Reklama

Niedziela Sandomierska

Historia na żywo

Muzeum Archeologiczne i Rezerwat „Krzemionki” po rocznej przerwie otworzyły swoje podwoje. Na nowo można zobaczyć, jak ludzie kiedyś żyli oraz przyjrzeć się z bliska np. metodzie wytopu żelaza.

Niedziela sandomierska 22/2021, str. IV

[ TEMATY ]

Muzeum Archeologiczno‑Historyczne

Archiwum prywatne

Wielkim zainteresowaniem cieszył się wytop żelaza

Wielkim zainteresowaniem cieszył się wytop żelaza

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Andrzej Przychodni, dyrektor muzeum powiedział, że po rocznej przerwie chcieliśmy zaprosić na nowo do odwiedzania naszej placówki, która nie jest tylko statycznym muzeum, ale dzięki różnego rodzaju wydarzeniom turyści mogą poznać, jak kiedyś żyli ludzi w epoce neolitu.

– Było to wydarzenie, w którym chcieliśmy pokazać, jak wyglądało życie codzienne ludzi, którzy penetrowali te tereny od epoki kamienia po okres wpływów rzymskich. Na trzynastu stoiskach prezentowaliśmy dawne rzemiosło, technikę wojenną czy wytop żelaza. Każda z tych prezentacji ma związek z przeszłością tej ziemi – mówił dyrektor muzeum.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kiedy odwiedzający przekraczają bramy muzeum, to czują się, jakby wehikuł czasu przenosił ich w inne czasy. Kopalnie krzemienia eksploatowane były tu przez współczesnych ludzi od ok. 3900 r. do 1600 przed Chr. i wybudowana wioska przypomina tamte czasy.

Reklama

– Odnajdujemy tutaj artefakty po działalności kultury pucharów lejkowatych, pozostałości po społeczności, którą nazywamy kulturą amfor kulistych i po osadnictwie kultury mierzanowickiej. Odtworzona osada przybliża czasy w których teren ten był intensywnie eksplorowany choć taka naprawdę nie było tutaj stałego osadnictwa. W latach 50 – tych ubiegłego wieku inż. Żurowski odkrył na tych terenach pozostałości pieców w których wytapiano żelazo ponad 2 tyś lat temu oraz ślady jego wstępnej przeróbki – mówił Andrzej Przychodni, dyrektor muzeum.

Życie sprzed lat

W neolitycznej wiosce, która została zorganizowana w muzeum, można było zobaczyć życie i funkcjonowanie ludzi w epoce neolitu i wczesnego brązu. Odbywały się pokazy myślistwa, obróbki kamienia, żelaza, garncarstwa oraz tkactwa neolitycznego.

– Jednym z podstawowych zadań było rozpalenie ognia, który dawał ciepło, bronił przed dzikimi zwierzętami i pozwalał na przygotowanie jedzenia. Człowiek z tego okresu wytwarzał także pierwsze narzędzia z kamienia czy rogów zwierząt. Posiadł pierwotną technikę wyprawy skór i wytwarzania z nich okryć, które chroniły go przed chłodem – opowiadał jeden z rekonstruktorów.

– Ludzie z neolitu tworzyli społeczności o silnych więzach. Jestem przekonany, że nazywanie tych ludźmi pierwotnymi jest bardzo krzywdzące. Byli niezwykle inteligentni, zaradni i twórczy. Do perfekcji technikę rozpalania ognia, której my musimy się mozolnie uczyć. Myślę, że mielibyśmy duże kłopoty, aby przeżyć w warunkach, w jakich im przychodziło żyć, pracować i zdobywać pożywienie – mówił odtwórca roli prehistorycznego człowieka.

Reklama

Na jednym ze stanowisk można było również zobaczyć obróbkę kamienia. Odwiedzającym pokazywał tą sztukę Marcin Dziewanowski, archeolog ze Szczecina. – Obróbka krzemienia nazywana jest kamiennym kowalstwem, bo tylko ci, którzy dokładnie poznali jego tajemnice, mogli wytwarzać prawdziwe dzieła sztuki i bardzo użyteczne narzędzia. Pierwotni rzemieślnicy mieli do dyspozycji narzędzia z poroża, miedzi i drewna, aby obrabiać dużo twardszy kamień, jednak byli w tymi prawdziwymi mistrzami – mówił Marcin Dziewanowski.

Starożytna moda

W każdej epoce naszych dziejów człowiek poza jedzeniem i pracą musiał jeszcze się w coś ubierać. Na kilku stanowiskach można było poznać kulturę celtycką. Małgorzata Gławińska ze Stowarzyszenia Rekonstrukcyjnego „Terra Celtica” opowiadała odwiedzającym o wyrobie ozdób oraz o historii tkactwa celtyckiego.

– Jesteśmy rekonstruktorami rzemiosł, jakie były domeną ludów celtyckich, a więc wyrobów ozdób, tkactwa oraz kowalstwa, które specjalizowało się w wyrobie broni. Przybliżamy historię tkactwa celtyckiego – począwszy od sposobów czyszczenia, przędzenia, farbowania wełny aż po niełatwą sztukę tkacką. Trzeba dodać, że w tym okresie nie znano jeszcze kołowrotków do przędzenia wełny. Wszystko odbywało się ręcznie z użyciem wrzecionka. Była to żmudna i niełatwa praca. Celtowie zdobyli wiedzę farbowania wełny w wielu barwnych kolorach: czerwieni, nasyconego błękitu oraz brązu. Niełatwy był także sam wyrób tkaniny na prostych krosnach, dlatego były one cenne i wykorzystywano je bardzo skrupulatnie. Tuniki lub inne ubiory wielokrotnie naprawiano, przerabiano i cerowano, by służyły jak najdłużej – mówiła Małgorzata Gławińska.

Reklama

Podkreślała również, że Celtowie lubili różnego rodzaju biżuterie. – Tork (naszyjnik) był najbardziej popularną ozdobą. Noszony był zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. Był oznaką wolności. Fibula to kolejna ozdoba w formie naszej agrafki. Ona bardzo mocno ewaluowała i odnajdując ją podczas wykopalisk, możemy określić, z jakiego okresu kultury lateńskiej pochodzi. Ta ozdoba bardzo często miała kształt naszej jemioły, która dla Celtów była rośliną magiczną – podkreślała rekonstruktorka.

Dawni wojownicy

Na stoisku niedaleko ówczesnej garderoby oraz biżuterii Paweł Gławiński prezentował uzbrojenie wojowniczych Celtów oraz opowiadał o historii prowadzenia przez nich wojen. – Broń ewoluowała wraz z techniką prowadzenia wojny. Najpierw używano krótkich mieczy do walki wręcz, potem gdy weszła konnica, koniecznym było dostosowanie długości miecza do tego, by jeździec mógł swobodnie walczyć, jadąc na wierzchowcu. Warto przypomnieć, że to właśnie Celtowie wymyślili lub – używając współczesnego słownictwa – opatentowali kolczugę, czyli drucianą zbroję, która pewnie chroniła przed ciosami zadawanymi mieczem lub włócznią. Nie zachowało się wiele przekazów nt. ich uzbrojenia lub techniki walki, bo ogólnie mało mamy przekazów o kulturze lateńskiej. Jeśli takie ślady istnieją, to najczęściej w przekazach rzymskich, które z racji tego, że był to odwieczny wróg cesarstwa, nie zawsze są obiektywne i prawdziwe – mówił Paweł Gławiński.

Dawna huta

Atrakcją, która przyciągała najbardziej uwagę, był pokaz wytopu żelaza. Miłośnicy historii mieli możliwość na żywo obserwować, jak rozpala się starożytny piec hutniczy oraz zaobserwować proces wytopu żelaza, o którym opowiadał Adrian Wrona ze Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego.

– Przystępując do wytopu, najpierw zasypywano go węglem drzewnym, który był głównym paliwem w starożytnych piecach. Zasyp musiał sięgać otworów dmuchowych, dzięki temu główny wsad nie opadał do kotlinki, ale utrzymywał się na odpowiedniej wysokości, gdzie odbywał się wytop, czyli odseparowanie żelaza od skały płonnej. Całość procesu wytapiania trwała ok. 6 godzin, podczas których do szybu wsypywano zasyp właściwy, czyli rudę żelaza oraz węgiel drzewny. Zasyp uzupełniano aż do momentu, gdy zauważono, że wytop zaczyna sięgać do otworów dmuchowych. To oznaczało, że wyredukowane żelazo wypełniło kotlinkę i można zakończyć wypalanie – mówił Adrian Wrona.

2021-05-26 08:04

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zaproszenie na konferencję pod patronatem św. Mikołaja

[ TEMATY ]

konferencja

św. Mikołaj

Głogów

Muzeum Archeologiczno‑Historyczne

Materiały Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Głogowie

W czwartek 7 grudnia 2023 o g. 10 w Sali Rajców głogowskiego Ratusza odbędzie się II Głogowska Konferencja Interdyscyplinarna pod patronatem św. Mikołaja Biskupa.

Organizatorami przedsięwzięcia są: Gmina Miejska Głogów, Głogowska Kapituła Kolegiacka, Parafia św. Mikołaja w Głogowie oraz Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Głogowie. Zaproszenie jest skierowane do wszystkich chętnych - wstęp wolny.
CZYTAJ DALEJ

Austria: żałoba i przerażenie po strzelaninie w Grazu

2025-06-10 20:19

[ TEMATY ]

zamach

PAP

Styryjscy biskupi i inni przedstawiciele Kościołów w Austrii, a także politycy wyrazili swoje przerażenie wtorkową strzelaniną w szkole w Grazu. Kościoły zapewniły o swojej modlitwie i wsparciu dla poszkodowanych. Według wstępnych szacunków nie żyje co najmniej 10 osób, a co najmniej 28 jest rannych. Liczba ofiar może jeszcze wzrosnąć. Policja przekazała, że sprawca masakry, były uczeń szkoły, popełnił samobójstwo.

Biskup Grazu Wilhelm Krautwaschl i biskup pomocniczy Johannes Freitag wyrazili swój szok natychmiast po strzelaninie. „Ten szalony czyn w szkole w Grazu pozostawia nas oszołomionych i wstrząśniętych”, napisali biskupi w komunikacie prasowym. „Nasze najgłębsze współczucie kierujemy do uczniów, kadry nauczycielskiej i ich rodzin”, podkreślili hierarchowie. „Towarzyszymy wszystkim naszymi modlitwami i jesteśmy tutaj dla wszystkich dotkniętych, na ile możemy. Jednocześnie dziękujemy wszystkim, którzy pomagają”, zapewnili.
CZYTAJ DALEJ

Z pamiętnika pielgrzyma - dzień 4

2025-06-10 18:35

ks. Łukasz Romańczuk

Wczoraj zapomniałem powiedzieć o jednym ze świętych, który towarzyszył nam przez cala drogę. Gdy rozpoczynaliśmy wędrówkę z Sutri na placu była figura tego świętego. Podobnie w kościele, w którym sprawowaliśmy Mszę świętą tak żeby jego obraz i figura. Święty ten jest bardzo charakterystyczny ponieważ obok jego nóg jest świnia. Patrząc oddali na tę figurę myślałem że to Święty Roch a zwierzę pod jego stopami to pies. Przyjrzałem się jednak bliżej okazało się że jest to prosiaczek.

A wspomnianym świętym jest święty Antoni Opat, znany także jako Pustelnik. Swoje wspomnienie liturgiczne ma 17 stycznia a dlatego jest ukazywany z prosiaczkiem ponieważ według pewnej historii, gdy podróżował drogą morską pewna locha przyniosła do niego chory prosię, on uczynił na nim znak krzyża. Prosię wyzdrowiało. Co ciekawe dzisiejszy dzień, także jest z prosiakiem w tle. A związany jest on z sanktuarium, które mijaliśmy po drodze. Santuario Madonna della Sorbo. Swoje początki sakralne to miejsce ma w 1427 roku, kiedy to papież Marcin V przekazał to miejsce karmelitom. Według miejscowych opowieści krąży historia o objawieniu Matki Bożej i dlatego jest w tym miejscu kult maryjny Historia opowiada o człowieku z jedną ręką, który pasł świnie w dolinie Sorbo. Pewnego dnia, szukając jednej z zabłąkanych świń, znalazł ją w pobliżu jarzębiny, gdzie ukazała mu się Madonna. Maryja sprawiła, że ręka młodzieńca odrosła i powiedziała do niego: „Idź do wsi i przekonaj ich, aby zbudowali sanktuarium na tym wzgórzu. Każdy, kto przyjdzie tu w procesji, otrzyma moją łaskę. Jeśli ci nie uwierzą, pokaż im swoją rękę”. Nie znając tej historii, mogę powiedzieć, że Via Francigena pomaga, aby tę prośbę zrealizować. Do sanktuarium prowadzi 14 krzyży, na których znajdują się tabliczki z numerami stacji. Pierwszy krzyż czyli pierwsza stacja jest już około 3,5 km od sanktuarium. To idealny dystans, aby między poszczególnymi stacjami rozważać te ważne wydarzenia, związane z misterium naszego zbawienia. Idąc między stacjami była idealna przestrzeń, aby te 14 stacji odnieść do życia swojego oraz wydarzeń, które dzieją się obecnie w Kościele, świecie, czy też w sposób szczególny mnie dotykają. Takie myśli wypływające z serca i wlewające nadzieję. Żałuję tylko, że nie udało mi się ich nagrać, bo chętnie bym do nich jeszcze wrócił, a pamięć niestety bywa ulotna.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję