrojne skrzydło Hezbollahu, utrzymując zarazem dialog ze współtworzonym przez Hezbollah libańskim rządem.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję