Reklama

Wiadomości

Moim zdaniem

Spór o Solidarność

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na czym polega dzisiejszy spór o Solidarność? Zewsząd słyszymy opinie, że to spór „kombatancki”, są nawet tacy, którzy zarzucają, że to gorszące i obniża rangę historycznego ruchu w oczach opinii międzynarodowej. Bałamutne to i przewrotne. Pora więc powiedzieć jasno: spór o ruch Solidarność to w istocie walka ideowa. Istnieje bardzo wpływowe lobby, które dąży do tego, aby Solidarność pozbawić jej chrześcijańskich korzeni i – w podręcznikach historii, a także w obowiązującej wykładni historycznego myślenia – przedstawiać fenomen antykomunistycznego zrywu z lat 80. XX wieku jedynie jako laicki ruch obywatelski, ruch sprzeciwu, który wykreował takich liderów, jak: Jacek Kuroń, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki i Adam Michnik.

Tymczasem Solidarności nigdy by nie było, tak jak nie było analogicznych ruchów oporu w Czechosłowacji, Niemieckiej Republice Demokratycznej, Bułgarii, Rumunii czy na Węgrzech. Solidarność była czysto polskim zdarzeniem społecznym i tylko w Polsce mogła się wydarzyć. Dlaczego? Ano dlatego, że ten ruch miał katolickie źródła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kolejność zdarzeń była taka: najpierw nastąpił wybór Karola Wojtyły na papieża, a potem iskra przeszła przez środowiska katolickie. Nigdy nie zaistniałyby tak masowy ruch sprzeciwu, tak dojrzały protest i program wyzwolenia państwa, gdyby nie katolicyzm. W tym kontekście łatwiej jest zrozumieć dzisiejsze antagonizmy. Łatwiej jest zrozumieć przemilczanie i wykasowywanie z przekazów historycznych takich postaci, jak Anna Walentynowicz czy ks. Jerzy Popiełuszko. Opozycja rewizjonistów wywodzących się z rodzin i środowisk PZPR była niewielka, słaba i nie miała żadnego zakorzenienia w szerokich kręgach społeczeństwa.

Kiedy powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, nikt nie miał wątpliwości, że ten masowy ruch wyrasta z katolickich korzeni. Samo słowo „solidarność” zostało przecież zaczerpnięte z katolickiej nauki społecznej. Związek był wyjątkowy, podnosił konieczność społecznej solidarności i postulaty pomocniczości. Nigdzie w świecie nie powstał związek zawodowy, który miałby takie oblicze i tak dojrzały, przemyślany program. Gdyby Michnik, Kuroń i sam Lech Wałęsa wygenerowali podstawy tego ruchu, Solidarność nigdy nie miałaby tak szerokiego odzewu. Jan Paweł II, w czasie swoich pielgrzymek do Polski, podkreślał, że zasada solidarności społecznej to nie tylko postulat tworzenia stosunków społecznych, ale także prawdziwa cnota społeczna.

Reklama

W poszukiwaniu źródeł dzisiejszego sporu sięgnąłem do starych polemik znakomitego neoscholastyka ks. Kazimierza Kłósaka z marksistami. Ks. Kłósak usystematyzował zasady, na jakich może się odbywać „dialog z niewierzącymi”. Pokazał, że jest on praktycznie możliwy, jednak źródłem porozumienia musi się stać przyjęcie systemu wartości uwzględniającego istnienie naczelnej wartości, którą jest Absolut. Przyjmując katolickie zasady: solidarności, pomocniczości i dobra wspólnego, NSZZ „Solidarność” rozlała się na cały kraj, rozgrzała umysły i spowodowała wielki przełom. Gdyby nie etyczna i naukowa podbudowa, płynąca z katolickiej nauki społecznej, opozycja w Polsce nigdy nie dokonałaby tak ogromnego dzieła, jakim była przemiana świadomości całego pokolenia Polaków.

Gdyby zasady NSZZ „Solidarność” oparły się na propozycjach Kuronia, Geremka i Michnika, mielibyśmy grupę opozycyjną, której siła równałaby się porównywalnym grupom w Czechosłowacji czy w NRD.

Największą wartością Solidarności było wyjście poza spory między marksistami i tzw. rewizjonistami. Została stworzona wielka platforma działania, łącząca różne kręgi społeczeństwa i uciekająca od ekskluzywności. Wyjście poza koncepcje wspomnianych już działaczy pozwoliło na stworzenie ruchu powszechnego i koherentnego w swojej ideowej postawie.

Dziś, gdy nasila się spór o „własność” Solidarności, gdy Lech Wałęsa zamyka go w egoistycznej formule: ja!, a Adam Michnik dwoi się i troi, aby wypreparować ten ruch z jego katolickich korzeni, trzeba przypomnieć historyczne prawdy. Robotnicy szli na swoje strajki po Mszach św., a nie po pogadankach ideowych Kuronia i Michnika. Oczywiście, nie wolno zabierać zasług wyżej wymienionym, trzeba jednak stawiać rzeczy w ich właściwych proporcjach. Inaczej Solidarność przybierze na tyle zszarzałe barwy, że będą mogli się do jej dziedzictwa dopisywać panowie Cimoszewicz, Rosati, Borowski czy płk Mazguła. Solidarność bez katolicyzmu nie miała i nie ma dziś większego sensu. Ruch opozycji z lat 80. wyrósł pod krzyżem i tego nie zakłamią największe nawet dysertacje laickiej lewicy.

Reklama

Dziś, gdy pod Stocznią Gdańską rozgrywają się ostre spory, gdy Komitet Obrony Demokracji usiłuje zawłaszczyć solidarnościowe dziedzictwo, gdy dzisiejszemu NSZZ „Solidarność” Lech Wałęsa usiłuje odebrać prawo do posługiwania się solidarnościowymi symbolami, musimy sobie uświadomić, że odebranie związkowi jego korzeni bezpowrotnie skaże Solidarność na odgrywanie roli historycznej ramoty, eksponatu, który nie ma większego znaczenia w dzisiejszej rzeczywistości. Prawdziwa Solidarność ciągle jest nie na rękę tym, którzy chcieliby zatomizować polskie społeczeństwo, oderwać je od historycznych korzeni i wrzucić – jak mierzwę – do paneuropejskiego pieca. Ruch Solidarność, traktowany poważnie i uczciwie, ciągle jest w stanie dać naszemu dzisiejszemu społeczeństwu wielką lekcję obywatelskiej odpowiedzialności i rozwagi. Tego jednak nie uczyni „cepeliowsko” i „styropianowo” rozumiane jej dziedzictwo. Właśnie teraz lekcja „solidarnego” myślenia jest najbardziej potrzebna. Jeśli jej nie przepracujemy, staniemy się jedynie statystami w teatrze, który przygotowała dla nas europejska – neomarksistowska – biurokracja.

Proces odrywania Solidarności od jej autentycznych źródeł jest zresztą bardzo charakterystyczny dla myślenia europejskiej nowej lewicy. Ten system – który siłowo wprowadza się do edukacji, teorii wartości i procesu redefiniowania podstawowych pojęć – dąży właśnie do tego, aby nic w naszym życiu nie było już takie samo jak w czasach naszych rodziców i dziadków. Dla nich nie istnieją niewzruszalne wartości, a „prawda” jest jedynie relatywnie ustalana na podstawie kontekstów. Mapa ma być oderwana od konkretnego terytorium, a prawda jest jedynie służką wykonującą polecenia politycznej propagandy. „Prawa człowieka” mają zastąpić zasady Ewangelii, a specyficznie rozumiany „humanizm” staje się protezą religii, dziwaczną religią, w której człowiek zastępuje wartość najwyższą – wartość Absolutu.

Jeśli przyjmiemy takie myślenie, miarą wszystkiego stanie się filozofia bez eschatologii, a porządek kochania zostanie wyparty przez mgliste idee postępu i tolerancji. Fenomen Solidarności i spór wokół prawdy o niej są właśnie przejawem tego przybierającego na sile sporu.

2017-09-06 12:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Kupny: musimy przywrócić znaczenie słowu "Solidarność"

[ TEMATY ]

biskup

Solidarność

Radio Rodzina

"Musimy przywrócić słowu 'Solidarność' to znaczenie, jakie posiadało wtedy, kiedy walczyliście o wolność, o niepodległość naszej ojczyzny, o prawa pracownicze. Nie jeden przeciw drugiemu, ale razem!" - powiedział metropolita wrocławski abp. Józef Kupny, zwracając się do związkowców NSZZ „Solidarność” z Wrocławia i Dolnego Śląska, podczas Mszy św. sprawowanej 1 września z okazji rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. „Solidarność - powinniśmy przywrócić temu słowu jego pierwotne znaczenie. I myślę, że musimy także przywrócić etos Solidarności!” - podkreślił metropolita wrocławski.
CZYTAJ DALEJ

Inżynieria świętości – św. Rafał Kalinowski

Spowiadaj się często, a spowiadaj się dobrze. Chcesz sercem wspaniałomyślnym wykonywać twe obowiązki, nieraz zbyt uciążliwe i twemu usposobieniu przeciwne? Chcesz posiadać męstwo, aby nie upadać na duchu, gdy cię jaka boleść dosięgnie? Spowiadaj się często, ale spowiadaj się dobrze! Czy chcesz na koniec zostać świętym i na pewno iść drogą do nieba - spowiadaj się często, lecz spowiadaj się dobrze! Św. Rafał Kalinowski OCD
CZYTAJ DALEJ

Wojna na Ukrainie skończy się w listopadzie? Politico o amerykańsko-rosyjskim planie pokojowym

2025-11-19 18:07

[ TEMATY ]

wojna na Ukrainie

plan pokojowy

zakończenie

amerykańsko‑rosyjski

PAP

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump

Biały Dom zamierza przedstawić Ukrainie uzgodniony z Rosją plan pokojowy jako „fakt dokonany” - donosi w środę Politico. Urzędnicy administracji uważają, że są w stanie skłonić ukraińskiego prezydenta do jego akceptacji z uwagi na jego osłabioną pozycję i że uda się zakończyć wojnę jeszcze w listopadzie.

Według portalu, który powołuje się na rozmowy z urzędnikami administracji Donalda Trumpa, amerykańska propozycja będzie „rozsądna”, a prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski będzie musiał ją zaakceptować, biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację na froncie i aferę korupcyjną dotyczącą jego najbliższego otoczenia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję