KS. ADAM STACHOWICZ: – Jakie były Twoje początki w Ruchu Światło-Życie? Dlaczego zdecydowałaś się posługiwać na wakacyjnych rekolekcjach oazowych?
ANIA SROKA: – Mój pierwszy stopień oazy przeżywałam siedem lat temu. Był to ważny czas w moim życiu, czas prawdziwego spotkania z Chrystusem i pierwsze zetknięcie z Ruchem Światło-Życie. Po raz piąty mogę posługiwać na wakacyjnych rekolekcjach oazowych. Wyjazdy te pomogły mi odkryć, że jak się pozna Jezusa, to nie można o Nim nie mówić. Zawsze zależy mi na tym, żeby jak najowocniej przeżyć rekolekcje. Przyjeżdżając na turnus, my, animatorzy, mamy wiele zadań, więc trzeba włożyć dużo trudu, aby móc jak najlepiej wykorzystać ten czas. Dajemy coś od siebie, ale też ogromnie dużo otrzymujemy od naszych uczestników. Chociaż przeżywam rekolekcje pierwszego stopnia już po raz kolejny, to zawsze odkrywam w nich coś nowego.
– Pierwszy stopień, który tu przeżywacie, jest nazywany stopniem ewangelizacyjnym. Dlaczego?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
ANIA: – Pierwszy stopień często rozpoczyna formację w Ruchu Światło-Życie i uczy, czym jest ewangelizacja oraz pozwala podzielić się swoją wiarą z innymi. W czasie rekolekcji chcemy spotkać Chrystusa, który objawia człowiekowi swoją Miłość. Poznanie Chrystusa pozwala lepiej poznać siebie i innych. W czasie pierwszego stopnia chcemy ewangelizować uczestników, aby później oni mogli ewangelizować ludzi, których spotkają. Do takiej postawy zachęca nas papież Franciszek w „Evangelii gaudium”. Miejsce, w którym przeżywamy rekolekcje, sprzyja spotykaniu Chrystusa. Nie mamy tutaj zasięgu, więc łatwiej radzimy sobie z rozproszeniami i możemy w pełni wejść w przeżywane treści. Na szczęście jednak jesteśmy w zasięgu Pana Boga.
– Od kilku dni uczestniczycie tutaj w rekolekcjach. Animatorzy starają się Wam poprzez świadectwo, pantomimę, film, a w końcu przez słowa samego Chrystusa zapisane w Ewangelii, pokazać obecność Jezusa w naszym życiu. Tu na pewno jest łatwiej, ale co będzie, kiedy wrócicie do domu? Czy w środowisku, w którym żyjecie na co dzień, widzicie potrzebę ewangelizacji?
Reklama
ANGELIKA ABRAM: – Myślę, że w dzisiejszych czasach, w których grono chrześcijan coraz bardziej się pomniejsza, ewangelizacja powinna być najważniejszym aspektem w nawracaniu i przybliżaniu ludzi do Boga. Uważam, że dzięki powszechnemu głoszeniu Słowa Bożego wielu moich znajomych zmieniło swoje poglądy i nastawienie do Kościoła.
MAGDALENA CHMIEL: – Mogę z łatwością zauważyć problemy moich rówieśników z bliskiego dla mnie otoczenia. Żyję w czasach, w których ludzie kierują się dobrami materialnymi, więc trudno nam zrozumieć, że potrzebujemy czegoś więcej. Niektórzy nie wiedzą nic o naszej wierze – katolikach i Jezusie Chrystusie, a niektórzy kierują się w stosunku do nas tylko mylnymi stereotypami. Potrzebny więc jest ktoś, kto w trafny sposób przedstawi najważniejsze wartości wiary, przekazując Dobrą Nowinę i radość.
MICHAŁ ŚLEDŹ: – Obecnie bardzo dużo młodych ma lekki stosunek do religii. Nie chodzą do kościoła albo robią to tylko w święta lub wtedy, kiedy muszą. Ponadto nagminne używanie wulgaryzmów, częste rozmowy o innych ludziach i ich życiu, uczestnictwo w imprezach alkoholowych, brak poszanowania wśród chłopców i dziewczyn oraz ciągłe bombardowanie młodzieży przez media erotyzmem, hazardem i czerpaniem przyjemności z życia – wszystko to pokazuje, jak ważna jest ewangelizacja w obecnych czasach, również w moim środowisku.
– W dzisiejszych czasach kwestie wiary nie są wśród młodych popularnym tematem do rozmów. Z kim najtrudniej rozmawiać o Jezusie, o sprawach wiary, a z kim najłatwiej?
Reklama
ANGELIKA: – Najtrudniej rozmowy o Jezusie prowadzi się z rówieśnikami. Wielu młodych wstydzi się swojej wiary, a odejście od Kościoła tłumaczy jako młodzieńczy bunt. Znacznie łatwiejsze rozmowy o wierze przeprowadza się z ludźmi starszymi. Myślę, że duży wpływ na to ma ich doświadczenie życiowe i dojrzałość w odczuwaniu Boga.
MAGDALENA: – Nie jest łatwo rozmawiać z osobami z mojego otoczenia. Ich opinia na mój temat ma dla mnie duże znaczenie. Swobodnie rozmawia się o Jezusie w kręgach rodzinnych i wśród przyjaciół. Łatwiej otworzyć się wśród osób dla mnie bliskich, które dają poczucie bezpieczeństwa, wsparcia i przy których wypowiadam swoje zdanie bez obaw. W ich otoczeniu uczę się lepiej głosić prawdy o Jezusie Chrystusie.
MICHAŁ: – Rozmowa o Jezusie nie jest łatwa nawet z kolegą, który jest wierzący i ma podobne poglądy. W otaczającej rzeczywistości temat chrześcijaństwa i Jezusa wśród młodzieży jest tematem rzadko poruszanym. Na pewno łatwiej rozmawiać o Bogu z ludźmi uśmiechniętymi, pogodnymi, towarzyskimi i chodzącymi do kościoła oraz z ludźmi zmagającymi się z jakimiś problemami, szukającymi wsparcia u drugiej osoby. Według mnie zdecydowanie trudniej podjąć konwersację w sprawach wiary z osobami zagubionymi, ale niewidzącymi problemu w swoim życiu. Jezus przychodzi po to, aby nam pomagać w walce z trudnościami. Zdarza się, że młoda osoba, która pije w nadmiarze alkohol, używa wulgaryzmów i korzysta z życia, nie uważa swojego postępowania za niepokojące i twierdzi, że nie potrzebuje Jezusa, bo według niej nie ma nic złego w tym, co robi. Z takimi ludźmi rozmawia się najtrudniej.
– Może podzielilibyście się z Czytelnikami zdobytą wiedzą i Waszymi spostrzeżeniami na to, w jaki sposób dzisiaj młodzi mogą ewangelizować?
Reklama
ANGELIKA: – Istnieje wiele sposobów ewangelizacji. Najlepszym i najprostszym przedstawieniem działania Boga jest świadectwo wiary. Wystarczy, że młodzi przestaną wstydzić się swojej wiary i zaczną o niej otwarcie mówić.
MAGDALENA: – Moim zdaniem każdy młody człowiek może ewangelizować, nawet przez najprostsze gesty, takie jak uczynienie znaku krzyża przy miejscach świętych, noszenie symboli religijnych i co najważniejsze – otwarte wypowiadanie się na temat swojej wiary. Możemy to czynić również w różnych wspólnotach, na przykład w Ruchu Światło-Życie. Każdą swoją postawą dajemy świadectwo bliźnim. Nie zachowujmy naszej wiary tylko dla siebie, ale dzielmy się nią z innymi.
MICHAŁ: – Możemy ewangelizować na wiele sposobów. Nie muszą być to rzeczy wielkie. Wystarczą drobne gesty. Takie jak uczynienie znaku krzyża w obecności znajomych, gdy przechodzimy obok kościoła, upomnienie kolegi bądź koleżanki, aby nie używali Imienia Bożego na daremno, zaproszenie przyjaciół na wspólną Mszę św. w niedzielę, zachęcanie do uczestniczenia w różnych wspólnotach religijnych. Najłatwiej jednak ewangelizować, naśladując Jezusa w codziennym życiu poprzez szanowanie każdej osoby, pomaganie innym, nawet w drobnych rzeczach, dbanie o czystość myśli, a także wypowiadanie się z godnością.
– Jak wygląda ewangelizacja na pierwszym stopniu i w jaki sposób przygotowujecie do niej uczestników rekolekcji?
ANIA: – Przez pierwsze dni oazy poznajemy kerygmat.
– A czy mogłabyś wytłumaczyć Czytelnikom, czym jest kerygmat?
ANIA: – Kerygmat, to odkrywanie działania Boga w naszym życiu. Chcemy uświadomić sobie wielką miłość Boga do człowieka. Tę miłość odkrywamy w pięknie przyrody i próbujemy rozszyfrować Boży plan względem naszego życia. Wchodząc w kerygmat, zauważamy, że miłość Boga do ludzi jest spotęgowana przez fakt ludzkiej grzeszności. Grzech oddziela nas od Boga, ale On nie pozostawia nas samych. Jezus przez swoją śmierć na krzyżu wysłużył nam życie wieczne. Teraz potrzebna jest nasza odpowiedź – przyjęcie Chrystusa do swojego życia. W kolejnych dniach wskazujemy uczestnikom Ducha Świętego, który uzdalnia nas do wyznawania wiary. Jeśli przyjmiemy Chrystusa i Ducha Świętego, nie możemy trwać poza wspólnotą, która pomaga nam wzrastać w wierze.
– Wróćmy do pytania o przygotowanie i przeprowadzenie ewangelizacji w czasie Waszego pobytu w Bieszczadach.
Reklama
ANIA: – W dziesiątym dniu oazy wychodzimy do ludzi, aby porozmawiać z nimi o problemach. Chcemy na wzór Chrystusa uczyć się bezinteresownego podejścia do człowieka. W dniu dwunastym zamierzamy rozmawiać o wspomnianych wcześniej przeze mnie czterech podstawowych prawdach Ewangelii. W dniu trzynastym oazy, przeżywając tajemnicę Zesłania Ducha Świętego, udajemy się na Dzień Wspólnoty. A dzień później chcemy podjąć próbę indywidualnej ewangelizacji. W planach mamy wyjazd do Ustrzyk Dolnych i nad Solinę. Cały czas przygotowujemy się do tego, aby móc mówić o Jezusie w środowisku, w którym na co dzień żyjemy. Podstawą ewangelizacji jest modlitwa, dlatego też kiedy uczestnicy oazy wychodzą, aby rozmawiać o swoim doświadczeniu wiary, my, jako zespół wychowawczy, modlimy się w ich intencji oraz za ludzi, których oni spotkają. Podstawową formą ewangelizacji jest osobiste świadectwo. Żadne słowa nie pociągną ludzi do Chrystusa, tak jak przykład własnego życia. Dlatego chcemy pokazać naszym uczestnikom, jak żyjemy Bogiem, aby oni także zechcieli mówić o Chrystusie innym ludziom.
– Czy masz jakieś doświadczenia w ewangelizacji z posługi na dotychczasowych rekolekcjach?
ANIA: – Na każdych rekolekcjach, na których posługuję, daję świadectwo o tym, jak Pan Bóg działa w moim życiu. Może czasami nie jest łatwo podzielić się czymś tak osobistym, ale uważam, że jest to bardzo potrzebne. I nawet jeśli czasami pojawia się strach, to zawsze jest ogromna radość, że mogłam opowiedzieć komuś o moim spotkaniu z Jezusem. Kilka lat temu usłyszałam, że nie wiadomo komu pomoże nasze świadectwo. Jestem w diakonii ewangelizacji i nabrałam przekonania, że mówienie świadectwa i potwierdzanie wypowiedzianych słów czynem jest dla animatora czymś naturalnym. Spotkanie z Jezusem może odmienić człowieka, a jeśli komuś o tym spotkaniu opowiemy, to jest szansa, że ta osoba także będzie dążyła do takiego spotkania.
Jeśli chodzi o moje doświadczenia, to kilka razy w czasie rekolekcji rozmawiałam z osobami spoza turnusu o sprawach wiary. Wiem, że ludzie bardzo różnie reagują, ale nie można się zniechęcać. Słyszałam też wiele entuzjastycznych głosów od osób, które wracały z ewangelizacji. Dawanie świadectwa i rozmowa o doświadczeniu wiary przynosi wielką radość.