Reklama

Niedziela w Warszawie

Pracuję w kopalni diamentów

Niedziela warszawska 5/2018, str. VI

[ TEMATY ]

wywiad

kapelan

Łukasz Krzysztofka

Ks. prał. Tadeuszem Bożełko

Ks. prał. Tadeuszem Bożełko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Krzysztofka: – Już niedługo będziemy obchodzić w Kościele Światowy Dzień Chorego, ustanowiony przez św. Jana Pawła II. Co jest najważniejsze w idei i przeżywaniu tego Dnia?

Ks. prał. Tadeusz Bożełko: – Moim zdaniem najważniejsze jest zwrócenie powszechnej uwagi na grupę, którą stanowią ludzie chorzy i ci, którzy nimi się zajmują. W środkach przekazu codziennie kultywowana są młodość, uroda i zdrowie. Tematyka szpitalna najczęściej spychana jest na dalszy plan. Drugim ważnym wymiarem obchodów tego Dnia jest przypomnienie chrześcijańskiego spojrzenia na chorobę i cierpienie, a zatem na sprawy bliskie każdemu człowiekowi. Dużo zmienia się w człowieku, jeżeli spotka się z chorymi. Wtedy zwykle staje się bardziej otwarty dla innych, a swoje własne problemy widzi we właściwych wymiarach. Światowy Dzień Chorego to przypomnienie społeczeństwu o potrzebach ludzi chorych, o potrzebie modlitwy za nich i za całą służbę zdrowia. Poza tym ważne jest dostrzeżenie podmiotowości chorych, ich niezbywalnej, ludzkiej godności. Warto sobie także przypomnieć, że zdrowie jest kruchym skarbem i nikomu nie jest dane raz na zawsze.

Reklama

– Papież Franciszek w orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Chorego pisze o macierzyńskim powołaniu Kościoła w stosunku do osób w potrzebie i chorych. W jaki sposób osoby te mogą doświadczyć matczynego powołania Kościoła?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Kościół jawi się nie tylko jako szkoła, która wychowuje ludzi ku świętości, ale także jako szpital, w którym ludzie doświadczają uzdrowienia ze swoich ran, znajdują pomoc i wsparcie w swoich biedach. Podobnie jak każda matka szczególną troską otacza dzieci najsłabsze i najbardziej potrzebujące podobnie Kościół kieruje swoją uwagę na chorych i niesie im nadzieję, różnego rodzaju wsparcie, obdarowuje życiem sakramentalnym i podpowiada, aby w Krzyżu Jezusa Chrystusa odkryli zbawczy sens swojego cierpienia.

– Posługuje Ksiądz jako kapelan w Centrum Onkologii na Ursynowie. Na czym polega Księdza praca?

– To przede wszystkim głoszenie w tym miejscu obecności Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego, który przychodzi, aby leczyć, uzdrawiać i uświęcać. Jedni pacjenci potrzebują uśmiechu, słowa otuchy czy znaku błogosławieństwa, inni dłuższej rozmowy czy przyjęcia sakramentów świętych. Zadaniem kapelana jest niesieniem pomocy duchowej pacjentom szpitala, członkom ich rodzin, jak również personelowi. W szpitalu, w którym pracuję, jest ponad 80 tys. przyjęć w ciągu roku, nowych osób pojawia się ok. 25 tys., do tego pracuje ponad 2 tys. personelu i bardzo dużo osób, które odwiedzają chorych.

– Księdza „parafia” jest więc bardzo duża

Reklama

– Naprawdę jest co robić... Ale najważniejsze, by w tej posłudze zauważyć w tłumie konkretną osobę. Pobyt w szpitalu bardzo często zmienia człowieka, a ja mając przywilej posługiwania chorym pomagam w nawróceniu, umacniam pokarmem duchowym, a czasami przygotowuję do przejścia przez bramę śmierci do pełni życia w Bogu.

– Kapelani szpitalni są często powiernikami chorych, pomagają opanować lęk towarzyszący utracie zdrowia czy operacji. Najważniejsze jednak w posłudze kapelana jest jednanie z Bogiem ludzi, którzy wcześniej np. zaniedbywali praktyki religijne.

– Bardzo często jestem świadkiem powrotu ludzi do Boga. To naprawdę wzruszający wymiar kapłańskiej posługi w szpitalu. Pamiętam, jak jednego dnia, późnym wieczorem zaczepił mnie na korytarzu starszy pan. Zaczęło się od zwykłej rozmowy, która przerodziła się pragnienie spowiedzi. Mężczyzna był już po 70. roku życia i wyznał, że po Pierwszej Komunii św. jeszcze jako dziecko spowiadał się może raz lub dwa... To była piękna, głęboka spowiedź praktycznie z całego życia.

– To Ksiądz jest świadkiem prawdziwych cudów.

– Tak. Takie sytuacje umacniają kapelana, bo dają mu do zrozumienia, że jego praca ma głęboki sens. Wydaje się wtedy, że warto zostać księdzem choćby dla jednego takiego wydarzenia.

– Co uważa Ksiądz za najtrudniejsze w posłudze kapłana w szpitalu?

Reklama

– Warto sobie uświadomić, że pacjentami szpitala są nie tylko katolicy, są nimi również chrześcijanie innych wyznań, są ludzie różnych religii, a także ateiści. A moim powołaniem jest towarzyszenie im wszystkim w drodze do Boga. Chorym innych wyznań chrześcijańskich staram się ułatwić kontakt z ich duszpasterzami. Dobrym słowem i uśmiechem staram się obdarzyć każdego. Choroba i cierpienie jednych otwierają na Boga, a u innych powodują jakby zatwardzenie serca. Najtrudniejsze dla kapłana jest doświadczenie, gdy człowiek bliski śmierci nie chce przyjąć Dobrej Nowiny, nie chce skorzystać ze środków zbawienia, chociaż są one dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wielka jest tajemnica ludzkiej wolności.

– Grupę podopiecznych kapelana szpitalnego stanowią również rodziny chorych, wymagające szczególnej troski duszpasterskiej.

– Wśród chorych są również ludzie młodzie, rodzice, którzy wychowują małe dzieci, są także studenci czy narzeczeni. Obok chorego prawie zawsze pojawia się ktoś z rodziny. Przy osobie młodej są zatroskani rodzice, rodzeństwo, współmałżonek, przy osobie starszej są również dzieci i wnuki. Sytuacja poważnej choroby – a takie są z definicji schorzenia onkologiczne – weryfikuje siłę wiary nie tylko samych pacjentów, ale także ich bliskich. Ważne jest wtedy, kto z jakiego źródła czerpie nadzieję nieśmiertelności. Wśród osób towarzyszących widać różne postawy: od buntu i rozpaczy, do powierzenia się Stwórcy, do gorącej modlitwy i uwielbienia Boga w trudnych doświadczeniach. Kiedy to tylko jest możliwe staram się przy łóżku chorego animować wspólną modlitwę rodziny i bliskich.

– Św. Jan Paweł II w liście „Salvifici doloris” o sensie ludzkiego cierpienia napisał, że miłosiernym Samarytaninem jest każdy człowiek, który zatrzymuje się przy cierpieniu drugiego człowieka. Czy postać miłosiernego Samarytanina jest wzorem dla Księdza Kapelana?

Reklama

– Z pewnością tak. Miłosierny Samarytanin jest taką osobą, która nie ogląda się na różnice wiary, pochodzenia, koloru skóry, a po prostu widzi w chorym bliźniego, który wymaga modlitwy i wsparcia. W tej posłudze niezwykle ważna jest szczerość intencji i determinacja, by nie zostawiać chorego samemu sobie. Taka postawa jest szczególnie ważna w stosunku do osób chorych paliatywnie. W szpitalu, w którym pracuję, stosuje się terapie, które uśmierzają ból, ale równie ważne okazują się środki lecznicze dostępne dla każdego człowieka: chodzi tutaj o życzliwy dotyk, uśmiech i ciepłe spojrzenie. Ja oczywiście także się nimi posługuję.

– Jak po chrześcijańsku podchodzić do cierpienia?

– Głównym źródłem cierpienia jest to, że człowiek nie posłuchał Boga. Pozostaje to prawdziwe nawet wtedy gdy osobiście czujemy się niewinni. Pan Bóg nie zsyła cierpienia na ludzi, ale jedyne co zsyła to swojego Syna Umiłowanego, który przyszedł na ziemię, aby zbawić człowieka. Jak zapowiadał prorok Izajasz: „W Jego ranach jest nasze zdrowie”. Pan Jezus wzywa nas także, abyśmy ofiarowali Mu swoje cierpienie i stali się w ten sposób Jego współpracownikami w zbawianiu świata. Często przypominam sobie i rozważam słowa św. Jana Pawła II, który podczas audiencji dla „Ochotników Cierpienia” (27 maja 1987 r.) powiedział: „Cierpienie jest powołaniem, aby więcej miłować, jest tajemniczym wołaniem, do udziału w nieskończonej miłości Boga do ludzkości, tej miłości, która doprowadziła Boga do wcielenia i do śmierci na krzyżu”. Zdaję sobie sprawę, że to co powiedziałem to tylko wstęp do odpowiedzi.

– Jednym z dwóch sakramentów uzdrowienia jest namaszczenie chorych. Jakie skutki przynosi ten sakrament?

Reklama

– Pierwszy skutek wiąże się z tym, że przywraca on zdrowie chorym. Musimy pamiętać o tym, że uzdrowienie człowieka dokonuje się zarówno w sferze duchowej, psychicznej jak i cielesnej. Uzdrowienie dokonuje się także w wymiarze relacji pacjenta do innych ludzi, do otoczenia i w świecie jego emocjonalnych przeżyć. Sakrament chorych pomaga zaprowadzić psychiczny i duchowy ład w sercu, ale również pomaga w leczeniu ciała. Ludzie są bardzo przywiązani do zewnętrznych znaków, które nam mówią o uzdrowieniu fizycznym, a lekceważą uzdrowienie dokonujące się w innych wymiarach osoby, gdyż jest ono trudno dostrzegalne. A czasami takim znakiem wewnętrznego uzdrowienia jest uśmiech na twarzy, pokój serca i ufne powierzenie swego losu Opatrzności Bożej. Drugim skutkiem sakramentu chorych jest łaska łączenia swoich cierpień z cierpieniem Chrystusa. Dlatego często zachęcam, aby pacjenci przygotowujący się do operacji i zabiegów korzystali z dobrodziejstwa sakramentu namaszczenia chorych.

– Czy w człowieku cierpiącym łatwiej dostrzec Chrystusa?

– Mówi o tym nasza wiara chrześcijańska. I dlatego w każdym pacjencie musimy odnaleźć Oblicze Chrystusa, który utożsamia się z człowiekiem cierpiącym i chorym. Mistrzynią takiej postawy może być św. Matka Teresa z Kalkuty. Modliła się w następujący sposób: „Panie, moja Miłości, spraw, abym dziś i każdego dnia widziała Ciebie w osobach Twoich chorych i abym, pielęgnując ich, posługiwała Tobie (...), obym Cię zawsze mogła rozpoznać i powiedzieć: »Jezu, mój Pacjencie, jak słodko jest służyć Tobie»”. Trudno o jaśniejsze wyłożenie chrześcijańskiego spojrzenia na chorego człowieka. Kiedy już widzimy w twarzy cierpiącego człowieka Boże Oblicze, to o wiele łatwiej znajdujemy w sobie siłę i determinację do służby pośród chorych.

– Kard. Stefan Wyszyński mówił, że są na świecie trzy rodzaje ludzi, z powołania których wynika obowiązek bronienia człowieka nawet za cenę osobistego bezpieczeństwa. To kapłan, lekarz i żołnierz. Posługa kapelana w szpitalu jest niejako połączeniem tych dwóch pierwszych powołań. Czym ta posługa jest dla Księdza Kapelana?

– Praca kapelana jest esencją posługi kapłańskiej. W szpitalu ksiądz może oddać się w pełni temu, co jest w jego powołaniu najważniejsze: głoszeniu prawdy o Jezusie Chrystusie, który żyje, działa, uzdrawia i uświęca chorych. Dlatego jestem wdzięczny Bogu, że posługuję w szpitalu. Pytany o swoją posługę odpowiadam z uśmiechem, że pracuję w kopalni diamentów. Wyjaśniam, że na Ursynowie jest właśnie taka kopalnia, gdzie na dziesięciu poziomach i na siedmiuset łóżkach leżą diamenty i moim zadaniem jest cierpliwe zdobywanie ich dla Boga.

2018-01-31 10:19

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nie ma co bać się konfliktów

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 4/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Piotr Jaskólski

Dorota Tyliszczak

Dorota Tyliszczak

Z Dorotą Tyliszczak rozmawia Katarzyna Jaskólska

KATARZYNA JASKÓLSKA: – Od czasu do czasu w różnych miejscach pojawiają się plakaty informujące o mediacji jako metodzie rozwiązywania konfliktów. Ale wciąż wiele osób nie bardzo rozumie, na czym to polega. Skąd mamy wiedzieć, że to metoda dla nas?
CZYTAJ DALEJ

Bp Ważny o katechezie parafialnej: chcemy głosić Ewangelię i towarzyszyć ludziom we wzrastaniu w wierze

2025-09-26 13:08

[ TEMATY ]

katecheza

bp Artur Ważny

Piotr Lorenc/Niedziela

Bp Artur Ważny, ordynariusz sosnowiecki

Bp Artur Ważny, ordynariusz sosnowiecki

- Ewangelizacja, pokazywanie, jak patrzeć na życie w świetle Paschy Chrystusa i towarzyszyć ludziom we wzrastaniu w wierze - to szczególnie istotne wymiary katechezy parafialnej - mówi bp Artur Ważny, ordynariusz sosnowiecki, przewodniczący Zespołu ds. Katechezy Parafialnej. W rozmowie z KAI bp Ważny omawia 5 typów katechez, jakie przygotowuje zespół. Podkreśla też, że choć opracowywany program ma wejść w życie od września 2026 r., nic nie stoi na przeszkodzie, by na polu katechezy parafialnej działać już teraz. Biskup zaprasza też do kontaktu z zespołem, do przesyłania uwag i dzielenia się doświadczeniem.

Maria Czerska (KAI): Powstaje nowe dyrektorium katechetyczne dla Kościoła w Polsce. Jak wygląda praca nad tym dokumentem i na jakim jest etapie?
CZYTAJ DALEJ

„Łączy nas wiara” - maturzyści arch. białostockiej i diec. toruńskiej

2025-09-26 20:32

[ TEMATY ]

Jasna Góra

maturzyści

BPJG

Jedni przyznają, że przyjechali jak na wycieczkę, wyjadą jak pielgrzymi, drudzy z kolei mają wyraźne motywy i cieszą się, że są razem, bo „łączy ich wiara”. Są też i ci poszukujący; relacji, sensu, odpowiedzi „co dalej”. To maturzyści, którzy dziś przyjechali na Jasną Górę: z diec. toruńskiej i arch. białostockiej. Młodzi z Białostocczyzny i ich duszpasterze w modlitwie i pamięci szczególnie oddają Bogu rówieśników, którzy zginęli 20 lat temu w wypadku pod Jeżewem w drodze do Częstochowy.

Ks. Tomasz Łapiak, który teraz jest koordynatorem pielgrzymki, 20 lat temu był uczniem liceum, w którym uczyło się 9 maturzystów, którzy zginęli. Przyznaje, że to wydarzenie zawsze jest w jego pamięci, a każda rocznica bolesna. Pamięta nawet jaka była wówczas pogoda; było pochmurnie, padało, była mżawka. - Zawsze ta pielgrzymka sprawia, że powracają te wspomnienia. Ale też pomimo tego, że po ludzku jest to trudno zrozumieć, jednak wierzymy, że ci maturzyści zdali już ten najważniejszy egzamin życiowy, czyli egzamin z miłości i mogą doświadczyć spełnienia się obietnic Jezusa. Mogą żyć po prostu w inny sposób, już pełnią życia - mówił ks. Łapiak.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję