Pod koniec lipca br. doszło do ataku w zakrystii szczecińskiej bazyliki, a kilka dni później – w kancelarii parafialnej w Turku. W czerwcu we Wrocławiu dźgnięty został nożem ksiądz, gdy szedł odprawić Mszę św. Również w czerwcu w Rypinie podczas nabożeństwa ołtarz został kilkukrotnie uderzony siekierą. W Koninie natomiast wybito witraże w świątyni i zniszczono figurę patrona parafii. W lipcu miała miejsce profanacja kościoła w Suchym Lesie. W krótkim czasie doszło w Polsce do kilku bardzo poważnych incydentów, których istotą była agresja wobec katolickich duchownych lub naruszenie przestrzeni sakralnej.
Jak się bronić?
Sytuacja wzbudziła tak wielkie zaniepokojenie, że jedna z posłanek zwróciła się do ministra sprawiedliwości o zmiany w kodeksie karnym i objęcie duchownych taką ochroną, jaką mają w naszym kraju funkcjonariusze publiczni. Można też usłyszeć głosy sugerujące, że wszystkie kościelne obiekty powinny być szczególnie strzeżone.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak wynika z danych upublicznionych w ubiegłym roku przez MSWiA, w Polsce w ostatnich latach coraz częściej dochodzi do znieważania uczuć religijnych i przestępstw godzących w chrześcijan. Z badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego z lat 2012-14 wynika, że księża z 12 proc. polskich parafii doświadczyli agresji, a w 9 proc. parafii doszło do profanacji.
Przyczyny zjawiska
Reklama
Komentatorzy, którzy zastanawiają się nad przyczyną tego zjawiska, bardzo często wskazują na intensywną i długotrwałą niechętną wobec Kościoła retorykę części mediów oraz polityków. Z pewnością ma ona wpływ na nastroje społeczne i emocje poszczególnych ludzi. Warto jednak zauważyć, że po 1989 r. mamy do czynienia, z jednej strony, z wynikającą z nowych uwarunkowań zmianą społecznej sytuacji Kościoła, z drugiej zaś – z postępującą przemianą mentalności mieszkańców naszego kraju, zarówno wierzących, jak i niewierzących. Mamy też do czynienia z ogromnym spadkiem szacunku dla wszelkich autorytetów, indywidualnych i instytucjonalnych. Wpływa to w znaczącym stopniu na sposób, w jaki traktowani są duchowni oraz sfera sacrum (w tym również czasy i miejsca uznawane przez Kościół za uświęcone). Obserwujemy istotne przekształcenia kulturowe, które niektórzy uznają wręcz za złamanie tabu. W związku z tym narasta w nich poczucie zagrożenia, co prowadzi w niektórych sytuacjach do przyjmowania postaw obronnych, do braku ufności wobec innych i zamykania się w spontanicznie tworzonych strefach bezpieczeństwa. Pojawiają się próby odpowiadania agresją na agresję (najczęściej słowną, ale czasami również fizyczną), które niczego nie rozwiązują, a jedynie podsycają i utrwalają atmosferę niechęci, lęków i wrogości w skali całego społeczeństwa.
Nie ma dziś wątpliwości, że również do Polski dotarła laicyzacja. Choć wciąż zdecydowana większość Polaków deklaruje się jako katolicy, to jednak coraz wyraźniej widać, że zarówno wiara, jak i Kościół (jako wspólnota oraz jako instytucja) mają malejący wpływ na życie poszczególnych ludzi, a także na życie społeczne. Z coraz liczniejszym oporem spotykają się działania zmierzające do utrzymania tego wpływu na dotychczasowym poziomie.
Kwestia odwagi
4 sierpnia br., w 160. rocznicę śmierci ks. Jana Marii Vianneya, proboszcza z Ars, papież Franciszek skierował do kapłanów długi list. Wiele miejsca poświęcił w nim sprawie odwagi. Wyjaśnił, że aby zachować odważne serce, konieczne jest dbanie o dwa zasadnicze powiązania kapłańskiej tożsamości. Na pierwszym miejscu postawił powiązanie z Jezusem, na drugim – wskazał więź z ludem. „Nie izolujcie się od waszych ludzi, kapłanów i wspólnot. Tym bardziej nie zamykajcie się w grupach hermetycznych i elitarnych. To w ostateczności dusi i zatruwa ducha” – zaapelował do księży.
Bycie katolikiem dzisiaj w Polsce (nie tylko duchownym) coraz częściej wymaga faktycznej odwagi. Jeden ze znanych teologów zaproponował, aby wspierać księży i osoby konsekrowane pozdrawianiem ich na ulicy. Wydaje się to drobnostką, ale jeśli ten zwyczaj uda się przywrócić, przyniesie zaskakująco pozytywne skutki.