Jest to mój dar artystyczny dla skolwińskiej parafii, na terenie której już mieszkam od ponad ćwierć wieku, ciesząc się życzliwością, mimo że jestem Ormianinem – podkreśla dr Artur Grigoryan w swojej nowoczesnej firmie „HOTGLASS”, służącej wszystkim szukającym ekologicznego i ekonomicznego ogrzewania na poziomie światowym.
Wcześniej ten sam bardzo pracowity i uprzejmy przybysz z Armenii odrestaurował osiemnastowieczny krucyfiks z brązu na drewnianym krzyżu, który znajdował się w przydrożnej kaplicy zburzonej podczas koniecznej budowy autostrady na terenie północnych Niemiec. Postać Chrystusa naturalnej wielkości została wyrzeźbiona przed wiekami przez nieznanego artystę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– O tej rozczłonkowanej figurze Jezusa Chrystusa niszczejącej przy niemieckiej drodze dowiedziałem się od mego kolegi – także rzeźbiarza – Polaka zamieszkałego tamże – wspomina pan Artur. – Rzeźba Chrystusa przez dwa lata leżała zamknięta w stodole. Postanowiłem ją zabrać do Skolwina i tutaj w sposób precyzyjny odnowić postać Chrystusa. O swoim znalezisku opowiedziałem naszemu księdzu proboszczowi w czasie dorocznej kolędy, który zorganizował wśród wiernych zbiórkę pieniędzy na zakup brązu potrzebnego do odlewu głowy Chrystusa. Wówczas rozpoczęła się mozolna praca nad nadaniem właściwego piękna temu znakowi chrześcijaństwa. W tym wysiłku pamiętałem o moich doświadczeniach, często trudnych i bolesnych. Na obczyźnie nigdy nie czułem się sam, bo pomagała mi wiara w Boga, którego obecność czułem. Stale odczuwam Jego pomoc i ufam Mu.
W uroczystym poświęceniu tego bezcennego, wskrzeszonego po latach niszczenia, nowego krzyża z odnowionym krucyfiksem z wiecznego brązu wewnątrz remontowanej świątyni w nadodrzańskim Skolwinie uczestniczył metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga. Wśród licznie przybyłych wiernych wzruszony artysta urodzony w Erywaniu mógł usłyszeć te słowa zachęty od katolickiego arcybiskupa: „Przychodźcie do Ukrzyżowanego, całujcie Jego stopy, przynoście Mu wasze troski. On w tej świątyni będzie na was czekał”.
Zabytkowy krucyfiks jest przystosowany do noszenia go, jak również do postawienia w domu Bożym, by zawsze mógł wsłuchiwać się w prośby i podziękowania modlących się przed Nim ludzi.
Reklama
W Szczecinie stale mieszka 30 rodzin ormiańskich. Artur Grigoryan jest wyznawcą Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, jak większość mieszkańców Armenii. Są oni dumni z faktu, iż to właśnie ich państwo jako pierwsze na świecie przyjęło w roku 301 chrześcijaństwo. Pierwszymi zaś nauczycielami Armenii byli święci apostołowie: Bartłomiej i Juda Tadeusz. Długie i krwawe są dzieje tego bohaterskiego narodu, zmagającego się z wojowniczymi i okrutnymi sąsiadami. Po uzyskaniu niepodległości Armenii po upadku Związku Radzieckiego w grudniu 1991 r. trzęsienia ziemi, wojna i kryzys gospodarczy spowodowały masową emigrację Ormian do Europy Zachodniej i Wschodniej, Ameryki i Australii. Wtedy liczba ludności zmniejszyła się do zaledwie trzech milionów. Wielu Ormian jest rozproszonych po całym świecie.
Podobnie postąpił pracownik naukowy Instytutu Fizyki Jądrowej w Taszkiencie (obecnie stolica Uzbekistanu) dr Artur Grigoryan, który widząc beznadziejną sytuację w swej ojczyźnie, szukał bezpiecznego dalszego życia w Europie dla siebie i swoich dzieci. Nowy dom znalazł w Szczecinie na terenie parafii pw. Chrystusa Króla w Skolwinie. Polska jest znana ze swej wielowiekowej życzliwości, bo sama doznała w swoich dziejach tylu cierpień z powodu zaborczości sąsiadów. Tak daleka międzykontynentalna podróż kosztowała młodego fizyka oszczędności całego życia jego wielopokoleniowej rodziny. Tuż za nim przybył syn, a potem córka Artura Grigoryana.
Dzieci Ormianina w Szczecinie zdobyły wyższe wykształcenie oraz usamodzielniły się, założywszy własne rodziny. Ormiański fizyk i rzeźbiarz jest też dumny ze swoich wnuków.
Reklama
– Imałem się różnych robót, by jakoś utrzymać się i być niezależnym od innych – opowiada Ormianin ze Skolwina. – Nawet założyłem wraz z innymi pierwszą w Polsce fabrykę szkła bezpiecznego i kuloodpornego, zatrudniającą aż 110 pracowników. Niestety, spółka nie przetrwała. Zapewne stres z tym związany spowodował, że przeszedłem dwa zawały serca. Był to trudny czas w moim życiu, ale Bóg mnie nie opuścił. Postanowiłem wykorzystać mój talent artystyczny. Zacząłem odlewać w brązie, poznając tę starą technologię w literaturze i korzystając z własnej wiedzy na ten temat. Moje odlewy podobały się. Tworzenie stało się jednocześnie moim źródłem utrzymania.
– Artur to chodząca dobroć i tak zwana złota rączka naszego osiedla – podpowiada pani Anna. – Nikomu nie odmawia swej szczerej pomocy i dla każdego ma życzliwe słowo. Odrestaurował fisharmonię w szczecińskiej bazylice katedralnej, budząc uznanie ówczesnego proboszcza oraz nieżyjącego już wybitnego znawcy sztuki sakralnej ks. Romana Kostynowicza. Wszyscy uważamy go za swego, bo swoim życiem, z dala od wielu bliskich, pozwala nam widzieć przyszłość optymistycznie. Wierzy w moc Chrystusa, z którym tak często spotyka się na swej naukowej i artystycznej drodze życia.
Doktor fizyki jądrowej jest niespokojnym, twórczym przedsiębiorcą, rozwijającym rozmaite inicjatywy gospodarcze własnego pomysłu.
Reklama
– Od sześciu lat zajmuję się produkcją szkła grzewczego, stąd nazwa tej niewielkiej pracowni „HOTGLASS” – wyjaśnia. – Tajemnica tego szkła tkwi w ekonomicznych i ekologicznych grzejnikach, fasadach i zadaszeniach. Szkło nagrzewa się równomiernie od środka na zewnątrz, oddając ciepło do otoczenia. Wytworzone ciepło jest wynikiem wymiany pomiędzy grzejnikiem a otoczeniem. Stworzone zostało, by dostarczać jak najtaniej ciepło do wszelkich pomieszczeń, także wnętrza kościołów i domów parafialnych. Zasilane energią elektryczną przeważnie nie wymaga zmian w istniejącej instalacji elektrycznej. Energooszczędność polega na szybkim nagrzewaniu się szkła i długim oddawaniu ciepła do pomieszczeń bez poboru prądu.
Artur Grigoryan ma łatwy sposób nawiązywania kontaktów z ludźmi, bo każdego rozmówcę stara się traktować tak, jak do tego zachęca sam Jezus Chrystus. Doznaje w ten sposób wiele życzliwości wśród Polaków, choć zapewne tęskni do Armenii, spoglądając na charakterystyczny herb swej Ojczyzny. Wie, że historie Armenii i Polski są podobne, gdyż te dwa odległe kraje doznały niepojętych dramatów i tragedii od imperialnych zaborców. Dlatego na spokojnym obszarze rozległego Szczecina czuje się dobrze, oddając swoją wiedzę, talenty i ogromną pracowitość, by powiększyć wszelkie dobro tej nowej Matki, która go przygarnęła do swego serdecznego domu.
Artur patrząc na odrestaurowane Oblicze Boskiego Zbawiciela, ma w oczach łzy wzruszenia i wdzięczności za nieustającą opiekę z samego nieba. Czuje, że ta Ręka, której przywrócił sprawność, niewidocznie obejmuje go, by nawet z dala od rodzinnego Erywania był zawsze na właściwej drodze do czynienia dobra. Dzięki temu Artur Grigoryan czuje się potrzebny i stara się nie marnować swojej naukowej wiedzy i darów artystycznych.