Reklama

Polska

Przed ŚDM

Sztuka jest przedsmakiem nieba

Z Darkiem „Maleo” Malejonkiem, muzykiem, ambasadorem ŚDM, rozmawia ks. Roman Sikoń

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. ROMAN SIKOŃ: – Hasłem tych ŚDM jest: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Czym miłosierdzie jest dla świata, dla naszego narodu, dla Ciebie?

DAREK „MALEO” MALEJONEK: – To znaczy, że ja, jako grzesznik, zbawiam się nie swoimi siłami, tylko tym, że Bóg mnie kocha takiego, jakim jestem, i że jest to dla mnie szansa i dobra nowina, że mogę być w niebie nie za zasługi, tylko dlatego, że zawierzyłem Bogu. Wiem, że mnie kocha, że kocha każdego człowieka, tego w beznadziejnej sytuacji, który nie widzi już wyjścia, dlatego też znak miłosierdzia powinien dotrzeć też do tych, którzy nie wierzą w miłość, miłosierdzie, którzy nie wiedzą, że sami potrzebują tego daru, tylko zasklepieni są w murze własnego lęku. Podczas ŚDM będzie wiele takich dotknięć ludzi, którzy czerpią radość z pieniędzy, narkotyków itp., a tu zobaczą inny świat, inny wymiar, znajdą radość, która płynie od Boga.

– Z pewnością niejeden z Twoich kolegów z dawnych czasów powie dziś: Co ty gadasz, Darek, ja ciebie znam, wiem, że masz swoje za uszami, ty mnie teraz będziesz nauczał o wierze… Co byś mu odpowiedział?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Bardzo trudno dotrzeć do człowieka za pomocą słów. Często ludzie nic nie rozumieją z tego, co się stało w moim życiu. Widzą jednak pewne znaki, że jesteśmy w małżeństwie z Elą od ponad 20 lat, że dzieci są w Kościele, że moje życie zawodowe kwitnie, cały czas robię nowe projekty, rozwijam się. Czasami są takie momenty, kiedy przychodzą, chcą rozmawiać, pytać, bo wielu z nich ma życie zrujnowane, rozwalone rodziny, są rozgoryczeni, zgorzkniali, bo ich plany się nie ziściły. Chcą wtedy rozmawiać, ale na razie to jest rzadkość, większość ludzi nie rozumie tego i próbuje sądzić mnie, ponieważ przeszedłem na stronę tych, których oni nie lubią, bo Kościół dla nich to coś złego (…). W jakimś wywiadzie mówię, że kocham Kościół, bo dał mi życie, sakramenty, mogę w nim wzrastać, a oni z tego szydzą, nie rozumieją, nie da się ich przekonać słowami. Mam nadzieję, że w jakimś momencie życia stwierdzą, że to wszytko, na czym zbudowali swoje nadzieje, nie sprawdziło się, i wtedy przyjdą porozmawiać.

– Ktoś powie, że osiągnąłeś sukces, bo jesteś artystą, geniuszem w tym, co robisz, i to jest właśnie wynik Twojej pracy... Czy sukces zawdzięczasz wyłącznie swoim zdolnościom, swojej pracy?

– Bardzo trudno postawić tezę, że wszystko zależy ode mnie, od moich zdolności, pracy (…). Myślę, że jest to bardzo trudne, wiem, że ludzie, którzy stawiają tylko na pracę, po pewnym czasie wypalają się. Jeżeli jest to praca, która ma sycić ego, to po pewnym czasie zostaje pustka – praca przestaje cieszyć. Ludzie wyjeżdżają szukając motywacji, nowych doznań, próbują wszystkiego. Ja wiem, że moja motywacja płynie z góry, że miłość Boga daje mi skrzydła, że robię coś, bo ta łaska i piękno płyną z góry, bo Dostojewski powiedział: piękno zbawi świat. Moją misją jest dawać piękno, największym pięknem jest miłość Boga do ludzi. Bóg daje ludziom zdolność współtworzenia. To najpiękniejsze, że możesz brać udział w twórczości Pana Boga, która dąży do dawania szczęścia ludziom, zbawienia. Wierzę, że sztuka jest przedsmakiem nieba. Na tym polega prawdziwa sztuka, a nie na pokazywaniu tylko najciemniejszej strony człowieka – ta sztuka może sycić na chwilę, nie daje szczęścia. Sztuka, która pokazuje prawdziwe dobro, prawdziwy sens życia – Boga, jest prawdziwa i daje ludziom radość, nadzieję.

Reklama

– Czy trudno zawołać w swoim sercu „Jezu, ufam Tobie”?

– Diabeł robi wszystko żeby człowiek myślał, że jest kompletnie sam. Chciałbym, żeby każdy doświadczył tego, że Bóg go kocha, że Jezus jest Zbawicielem, który codziennie ratuje i daje moc i pokój do przejścia, daje mi tą świadomość, że jestem Jego dzieckiem i mnie nie zostawi, pomimo że ja czasami chcę uciec. On mnie nigdy nie opuści i zawsze będzie mnie szukać, zawsze mnie znajdzie, nawet jeśli ja bym tego nie chciał. To jest moja nadzieja, nie moje zasługi, nie moje dokonania, czyny, tylko miłość Pana Boga.

– Bóg wychodzi do mnie, ale ja też muszę coś zrobić?

– Otworzyć swoje serce. I to jest jedyne, co można zrobić. Po prostu powiedzieć, tak jak ja kiedyś zrobiłem: Panie Boże, ja w Ciebie nie wierzę, bo ja nigdy nie wiedziałem, czy Ty jesteś, czy nie, ale jeżeli Ty jesteś, to daj mi znać, że możesz zmienić moje życie, dać mi sens, że Ty napełnisz moje serce prawdą, sensem, żebym nie żył w jakimś absurdzie, tylko prawdziwą miłością. Bo tak naprawdę my szukamy głównie miłości, tylko to się liczy, ale czasami tego nie wiemy.

– Jak to się stało, że zostałeś ambasadorem ŚDM?

– Kiedy dostałem propozycję bycia ambasadorem, pomyślałem, że to zaszczyt, ale czy podołam? Ale skoro Pan Bóg chce, to jestem gotowy.

– Co powiesz, gdybyś miał zaprosić na ŚDM zwykłego młodego człowieka?

– Przyjeżdżajcie na Światowe Dni Młodzieży, będzie się wiele działo. Znajdziesz tam to, czego szukasz, nawet jeśli jeszcze nie wiesz, co to jest.

Więcej na: www.krakow2016.pl .

2016-03-02 08:34

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kultura dla całej rodziny

Niedziela warszawska 15/2018, str. V

[ TEMATY ]

wywiad

Dobre Miejsce/Internet

Michał Guzek

Michał Guzek
Andrzej Tarwid: – W imieniu Dobrego Miejsca odebrał Pan nagrodę „Tulipana” Narodowego Dnia Życia. W jaki sposób kulturalne centrum założona przez ks. Bogusława Jankowskiego wspiera działania pro-life?
CZYTAJ DALEJ

Św. Franciszek - uczeń Chrystusowy

Postać św. Franciszka z Asyżu wciąż zadziwia, oczarowuje współczesnego człowieka, który - choć tak niepodobny do Biedaczyny - na samo wspomnienie średniowiecznego świętego poety przystaje i uśmiecha się życzliwie.

Franciszek to chyba jedyny święty w całym katolickim panteonie, który nie ma wrogów, nawet wśród rozmaitych fundamentalistów wiary i ideologów - „zbawców świata”. Jest osobą powszechnie akceptowaną. Nikt nie oskarża go ani o tanią dewocję, ani o przesadną pobożność. Franciszek jest zupełnie współczesny, choć zarazem tak bardzo różny od swych „rówieśników” z XXI wieku.
CZYTAJ DALEJ

Ruszył proces oskarżonych o prowokację wobec ks. J. Popiełuszki w 1983 r.

2024-10-04 22:53

[ TEMATY ]

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

Episkopat Flickr

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się w piątek proces oskarżonych o prowokację wobec ks. Jerzego Popiełuszki. Chodzi o podrzucenie w 1983 r. przez SB do mieszkania księdza przy ul. Chłodnej w Warszawie materiałów mających obciążać duchownego.

Prokurator IPN Barbara Śledź odczytała akt oskarżenia. Pierwotnie był on sformułowany przeciwko trzem byłym funkcjonariuszom SB w sprawie tworzenia w 1983 r. "fałszywych dowodów w celu skierowania przeciwko ks. Popiełuszce ścigania o przestępstwo". Do mieszkania przy ul. Chłodnej podrzucono wówczas m.in. "antypaństwowe" ulotki, naboje i materiał wybuchowy, co następnie 12 grudnia 1983 roku "ujawniono w wyniku oficjalnego przeszukania".
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję