Angelika Kawecka: Bycie mamą to bycie logistykiem, lekarzem, dyrektorem kreatywnym, szefem kuchni... Jaką Pani stara się być mamą?
Agata Wolna: Tak, dopiero ta życiowa rola w pełni nam pokazuje, na co nas naprawdę stać. I że – na wszystko! Mama potrafi zrobić obiad z niczego i zabawę ze wszystkiego. Jest w stanie zorganizować strój karnawałowy na wczoraj i liście dębu o godz. 23 na zajęcia z techniki na jutro. Do tego w codziennej i całodobowej ofercie ma przytulanie, czytanie, wspólny śmiech, zarządzanie sytuacjami kryzysowymi i prowadzenie biura rzeczy znalezionych. A to wszystko w wolnym, od regularnych obowiązków, czasie. Mamy prawo być z siebie dumne! To, co ja natomiast świadomie i celowo chcę z siebie dać, to zaangażowanie, pełna uwaga i czas. Chciałabym, żeby dzieci zawsze miały poczucie, że jestem.
Reklama
Ostatnio ukazała się Pani książka Alemama, czyli historia z życia wzięta, którą dedykuje Pani swojej mamie. Czy to od niej nauczyła się Pani macierzyństwa, czy może przychodzi to dopiero wówczas, gdy w małżeństwie pojawiają się dzieci?
Mama była w moim życiu zawsze prawdziwie obecna. Wspierała mnie, wierzyła mi i walczyła o mnie jak lwica. I kochała jak nikt! I taka jak ona chcę być. Od pierwszych dni mojego macierzyństwa mówiła mi też, że mam prawo popełniać błędy i możliwość, by wyciągać z nich lekcje. I to też koło ratunkowe, które pomaga utrzymać kurs.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Opoką dla mamy w jej kryzysach związanych z dziećmi jest niewątpliwie tata. Czy brak partnera, który dorośnie do roli ojca w dzisiejszym świecie, może, Pani zdaniem, powodować, że kobiety nie chcą decydować się na macierzyństwo?
Bez taty nie byłoby niczego! To, jaką jesteśmy rodziną, to, jakie są nasze dzieci, jest bezwzględnie efektem zaangażowania nas obojga. I tego, że ten punkt widnieje na szczycie listy naszych priorytetów. Tata jest równie ważnym bohaterem mojej książki i tak samo jak mama ważną postacią w życiu dzieci. Choć, oczywiście, role mają do odegrania inne. Mam wielkie szczęście, bo mam w Tomku ogromne wsparcie i wiem, że nasze dzieci mają najlepszego tatę na świecie! Równocześnie uważam, że dzisiejszy świat z wielu względów nie sprzyja rodzinie, odpowiedzialnemu rodzicielstwu i temu, by to dziecko było w centrum uwagi. Żyjemy w czasach „instant”, gdy wszystko ma być na już, tu i teraz, podczas gdy relacja, rodzina wymagają czasu, zaangażowania i przewartościowania „ja” na „my”. I nikt nie mówi, że to jest łatwe. Przeciwnie, nie raz trzeba o to walczyć! Ale na koniec dnia najbardziej cieszy nie taki czy inny sukces, ale fakt, że mamy go z kim dzielić. Moment, w którym swoją radość zobaczymy w oczach żony/męża i dzieci. Co więcej, gdy w życiu jest trudniej, a chwila jest gorsza, czekają na nas tak samo rozpostarte ramiona. Nie można w życiu mieć więcej. To relacja, bliskość, bezpieczna przystań – czyli to, czym jest dla mnie rodzina – dają prawdziwe szczęście!
Dzień Mamy to okazja do zastanowienia się, jak być lepszą mamą dla swoich dzieci, jak godzić życiowe role – bycia żoną, mamą i np. dobrym pracownikiem. Jak połączyć to wszystko? Ma Pani swój „tajemniczy” sposób?
Tak! Bałagan – albo bardziej estetycznie: nieporządek – w domu, zaległości w praniu, bezpowrotne porzucenie prasowania albo trzeci dzień z rzędu makaron serwowany na obiad. Jedyny znany mi sposób, żeby z życiem wyrobić się w ciągu 24 godzin, zakłada po prostu porzucenie niektórych czynności. Najlepiej tych najmniej lubianych. Albo chociaż odłożenie ich na później – bo czasem rzeczywiście trzeba zjeść coś innego niż spaghetti. A wszystko po to, by przypadkiem nie zabrakło czasu na to, co najważniejsze. W tym też na chwilę oddechu dla siebie...
Reklama
Jaka sytuacja w byciu mamą zaskoczyła Panią najbardziej i tym samym nauczyła, że macierzyństwo to także przygoda?
Chyba nie ma dnia, żeby dzieci nie wystawiały nas na taką czy inną próbę. Ale jestem przekonana, że robią to tylko po to, żebyśmy stali się jeszcze lepsi. Umówmy się – każdemu z nas zdarza się czasem w siebie zwątpić, a one, choć nieustannie podnoszą nam poprzeczkę, to równocześnie udowadniają, czasem ku naszemu zaskoczeniu, że naprawdę nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Bo prawda jest taka, że bez nich nie byłoby np. naszej podróży dookoła świata. Książki by nie było. I w życiu nie skoczyłabym z wysokości 3 m do wody albo nie spróbowała upiec tortu. Co więcej, nikt z naszych sukcesów nie cieszy się bardziej niż one i nie ma nikogo, kto wierzyłby w nas mocniej...
Jako rodzice starają się Państwo podróżować z dziećmi, wspierać je w rozwijaniu pasji. Bycie mamą to zatem często pójście na kompromis, rezygnacja ze swoich pragnień na rzecz dzieci. Jak nie zatracić siebie jako kobiety, żony, pracownika, gdy jest się mamą?
Kiedyś ktoś podobno zapytał dziesięć mam, co robią w czasie wolnym. I co się okazało? Otóż połowa z nich odpowiedziała, że nie rozumie pytania, a pozostałe zasnęły w trakcie odpowiadania (śmiech). To raczej potwierdza, że nie znamy tego terminu zbyt dobrze. Co więcej, walka o czas jest chyba tą najtrudniejszą! I niestety, nie mam tu chyba żadnych sprawdzonych metod czy podpowiedzi. To, co my staramy się robić, to szukanie wspólnych rodzinnych zainteresowań i zajęć, które nam wszystkim sprawiają przyjemność. Równocześnie też dzielimy się z dziećmi swoimi pasjami. Wtedy często się okazuje, że jeśli my chętnie towarzyszymy dzieciakom podczas ich różnych zajęć, to i one z radością będą kibicować tacie podczas meczu albo pojadą z mamą do stajni. No, a czasem trzeba po prostu zadzwonić po ciocię albo babcię.
Czego Pani życzyć z okazji Dnia Mamy?
To jest trudne pytanie. Bo o co prosić, gdy wszystko, co najważniejsze, w życiu, jest? Nic, tylko dziękować! Sobie i wszystkim mamom mogę życzyć na pewno zdrowia – żeby na hasło „Alemama” niezmiennie odpowiadać: „Jestem!”.