Reklama

Kościół

Rys charyzmatyczny – co to znaczy?

Myślę, że w polskiej mentalności jest przygotowane miejsce na taki rys charyzmatyczny, który harmonizuje z rysem hierarchicznym. Wtedy otrzymujemy Kościół kompletny, prowadzony przez Ducha Świętego za pomocą sakramentów świętych, osobistych natchnień i powołań – mówi bp Andrzej Siemieniewski.

Niedziela Ogólnopolska 23/2022, str. 8-11

[ TEMATY ]

charyzmatycy

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Piotr Nowosielski: W Polsce od wielu już dekad wspólnoty charyzmatyczne rosną w siłę. Czy w naszą mentalność rys charyzmatyczny wpisuje się jakoś mocniej?

Bp Andrzej Siemieniewski: Rys charyzmatyczny – co mogłoby to znaczyć? Może to, że Duch Święty interweniuje w życie Kościoła, oświecając jakichś ludzi, porywając ich swoim tchnieniem, dając im szczególne uzdolnienia... Myślę, że w polskiej mentalności jest oczywiste to, że z jednej strony Kościół jawi się jako struktura hierarchiczna – bo to i papież, i biskupi, i proboszczowie, i księża wikariusze – a z drugiej strony Kościół polski jest ukształtowany mocno przez św. Faustynę, która jest – mówiąc potocznie – jakby z innego „rozdzielnika”. Właśnie z „rozdzielnika” charyzmatycznego, który pojawia się w sposób niezaplanowany, nieprzewidywalny, a bardzo owocny i bardzo skuteczny. Dlatego myślę, że w polskiej mentalności jest dobrze przygotowane miejsce na taki rys charyzmatyczny, który harmonizuje z rysem hierarchicznym. Wtedy otrzymujemy Kościół kompletny, prowadzony przez Ducha Świętego za pomocą sakramentów świętych, osobistych natchnień i powołań.

Czy Ksiądz Biskup podziela opinię, że osoby świadome wiary, którym zależy na rozwoju duchowym, lepiej odnajdują się we wspólnotach charyzmatycznych?

Niektóre osoby świadome wiary na pewno odnajdują się we wspólnotach charyzmatycznych. Inne osoby, też świadome wiary, odnajdują się lepiej np. w Trzecim Zakonie Franciszkańskim albo w tradycyjnych wspólnotach. Myślę, że to, co jest istotne i ważne, to nie podkreślanie jakiegoś szczególnego charakteru wspólnoty, w której powinniśmy wzrastać, tylko podkreślanie wspólnoty jako takiej. Sądzę np., że w całej Polsce nie znajdzie się parafii bez róży różańcowej. Osoby bardzo świadome swej wiary modlą się tam, posługują w parafii, są aktywne. Z kolei inni odnajdują się we wspólnotach, które nazywamy charyzmatycznymi. A te mają swoje specjalne pieśni, modlitwy, charyzmatyczne konferencje i zjazdy. Dlatego osoby świadome swej wiary dobrze zrobią, jeśli poszukają swojego miejsca zakorzenienia we wspólnocie...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Parafię też nazywamy wspólnotą, a jednak szukamy czegoś bardziej kameralnego, rodzinnego...

Parafia jest zazwyczaj za dużą wspólnotą, aby się poznać. Dlatego nie wyczerpuje jeszcze daru wspólnotowości, bo wspólnota, w której nie znamy się nawzajem, to nie jest to, o co nam chodzi. Dlatego lepiej mieć jakieś zakotwiczenie w konkretnej grupie, we wspólnocie, w której ludzie się znają. W praktyce zatem musi to być wspólnota mniejsza, i na pewno w takiej grupie wiele osób odnajduje swoje miejsce.

Wspólnota potrzebuje lidera. Charyzmatyczna tym bardziej...

Tak, na pewno powinien być lider. On zaś musi być osadzony w realiach kościelnych. Dlatego w Kościele są całe sieci wspólnot, które znają się między sobą, wymieniają darami... Powstają wspólnoty międzynarodowe, np. Europejska Sieć Wspólnot. Ważna jest przy tym kwestia stałego, skutecznego i owocnego kontaktu z lokalnym duszpasterzem, księdzem proboszczem, duszpasterzem diecezjalnym. Tak więc lider, jego zakotwiczenie i kontakty z innymi wspólnotami, strukturami Kościoła w parafiach, dekanatach, diecezjach – to wszystko jest wielkim zadaniem, które zazwyczaj jest dobrze spełniane.

A ile jest prawdy w twierdzeniu, że wspólnoty charyzmatyczne to „wyższa szkoła duchowej jazdy”, inny, bardziej zaawansowany sposób praktykowania wiary?

Na pewno jest to „wyższa szkoła duchowej jazdy” przede wszystkim dla tych, którzy są w takich wspólnotach. Pozostali natomiast taką „szkołę” znajdują, studiując np. św. Jana od Krzyża lub w innych środowiskach, m.in. służąc w wolontariacie, jeżdżąc na różne formacyjne spotkania... Cały problem polega na tym, abyśmy wspólnot kościelnych nie utożsamiali z jednym tylko ich typem, ale żebyśmy widzieli Kościół z jego wspólnotami, jakby był łąką...

Reklama

Łąką???

Kościół nie jest monokulturą. Akurat teraz widzimy ogromne pola obsiane rzepakiem – to jest monokultura. W rolnictwie jest przydatna, ale w Kościele bardziej jednak lubimy łąkę, na której rośnie wiele kwiatów, ziół, traw. Ta „wyższa szkoła duchowej jazdy” to zatem bardziej osobiste pytanie, do czego Bóg mnie wzywa, żebym wzrastał, żebym się doskonalił w wierze i żebym w wierze służył. I zapewne wielu ludzi taką szkołę znajduje we wspólnotach charyzmatycznych.

Co Ksiądz Biskup sądzi o tezie, że we współczesnym Kościele polskim najbardziej ewangelizujące i mocno misyjne są wspólnoty charyzmatyczne i neokatechumenalne?

To pewnie jest prawda, że wspólnoty nowego typu: charyzmatyczne i neokatechumenalne mają wpisaną w swoją tożsamość świadomość misyjną. Często mówi się o reewangelizacji, o nowej ewangelizacji, są szkoły nowej ewangelizacji. Myślę że to trafne stwierdzenie – dość często bowiem wspólnota parafialna czy wspólnoty starszego typu zapominają o tym misyjnym aspekcie. Mają bardziej statyczną wyobraźnię – wystarczą ci, którzy są w Kościele i ten Kościół tworzą; nie ma specjalnej potrzeby, by zachęcać innych do chrześcijaństwa. Nowe wspólnoty i w tym aspekcie są bardziej ewangelizujące, energiczne i misyjne.

Inna teza brzmi, że powoli, ale nieubłaganie w przeszłość odchodzą tradycyjne formy praktykowania religii...

To pytanie trzeba doprecyzować. „Tradycja” to piękne słowo, które wywodzi się z łacińskiego traditio, czyli przekazywanie z rąk do rąk. Pan Jezus przekazał coś Apostołom, oni swoim następcom, i tak od dwudziestu wieków przekazuje się, czyli dokonuje się traditio. Wśród tych tradycyjnych form przekazywania religii jest Pismo Święte. Do dzisiaj słyszymy np. w kościele tekst np. z Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian. A przecież napisano go prawie 2 tys. lat temu. Został przekazany Rzymianom, a oni przekazali go swoim dzieciom, wnukom i kolejnym pokoleniom – i to jest tradycja w najpiękniejszym wydaniu. A cóż dopiero kiedy czytamy w tejże właśnie Biblii, że Pan Jezus tej nocy, kiedy był wydany, wziął chleb, kielich z winem, i powiedział: „to czyńcie”, czyli przekazał ten sakrament Apostołom, a oni tak skutecznie przekazali go następnemu pokoleniu, że sakrament ten dotarł do nas. Czytanie Pisma Świętego to supertradycyjna forma praktykowania religii, podobnie jak sprawowanie sakramentów. One nie tylko nie odchodzą w przeszłość, ale pozostają istotą chrześcijaństwa. Są natomiast formy, które wytworzyły się później – niektóre 100 lat temu, niektóre 300 lat temu – które mogły bardziej odpowiadać ludziom tamtych czasów, ale nie uogólniajmy: modlitwa różańcowa jest komunikatywna i zrozumiała dla bardzo wielu współczesnych ludzi.

Reklama

Czyli nie są to dwa odległe bieguny: stare wspólnoty – nowe wspólnoty, ale raczej dwa tory, które biegną obok siebie?

Ruchy charyzmatyczne są czymś nowym, siłą rzeczy będą więc bardziej inspirujące, zaskakujące, z całą pewnością są niepodobne do tego, co było. Z drugiej strony największym błogosławieństwem jest odkrycie przez wspólnotę, że bogactwo Kościoła pochodzi od Pana Jezusa i jego Apostołów. Im większą zatem dynamikę nadamy formom tradycyjnym, tym skuteczniejsza będzie ewangelizacja. I to widzimy w praktyce. Dam przykład – cóż jest bardziej tradycyjnego niż piesze pielgrzymki do sanktuariów? Ich tradycja sięga często czasów średniowiecza, a do dzisiaj jest to forma bardzo popularna. I często widać w niej elementy charyzmatyczne – charakterystyczne modlitwy, śpiewy, uczestniczenie różnych wspólnot. Bardziej możemy więc mówić o „dwóch torach”, które biegną blisko siebie.

Reklama

Czy osoba, której wystarczy niedzielna Msza św. i ewentualnie uczestniczenie w jednej z tradycyjnych wspólnot, wyznaje wiarę „na zaciągniętym hamulcu”? Nie czyni kroku dalej, przestaje duchowo wzrastać?

Odpowiedź na to pytanie kryje się w ostatniej minucie Mszy św. Wtedy ksiądz mówi lub śpiewa: „Idźcie w pokoju Chrystusa”. To znaczy, że opuszczamy drzwi świątyni zanurzeni w pokoju, którego doświadczyliśmy. Jednym słowem – wychodzimy w świat, aby być świadkami Chrystusa. Dlatego można powiedzieć, że z natury rzeczy Msza św. nie wystarcza. Co prawda Ofiara zostaje spełniona tu, w kościele, ale świadectwo życia dokonuje się tam, na zewnątrz. Święty Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej Christifideles laici napisał, że coraz częściej świadectwo świadomych chrześcijan staje się trudne, a nawet prawie niemożliwe. Jeśli nie jesteśmy zakorzenieni w jakiejś wspólnocie, gdzie się znamy, wspólnie się modlimy, dzielimy Słowem, wzajemnie się zachęcamy do przezwyciężania trudności dnia codziennego, wspólnie staramy się świadczyć o Chrystusie, być misjonarzami – jeśli takich wspólnot nie będzie, to będzie to trudne – stwierdza papież. I myślę, że taką zachętę odkrywamy w tych ostatnich słowach Mszy św.: niech pokój Pański towarzyszy, generuje i wspólnoty, i charyzmaty, i świadectwa.

Jeśli chcesz mieć w swojej parafii charyzmatyków – mówi proboszcz do proboszcza – to pamiętaj, że oni nie dadzą ci spokoju. Czy ta obiegowa opinia jest prawdziwa? Słowem – czy przeciętny polski proboszcz bardziej obawia się takich wspólnot, czy raczej wiąże z nimi nadzieję?

To prawda, że charyzmatycy nie dadzą spokoju, jeśli ma się na myśli tzw. święty spokój, który zazwyczaj oznacza nieruchawość, niezmienność. Z tym, że nie o takim Kościele czytamy w Dziejach Apostolskich. Cokolwiek o tym Kościele można powiedzieć, bo przecież „doszło do niemałych sporów” (por. 15, 2), to na pewno nie to, że był to Kościół tzw. świętego spokoju. Nie! Czytamy w Dziejach Apostolskich, że nawet w Antiochii, kiedy Kościół miał już swoją strukturę i urzędy, Duch Święty powiedział: „Wyślijcie mi już Pawła i Barnabę do misji, którą im przeznaczyłem” (por. 13, 2). Myślę, że to właśnie Duch Święty nie daje spokoju, to On pobudza do nowych pomysłów, do świeżych idei, do nowej ewangelizacji. I w tym sensie charyzmatycy „nie dają spokoju”, bo przypominają, że Duch Święty ma swoje nieoczekiwane zamiary.

Czy za pośrednictwem naszych łamów chciałby Ksiądz Biskup powiedzieć kilka słów do ruchów charyzmatycznych?

Chcę jeszcze coś dodać – ale nie od siebie. Chcę złożyć życzenia – ale też nie od siebie. Chcę dodać słowa i życzenia z Mszału i życzyć, żeby spełniały się one w życiu każdego z nas, w życiu wspólnot, parafii i wspólnot charyzmatycznych. Mam na myśli słowa z Kolekty z uroczystości Zesłania Ducha Świętego. „Boże, odnów w sercach swoich wiernych te cuda, które zdziałałeś w początkach głoszenia Ewangelii”. Co one oznaczają? Po pierwsze, trzeba przypomnieć sobie, jakie cuda zdziałał Duch Święty w początkach głoszenia Ewangelii. Otwieramy więc Dzieje Apostolskie, rozdziały: pierwszy, drugi, trzeci i następne, i czytamy, co tam się wydarzyło, jak działał Duch Święty. Potem uzmysłamiamy sobie, że wolą Kościoła, uświadomioną w tej modlitwie, jest, aby te cuda, wydarzenia, charyzmaty, pozostały nie tylko na kartach nawet najświętszej księgi, którą jest Biblia, ale żeby przeniosły się do życia. I wtedy życzymy sobie nawzajem: Panie Boże, spełnij te cuda, które zdziałałeś w początkach głoszenia Ewangelii...

2022-05-31 14:43

Ocena: +10 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czym są charyzmaty?

[ TEMATY ]

charyzmaty

charyzmatycy

Karol Porwich/Niedziela

Czym są charyzmaty? Czy każdy może je uzyskać? Jak postrzegał je św. Tomasz z Akwinu? Czy można rozwijać charyzmat? Czym objawia się życie charyzmatyczne? „Należy jasno rozdzielać charyzmaty od Boga, który te charyzmaty daje. Kiedy człowiek jest w stanie łaski uświęcającej, charyzmaty są naturalnym owocem życia z Bogiem – mówił o. Tomasz Gałuszka – Kiedy posługuję warto zadać sobie pytanie, do czego te charyzmaty mnie zaprowadzą? Czy przypadkiem nie zaczynam działać cynicznie?”. Dr Tomasz Gałuszka OP tłumaczy, na czym polega teologia charyzmatów według św. Tomasza z Akwinu.

„Czym jest charyzmat, czy można go rozwijać? – rozpoczął dr Tomasz Gałuszka OP. – Jeśli są bezpośrednim działaniem Boga, to czy można je w sobie jakoś skumulować, zachować, rozwijać? To jest dobre pytanie, ponieważ człowiek ma takie umiejętności, które może całe życie rozwijać. To są cnoty i miejmy nadzieję, że wielu z nas cnoty rozwija – sprawiedliwości, męstwa, odwagi. Jeżeli ktoś ma w sobie cnotę męstwa rozwiniętą, to w momencie trudnym, momencie jakiegoś zagrożenia, jest w stanie bardzo dobrze zareagować, w sposób mężny i to jest bardzo dobre. Natomiast z charyzmatem jest tak, że charyzmat to nie jest „habitus”. Musimy użyć łaciny, mianowicie terminu, który oznacza cnotę. Jeśli mamy już pewien taki zwyczaj, to charyzmat jest nam dany w sposób aktualny. Nie jest habitus, jest po prostu działaniem, które zostaje dane bezpośrednio przez Boga. Jeżeli słońce świeci, to promienie są wtedy tylko, kiedy słońce świeci. Kiedy słońce gaśnie, promieni nie ma. Dlatego też każde działanie charyzmatyczne jest bezpośrednim darem Pana Boga. Człowiek w takim razie jedynie może się otwierać na pewien charyzmat. Natomiast charyzmatu jako takiego nie posiada i tu się pojawia oczywiście kwestia taka. W takim razie, skoro ja sam posłużyłem charyzmatem proroctwa czy posługuję charyzmatem proroctwa, ale zarazem nie mam go w sposób stały, to czy ja mogę być prorokiem? W ogóle mogę się nazywać prorokiem? Czy jeżeli ja nie mam charyzmatu uzdrawiania na stałe, czyli nie mogę w każdym momencie, kiedy mi się podoba, skorzystać z tego, jak z cnoty, którą mam, np. męstwa, umiarkowania, to w takim razie czy ja mogę się nazywać uzdrowicielem? W takim razie fundamentalne pytanie powstaje, czy ja się mogę w ogóle nazywać charyzmatykiem, a może jedynie jestem tym, który posługuje charyzmatami?”.

CZYTAJ DALEJ

Miłość to podstawa leczenia uzależnień. Jak wyjść z nałogu alkoholowego?

2024-08-02 12:21

[ TEMATY ]

kapelan

alkohol

abstynencja

uzależnienie

sierpień

Andrey Cherkasov/fotolia.com

Choroba alkoholowa jest chorobą uczuć i emocji - mówi w rozmowie z KAI, kapelan Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Odwykowego i Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Gorzycach. - Z własnego doświadczenia wiem, że jest to utrata kontaktu ze światem. To życie w iluzjach, zamkniętym świecie, w bańce, w matrixie - dodaje. Zauważa też, że nadużywanie alkoholu oznacza „nieradzenie sobie z czymś, lub ucieczkę od czegoś”. Obecnie nawet 5 mln Polaków jest uzależnionych od alkoholu, a Polska jest drugim krajem w Europie z rekordową liczbą zgonów spowodowanych jego nadużyciem. Sierpień jest miesiącem abstynencji, dlatego, jak co roku, Kościół zachęca wiernych do trzeźwości.

Maria Olek (KAI): Jak to się stało, że Ksiądz pracuje z osobami uzależnionymi od alkoholu?

CZYTAJ DALEJ

Jesteśmy Kościołem – 44. Piesza Pielgrzymka Wrocławska

2024-08-03 11:35

Magdalena Lewandowska

Już po raz 44. na szlak wyruszyła Piesza Pielgrzymka Wrocławska.

Mszy św. inauguracyjnej przewodniczył abp Józef Kupny, towarzyszyli mu biskupi pomocniczy, księża przewodnicy wszystkich pielgrzymkowych grup i pielgrzymi, którzy tłumnie wypełnili wrocławską katedrę. – Nasze tegoroczne pielgrzymowanie odbywa się w atmosferze synodu archidiecezji wrocławskiej i towarzyszą nam słowa „Uczyńcie wszystko, co powie wam Syn”. A pielgrzymujemy pod hasłem "Jesteśmy Kościołem". Bo synod to jest bycie w Kościele i bycie z Kościołem. To jest wspólna droga – mówił w homilii bp Kiciński. I tłumaczył: – "Uczyńcie wszystko, cokolwiek powie wam Syn" to duchowy testament Maryi. To są ostatnie słowa, które Maryja wypowiedziała do nas w Kanie Galilejskiej. Bądźcie do Jego dyspozycji. Otwórzcie się na Jego słowo. A Jezus? A Jezus mówi, napełnijcie stągwie wodą. To znaczy, podejmijcie ze mną współpracę. A współpraca z Jezusem zaowocuje przemianą. Pielgrzymka to właśnie czas współpracy z Jezusem, czas otwierania się na Jego Słowo – zaznaczał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję