Reklama

Felietony

Te ręce poważnie pracują

Dopóki większość ziemi jest w polskich rękach, dopóty skutecznie możemy się opierać obcym wpływom.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Jedyną warstwą społeczną, której kolejne zdarzenia naszej historii nie wyniszczyły tak jak intelektualnych elit, arystokracji i mieszczaństwa, są polscy chłopi – uparci, pracowici, twardzi, solidni i kierujący się zdrowym instynktem, aby nigdy nie popuścić niczego ze swojej ojcowizny. Dziś chłopi, którzy przetrwali przy produkcji rolnej, to przedsiębiorcy, którzy planują, działają i osiągają swoje ekonomiczne cele. Ich los jest niestabilny, uzależniony od pogody, a także od tego, co się dzieje na naszych granicach. Rolnictwo jest jedyną gałęzią naszej gospodarki, która nie została zdewastowana przez ideologiczne i kryminalne (łapówkarstwo polityków) wybryki. Nie rozwaliła rolnictwa reforma Balcerowicza. Rolnicy przetrwali Hilarego Minca i jego zbrodnicze metody, przetrwali komunistyczne kontyngenty i limity, ba – przetrwali kolejne „zarazy” i pomysły Unii Europejskiej. Polskie rolnictwo pozostało chyba jedyną gałęzią naszej gospodarki, która się broni i w większości ciągle pozostaje w polskich rękach. Rolników nie pokonało złodziejskie sprzedanie przez polityków polskiego handlu zagranicznym korporacjom, gdy okazało się, że kupujemy np. niemieckie ziemniaki zamiast tych lepszych, pochodzących od polskich rolników. Wsi nie zniszczyły nawet pandemia, inflacja, drożejące kredyty ani lawinowo rosnące ceny nawozów. Ale gdy nasza granica stanęła otworem dla wątpliwej jakości płodów rolnych i zbóż z Ukrainy, sytuacja stała się naprawdę groźna. Niech nikt mi przy tym nie wmawia, że się tak stało przypadkiem. Proszę także propagandowo nie kłamać, że w tej całej aferze przynajmniej ukraińscy rolnicy odnoszą jakieś korzyści. Tak nie jest. Większość zalewającego nasz rynek ukraińskiego zboża należy do ukraińsko-rosyjskich oligarchów, którzy od dawna okradają swój naród, a cała ta sytuacja służy jedynie do pomnożenia ich miliardowych zysków.

Pojawiają się też dowody na to, że wielkie korzyści z tego zamieszania odnosi pieszczoszek kremlowskiego Gazpromu – oligarcha z Kijowa Dmytro Firtasz. Jest on intensywnie poszukiwany przez amerykańskie FBI za aferę korupcyjną związaną z koncernem Boeing. Firtasz właśnie wije sobie biznesowe gniazdko w Warszawie, na alei Szucha 9, w willi po Aleksandrze Gudzowatym, a główne polskie media i politycy konsekwentnie na jego temat milczą. Ktoś może liczy nawet na to, że uda się jakoś przemilczeć sprawę współpracownika ober-gangstera Siemiona Mogilewicza. Wielu chciałoby przemilczeć również sprawę firmy Mogilewicza Eural Trans Gas, w której po raz pierwszy pojawił się były strażak z Czernichowców – Firtasz. Firma ta, która w czasach rządów Leszka Millera, sprowadziła do Polski ogromne ilości gazu. Potem był gazpromowski RosUkrEnergo, w którym Firtasz zarabiał już krocie, a teraz ten człowiek stoi za nielegalnie sprowadzanym do Polski ukraińskim zbożem. Rządzący, pod wpływem rolniczych protestów przeciwko finansowaniu ich kosztem rosyjskich oligarchów, zapowiedzieli wprowadzenie blokady na ukraińskie płody rolne. Od razu do Polski pofatygował się więc minister rolnictwa Ukrainy, który zażądał natychmiastowego zaprzestania tej blokady i... po kilku godzinach rząd ją zniósł. Przyznam, że przestaję cokolwiek z tego rozumieć. Okazuje się, że siła oddziaływania ukraińskich, często rosyjsko-ukraińskich oligarchów jest większa niż interes polskich producentów rolnych. Dzieje się zatem coś, przeciwko czemu należy protestować. Jeżeli dopuścimy do tego, że fala bezprawnych towarów z Ukrainy po dumpingowych cenach doprowadzi do bankructwa polskich przedsiębiorców rolnych, to przegramy najważniejszą bitwę – stracimy naszą niezależność żywnościową i polskie ziemie będą, tak jak dzieje się to właśnie na Ukrainie, przejmować obcy. A od tego już tylko krok do dyktowania nam takich cen żywności, że będzie można na nas wymusić zjadanie tego, co życzą sobie globaliści. Dopóki większość ziemi jest w polskich rękach, dopóty skutecznie możemy się opierać obcym wpływom.

Rozbicie polskiego rolnictwa to droga do całkowitego uzależnienia Polaków od obcego kapitału i obcych wpływów. Na Ukrainie w czasie wojny dokonano największej w historii tego kraju (jeśli nie liczyć postkomunistycznego złodziejstwa) prywatyzacji. Za naszą wschodnią granicą czekają już wielkie koncerny i oligarchowie, którzy dzięki przestępstwom i morderstwom zgromadzili swój niebotyczny majątek, a teraz usiłują go gwałtownie legalizować w Europie. Kiedy więc napotykasz na drodze rolniczą blokadę, nie okazuj zniecierpliwienia, bo ci ludzie właśnie walczą w naszym wspólnym interesie. Jeśli upadnie rolnictwo, nic w naszej gospodarce nie będzie już niepodległe. Szanujmy spracowane ręce, które od wieków nas żywią.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2023-04-25 15:53

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Lekarstwo na zło

Jestem przekonany, że jedyną skuteczną reakcją na szatańskie zło jest wybranie dobra.

Film Oczy diabła autorstwa Patryka Vegi nie jest dobrze zrealizowany, nie jest to także film śledczy – choć autor usilnie chce się przedstawiać w takiej roli. Jest to jednak film mocny i ważny. Nie znam motywacji pana Vegi i nie potrafię wyjaśnić, jaki miał cel realizując ten dokument, dobrze jednak, że się ukazał. Film jest szokujący i przeraża, ale ważny jest jego temat: po raz pierwszy tak mocno ktoś pokazał problem handlu małymi dziećmi. Są sprzedawane do domów publicznych dla pedofilów i wykorzystywane, są też zabijane i wycina się im organy, które ktoś zamawia. Trudno się pogodzić z taką treścią, trudno też znieść styl Patryka Vegi. Film odbiera nadzieję na dobro, obezwładnia i wzbudza wewnętrzny szloch.
CZYTAJ DALEJ

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.

Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.
CZYTAJ DALEJ

MŚ siatkarzy – Polacy zagrają o brąz

2025-09-27 14:15

[ TEMATY ]

siatkówka

Autorstwa Steffen Prößdorf/commons.wikimedia.org

Polscy siatkarze przegrali z Włochami 0:3 (21:25, 22:25, 23:25) w półfinale mistrzostw świata na Filipinach. Podopieczni trenera Nikoli Grbica w meczu o brązowy medal zagrają w niedzielę o godz. 8.30 czasu polskiego z Czechami, którzy wcześniej przegrali z Bułgarami 1:3.

Sobotni mecz był powtórką z finału ostatniej edycji globalnego czempionatu. Trzy lata temu w katowickim Spodku również górą byli Włosi, którzy staną w niedzielę przed szansą na obronę tytułu. Ich rywalami w decydującym spotkaniu będą Bułgarzy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję