Reklama

Niedziela Lubelska

Czas służby

Zadaniem diakona jest być darem dla innych. Do końca życia.

Niedziela lubelska 20/2021, str. I

[ TEMATY ]

święcenia diakonatu

Maciej Borysiuk

Święcenia diakonatu przyjęło 5 alumnów

Święcenia diakonatu przyjęło 5 alumnów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W pierwszą sobotę maja w Mełgwi bp Adam Bab udzielił alumnom V roku Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie święceń diakonatu. Przyjęli je: Marcin Dudek z parafii św. Jana Chrzciciela w Łańcuchowie, Arkadiusz Kowalski z parafii św. Anny w Lubartowie, Wiktor Michałowski z parafii św. Wita w Mełgwi, Michał Śliwka z parafii św. Jana Chrzciciela w Wilkołazie i Paweł Watras z parafii Miłosierdzia Bożego w Piotrowicach Małych. – Kluczem do dzisiejszego wydarzenia jest słowo służba, bycie sługą; to fundament waszej przyszłości. Jesteście diakonami, czyli sługami, od dziś do końca życia. Waszym zadaniem jest być darem dla innych. Chrystus udzieli wam dość łaski i pomocy, by być sługą – podkreślił bp Bab.

W homilii ksiądz biskup podkreślił, że zadaniem diakonów jest niesienie pomocy potrzebującym. – Pilnujcie, abyście za ołtarzem nie znaleźli azylu, który was odizoluje od ludzi i ich potrzeb. Waszym zadaniem jest być zwiastunem troski i czułości w imieniu Boga, w imieniu Kościoła – powiedział. Jak przypomniał, powołaniem diakona jest też troska o szerzenie Słowa Bożego wśród wiernych w taki sposób, by nie przesłaniać sobą głoszonych treści. Zwrócił uwagę, że we współczesnym świecie słudzy Słowa mają do dyspozycji nie tylko kościelne ambony, ale również środki społecznego przekazu, w tym media społecznościowe. – Jeśli za pomocą tych ambon Słowo Boże się rozszerza, a w ludziach rośnie nadzieja, to bardzo dobrze. Niech ludzie cieszą się bliskością Boga, niech na Jego Słowo odpowiadają wiarą. Ale trzeba tak służyć, żeby nie było widać sługi – podkreślił. Biskup Bab zachęcał nowych diakonów do zażyłości z Chrystusem Eucharystycznym, do gorliwej służby przy ołtarzu, by „ludzie widzieli, że Bóg jest blisko”.

Z powodu pandemii w uroczystości uczestniczyła tylko społeczność seminarium z rektorem ks. Jarosławem Marczewskim oraz najbliższe rodziny diakonów; krewni i przyjaciele łączyli się ze zgromadzeniem eucharystycznym duchowo. Na zakończenie bp Adam Bab podziękował rodzinom i parafiom diakonów za tworzenie środowiska wiary i miłości, w których młody człowiek mógł odpowiedzieć na Boże wezwanie. Prosił o modlitwę o nowe powołania, by w Kościele nigdy nie zabrakło ludzi gotowych z radością służyć Bogu i bliźnim.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2021-05-11 13:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Być sługą

Niedziela sosnowiecka 24/2022, str. III

[ TEMATY ]

święcenia diakonatu

Piotr Lorenc/Niedziela

Mateusz, Konrad, Tomasz i Karol – to nowi diakoni naszej diecezji

Mateusz, Konrad, Tomasz i Karol – to nowi diakoni naszej diecezji

Czy zostać diakonem to prosta sprawa? Z pewnością nie.

W czasie lat formacji w seminarium każdy kandydat zdobywa potrzebną wiedzę i umiejętności, by godnie podjąć zadania, które Kościół mu zleci. Jest to także czas kształtowania postaw, charakteru, szlifowania talentów, ale i gładzenia powierzchni szorstkich osobowości. Każdy diakon jest powołany do służby, tak by jego praca budowała jedność i była wyraźnym znakiem oddania się Bogu i ludowi Bożemu.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Różaniec - chrześcijańska odpowiedź na zmęczenie świata [Felieton]

2025-10-02 00:29

Adobe Stock

Wśród wielu bolączek współczesnego człowieka jest zmęczenie, przepracowanie, zestresowanie. Człowiek poszukuje ciszy, sensu życia. Jest szeroka oferta dająca człowiekowi to czego szuka. Niektóre z nich tylko pozornie niosą pomoc, a mogą przy okazji siać duże spustoszenie w duszy człowieka. W tym całym poszukiwaniu człowiek dziś niestety przodują kursy mindfulness, aplikacje do medytacji, weekendowe wyjazdy z jogą, a przez to można przeoczyć Ale w tym wszystkim łatwo przeoczyć fakt, że chrześcijaństwo od wieków miało swoją medytację. I ona nie tylko uspokaja, ale przemienia życie.

Przykre jest to, że wielu katolików nie jest świadoma tego, jak ta modlitwa potrafi działać piękne rzeczy w życiu człowieka. Tymczasem zamiast używać go w praktyce, chowa się go w szufladzie, pomija, lekceważy - tym narzędziem do modlitwy jest różaniec, który nie jest starą dewocją do odklepania, ale żywą modlitwą, w której bije serce Ewangelii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję