Dzisiaj ostatnia niedziela Adwentu. Jeszcze czekamy, choć już jakby na przedprożu świąt - wysprzątane dusze i mieszkania (choć to przecież takie różne "sprzątania"), w domu może już pachnie choinka i wypieki. Telewizja, jak zwykle, nie wytrzymuje napięcia, serwując nam co rusz świąteczne reklamy, pobrzmiewając zawczasu kolędami i pastorałkami, zachwalając różne "superprodukcje". Aż korci, by spróbować - A może w tym roku święta bez telewizora? Nierealne! Może jednak warto choć na godzinę, dwie, na czas rodzinnego kolędowania wyłączyć telewizor?
Póki co najbardziej niecierpliwią się dzieci, ale i nam - dorosłym prawie zawsze udziela się nastrój świątecznego oczekiwania. Cztery niedziele Adwentu to niewiele, to zaledwie symbol w porównaniu z tysiącami lat oczekiwania narodu wybranego na Mesjasza. A jednak wystarczająco, by co roku z wielką radością i wzruszeniem obchodzić pamiątkę narodzenia Bożej Dzieciny w maleńkim Betlejem. Czyż nie wokół tego maleńkiego żłóbka zaczyna się nasza miłość do Chrystusa? To wszystko, co było wcześniej, co zapisane zostało w księgach Starego Testamentu jest ważne, owszem. Ale byłoby dalszym czekaniem - tak zresztą jak jest do dzisiaj czekaniem wielu z narodu wybranego - gdybyśmy nie uwierzyli i nie ukochali tej Dzieciny. Biedni są ci, którzy jeszcze czekają na Mesjasza, ale jeszcze biedniejsi ci, którzy w ogóle w Niego nie wierzą.
Trzeba nam Chrystusa poznać i pokochać. Poznać Chrystusa - może nawet nie wiedzieliśmy, że takie właśnie było zadanie w ubiegłym roku duszpasterskim. Trudno, ale rąk nie załamujmy, bo właściwie Chrystusa powinniśmy poznawać nieustannie. Poznawać, by Go tym mocniej pokochać - nie tylko miłością radosną (bo narodziny dziecka zawsze powinny być radością) i rzewliwą (bo płakać się chce, gdy widzi się niedolę Bożej Dzieciny złożonej w ubogim i zimnym żłobie), ale także miłością dojrzałą. Na miarę dojrzałego chrześcijanina - świadomego nauczania Chrystusa, znaków, które uczynił, by ludzie uwierzyli, wreszcie sensu Jego śmierci krzyżowej i Jego chwalebnego zmartwychwstania. I świadomego, że Bóg kocha nas bezwarunkowo zaspakajając potrzebę bycia kochanym.
Między innymi o tym pisał ks. Dariusz Tylutki w jubileuszowym, już 400. numerze gazetki W Blasku Przemienienia, która ukazuje się przy sanktuarium Przemienienia Pańskiego w Cmolasie. Z przerwami wakacyjnymi to już ponad 8 lat, jak trwa to dzieło ewangelizacji poprzez media. Co tydzień, bo jest to tygodnik, każda rodzina w parafii otrzymuje czterostronicowy egzemplarz czarno-białej gazetki (nakład 1 tys.). Co zawiera? Aktualne czytanie z Ewangelii, komentarz religijny, artykuły z życia parafii, czasami wywiady z mieszkańcami, rodakami rozsianymi po świecie, gośćmi odwiedzającymi cmolaskie sanktuarium. Dla dzieci zamieszczane są "zadania apostolskie", których rozwiązania i laureaci są ogłaszani na niedzielnej Mszy św. szkolnej. Redakcję tworzą osoby duchowne i świeckie, asystentem kościelnym jest kustosz sanktuarium ks. prał. Kazimierz Szkaradek. Przy szczególnych okazjach - odpustach, nawiedzeniu Matki Bożej w kopii Jasnogórskiej Ikony, Roku Jubileuszowym czy kolejnych numerach jubileuszowych redakcja przygotowuje kolorowe i nieco grubsze objętościowo wydania gazetki.
Numer 400. (z 1 grudnia) już samą okładką (i wspomnianym artykułem ks. Tylutkiego) nawiązuje do hasła nowego roku duszpasterskiego - "Pokochać Chrystusa". Ponadto zawiera m.in. rozważania tajemnic światła Różańca świętego, wywiad z ks. prał. K. Szkaradkiem - dziekanem dekanatu kolbuszowskiego, wspomnienie o śp. ks. inf. Bolesławie Kumorze, który jeszcze podczas ostatniego odpustu (sierpień 2002 r.) odwiedził Cmolas, a na kilkanaście dni przed śmiercią przekazał Księdzu Proboszczowi dokument fundacyjny parafii Cmolas. Dokument ten, w tłumaczeniu na język polski, także zamieszczony został w jubileuszowym wydaniu gazetki.
Może 400 numerów to jeszcze niewiele dla wielkich czasopism redagowanych przez profesjonalne redakcje. Dla osób zaangażowanych w wydawanie gazetki W Blasku Przemienienia to jednak czterysta tygodni starań, by bardziej poznać i pokochać Chrystusa. I podzielić się tym z innymi...
Pomóż w rozwoju naszego portalu