Początek
Wpis w parafialnej księdze pamiątkowej pod datą 6 lipca 1985 r. mówi, że na wniosek Kurii Metropolitalnej i po przeprowadzonych rozmowach bp. Tadeusza Rybaka i kard. Henryka Gulbinowicza, metropolity wrocławskiego z ks. Zygmuntem Jaroszkiem ustalono powstanie ośrodka duszpasterskiego przy ul. Brucknera, polecając jednocześnie wyżej wymienionemu wybudowanie przyszłego kościoła. Pod datą 9 lipca 1986 r. zanotowano już informacje o tym, że ośrodek działa. Pismo z kurii z datą 4 grudnia 1986 r. powołało samodzielny wikariat przy ul. Kętrzyńskiej 35. Wtedy do budynku dobudowano wiatę, która aż do czasu wybudowania nowego kościoła pełniła funkcję kaplicy. 24 lutego 1987 r. zawiązał się komitet budowy kościoła. W następnym miesiącu władze miasta przekazały wreszcie teren pod budowę świątyni na wieczystą dzierżawę. Wtedy do akcji wkroczyli parafinie – uporządkowali teren, przygotowali go do budowy. Trudzili się przez dwa lata, biorąc udział w większości prac budowlanych. W lipcu 1989 r. kościół już stał. 22 lipca ks. Jaroszek odprawił w nim pierwszą Mszę św., a 27 sierpnia kard. Gulbinowicz poświęcił kościół. Już w styczniu 1990 r. ks. Jaroszek został ustanowiony pierwszym proboszczem parafii pw. Matki Bożej Miłosierdzia. Pełnił tę funkcję do 2003 r., po nim ks. Czesław Przerada – do 2015 r., i od czterech lat ks. Jan Adamarczuk.
Reklama
Doświadczenie tworzenia nowej wspólnoty parafialnej sięga jednak na Kowalach czasów sprzed ukończenia budowy – w 1986 r. parafianie przeżyli pierwszy Adwent i Boże Narodzenie, w 1987 r. pierwszy Wielki Post, 17 maja po raz pierwszy dzieci przystąpiły do Pierwszej Komunii (to dzisiejsi 40-latkowie), a w czerwcu procesja Bożego Ciała wyruszyła do ołtarzy przygotowanych na terenie nowej parafii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Najtrudniejszym doświadczeniem była powódź w 1997 r. – podkreślają zgodnie parafianie. Ks. Adamarczuk podaje, że budynek kościoła był zalany powyżej dwóch metrów. W kronice parafialnej zanotowano, że w niedzielę nie odprawiono Mszy św., a odcięty od świata proboszcz odprawił Mszę w domu. Gdy woda opadła, wnętrze nie nadawało się do użytku, stąd w jedną z niedziel Msze odprawiono na stacji benzynowej, a w kolejną na chodniku przy ul. Grudziądzkiej. Trwało osuszanie i porządkowanie kościoła i domu parafialnego, ale generalnego remontu nie dało się przeprowadzić, dlatego ślady po dramatycznej walce z wodą odnajdywano jeszcze wiele lat później.
Budowa z kamieni i serca
Reklama
Mijał czas i z roku na rok okazywało się, że w kościele jest coraz ciaśniej, dlatego zapadła decyzja o rozbudowie. We wrześniu 2018 r., po uzyskaniu aprobaty abp. Józefa Kupnego i niezbędnych pozwoleń, ruszyły prace budowlane – najpierw zdjęto zadaszenie, w październiku wylano fundamenty. Rozbudowa kościoła obejmuje budowę dwóch naw bocznych, a dzięki systemowi przesuwanych ścian nowe pomieszczenia będą mogły służyć grupom parafialnym. – Dziś w kościele jest ok. 200 miejsc siedzących, po zakończeniu rozbudowy będzie o jedną trzecią więcej – mów ks. Adamarczuk. Łączna zaprojektowana powierzchnia rozbudowy to ok. 170 m kw. Ale rozbudowa świątyni to nie tylko budżet i planowanie prac, to przede wszystkim żarliwa modlitwa. Od wielu lat parafianie modlą się o rozbudowę kościoła. Wydrukowaną formułę modlitwy, którą powtarzają na co dzień u siebie, zabierają też na wyjazdy pielgrzymkowe i w miejscach przeznaczonych na złożenie intencji składają, ufnie powierzając swoją sprawę. Modlitwa w intencji rozbudowywanego kościoła została już złożona na Jasnej Górze, w sanktuarium w Lourdes, w Fatimie. Jednak pierwszy tekst złożono w Wilnie, u patronki parafii w Ostrej Bramie. – Zależy mi, abyśmy wymodlili nie tylko rozbudowę murów kościoła, ale by ta rozbudowa dotknęła też żywego Kościoła, którym są ludzie, parafianie – mówi proboszcz. – Bez tego może się okazać, że w pięknych murach nie będzie ludzi, a to by znaczyło, że coś zgubiliśmy po drodze. Najważniejsza jest wspólnota, nie mury. W Ostrej Bramie zrodziła się w moim sercu taka myśl, abyśmy wszędzie, gdzie tylko będziemy wyjeżdżać z parafialną pielgrzymką, nie tylko modlili się wspólnie, ale byśmy zostawiali tekst naszej prośby w przeznaczonym do tego miejscu – wyjaśnia ks. Jan.
Parafia to ludzie
Czas jubileuszu to świętowanie, ale też podsumowanie. Ks. Jan mówi, że 30 lat temu była to zupełnie inna społeczność, ludzie znali się, wspierali i przez to też mogli zrobić coś wspólnie. – Dziś sytuacja jest inna, ale to nie jest cecha tylko naszej parafii – tłumaczy. – Relacje między ludźmi bardzo się zmieniły, mieszkamy obok siebie, a nie wiemy co słychać u sąsiadów za ścianą. Wiele znajomości, które przed laty były bardzo intensywnymi, zerwały się, ludzie nie utrzymują ze sobą kontaktu.
Ta zmiana przekłada się też na życie parafii, na zaangażowanie, na budowanie wspólnoty, dlatego ksiądz proboszcz próbuje temu zaradzić. – Wiele razy, gdy spotykamy się w różnych okolicznościach wydarzeń parafialnych, staram się ludzi sobie przedstawiać. Okazuje się, że sporo osób zna się tylko z widzenia, że nie mieli okazji porozmawiać. Dla osób, które czują związek z Kościołem, a mieszkają w pobliżu, to szansa, aby móc zacząć budować wspólnotę.
Oczywiście, są ludzie, którzy mieszkają na terenie parafii, ale nie przychodzą do kościoła, z nimi trudno wejść na drogę budowania wspólnoty. Jubileusz 30-lecia poświęcenia kościoła widzę jako czas, w którym próbowaliśmy się bardziej zintegrować, poznać, odkryć. To jest istota parafii i jej sens – miejsce, w którym ludzie wierzący razem podążają do Pana Boga.
Reklama
W parafii dział wiele grup. Ludzie lubią spędzać ze sobą czas, ale potrzebują do tego warunków, również lokalowych, stąd na planie rozbudowy pomysł z przesuwanymi ścianami, które pozwolą zmniejszać dowolnie pomieszczenia. Bez świeckich ks. Adamarczuk nie wyobraża sobie kościoła. I stawia na samodzielność, ma do ludzi zaufanie. – Grupy w parafii nie mogą funkcjonować tylko w oparciu o księży, nawet jeśli jest ich dwóch, nawet gdy są dobrze przygotowani i bardzo zaangażowani – potrzeba ludzi świeckich. Dlatego cieszę się z tego, że chór parafialny prowadzi pan Jan, organista, scholę prowadzi pani Iwona i że jest wiele osób, które chcą działać. Parafia, jako wspólnota wspólnot, potrzebuje zaangażowanych parafian i ja dziękuję Panu Bogu, że u nas takich osób jest coraz więcej.
Ksiądz proboszcz mówi, że parafia to wspólnota ludzi, których jednoczy nie tylko modlitwa i niedzielna Msza św., ale także wspólny posiłek, śpiew, zabawa, spotkania, mecze i inne działania, stąd od 2012 r. organizowane są festyny parafialne. Ks. Jan podkreśla, że to dobry sposób do zintegrowania społeczności, bo aby święto przygotować, ludzie muszą podjąć współpracę, a ta przekłada się na inne działania. – Mimo że dziś budujemy inaczej, niż 30 lat temu, bo budowę prowadzi firma, to bez zaangażowania parafian to wszystko nie byłoby możliwe – podkreśla. I choć profil parafii bardzo się zmienił – wśród mieszkańców wielu jest wynajmujących mieszkania, a ci nie czują się parafianami, z roku na rok powiększa się też grupa Ukraińców, których ks. Jan odsyła do katedry grekokatolickiej, aby mogli dojrzewać w swojej duchowości. To nie znaczy, że parafianie nie angażują się w działania, robią to po prostu inaczej. Parafie odczuwają znaki czasów, ale ludzi dobrej woli, przynajmniej w parafii Matki Bożej Miłosierdzia, wciąż jest więcej.
* * *
Modlitwa w intencji rozbudowy naszego kościoła
Boże, ty z żywych i wybranych kamieni przygotowałeś wiekuistą Świątynię
Twojej chwały. Pomnóż w swoim Kościele owoce Ducha Świętego, którego mu zesłałeś, aby lud Tobie wierny rósł w łasce, dojrzewał i włączał się w tworzenie żywej wspólnoty.
Pobłogosław naszej parafii podejmującej trud rozbudowy świątyni. Matko Miłosierdzia módl się za nami.