Reklama

Prekursorzy dobrej zmiany

O społeczno-politycznej aktywności Kościoła w stanie wojennym i aktualności programu Prymasowskiej Rady Społecznej z lat 80. XX wieku ze Sławomirem Siwkiem rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 50/2017, str. 36-37

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – 12 grudnia 1981 r. do późnych godzin nocnych obradowała na swym pierwszym posiedzeniu Prymasowska Rada Społeczna. Zupełnie nie spodziewano się tego, co miało za chwilę nastąpić...?

SŁAWOMIR SIWEK: – Mało tego, zastanawiano się nad kształtem – jak się zdawało – całkiem realnego porozumienia strony społeczno-kościelnej z rządem, nad projektem stworzenia Rady Porozumienia Narodowego. Prymasowska Rada Społeczna miała być świeckim pomostem w porozumieniu między Kościołem i Solidarnością a władzą. Zamysł jej powołania powstał 4 listopada 1981 r., po „spotkaniu trzech” – Lecha Wałęsy, Wojciecha Jaruzelskiego i abp. Józefa Glempa – a więc na miesiąc przed stanem wojennym. Pierwszym jej dokumentem – opracowywanym jeszcze przed ogłoszeniem stanu wojennego i omawianym na tymże posiedzeniu – były „Tezy Prymasowskiej Rady Społecznej w sprawie ugody społecznej”, które ostatecznie zostały przyjęte przez Radę 5 kwietnia 1982 r.

– Tymczasem władza, jakoby także dążąca do porozumienia i do ostatniej chwili deklarująca gotowość ugody, wbija nóż w plecy...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– ...i nawet internuje kilku członków rady. Mimo to, a może niejako na przekór wszystkiemu, prymas Glemp nie zawiesza jej prac; postanowiono nadal pracować nad tym samym dokumentem. Kościół, jak zawsze, głosił potrzebę ugody społecznej.

Reklama

– Wtedy budziło to nawet pewne oburzenie w kręgach solidarnościowych: o jakim porozumieniu z władzą można jeszcze mówić, skoro ona oszukuje?

– Rzeczywiście, można powiedzieć, że gen. Jaruzelski zachęcając prymasa Glempa 4 listopada do pracy nad formułą porozumienia, najwyraźniej oszukiwał, ponieważ decyzje o stanie wojennym były już wtedy podjęte. Mimo wszystko Prymas po 12 grudnia nie zatrzymał prac nowo utworzonej rady i zaczął długi marsz, który miał się skończyć dopiero w 1989 r. przy Okrągłym Stole. Ta determinacja brała się z przekonania, że władza bez porozumienia ze społeczeństwem nie będzie w stanie wyciągnąć kraju z kryzysu, który wciąż postępował. Prymas Glemp doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo niepewni jutra są rządzący Polską. Dokument nie wszędzie spotkał się z aprobatą, ale istotne było to, że Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” przyjęła go za podstawę swego działania.

– Jaką wiedzę mieli Prymas Polski oraz biskupi o rzeczywistym stanie ówczesnej polskiej polityki i zamiarach rządu?

Reklama

– Dość konkretną, np. to, że planowane jest wprowadzenie stanu wojennego, dotarło do Kościoła już na początku 1981 r. Na samym początku lutego sekretarz generalny Episkopatu, późniejszy arcybiskup Bronisław Dąbrowski, rozmawiał z Kazimierzem Barcikowskim, członkiem Biura Politycznego KC PZPR, współprzewodniczącym Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, który ujawnił, że stan wyjątkowy może być wprowadzony już 9 lutego... Sekretarz Episkopatu natychmiast poinformował o tym żyjącego jeszcze wtedy prymasa Stefana Wyszyńskiego. Od tego czasu toczyła się swoista gra między Kościołem a władzą, aby jednak nie doszło do najgorszego. Chodziło o stępienie ostrza spodziewanych represji; Kościół za wszelką cenę próbował doprowadzić do jakiegoś drugiego – po porozumieniach sierpniowych – porozumienia władzy ze społeczeństwem.

– A to był tylko miraż...

– Niestety, tak. Prymas Glemp ani przez chwilę nie zakładał, że wszelkie pertraktowanie z rządem nie ma żadnego znaczenia. Zresztą gen. Jaruzelski z całą swoją powagą zapewniał, że liczy się ze zdaniem Kościoła, że dążenie do porozumienia ze stroną społeczno-kościelną ma ogromne znaczenie, że od niego zależy przyszłość i pomyślność Polski. Dlatego doszło do owego spotkania 4 listopada, zwanego spotkaniem ostatniej szansy. A przecież już wtedy czołgi grzały silniki, wszystko było rozpisane... I mało tego, w czasie listopadowego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu wspomniany Kazimierz Barcikowski po cichu ujawnił ks. Alojzemu Orszulikowi, że właśnie rozdano broń członkom partii.

– Trudno więc mówić, że stan wojenny był dla hierarchów Kościoła wielkim zaskoczeniem...

– Bo nim nie był, jednak do końca była nadzieja, że można go odwlec w nieskończoność, stępić jego ostrze, a może nawet uniknąć.

– Dlaczego jednak Kościół w jakiś sposób nie ostrzegał Polaków przed taką możliwością?

Reklama

– Kierując się roztropnością, starał się nie dolewać oliwy do ognia. Oceniając postępowanie Kościoła w tamtych czasach, nigdy nie należy zapominać – a szczególnie nie powinni o tym zapominać katolicy – że pragnienie uspokajającego porozumienia między władzą a społeczeństwem wynikało z samej istoty Kościoła. Pamiętajmy, że stałą linią postępowania polskiego Kościoła po II wojnie światowej była ochrona narodu przed wciąż spodziewanym i możliwym rozlewem krwi. Pamiętajmy, że kard. Wyszyński odrzucił możliwość pójścia drogą węgierską, nie stanął na czele powstania w 1956 r. Jego następca, prymas Glemp, także robił wszystko, aby krew się nie lała, co bardzo dobitnie podkreślił w kazaniu 13 grudnia 1981 r., za które wówczas był tak emocjonalnie krytykowany. Dziś wiemy, że miał rację.

– Był krytykowany – zwłaszcza w czasie stanu wojennego – za „przesadną ugodowość”, pojawiały się wręcz oskarżenia o kolaborację ze znienawidzoną władzą.

Reklama

– W najmniejszym stopniu nie zasługiwał na tę krytykę i oskarżenia. Wówczas bardziej stosowna byłaby dyskusja, jaka droga byłaby najlepsza w tamtej sytuacji, także geopolitycznej... Dziś już dobrze wiemy, że po stronie zarówno władz, jak i części Solidarności była chęć doprowadzenia do rozlewu krwi. Ekstremalne grupy partii i komunistycznej policji politycznej parły do ostrej, ostatecznej konfrontacji z Solidarnością. A po stronie opozycji dała o sobie znać przemożna chęć obalenia komunizmu drogą rewolucji; Jacek Kuroń z więzienia słał apel o potrzebie tworzenia oddziałów partyzanckich i szykowania się do powstania. To padało na podatny grunt, bo i tzw. zwykli ludzie – a zwłaszcza młodzież – po 13 grudnia byli gotowi na bój z komuną. Prymas starał się gasić ten pożar. W maju 1982 r. w czasie posiedzenia Prymasowskiej Rady Społecznej uzasadnił tę swoją „ugodową” postawę następująco: „W kraju mamy do czynienia z szukaniem ekstremów i dążeniem do ostrego zwarcia, nie ma odpowiedzi na temat, kto właściwie wysyła młodzież na ulice. Robotnicy wygrali, zamykając się w zakładach pracy, wypychanie młodzieży na ulice to efekt radykalizmu... Czy chodzi o model węgierski z 1956 r.? Prymas na czele szturmujących tłumów, 20 tys. osób zginie i będzie spokój...”. Prymas Glemp – podobnie jak prymas Wyszyński – zdecydowanie odrzucał taką ewentualność, dlatego nieustannie podejmował inicjatywy różnych rozmów z władzą. Nigdy nie przestał spokojnie i rzeczowo rozmawiać o tym, co dla Polski najważniejsze.

– A ci, którzy wówczas tak pomstowali i namawiali Kościół do bardziej jednoznacznego zaangażowania się przeciw władzy komunistycznej, po 1989 r. poszli z nią zgodnie pod rękę budować swoją III RP...

– I zaczęli nawet jawnie wojować z Kościołem, oskarżać o wtrącanie się do polityki, tak samo jak przedtem zachęcali do tegoż wtrącania się... Ci ludzie klękali przed hierarchami – byłem świadkiem takiej sceny – przysięgali, że przenigdy nie wystąpią przeciwko Kościołowi, a już 2 lata później prowadzili frontalny atak przeciwko wprowadzaniu religii do szkół...

– 4 lutego 1982 r. prymas Glemp napisał list do gen. Jaruzelskiego. W jakim celu?

Reklama

– Głównym celem tego listu-apelu do władzy było wezwanie do uspokojenia sytuacji, czego znakiem byłoby uwolnienie internowanych i przywrócenie Solidarności jako legalnej organizacji społecznej. Trzeba tu podkreślić, że do napisania tego listu zainspirował Księdza Prymasa sam Ojciec Święty Jan Paweł II. Nieprawdą jest, że – jak tego chcieli ówcześni krytycy prymasa Glempa – istniała zasadnicza różnica między Prymasem a Papieżem w podejściu do sytuacji w Polsce. Udało mi się odnaleźć notatkę ze spotkania Ojca Świętego – jedynego w Polsce, drugie odbyło się w Rzymie – z Prymasowską Radą Społeczną, na którym Papież wyraża poparcie dla wszystkich dotychczasowych działań oraz postawy prymasa Glempa. A było to w 1987 r., kiedy już się zaczynały ciche rozmowy przygotowawcze do Okrągłego Stołu. Warto tu zaznaczyć, że oprócz rozmów i negocjacji Kościoła z władzą przez całą dekadę lat 80. ubiegłego wieku trwała merytoryczna praca prymasowskiej Rady nad programem dla Polski.

– Jaka wówczas – około połowy lat 80., kiedy Polacy zaledwie przeczuwali koniec komunizmu – była wizja Polski zarysowywana przez Kościół?

– Nie było, oczywiście, żadnej gotowej propozycji urządzenia Polski według jakichś nierealnych wyobrażeń. Moim zdaniem, prymas Glemp po prostu wychodził z założenia, że trzeba spokojnie otwierać coraz szersze pola dla aktywności społeczeństwa, dla katolików. I właśnie merytoryczne opracowania Prymasowskiej Rady Społecznej doprowadziły do tego, że już w stanie wojennym pojawiła się konkretna koncepcja pomocy dla rolnictwa w postaci specjalnej fundacji rolniczej. W maju 1982 r. powstał bardzo szczegółowy program pt. „Propozycje Prymasowskiej Rady Społecznej w sprawach społeczno-gospodarczych”, który wskazuje drogi wyjścia z zapaści w poszczególnych sektorach gospodarki i życia społecznego Polski.

– To taka podpowiedź, z której ówczesne władze, rzecz jasna, nie zamierzały skorzystać?

Reklama

– To raczej inspiracja dla przyszłej władzy, dla nowej Polski. To był fundament dla późniejszych negocjacji przy Okrągłym Stole... Kościół nie zapominał o potrzebie kształtowania nowych elit politycznych dla nowej, niekomunistycznej przyszłości – powstał np. Klub Myśli Politycznej „Dziekania”. Tego rodzaju „dywersyjne”, lecz całkiem jawne działania były możliwe dzięki temu, że Ksiądz Prymas i biskupi nie przerywali rozmów z władzą, nawet gdy narażali się na społeczną krytykę i niezrozumienie. Ksiądz Prymas tworzył parasol nad aktywnością społeczną, także nad zdelegalizowaną Solidarnością miejską i wiejską.

– Gdy przegląda się dziś materiały z obrad Prymasowskiej Rady Społecznej, nie sposób nie odnieść wrażenia, że są one projekcją „dobrej zmiany” – zespół ekspertów powołanych przez prymasa Glempa definiował te problemy Polski i Polaków, które już wtedy wymagały pilnego rozwiązania. Można powiedzieć, że dopiero teraz, po trzech dekadach „wolnej Polski”, doczekały się one realizacji?

– Rzeczywiście, te dokumenty jako żywo opisują niemal dokładnie dzisiejszą sytuację, chociaż były tworzone 30 lat temu. I tak np. dokument „Problemy wychowania w Polsce w roku 1990” to ni mniej, ni więcej, tylko szkic dzisiejszej reformy szkolnictwa... Warto też wymienić dokumenty pt. „Przywrócenie godności i wartości pracy” oraz „Katolicy wobec kryzysu ekologicznego”, a przede wszystkim opracowanie „Emigracja młodych Polaków”. Znajdujemy w nim opis problemu emigracji lat 80., co – niestety – natarczywie kojarzy się z podobnym, lecz znacznie bardziej gospodarczo odczuwalnym zjawiskiem masowej emigracji młodych Polaków w III RP. Prymasowscy eksperci już wtedy wskazywali, jak bardzo to szkodliwe dla przyszłości kraju.

– Tyle że i wtedy, i później te oraz wszystkie inne wskazówki były ignorowane, nawet wówczas, gdy rządzący deklarowali przywiązanie do Kościoła...

Reklama

– To prawda, w tym przypadku chodzi o odrzucanie nauki społecznej Kościoła, która – tu w postaci konkretnych ekspertyz Prymasowskiej Rady Społecznej – mogłaby stanowić gotowy „fundament ideowy” dla różnych działań społecznych i politycznych, który jednakże okazał się nie do zaakceptowania przez dominujące lewicowo-liberalne siły polskiej transformacji.

– Było, minęło?

– Niekoniecznie. Uważam, że dzisiejsi prawicowi politycy, deklarujący szacunek dla nauczania Kościoła, powinni jednak zadać sobie trochę trudu i sięgnąć po te, niestety, zapomniane dokumenty Prymasowskiej Rady Społecznej, choćby tylko po to, aby zrozumieć aktualność i przydatność społecznej nauki Kościoła. Bo faktem jest, że dziś ani w Polsce, ani w Europie nie ma już prawdziwych partii chrześcijańsko-demokratycznych, które wprost mogłyby się do niej odwoływać i ją realizować w praktyce politycznej. Z pewną nadzieją można powiedzieć, że rządząca dziś Polską Zjednoczona Prawica do pewnego stopnia – choć może tylko bezwiednie – kieruje się nauką społeczną Kościoła.

Sławomir Siwek, publicysta, polityk, w latach 80. XX wieku doradca w Sekretariacie Episkopatu Polski, poseł na Sejm I kadencji, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy, członek zarządu TVP (2006-09), od 2010 r. prowadzi Fundację Solidarna Wieś. Jest wiceprzewodniczącym Rady Programowej TVP.

2017-12-06 11:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Piotrowski: modlitwa za zmarłych uczy nas, że nie pielgrzymujemy w nieznane

2024-11-03 15:09

[ TEMATY ]

zmarli

bp Jan Piotrowski

Episkopat Flickr

Bp Jan Piotrowski

Bp Jan Piotrowski

Modlitwa za zmarłych uczy nas, że nie pielgrzymujemy w nieznane, ale podążamy tam, gdzie nas oczekuje Bóg, który nas kocha - mówił wczoraj podczas wieczornej Mszy św. bp Jan Piotrowski, przewodnicząc tradycyjnej w Kielcach modlitwie za zmarłych biskupów poprzedników. Modlitwa połączona była z zejściem do krypt. Eucharystię koncelebrowali biskupi pomocniczy, bp Marian Florczyk i bp Andrzej Kaleta.

- W dniu wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych nasza modlitwa potrzebuje wiary i miłości, a nie tylko wdzięcznej pamięci o zmarłych - zaznaczył w homilii bp Piotrowski. Zauważył, jak wiele osób zatraca dziś poczucie, czym jest ten dzień, idąc na groby, bo tak wypada. Jak podkreślił, może dobre i to, że pozostaje choć taka motywacja. Przypominał, że pragnienie długiego i dobrego życia, prowadzącego do wieczności towarzyszy wszystkim kulturom, narodom, jest obecne we wszelkich systemach filozoficznych.
CZYTAJ DALEJ

„Wielkie Kłamstwo” w Polsce i na świecie

2024-11-02 21:25

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Czy można tak bardzo minąć się z prawdą, że aż wszyscy uwierzą? Wydaje się to absurdalne, ale w polityce nie jest to niemożliwe. Określenie "The big lie” jest znane we współczesnym świecie, jako opis „rażącego zniekształcenia lub fałszywego przedstawienia prawdy, wykorzystywanego głównie jako technika propagandy politycznej”. Bardzo często wykorzystywane jest jako bat na „populistów”, czyli prawicę w Europie i USA.

CZYTAJ DALEJ

Brutalny napad na plebanię. Pobito proboszcza

2024-11-03 21:37

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

Karol Porwich/Niedziela

Na plebanii w Szczytnie doszło do napadu. Pobity został proboszcz. Trwają poszukiwania sprawcy - podało RMF24.pl

O zdarzeniu na plebanii poinformował policję świadek. Z jego relacji wynika, że mężczyzna wtargnął do budynku i dotkliwie pobił duchownego. Ksiądz ma bardzo poważne obrażenia podali dziennikarze RMF24.pl
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję