Reklama

Niedziela Świdnicka

Czy Bóg chrześcijan i muzułmanów to ten sam Bóg? (1)

Niedziela świdnicka 7/2019, str. VIII

[ TEMATY ]

Bóg

Ks. Zbigniew Chromy

Jerozolima – święte miasto muzułmanów i chrześcijan. Plac świątynny

Jerozolima – święte miasto muzułmanów i chrześcijan. Plac świątynny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnim czasie, w związku z wizytą papieża Franciszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, odżyły nadzieje ma możliwą pokojową koegzystencję między wyznawcami tych dwóch największych religii świata – religii, dodajmy monoteistycznych. Czy jednak Bóg chrześcijan i muzułmanów to jest ten sam Bóg, jak zdaje się wynikać z niektórych dokumentów Kościoła. W klasycznym tekście na ten temat, w soborowej „Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich” (łac. Nostra Aetate) islamowi poświęcony został następujący tekst: „Kościół spogląda z szacunkiem również na mahometan, oddających cześć jedynemu Bogu, żywemu i samoistnemu, miłosiernemu i wszechmocnemu, Stwórcy nieba i ziemi, Temu, który przemówił do ludzi; Jego nawet zakrytym postanowieniom całym sercem usiłują się podporządkować, tak jak podporządkował się Bogu Abraham, do którego wiara islamu chętnie nawiązuje. Jezusowi, którego nie uznają wprawdzie za Boga, oddają cześć jako prorokowi i czczą dziewiczą Jego Matkę Maryję, a nieraz pobożnie Ją nawet wzywają. Ponadto oczekują dnia sądu, w którym Bóg będzie wymierzał sprawiedliwość wszystkim ludziom wskrzeszonym z martwych” (DRN 3).

Reklama

Tym, co od razu rzuca się w oczy w tekście soborowym jest fakt, że nie wspomina on ani słowem o założycielu islamu Muhammadzie oraz o samej religii. Tekst mówi o muzułmanach, którzy oddają cześć jedynemu Bogu, o Abrahamie oraz Jezusie i Jego Matce, których muzułmanie czczą, choć nie tak jak wyznawcy Chrystusa. Jest to znamienne pominięcie, które zdaje się wiele mówić. Następnie Deklaracja zachęca obie strony, a więc chrześcijan – katolików i muzułmanów, aby „pracowali nad zrozumieniem wzajemnym” (DRN 3). Spróbujmy więc zrozumieć monoteizm islamski w kontekście jego zdolności do dialogu z „kafirami” czyli niemuzułmanami, jakimi są chrześcijanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W tradycji muzułmańskiej podaje się, że Bahira, chrześcijański mnich z klasztoru w Bosrze, nazwał jako pierwszy młodzieńca Muhammada prorokiem, gdy ten jeszcze był dzieckiem, mówiąc: „Oto wysłannik Pana Światów”. Cała scena do złudzenia przypomina biblijny opis powołania Dawida na króla. Bahira powiedział (podobnie jak Samuel), że nie rozpoczną posiłku, dopóki nie zawołają pilnującego wielbłądów chłopca, którym był Mahomet.

Mnich, który ogłosił Mahometa prorokiem nie należał do ortodoksyjnych chrześcijan, z którymi sam Muhammad najprawdopodobniej nie spotkał się nigdy w życiu. Co ciekawe, współcześni pierwotnemu islamowi ortodoksyjni chrześcijanie uważali tę religię za prymitywną sektę chrześcijańską. Tak o islamie mówił św. Jan Damasceński, którego dziadek otworzył bramy Damaszku przed wojskami muzułmańskimi. Istnieje hipoteza mówiąca, że islam u początków był kontynuacją chrześcijańskiej sekty ebionitów. Według francuskiego islamologa arabskiego pochodzenia Jeana Alcadera, ebionici – będący herezją judeo-chrześcijańską pierwszych wieków nie uznającą bóstwa Jezusa, ale szanującą go jako proroka – dali początek islamowi. W Koranie bardzo często jest mowa o nazarejczykach, hebrajskiej nazwie ebionitów, jako o przyjaciołach i przodkach muzułmanów. Dodać trzeba, że w Izraelu do dziś wszystkich chrześcijan nazywa się „Nocrim” czyli nazarejczykami. Stąd wielu badaczy uważa, że pochlebne zdania występujące o nazarejczykach w Koranie dotyczą wszystkich chrześcijan. Jest to jednak nieprawda. Wystarczy odrobinę poszukać, by okazało się, że ortodoksyjni chrześcijanie nie są traktowani jak nazarejczycy, ale jak ci, którzy Allahowi dodają współtowarzyszy (arab. muszkrikun). Oto kilka przykładów pokazujących jak Koran traktuje chrześcijański monoteizm. Otóż dla muzułmanów wszyscy jesteśmy bałwochwalcami! Jezus, o którym pisze Koran, nie tylko nie jest Bogiem, ale nie jest też Synem Bożym. Koran uczy: „Ci którzy mówią: „Bogiem jest Mesjasz, syn Maryi, są bezbożnikami (…). Bezbożni są zatem ci, którzy powiadają Allah, to trzeci z Trzech” (S. 5, 72-73). O Trójcy Świętej Koran uczy tak: „O Jezusie, synu Maryi! Czy ty powiedziałeś „Bierzcie mnie i moją Matkę za dwa bóstwa, poza Bogiem?” (S. 5,116). Bóg chrześcijański wg Koranu to: Allah, Jezus i Maryja. A dodanie Bogu towarzystwa (muszrikun) jest niewybaczalnym grzechem: „Allah nie przebacza tym, którzy Jemu dodają współtowarzyszy, podczas gdy przebacza, komu chce, mniejsze grzechy” (S. 4,48). Islam przeciwstawia się oczywiście tajemnicy wcielenia. W Koranie czytamy: „Chrześcijanie powiedzieli: „Mesjasz jest synem Allaha”. Niech Bóg ich unicestwi: nie ma boga prócz Allaha” (S. 9, 30). Zachodzi pewne podobieństwo między nauczaniem Koranu i Biblii: monoteizm i wiara w Dzień Sądu. Ale Koran inaczej rozumie istotę Boga, odrzuca bóstwo Jezusa, Jego wcielenie i odkupieńczą śmierci na krzyżu. To, co dla nas stanowi fundament wiary, dla nich stanowi kamień obrazy. Monoteizm Koranu nie wydaje się zatem tożsamy z monoteizmem Biblii. Więcej na ten temat, a także na temat co muzułmanie sądzą o „kafirach”, czyli niewiernych oraz o możliwościach dialogu za tydzień.

2019-02-13 07:44

Ocena: +6 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiara jest oddechem Boga

„Choć na pustkowiu nie znajdowali siedziby Boga, to jednak wyraźniej słyszeli tam żywe słowo, które przynieśli w sobie. Ludzie, którzy na tyle oswoili się z pustynią, że nie odczuwają już presji przestrzeni i pustki, nieuchronnie zwracają się do Boga jako jedynej ostoi i jedynego wyczuwalnego rytmu istnienia. Wszystkie wierzenia semickie miały swe źródło w przekonaniu, że świat jest pustką, Bóg zaś obfitością” (T. E. Lawrence).

Wierzę, bo...? Opowiedz mi o tym bez użycia wielkich słów i gładkich zdań wytrychów. Mów tak, jakbyś opowiadał komuś bliskiemu, dziecku, ukochanej, przyjacielowi, który właśnie traci wiarę, a ty chcesz zrobić coś, co go na tej drodze zatrzyma. Szczerze, bez zakładania masek, bez przymilnej poprawności. Opowiedz o tym, jakie miejsce zajmuje w Twoim życiu wiara?... Pyta Katarzyna Woynarowska. ALEKSANDRA MARIA GIL, publicystka, grafik. Związana z ruchem pro life w Polsce, od 2000 r. - z Fundacją „Głos dla Życia”: - Wiem, że jako istota obdarzona wolną wolą decyduję o swoim postępowaniu, jednak to wiara porządkuje moje życie. W rzeczywistości, w której rozmywają się granice między dobrem a złem, gdy permisywizm wypiera postawy zgodne z naturą, to właśnie wiara pozwala mi pozostać człowiekiem i nie poddać się promowanej wokół bylejakości, godzenia się na wszystko i za każdą cenę... AGNIESZKA KONIK-KORN, historyk, dziennikarka, mama dwójki dzieci: - Gdy patrzysz na życie przez pryzmat wiary, to wszystko w życiu nabiera sensu. Nie ukrywam, że wiara w moim życiu cały czas ewoluuje - raz dojrzewa, innym razem przychodzą kryzysy. Wiara jest decyzją podejmowaną nie tylko w sercu, ale i w umyśle. Ważną rolę w rozwoju mojej wiary odgrywa formacja we wspólnocie, w zasadzie od dzieciństwa. Choć wspólnoty się zmieniały, to myślę, że bez nich trudno byłoby mi wiedzieć o pewnych rzeczach. W wierze także świadomość ma ogromne znaczenie. KS. ROMAN CHYLIŃSKI CSMA: - Wiarę w Boga rozumiem w trzech wymiarach: wierzyć Słowu Boga, ufać Słowu Boga i całkowicie Jemu zawierzyć swoje życie. - Czy później lżej się żyje? - Chyba nie, ale pewniej stąpa się po ziemi... S. BARBARA PODGÓRSKA, karmelitanka misjonarka: - Wiara jest oddechem Boga we mnie. Jest jak płomień, który daje radość i siłę do przyjmowania życiowych zadań. Wiara „nawraca” mnie do Boga... MAREK CHUDZIK, anestezjolog, ojciec dwójki dzieci, wdowiec: - Nie jestem człowiekiem zbyt pobożnym, więc nie wiem, czy jestem godzien mówić w tym gronie... Jednak trochę myślałem... Wiecie, jak ktoś wychował się w rodzinie katolickiej, będzie w ważnych chwilach zachowywał się jak człowiek wierzący... Nawet jeśli utrzymuje, że stracił wiarę. Albo tak jak ja, ciągle się zastanawia nad swoją relacją do Boga. Przekaz, jaki niesie chrześcijaństwo, jest dla mnie rodzajem tatuażu duszy. KAŹKA URBAN, ekonomistka, redaktorka, działaczka społeczna: - Nie godzę się na ten świat taki, jaki jest, rozumiesz... Ludzie potrafią być wielcy i mali jednocześnie. Wszyscy zawodzą, ja również. Zamiast frustrującego rozczarowania, można przyjąć ludzi i świat takim, jaki jest, nie wyrzekając się marzeń o absolutnej realizacji dobra i piękna, których skrawków doświadczam na co dzień. Potrzebuję Absolutu. To daje podstawy do wyrozumiałości wobec siebie i innych... - No dobrze, wobec tych pięknych deklaracji, czy i w jaki sposób wiara wpływa na podejmowanie przez Was codziennych decyzji? Nie mówię o robieniu zakupów, ale o istotnych sprawach... OLA: - Nie masz racji! Nawet zakupy podporządkowane są temu, w co wierzę. Nie kupuję np. produktów koncernów, które wykorzystują w swojej produkcji komórki macierzyste pozyskane z ciał abortowanych dzieci. Jedna z firm chciała wprowadzić na rynek napój, w którym znajdowały się takie komórki, tłumacząc to ulepszeniem smaku! Sam pomysł jest dla mnie niegodziwy, więc bojkotuję wszystkie artykuły tej korporacji... AGA: - Wszystko, co robię, staram się robić tak, by nie ranić Jezusa. Jest to najtrudniejsze w sytuacjach międzyludzkich, dochodzą tu także kwestie emocjonalne albo zwykłe „lubienie” czy „nielubienie się”. A żyć życiem wiary - to żyć w prawdzie... KS. ROMAN: - Kiedy poznałem paschalny wymiar wiary, to dopiero zrozumiałem, że wiara wymaga decyzji. Najpierw trzeba wyrzec się paru rzeczy, aby poważnie potraktować chrześcijaństwo w swoim życiu: wyrzec się szatana, grzechu i wszystkich okoliczności, które prowadzą do zła. I tu zaczyna się „bój bezkrwawy” o duszę. Trudna jest wiara chrześcijańska, bo wymaga radykalizmu, a nie bawienia się ze złem. KAŹKA: - Wiara w warunkach codzienności? Chyba najbardziej jest we mnie tych kilka chwil, podczas których miałam uczucie namacalnej obecności Boga. Kiedy powietrze staje się gęste od jakiejś nienazwanej substancji i tej błogości, że skoro tak jest, to wszystko jest dobre. Te kilkanaście, kilkadziesiąt sekund, które przyszły nie wiadomo dlaczego i skąd (pewnie to nazywają łaską), staram się nieustannie w sobie odświeżać. A najintensywniej modlę się, oczywiście, w momentach, kiedy tak już nabroiłam, że wydaje mi się, iż nic mnie nie uratuje. A to zabawna historia z codziennego życia: Lata już temu, pewnie jak każda młoda mama, miałam straszny kryzys, poczucie, że jestem złą matką. Po trzech dniach użalania się nad sobą w rozmemłanym łóżku powiedziałam: - Panie Boże, ja się na ten świat nie prosiłam, stworzyłeś mnie, więc teraz coś z tym zrób, bo oszaleję. „And this is the last call!”. Otworzyłam Biblię na oślep, na fragmencie, jak Święta Rodzina zgubiła Jezusa w świątyni i nawet tego nie zauważyła! Roześmiałam się do łez, wstałam z łóżka, otrzepałam się i poszłam dalej... OLA: - Od 15 lat jestem żoną swojego męża i oprócz wszystkich chwil szczęśliwości były i kryzysy, i to wiara pozwoliła nam obojgu wytrwać przy sobie. Także moja praca, to ciągłe zmaganie się ze sobą - na ile realizuję talenty, którymi zostałam obdarowana, a na ile zakopałam je w ogródku rutyny?... S. BASIA: - Na pewno nie chciałabym przeżywać mojego życia „bez rozumu niczym koń i muł” (Ps 32, 9) czy jak ci, którzy „mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą; mają uszy, ale nie słyszą; mają ręce, lecz nie dotykają” (por. Ps 115, 5-7). Świadome przeżywanie życia, poszukiwanie sensu, piękna, mądrości prowadzi do zintegrowania różnych aspektów osobowości. Stąd nie waham się potwierdzić, że przyjmuję z wdzięcznością (i z pewną ulgą...) obecność wiary w moim życiu. MAREK: - Dużo ostatnio myślałem na ten temat i ku mojemu zdumieniu stwierdziłem, że system, w jakim żyję, moja codzienność i dziesiątki podejmowanych decyzji opieram na Dekalogu. Moim skromnym zdaniem - nie ma doskonalszego określenia granic. Kto wychodzi poza nie, staje się bezrozumnym zwierzęciem... KAŹKA: - Ewangelia jest zdecydowanie najlepszą rzeczą, jaką przeczytałam. To opowieść o człowieczeństwie, o jakim marzę, najwyższych lotów... Jezus jest po prostu piękną postacią - mądrą, odważną, sprawczą, empatyczną do bólu. - Teraz będzie trudniej. Czy macie zwyczaj dzielenia się wprost z ludźmi swoim doświadczeniem wiary? Nie boicie się etykiety dewotki/ dewota? S. BASIA: - „Zwyczaju” dzielenia się wiarą jako takiego nie mam, ale też nie ukrywam pod korcem światła wiary. Wiara domaga się dialogu i świadectwa. KS. ROMAN: - Jako kapłan słyszę cały czas słowa św. Pawła: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!”. Więc mi biada! KAŹKA: - Wiarą dzielę się w sposób nienachalny. Mówię o swoich doświadczeniach duchowych w taki sam sposób, w jaki mówię o przeżyciach nad obrazami mistrzów holenderskich. Jak coś się dzieje w moim życiu ważnego, to mówię o tym nawet niewierzącym przyjaciołom, niezależnie od tego, czy są to doświadczenia duchowe, kulinarne czy literackie. OLA: - Nie ukrywam się i nie chowam ze swoją wiarą. Na szczęście jeszcze za to nie zamykają w rezerwatach. Mam dość silną osobowość i opowiadanie o sytuacjach, które mnie spotkały, czy stanie na straży swoich przekonań to ta część mnie, która mnie dookreśla. AGA: - To zależy od sytuacji. Inaczej dzielimy się we wspólnocie, a inaczej wśród osób nieznanych. Jednak są takie środowiska, gdzie świadectwem będzie już noszenie krzyżyka lub milczenie w gronie plotkujących. Myślę, że dzielić się wiarą nie można na siłę, bo można kogoś zniechęcić. Po to też mamy rozum, by rozeznawać, jakie świadectwo potrzebne jest w danej sytuacji. Ale jeśli do osób niewierzących wrogo nastawionych do Kościoła będziemy podchodzić z przyjaźnią i radością, wyobrażając sobie, jak by do nich podchodził Pan Jezus, to myślę, że to jest najlepsze świadectwo. - Wejdźmy o stopień wyżej: Wiara bez uczynków jest martwa - a więc... AGA: - Jeśli ktoś wierzy, to nie oddzieli wiary od swoich decyzji. Powiem więcej - to właśnie wiara pomaga dostrzec, że coś jest nie tak. Wierzący nie usprawiedliwią się tak łatwo. Bez wiary nie podejmujemy pewnych działań, bo po ludzku nie zobaczymy w tym sensu. Nie pogodzimy się z naszym wrogiem, nie przebaczymy mu, jeśli wiara nie podpowie nam, że to jest nam potrzebne do zbawienia, do szczęśliwego życia jeszcze tu, na ziemi. S. BASIA: - Jedynie mówienie, że się wierzy w Boga, może stanowić pułapkę, a na pewno rodzi pustkę. Taki potok słów potrafi pomniejszyć, a nawet zagłuszyć wewnętrzną siłę wiary. Przecież nikogo nie zbawi ani nie uzdrowi taki aktywizm. Dlatego warto otwierać Ewangelię i spoglądać na otaczający nas świat oczami Boga. Pytać siebie o to, co nam każe wychodzić „z chatki miłości własnej”, by odziać, nakarmić, pocieszyć, przyjąć, nieść pokój... Zawsze i w każdym czasie chodzi przecież o życie. Życie w Bogu. OLA: - Dokonałam życiowego wyboru. Wyboru pracy. Nie jestem w wielkiej firmie, na superstanowisku i nie mam pieniędzy, które pozwoliłyby na zagraniczne wakacje. Ale wykonuję swoją pracę najlepiej, jak potrafię, wykorzystuję w realizowanych zadaniach swoje umiejętności. Każdego dnia, gdy wybieram się do pracy, mam świadomość, że przyczyniam się do dobra na świecie i że to, co robię, nie jest sprzeczne z tym, w co wierzę. KS. ROMAN: - Kiedy po ludzku już nic nie możemy uczynić, ani inteligencją, ani pobożnością, ani-ani... to wówczas robimy miejsce dla wiary. - Czyli, podsumowując - wiara to? AGA: - Wiara to coś, co pomaga nam powstawać. Pion, do którego cały czas musimy równać. Papierek lakmusowy naszych uczynków. Drogowskaz wskazujący nam cel, do którego zmierzamy... OLA: - Wiara to nadzieja, że dobro jest w każdym z nas. Wiara jest jak łódź. Gdy nie mam siły i wątpię, to dryfuję... Gdy jej zaufam - biorę ster we własne ręce i wówczas to już nie przypadek kieruje moimi losami. Wiara wprowadza w moje życie taki ład, w którym nie muszę godzinami zastanawiać się nad tym, co mam zrobić. Dzięki niej odpowiedzi znajdują się szybko, choć często są niełatwe do zrealizowania. KAŹKA: - Św. Augustyn powiedział: „intimior intimo meo”. Rozwinięty w tłumaczeniu ten cytat brzmi: Bliższy mi niż ja sam w tym, co mi najbliższe. To jest dla mnie kwintesencja wiary w Boga. Bóg, który jest, i ja, która się staram. I choć nie zawsze mi się udaje, to mam ten komfort, że jest Ktoś, kto patrzy w tym samym kierunku...
CZYTAJ DALEJ

Od wieków człowiek kłóci się z Bogiem Stwórcą o swoją doczesność

2025-07-31 11:53

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Monika Książek

Od wieków człowiek kłóci się z Bogiem Stwórcą o swoją doczesność, a w niej przede wszystkim o dobra materialne, których – jak sądzi – ciągle mu brakuje. Przyziemność ludzkich dążeń stoi w opozycji do niezmiennej Bożej oceny tego wszystkiego, co jest nieuchronnie skazane na przemijanie.

Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem». Lecz On mu odpowiedział: «Człowieku, któż Mnie ustanowił nad wami sędzią albo rozjemcą?» Powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia». I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał w sobie: „Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów”. I rzekł: „Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe moje zboże i dobra. I powiem sobie: Masz wielkie dobra, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!” Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, co przygotowałeś?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga».
CZYTAJ DALEJ

Nie żyje Mama Mateusza Morawieckiego

2025-08-03 12:05

[ TEMATY ]

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki

Śp. Jadwiga Morawiecka

Śp. Jadwiga Morawiecka

"Dziś odeszła moja Mama. Moja nauczycielka życia, miłości, dobra i odpowiedzialności. Jej serce. Jej umysł. Jej ręce. Najbardziej wyśniona Mama na świecie" - napisał w mediach społecznościowych Mateusz Morawiecki.

Dziś odeszła moja Mama.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję