Brzmi jak techniczna modernizacja. Jednak w tym całym zamieszaniu pojawia się pytanie o coś bardziej fundamentalnego – o wychowanie duchowe młodego pokolenia.
Religia na marginesie
Najbardziej kontrowersyjne zmiany dotyczą lekcji religii i etyki. Od września liczba godzin tych zajęć spada z dwóch do jednej tygodniowo. Co więcej, lekcje religii mają się odbywać wyłącznie przed lub po obowiązkowych zajęciach, chyba że cała klasa do 15 września zgłosi uczestnictwo w nich. MEN przewiduje także grupy międzyklasowe, by zwiększyć elastyczność organizacyjną szkół.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Hierarchowie Kościoła nie kryją sprzeciwu, wskazując, że zmiany są niezgodne z dotychczasowymi umowami państwo – Kościół. Trudno się dziwić – jeśli religia traktowana jest jak dodatek, łatwo ją pominąć. Dyrektorzy mają wymóg umieszczania religii lub etyki na pierwszej lub ostatniej lekcji, jednak w przypadku edukacji zdrowotnej tak szczegółowych przepisów nie ma. NSZZ "Solidarność" otrzymał takie sygnały z różnych województw, co pokazuje, że problem w całej Polsce jest dość podobny. Dyrektorzy zauważają, że zajęcia z edukacji zdrowotnej także powinny być pierwszymi lub ostatnimi, żeby uczniowie, którzy nie biorą w nich udziału, nie mieli okienek, a tutaj możliwości są ograniczone. Porównując zatem religię i edukację zdrowotną wydaje się, że powstaje ogromna nierówność – nie dla religii, tak dla edukacji zdrowotnej. Tymczasem formacja duchowa była zawsze fundamentem wychowania młodzieży.
Nowe przedmioty, stare pytania
Ministerstwo wprowadza też edukację obywatelską i edukację zdrowotną. Celem pierwszego przedmiotu jest przygotowanie uczniów do świadomego uczestnictwa w życiu publicznym, nauka korzystania z praw i obowiązków oraz przeciwdziałanie dezinformacji. Edukacja zdrowotna zastępuje wychowanie do życia w rodzinie – obejmuje zagadnienia zdrowia fizycznego i psychicznego, profilaktyki uzależnień, zagrożeń w sieci czy seksualności.
Cele piękne, nie ma wątpliwości. Jednak pojawia się pytanie: czy wiedza o prawach obywatelskich lub zdrowiu fizycznym wystarczy, jeśli nie towarzyszy jej wychowanie moralne i duchowe? Państwo wydaje się przesuwać akcent z formacji sumienia na kompetencje funkcjonalne. Różnica w traktowaniu religii i edukacji zdrowotnej – elastyczność w jednym przypadku, sztywne ograniczenia w drugim – pokazuje nierówność i stawia wątpliwość co do priorytetów reformy.
Ferie, oceny, testy – szkoła w czasach cyfryzacji
Nie tylko treść zajęć się zmienia. Zmienia się rytm roku szkolnego – ferie zimowe odbędą się w trzech, a nie czterech turach, co wzbudza obawy o przeciążenie popularnych regionów turystycznych. W klasach I-III wprowadzone zostaną obowiązkowe testy sprawności fizycznej, w starszych klasach – moduły inspirowane rekrutacją do służb mundurowych: biegi wytrzymałościowe, pompki, skoki w dal, elementy samoobrony.
Reklama
Nowością jest również tzw. ocena funkcjonalna dla uczniów ze specjalnymi potrzebami, obejmująca umiejętności społeczne, samodzielność, radzenie sobie z emocjami. To rozwiązanie – zdaniem ekspertów – odzwierciedla rzeczywiste możliwości ucznia i może pomóc w lepszej integracji. Jednak w kontekście religii i edukacji zdrowotnej pojawiają się pytania o spójność systemu – jeśli dla jednego przedmiotu obowiązują zasady eliminujące „okienka”, dla drugiego nie, to tworzy się nierówność w traktowaniu uczniów i treści nauczania.
Remont czy rozbiórka?
Reforma 2025/2026 to ambitny projekt modernizacji. Testy, cyfryzacja, kompetencje obywatelskie – wszystko brzmi jak odpowiedź na wyzwania współczesnego świata. Ale czy w tym całym remoncie ktoś nie zapomina o fundamentach? Szkoła była miejscem, w którym uczono nie tylko liczenia i pisania, ale także wychowywano i kształtowano sumienia, rozwijano wrażliwość moralną i duchową.
Jeśli fundamenty zostaną przesunięte, to ryzykujemy, że młodzi ludzie wyjdą ze szkoły sprawni w praktyce, lecz niegotowi na pytania o dobro, piękno i prawdę. Szkoła bez ducha wychowawczego staje się tylko sprawną maszyną do wytwarzania kompetencji.