Reklama

Wiara

Moje Wigilie

Boże Narodzenie nie jest nam dane w celach sentymentalnych ani folklorystycznych. W tym wydarzeniu chodzi o Jezusa Chrystusa.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trochę czasu już żyję. Sięgam więc pamięcią do różnych wigilijnych doświadczeń. W dzieciństwie i okresie dorastania święta spędzałem z rodziną. Boże Narodzenie to niezapomniane i wyczekiwane dni. Później już nigdy choinka nie mieniła się tak pięknie kolorowymi lampkami, potrawy na wigilijnym stole tak intensywnie nie pachniały i tak dobrze nie smakowały, nie mówiąc o radości z otrzymanych prezentów. Stąd moje pierwsze święta spędzone poza domem to szczególnie trudne doświadczenie. A było to podczas odbywania zasadniczej służby wojskowej w 1987 r. w Olesznie. System komunistyczny trzymał się jeszcze bardzo mocno. Po szybko zjedzonej kolacji, która o dziwo trochę się różniła od tych w inne dni, udałem się z kolegami na wartę. Z posterunku, na którym pełniłem służbę, było widać bloki kadry zawodowej. W oknach mieniły się kolorowe choinkowe lampki. Trochę się dziwiłem, że ci, którzy ideologicznie – przynajmniej oficjalnie – głoszą ateizm, obchodzą chrześcijańskie święta. W moim sercu panowała tęsknota za domem i udziałem w Pasterce. Starałem się pocieszać, nucąc kolędy.

Reklama

Po kilku latach spędzałem Wigilię w seminarium. I chociaż znów byłem daleko od najbliższych, to jednak przeżywanie świąt w klimacie wiary miało zupełnie inny wydźwięk niż wigilia wojskowa. Po przyjęciu święceń kapłańskich, na tyle, na ile to było możliwe, dzieliłem ten dzień między parafię i dom rodzinny. Nieco inaczej wyglądała moja Wigilia w roku rozpoczęcia rzymskich studiów. Z uwagi na konieczność intensywnego uczenia się języka włoskiego nie przyjechałem na święta do Polski. Spędziłem je w parafii św. Jana Bosko w Modenie. Życzliwość proboszcza oraz parafian sprawiały, że mogłem doświadczyć nieco polskiej tradycji przy wigilijnym stole. Po kolacji wieczór i czas Pasterki spędziłem w konfesjonale. Przyznam, że wolałbym celebrować Mszę św., ale potrzeba duszpasterska i jednanie ludzi z Bogiem też napełniały serce radością. W tej dynamicznie funkcjonującej parafii dużo ludzi korzystało ze spowiedzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jako proboszcz mam okazję przeżywać przed świętami spotkania adwentowe ze wspólnotami. To okazja do rozmów z parafianami, którzy żyją w różnych okolicznościach i przeżywają złożone sytuacje. Dla niektórych Wigilia jest trudnym czasem. Ktoś boryka się z dramatem alkoholizmu współmałżonka lub dzieci, inni zmagają się z nowotworem, a dla niektórych okres poprzedzający święta był czasem pożegnania bliskiej osoby – wolne miejsce przy stole wigilijnym będzie o tej osobie przypominać. Myślę w tym czasie także o ludziach samotnych i z różnych powodów smutnych. Przed rokiem krótko przed Wigilią zadzwoniła do mnie pewna pani z odległych stron Polski. Było już bardzo późno, około północy. Odebrałem telefon, myśląc, że może jakiś chory potrzebuje posługi kapłańskiej. Emocjonalna rozmowa rozpoczęła się wykrzyczanym pytaniem: „Czy ja będę potępiona?!”. Pani kilka razy powtórzyła to pytanie. Najpierw pomyślałem, że to prowokacja, ale spokojnie słuchałem. Po chwili okazało się, że powodem pytania jest ból spowodowany dokonaną aborcją. Rozmowa trwała dość długo. Starałem się zachęcić panią do otwarcia serca na Boże miłosierdzie w sakramencie pokuty i pojednania. Później jeszcze kilka razy rozmawialiśmy. Ale były to już rozmowy mniej emocjonalne.

W wigilijny wieczór myślę również o osobach poranionych przez grzech. Wierzę bowiem, że Boże Narodzenie nie jest nam dane w celach sentymentalnych ani folklorystycznych. W tym wydarzeniu chodzi o Jezusa Chrystusa, który przychodzi do nas, aby obdarzyć świat zbawieniem. I to niezależnie od zewnętrznych okoliczności przeżywania Wigilii oraz historii życia.

2023-12-18 10:58

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pierwsze wigilie ludzi wolnych

Niedziela toruńska 52/2012, str. 4-5

[ TEMATY ]

wojsko

wigilia

Stefan Szostkiewicz, Archiwum rodziny Szostkiewicz

Wigilia żołnierzy 4. Pułku L otniczego w Toruniu w 1924 r.

Wigilia żołnierzy 4. Pułku L otniczego w Toruniu w 1924 r.

Kilka pokoleń „urodzonych w niewoli, okutych w powiciu” do życzeń składanych przy opłatku dołączało i to, by następne święta obchodzić w wolnej Polsce. Na Pomorzu spełniło się ono najpóźniej, bo w 1920 r. Gdy poniosły klęskę zaborcze Prusy, a wróg ze wschodu został odparty, tym wymowniej podczas pierwszych Wigilii wolnych Polaków brzmiały słowa: „Bóg się rodzi, moc truchleje”

W Pinczynie k. Starogardu 19 grudnia 1920 r. „odegrały dzieci szkolne po raz pierwszy jasełka (…). Polskie słowa i polskie kolędy uroczyście brzmiały w ustach dzieci wyzwolonych od nauki we wrogim języku - czytamy w «Pielgrzymie». -Kazimierze Głazikównie [nauczycielce] należy się uznanie i wdzięczność za starania, których nie szczędzi, aby polskiej dziatwie wynagrodzić stracone lata niewoli”. W toruńskim „Słowie Pomorskim” autor „Myśli wigilijnych Pomorzanina” raduje się: „To czego dziad nie doczekał, czego ojciec daremnie pragnął, wnuk i syn oglądają na własne oczy”.
CZYTAJ DALEJ

Włoskie miasto zalane wydrążonymi cytrynami. Symbol lata problemem mieszkańców

2025-08-10 10:07

[ TEMATY ]

symbol lata

wydrążona cytryna

włoskie miasto

Amalfi

Adobe Stock

Symbolem lata w tym włoskim mieście jest sorbet podawany w wydrążonej cytrynie

Symbolem lata w tym włoskim mieście jest sorbet podawany w wydrążonej cytrynie

W Amalfi na południu Włoch ustawiono w różnych punktach specjalne pojemniki na odpady, do których należy wrzucać tylko wydrążone cytryny. To w podaje się słynny lokalny deser - sorbet cytrynowy. W ten sposób rozwiązano problem ogromnych ilości resztek cytrusów wyrzucanych przez turystów.

Biały sorbet podawany w dużej wydrążonej cytrynie jest symbolem lata na Wybrzeżu Amalfitańskim, odwiedzanym przez setki tysięcy turystów z całego świata. Niemal każdy, kto tam przyjeżdża, próbuje tego specjału. Z tą tradycją wiąże się jednak poważny problem: skórki cytryn porzucane są wszędzie, na ulicach i placach, na promenadzie, na ławkach.
CZYTAJ DALEJ

Gen Z na Szkole Letniej Akademii Liderów 2025

2025-08-11 11:59

[ TEMATY ]

Akademia Liderów

Mat.prasowy

W dniach 21–30 lipca 2025 roku w Pelplinie, w murach zabytkowego Collegium Marianum, odbyła się Szkoła Letnia – serce jubileuszowej, dziesiątej edycji Akademii Liderów Fundacji Świętego Mikołaja.

Przez ponad tydzień 31 młodych liderów Generacji Z z całej Polski wspólnie uczyło się i inspirowało, tworząc przestrzeń, w której rozwój osobisty szedł w parze z budowaniem relacji. Było to intensywne 10 dni przygotowujące ich do prowadzenia 22 autorskich projektów społecznych w swoich miejscowościach. Akademia rozwijała nie tylko umiejętności organizacyjne, ale przede wszystkim kształtowała postawy liderów społecznych, gotowych do działania na rzecz innych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję