Koronacja nowego króla – Karola III w dniu 6 maja podczas chrześcijańskiego nabożeństwa w historycznym opactwie westminsterskim w Londynie będzie żywym przypomnieniem bliskich związków, które nadal istnieją – mimo wszelkich przeciwnych argumentów – między świeckimi i religijnymi ustanowieniami Wielkiej Brytanii i ich odpowiednikami w pięćdziesięciu sześciu krajach, z ich 2,5 mld mieszkańców należących do Wspólnoty Narodów. Podobnie jak królowa Elżbieta II, jego nieżyjąca matka, Karol odziedziczy funkcje, obowiązki i prerogatywy głowy państwa, a także funkcje i odpowiedzialności głowy lub najwyższego gubernatora Kościoła anglikańskiego. Ci, którzy postrzegają wiarę chrześcijańską jako coś, co jest związane z historią i tradycją przeciwną postępowym, myślącym przyszłościowo instytucjom świeckiego społeczeństwa, z pewnością powinni to przemyśleć jeszcze raz. Ceremonia koronacyjna pokaże, że historia i tradycja, postęp i współczesność są jednakowo i fundamentalnie obecne w obu. Chrześcijaństwo, dalekie od reprezentowania czegoś antynowoczesnego, oferuje własną, alternatywną, równoległą wersję nowoczesności. Nie pozostając w tyle za świeckim społeczeństwem, w swoich wartościach i postawach wspólnoty chrześcijańskie często są znacznie do przodu.
Może to być trudne do zrozumienia dla tych, którzy zostali wychowani (i zindoktrynowani) w dialektycznym postrzeganiu ludzkich spraw: przyszłość kontra przeszłość, nowe kontra stare, postęp kontra reakcja, dynamika kontra archaiczność. W rzeczywistości dzisiejsze chrześcijaństwo oferuje coś wyraźnie nowoczesnego: trwałe przywiązanie do ludzkiej godności, osobistej wolności, suwerenności sumienia i dobra wspólnego, co ostro kontrastuje z niestabilnością i zepsuciem zmęczonego, rozczarowanego społeczeństwa konsumpcyjnego. W wielu dziedzinach – od troski o stworzenie i ochronę klimatu po wspieranie praw biednych i rdzennych ludów – podtrzymuje także wizję lepszego, sprawiedliwszego, szczęśliwszego i bardziej zrównoważonego porządku, ładu moralnego, przeciwstawionego szkodliwemu, niszczącemu świeckiemu relatywizmowi i niepohamowanemu kapitalizmowi. I chociaż wspólnoty chrześcijańskie są często oskarżane o współudział w historycznych niesprawiedliwościach i nadużyciach (krucjaty, inkwizycja, niewolnictwo i kolonializm), i w związku z tym potępiane, to świeckie państwa i społeczeństwa były i są uwikłane w znacznie gorsze rzeczy (nazizm i stalinizm, maoizm i putinizm). Za 100 lat nowe pokolenie, już dawno „nawrócone” na tolerancyjny, ekologiczny, humanitarny sposób życia, może spojrzeć na początek XXI wieku jako na czas barbarzyństwa, w którym aborcja i eutanazja, wyzysk i rażąca nierówność były powszechnie traktowane jako norma. Jeśli tak się stanie, ci ludzie zobaczą również, że to Kościoły chrześcijańskie, a zwłaszcza Kościół katolicki, wypowiadały się przeciwko tym złym działaniom i reprezentowały prawdziwy głos nowoczesności, broniąc demokracji i praw człowieka oraz opowiadając się za lepszą przyszłością: wolności i odpowiedzialności, miłosierdzia i sprawiedliwości.
Na razie koronacja króla Karola III będzie przypominać słynną i trwałą formułę zawartą w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes z 1965 r., podczas gdy Kościół i państwo, religijni i świeccy, autonomiczni i niezależni we własnych dziedzinach, mogą i powinni wspólnie się troszczyć „pod różnymi tytułami” o rozwój osobisty i społeczny, współpracując w służbie dobru wszystkich i uznając zarówno doczesne horyzonty ludzkości, jak i jej wieczne powołanie. Powinno to również pomóc chrześcijanom – przynajmniej w Wielkiej Brytanii – mówić z większą pewnością siebie. Jeśli Kościół czasami musi dogonić społeczeństwo, to są też chwile, kiedy społeczeństwo musi dogonić Kościół.
Autor jest korespondentem brytyjskiego tygodnika katolickiego The Tablet oraz współpracownikiem Catholic News Service w Waszyngtonie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu